-
Strona techniczna, jednak pozostaje stroną techniczną, a parafrazując linijkę tekstu z filmu: technika jest ważna, ale to zaledwie połowa sukcesu. W Ikarze po prostu brakuje pierwiastku geniuszu i osobowości.
-
Maciej Pieprzyca potrafi subtelnie podkreślać szczegóły, pięknie wykorzystuje muzykę jazzową, a także skutecznie przenosi nas w czasie. Ikar. Legenda Mietka Kosza to film naprawdę poruszający, który przynosi dreszcze prawdziwych emocji. Dawid Ogrodnik jest fenomenalny i niebywale sugestywny.
-
Warstwa wizualna i montaż stanowią ogromną zaletę, a rolę Ogrodnika widzowie zapamiętają na bardzo długo. Także sprawna reżyseria i świetny drugi plan składają się na dzieło ponadprzeciętne, które tylko czasami wpadnie w jedną pułapkę za dużo.
-
Pozostawia za sobą tyle samo niedosytu co satysfakcji z "przebywaniem" z takim artystą jakim był Mieczysław Kosz. Trudnym, ale genialnym. I za to Pieprzycy należą się słowa uznania, ale samego filmu nie wzbił już wysoko w górę.
-
Nie różni się od wielu standardowych biografii. Nie ma w sobie żadnych ambicji twórczych i jedynym na czym mu zależy jest po prostu powiedzenie ludziom kim był Mietek Kosz i tyle. Niby nie ma w tym niczego złego, ale trochę szkoda tego wysiłku Dawida Ogrodnika oraz ludzi odpowiedzialnych za scenografię czy zdjęcia dla filmu, który jest poprawny.
-
"Ikarem" wzruszą się zarówno melomani, jak i po prostu wszyscy wrażliwi widzowie. Dla części będzie to po prostu kolejna poruszająca opowieść o tragicznym losie człowieka, inni docenią wyrafinowaną strukturę muzyczną filmu.
-
W trakcie seansu pojawiają się więc ciekawe i nietypowe elementy. Sprawność wykonania nie pozwala też się nudzić. Najlepiej jednak broni się sam jazz.
-
6.72 listopada 2019
-
-
Solidny, dobrze ukazujący swoją epokę, zmyślnie malujący obrazy dźwiękami, ale jednak nie porywający.
-
Szkoda, że mając sporo niezłych pomysłów na narracyjne fajerwerki, wybrzmiewa ten film melodią jak ze starej, zdartej płyty.
-
Kolejny raz pokazuje, że polskie kino ma coś ciekawego do zaprezentowania, a najlepsze scenariusze pisze samo życie. To niezwykle poruszający dramat o geniuszu próbującym odnaleźć się w nieprzyjaznym świecie. Do tego dochodzi znakomite aktorstwo oraz duża porcja jazzu.
-
Potrafi uwieść urodą zdjęć i przede wszystkim muzyki, ale też skłania do zapoznania się z ilościowo niewielkim dorobkiem przedwcześnie zmarłego muzyka.
-
Otwarta i dająca do myślenia narracja sprawia, że "Ikar. Legenda Mietka Kosza" to dwie godziny w kinie, które ciężko będzie zapomnieć. A wspaniały Dawid Ogrodnik w roli Mietka to gwarancja, że więcej osób sięgnie po nieliczne zachowane utwory tego muzyka.
-
Czy po filmie przybędzie mu fanów wśród zwykłych zjadaczy gal disco polo - nawet przy zawodowej roli Dawida Ogrodnika - śmiem wątpić. Fikcja wygrała z muzyką.
-
Ogląda się z zachwytem dzięki ciepłym zdjęciom i zadbanej scenografii. To film, którego się słucha dzięki fenomenalnym aranżacjom i kompozycjom Leszka Możdżera. To jednak przede wszystkim film, który się przeżywa na wielu płaszczyznach - artystycznej, psychologicznej czy po prostu ludzkiej.
-
Ikar niespodziewanie okazał się tytułem profetycznym. Tak samo jak zaskakująco udało mu się wznieść i na wyciągnięcie ręki zbliżyć do biograficznego ideału, tak samo nagle boleśnie upada.
-
Rola Ogrodnika kładzie się cieniem na bądź co bądź udanej filmowej biografii. Smuci fakt, że Pieprzyca nie pokazał w "Ikarze" nic nowego i nie zaskoczył, jak w przypadku swoich poprzednich obrazów. Narzekam, ale muszę zaznaczyć, że "Legenda Mietka Kosza" okazała się jedną z lepszych produkcji 44. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
-
W filmie jest bardzo wiele jazzowych improwizacji autorstwa i w wykonaniu współczesnego mistrza fortepianu Leszka Możdżera. Muzyka współbrzmi z obrazem, wyznacza jego montażowy rytm i długość ujęć, wzbogaca, co decyduje o niepowtarzalnej wartości obrazu Macieja Pieprzycy.
-
Mietek Kosz muzyce zawdzięczał trwanie, a nadwrażliwości - poczucie, że trwanie na tym świecie jest udręką i nieustannym zmaganiem się z samotnością. Maciej Pieprzyca natomiast z energią, stylem, odpowiedzialnością i reżyserskim pazurem nam o tym opowiedział. To wszystko, co można. Niech gra muzyka.
-
Dobry film, w którym wszystko zrobione jest, jak należy, jednak brakuje mu pazura, oryginalności i zdolności do przełamywania granic, którą Maciej Pieprzyca pokazał nam przy okazji Jestem mordercą czy jeszcze bardziej przy realizacji świetnego telewizyjnego Kruka. Obcując z jego najnowszym dziełem cały czas jednak wchodzimy w tematy sprawdzone. Czyli otrzymujemy coś, co powinno wystarczyć, aby zaliczyć seans do udanych.
-
Zapowiadał się na bardzo ciekawy film. Według mnie efekt jest mocno rozczarowujący.
-
Niestety, choć film zapowiadał się świetnie, to poza towarzyszącą mu, wybitną muzyką i bardzo udaną rolą Dawida Ogrodnika, najnowsze dzieło Macieja Pieprzycy rozczarowuje. Oczywiście, to nadal niezła, stosunkowo sprawnie zrealizowana produkcja, ale obawiam się, że dla szerokiej publiczności to jeden z tych filmów, do których się nie wraca.
-
Poruszająca historia o morderczej samotności, która potrafi prześladować nawet wtedy, gdy jest się na szczycie i pozornie otaczają nas przyjaciele. Przepełniona emocjami opowieść o człowieku, który za pośrednictwem muzyki krzyczał, a czasami po prostu błagał o miłość, chwilę uwagi, wysłuchanie i zrozumienie.
-
Bo reżyser i scenarzysta w jednej osobie zachował się jak dziecko we mgle, skupiając się na niezbyt ciekawych drobiazgach oraz sięgając po ograne schematy. I przez to "Ikar" okazuje się pozbawionym duszy nielotem, który przynudza.
-
Bezpieczny film, którego akcja podąża utartym schematem, ale przy tym szczery i poruszający. "Legenda" Kosza może nie różni się aż tak bardzo od "legend" wielu innych artystów, którzy po latach niedoli podbili świat i przedwcześnie zmarli, ale Pieprzyca wraz z Ogrodnikiem skutecznie przemienili ją w coś godnego uwagi i czasu.
-
7.820 września 2019
-
-
Jest w mojej ocenie jednym z ważniejszych polskich filmów ostatnich lat i być może najlepszym, jak dotąd, filmem tego reżysera. Nie tylko w sposób artystycznie dojrzały i poruszający przywraca pamięć o genialnym muzyku jazzowym, ale jest też dziełem, które stawia pytania o to, skąd bierze się taki talent, kim jest artysta i jaką cenę musi zapłacić za swój geniusz.
-
Wielokrotnie szybuje ku górze - gdy Ogrodnik pokazuje szczyty swojego aktorskiego kunsztu, gdy szalony jazz nasz oszałamia, gdy można docenić niezwykłą pracę scenografów i kostiumologów. Ale czasami zwyczajnie zaczyna spadać, ku zatraceniu. Gdy muzykę zastępuje słowo, improwizację banał, a szalony jazz koleiny konwencji.
-
Żadna scena nie wybija się szczególnym pomysłem - za każdym razem jest to najkrótsza droga do przekazania emocji i informacji. Ślizgamy się po wierzchu, po momentach najwyższej ekstazy oraz największego wstydu, próżno szukając jakiejś zwyczajnie ludzkiej chwili.
-
Bardzo dobra polska produkcja, która umiejętnie łączy kino popularne z artyzmem. Ten film po prostu wpada w ucho... No i w oko!
-
Jak to dobrze, że powstał "Ikar"! Jak to dobrze, że polskie kino ma Dawida Ogrodnika!
-
Reżyser produkcji podarował Mietkowi kolejne skrzydła, na które jego zapomniana przez lata postać zasługuje. Kosz znów wzbija się wysoko, dzięki Pieprzycy, Ogrodnikowi, Możdżerowi, którzy ocalili go od upadku zapomnienia biografią, jaką nie pogardziłoby Hollywood.
-
W interesujący sposób opowiada nie tylko o życiu przez muzykę, ale także o samotności jednostki. Tragizm głównego bohatera jawi się tutaj jako opowieść o szukaniu swojego miejsca. Szkoda tylko, że Ikarowi nie udało się do niego dolecieć.
-
6.720 września 2019
-
-
Jest nie tylko porządnie nakręconym muzycznym filmem, lecz także przejmującą opowieścią o tym, że zraniona dusza potrafi bardziej nas ograniczać niż niesprawne ciało.
-
Skonstruowany na wzór jazzowego standardu "Ikar" pozostaje dowodem na to, iż życie piszące "najlepszy scenariusz" to na kinowym ekranie dopiero pierwsza nutka. Jeśli coś robisz, rób to porządnie.
-
Jedna scena pokazała, że to chyba nie jest film dla mnie, skoro nie mogę docenić tego momentu, a "potyczka" dwóch pianistów brzmi dla mnie jak wcześniej zaaranżowany utwór. Z drugiej strony, skoro twórca nie zainteresował mnie ani postacią, ani jej losami, to przecież nie mogę zrzucić wszystkiego na swoją muzyczną ignorancję.
-
Z "Ikarem" mam te same problemy, które miałem z poprzednim obrazem Macieja Pieprzycy. "Jestem mordercą" oglądało mi się jednak o wiele lepiej, gdyż nie miałem tego irytującego poczucia deja-vu, które towarzyszyło mi tutaj przy każdej sekwencji z udziałem Dawida Ogrodnika, grającego coś pomiędzy "Chce się żyć", a Tomkiem Beksińskim. Jak to możliwe, że tak wybitny aktor, dał się tak zaszufladkować?
-
W aranżacjach Leszka Możdżera zanurza się Dawid Ogrodnik. Aktor buduje postać ciałem, świadomy, ile znaczy jeden grymas. Stworzył pełną paradoksów kreację skromnego geniusza, który mierzy się z pułapkami sławy, talentu i połechtanego ego.
-
Film, który nie tylko się ogląda, ale przede wszystkim słucha.