-
Pretensjonalny bełkot, który gubi się w swojej fabule i dobija widza wszech obecną nudą, tragicznymi dialogami i aktorami, którzy się marnują w tym paździerzu.
-
24 maja 2019
- 2
-
-
To fajna ekranizacja książki, jak trzeba przeczytać książkę, żeby cokolwiek zrozumieć. Mnóstwo oniryzmu, bawienia się klimatem, dziwacznego folkloru i mieszania ze sobą trudnych wątków kazirodczo-pedofilskich z brutalnym i gęstym thrillerem, ale co z tego, skoro Lankosza od intrygi ciekawi bardziej, czyim bratankiem jest w filmie Marcin Dorociński (spojler: Jerzy Trela ma dla Was pięciominutową odpowiedź). Dialog filmu: "- Tata mówi, żeby pani zajęła się żywymi. - TO ZNACZY, ŻE ONE NIE ŻYJĄ?".
-
324 marca 2019
- 1
-
-
niesamowicie nudny, kompletnie nieangażujący, z koszmarnie napisanymi postaciami
-
325 marca 2019
- 1
-
-
Nie polecam, dwugodzinna męka, bełkot pomieszany z ohydą, wszystko zdeformowane, zdegenerowane, nie ma żadnej nadziei, reżyser niczego co złe i wynaturzone nam nie oszczędza. Czarny las a raczej czarny dół.
-
226 marca 2019
- 1
-
-
Państwo Lankosz wykreowali paskudny świat, w którym wróżki są na porządku dziennym, większość postaci potraktowana jest po macoszemu i określa je pewnego rodzaju brutalność. Zabrakło Panoramixa z kociołkiem. Dwie interesujące role (Gąsiorowska, Fronczewski) to niestety za mało. Obrzydliwe bagno wypranych z uczuć postaci pretendujące do kryminału roku. Tutaj nic się nie klei i bardzo ciężko wytrwać do końca.
-
Książka to jedno. Ale film trzeba potrafić zrealizować z wykorzystaniem filmowych środków wyrazu, a nie umieścić bohatera, który opowiada historię, która może i dobrze wypada na kartach powieści, ale musi mieć przełożenie na cała akcję, a nie jedynie stanowić dygresję. Lankosz jako reżyser ponosi tym filmem tak spektakularną porażkę, jak spektakularnym sukcesem był "Rewers". Wciskanie na ekran Dorocińskiego, tylko żeby firmował film - to już sabotaż. Piękne ujęcia operatorskie to za mało.
-
W "Ciemno, prawie noc" nie dostajemy właściwie ani dobrej ekranizacji, ani filmu. Lankosz był tak zakochany w scenariuszu i tym, co wyciągnął z żoną z tekstu oryginalnego, że w żadnym wypadku nie chciał rezygnować z niczego, co zostało napisane.
Nie wiem, czy przemyślał chociaż raz formę, w jakiej poda tę historię."Pretensjonalny mistycyzm: THE MOVIE"