Dokument opowiada o psychicznych kosztach, jakie niesie ze sobą uprawianie wyczynowego sportu.
- Aktorzy: Margarita Mamun, Yana Kudryavtseva, Irina Viner, Amina Zaripova
- Reżyser: Marta Prus
- Scenarzysta: Marta Prus
- Premiera kinowa: 30 listopada 2018
- Premiera światowa: 15 listopada 2017
- Ostatnia aktywność: 14 lutego
- Dodany: 30 maja 2018
-
Oceny krytyków
-
Oceny użytkowników
-
Recenzje krytyków
-
Od pierwszych scen filmu da się zauważyć wnikliwość autorki i precyzję w prowadzeniu historii. To znak olbrzymiej dojrzałości twórczej, widocznej już w jej krótkometrażowych dziełach.
-
Skupione na bohaterce zdjęcia Adama Suzina z zegarmistrzowską precyzją, dorównującą wyczynom zahartowanej w boju sportsmenki, starają się w ścisłej koordynacji z reżyserką przybliżyć nam jak najlepiej zmagania protagonistki, nie naruszając jednocześnie prywatnej przestrzeni postaci.
-
Kondensuje w sobie hektolitry wylanych łez oraz lata morderczych treningów, by wydać nam produkt, który wydaje się odbiorcy dosyć znajomy. Koniec końców, wszystkie te obrazki widzieliśmy w wielu innych tytułach. Różnica polega jednak na tym, że dzieło Marty Prus to pełnoprawny dokument bez cienia fałszu, a ukazane w nim wydarzenia to przerażająca wizja życia pełnego wyrzeczeń.
-
Jest studium psychicznego udręczenia młodej gimnastyczki. Trzyma w napięciu bardziej niż nie jedna fabuła!
-
Co sprawia, że "Over the limit" wyróżnia się na tle standardowych biografii sportowców? Przede wszystkim jego jednolita struktura, sprawiająca, że wygląda on nie jak dokument, ale raczej film fabularny z precyzyjnie napisanym scenariuszem. To niejako dokumentalny odpowiednik "Ja, Tonya" z Margot Robbie w roli głównej.
-
Jest jednym z najciekawszych dokumentów tego roku - może ze względu na to, że ogląda się ją jak faktyczny film sensacyjno-biograficzny.
-
Prus nie owija w bawełnę: sport jest tresurą, zawodnik byle mechanizmem do nakręcenia, a mistrzostwo to cel, do którego zmierza się po trupie godności sportowca.
-
-
Recenzje użytkowników
-
Bardzo ciekawy i jednocześnie bardzo gorzki. Dla mnie to nie była tylko ciemna strona sportu, ale przede wszystkim ciemna strona ludzi. Wrednych trenerów, którzy traktują swoich podopiecznych jak narzędzia, bez szacunku. Sport to wiadomo - wyrzeczenia, krew, pot i łzy. Dążenie do doskonałości przez ciężkie treningi i niełatwy tryb życia. I to jest ok, ale nie przekona mnie ten, kto stwierdzi że poniżanie i krzyk to najskuteczniejsze metody trenerskie.