Bezszyldu
Źródło-
Ptaki Nocy są kolejnym dobrym krokiem w uniwersum DC. Udało się zrehabilitować Harley Quinn po nieszczęsnym Legionie Samobójców i pokazać nieznaną dotąd stronę kinowego uniwersum DC - jest też miejsce na filmy mniejsze, odważniejsze, skierowane wyłącznie do starszych widzów.
-
Wzbudził we mnie emocje, których dawno nie odczuwałem. Chociaż historia dotyczy psychopatycznego mordercy, problemy z jakimi się zmaga, jego spostrzeżenia wydawały mi się zaskakująco bliskie.
-
Na Andym Muschettim spoczywał ogromny obowiązek i mimo problemów z metrażem i scenariuszem, film wypadł zadowalająco. Nie tylko dostarczył odpowiedniej dawkę rozrywki i grozy, ale też dobrze zamyka wątki naszych bohaterów.
-
Pełzająca śmierć - niczym aligatory w filmie - pojawiła się znienacka i wzbudziła spore emocje. To bardzo solidnie poprowadzone i zrealizowane kino grozy. Aja i Raimi wykorzystali temat najlepiej jak się dało, tworząc z tego może prosty i mało ambitny, ale też jeden z najlepszych filmów tego podgatunku, a już na pewno najlepszy horror z motywem aligatorów.
-
Wywołujący ciarki na plecach, dwukierunkowy list miłosny, wysyłany nawzajem pomiędzy wszystkimi zdartymi gardłami, połamanymi nogami i opadającymi ze zmęczenia ramionami, a jednym z najważniejszych współczesnych raperów i zdecydowanie czołowym performerem wszech czasów.
-
Upiorne opowieści po zmroku są bardzo prostą, bezrefleksyjną i przyjemną rozrywką zarówno dla młodych widzów, jak i doświadczonych fanów starych horrorów. Film rzuca licznymi odniesieniami do klasyki kina grozy oraz dostarcza masę sekwencji graniczących pomiędzy kiczem a strachem. A na ładne zdjęcia, klimatyczną scenografię czy charakteryzację potworów ogląda się z wypiekami na twarzy.
-
Truposze nie umierają, za to widz umrzeć może z nudów. Film poza charakterystycznym stylem Jima Jarmuscha i gwiazdorską obsadą nie oferuje nic w zamian. Jakakolwiek treść jest do bólu wtórna i banalna, przez co seans z czasem robi się nużący.
-
Kolejna cegiełka w błyskotliwej karierze Ariego Astera. Reżyser stanął na wysokości zadania i dostarczył nam horror ostateczny, podobny, ale także inny od jego debiutu.
-
Stylistka blaxploitation, klimat Harlemu, rozmach czy intrygi ustąpiły typowej, amerykańskiej komedii opartej na wulgaryzmach i stereotypach.
-
Po 14 minutach, Anima zostawia nas z poczuciem poznania więcej, niż mogło się w tym metrażu zmieścić.
-
Świetnie łączy, to co znamy z klasycznej serii z zupełnie nowymi pomysłami. Oldschoolowy i inteligenty slasher przeplata się ze satyrą dotyczącą wszechobecnej technologii i korporacji. Dostarcza kupę frajdy, świadomie bawiąc się kiczowatą estetyką i dostarczając przy tym odpowiednio dawkę dreszczy i napięcia.
-
Podręcznikowy wręcz przykład filmu z Godzillą, czyli skierowanego do fanów. To produkcja w której scenariusz, czy charakterologia postaci schodzą na dalszy plan, a cały wysiłek został położony na oprawę audiowizualną, kreację potworów i sceny akcji z ich udziałem.
-
Wizualna i formalna perełka ze świetną rolą Egertona opowiadającą wzruszającą historię wrażliwego, samotnego artysty.
-
Może nie jest idealny, ale jest satysfakcjonującym domknięciem jednego z bardziej niedocenianych seriali wszech czasów. Chciałbym, aby Deadwood zyskało teraz drugie życie.
-
Przez cały film się nie nudziłem, a humor często działał i na mnie. Jeżeli szukacie lekkiego filmu na ochronę przed niedzielnym skwarem, to pod tym względem obraz Roba Lettermana nie ma sobie równych w tym sezonie.
-
Choć piękno subtelności w finale przecieka Borcuchowi przez palce zaciśniętej do wbijania przyciężałych metafor pięści, to Słodkiemu Końcowi Dnia nie umyka swoje pesymistyczne sedno - nasze życia nie przeminą pod znakiem urodzajnej wolności w świecie, który targany społecznymi napięciami nie chce pozwolić sobie na przestrzeń niedookreślenia.
-
Jest ciekawszym zjawiskiem, aniżeli filmem. Pokazuje, na jakim etapie są Chińczycy w tworzeniu kinowego widowiska, jest ślicznym spektaklem, który nie wzbudza żadnych emocji. Wyszedł z tego średniak, w sam raz do niesławnej biblioteki filmów Netflixa.
-
Jakkolwiek miałka treść czy barokowa forma może od Vox Lux odrzucać, tak można do stylu Corbet chcieć się przekonać. Tworzy on może i film przedziwny i płytki, ale w rozdmuchanej strukturze bezbłędnie korespondujący z własną historią.
-
Dobre zamknięcie naprawdę długiego i skomplikowanego cyklu filmów, które posiadają kilka rewelacyjnych momentów, ale też kilka zmarnowanych potencjałów. Mimo ponad 3 godzin seans nie nuży, co jest w dużej mierze zasługą świetnej obsady oraz kreacji bohaterów. Dostarcza sporo humoru, akcji i trochę wzruszeń - w sam raz na świetny blockbuster, trochę za mało na chwytające za serce zwieńczenie tak epickiej sagi.
-
7.55 maja 2019
- Skomentuj
-
Jest kolejnym dobrym krokiem Warnera w odbudowaniu swojej reputacji. Nie jest to jednak kinowe wydarzenia na miarę Wonder Woman, czy Aquamana, jednak film nie miał takich aspiracji. Jest dużo skromniejszy, ale nadal skuteczny - dostarcza dużo humoru, świetną parę bohaterów oraz prostą, ale niegłupią historię o rodzinie i znaczeniu superbohatera.
-
Ciężko w nowym Hellboyu szukać pozytywów, ciężko nie poczuć się oszukanym, skatowanym przez dwugodzinną symfonię przemocy, by potencjalnie najbardziej satysfakcjonującą finalną rozwałkę obejrzeć z najtańszej części płyty koncertowej, do której nie docierają żadne emocje, bo cała stawka filmu gra na zupełnie innym festiwalu.
-
Schyłek dnia może, dla widza z nieodpowiednim nastawieniem, łatwo stać się niebywale frustrującym doświadczeniem. Na nic zdadzą się subtelne, ale bardzo bogate i pełne kreacje aktorskie, wspaniałe zdjęcia i transowa muzyka czy refleksja nad historyczną nieuchronnością, gdy oczekujemy od obrazu spełnienia pewnych norm narracji filmowej.
-
Sentymentalny film, co dla fanów Clinta Eastwooda może być zaletą, a dla sceptyków wadą. To kolejne, ale udane rozliczenie się reżysera z własnym wizerunkiem zamknięte w prostej, acz angażującej historii o wartościach rodzinnych, przemijaniu i odkupieniu.
-
Pomijając zachwyty krytyków i szukanie drugiego dna, to najważniejszym aspektem tego filmu jest zabawa. Dawno w kinie tak dobrze się nie bawiłem jak na tym filmie.
-
Realizacyjnie i scenariuszowo niedomaga, ale bywało też gorzej na naszym rodzimym rynku. Brakuje mu po prostu reżyserskiego piętna lub ogólnie walorów rozrywkowych typowych blockbusterów. Kurier jest po prostu nijaki.
-
Film na wskroś nieudany i zawodzący oczekiwania, nudny obraz o nudnych problemach nudnych ludzi. Miejmy nadzieję, że to tylko chwilowa zadyszka Fahradiego i kolejnym dziełem wróci do formy, do której nas przyzwyczaił.
-
Gdyby ulica Beale umiała mówić to film specyficzny, który nie każdemu się spodoba. Mimo wszystko polecam ten film gorąco. Obecnie mamy bardzo mało reżyserów z tak wyrazistym stylem.
-
Jest bardzo ładną technicznie i przyjemną w oglądaniu przygodówką dla najmłodszych, ale zabrakło scenariusza i bohaterów z krwi i kości. Podziwiamy widoki, nieźle się bawimy, ale kiedy seans się kończy, okazuje się, że niczego nie wynieśliśmy z filmu - zupełnie jak Mary w trakcie swojej przygody.
-
Alicie: Battle Angel udało się nie tylko znakomicie pogodzić adaptację mangi z blockbusterem, ale też stworzyć z tego piękne, kinowe doświadczenie. Szanuje swój materiał źródłowy, czerpie wszystko, co najlepsze z japońskiej estetyki i dostarcza ją w formie, która zachwyci zarówno fanów anime, jak i niedzielnych widzów.
-
Dobry materiał, który został zaprzepaszczony w rękach średniego reżysera. Mógł z tego powstać film przełomowy, który zburzyłby bariery społeczne i byłby przełomem w współczesnym pojmowaniu feminizmu. Niestety, nie wyszło.
-
Widzę go jako twór, który spokojnie mógłby powstać dla widza amerykańskiego jeszcze w latach 80. W końcu nieprzypadkowo najczęściej porównuje się go do Wożąc panią Daisy, mimo że daleko mu do nudnej ramoty. Nie dodaje nic nowego do dyskursu, jest bardzo bezpieczny w każdym aspekcie, ale na pewno trafi do serc widzów i pozostanie jedną z lepszych pozycji w tegorocznym oscarowym zestawieniu.
-
Ogląda się po prostu przyjemnie. Dostarcza dużo humoru, ciepła i pozytywnych wartości - czyli film w sam raz dla całej rodziny.
-
Otwarcie nowego rozdziału w filmografii Lanthimosa. Grek nie sprzedał się, można nawet powiedzieć, że się rozwinął. Yorgos jest jednym z najciekawszych obecnie reżyserów.
-
Wydaje się mocno spóźnionym filmem i przykładem przerostu formy nad treścią. Sili się na wielką dekonstrukcję superbohaterów, ale nie ma nic nowego do powiedzenia.
-
Jeden z najbardziej oryginalnych i interesujących filmów ostatnich lat. Kino tak polaryzujące, że aż dobre.
-
Zmarnowany film. Szkoda przede wszystkim aktorów, którzy zostawili tu sporo serca. Zamiast poruszającego dramatu otrzymaliśmy film o narkotykach, który możemy obejrzeć równie dobrze w niedzielne popołudnie, klepiąc się po brzuszku.
-
Zalety Spider-Mana Uniwersum można w sumie wymieniać bez końca. Fantastyczna oprawa wizualna, świetnie napisani bohaterowie, humor, oryginalna i wielowymiarowa historia. Polecam absolutnie każdemu - dzieciom, dorosłym, fanom i nie-fanom Spider-Mana - każdy znajdzie coś dla siebie.
-
James Wan stworzył bardzo samoświadome, bezpretensjonalne kino mocno osadzone w stylistyce lat 80. Jest campowo, ale jednocześnie z rozmachem i pięknymi widokami. Żaden inny film superhero nie kładł tak dużego nacisku na kreację świata i poczucie przygody.
-
Można obejrzeć, jeżeli ktoś jest fanem oryginału, darzy sentymentem klasyk z 1987 roku i chciałby jednocześnie wesprzeć akcję charytatywną.
-
Narodzinom gwiazdy daleko do ideału, ale w żadnym stopniu nie jest to seans męczący ani urągający widzowi. Nie oczekujcie na pewno żadnego wyzwania odbiorczego, odkrywczych wniosków, a nawet dojrzałości emocjonalnej, przekraczającej możliwości klasycznej animacji Disneya.
-
Nocne Istoty miały potencjał, aby być jednym z najciekawszych, niezależnych horrorów tego roku. Zamiast tego dostaliśmy zlepek paru strasznych scen oprawionych w nudny, rozwleczony, banalny i pozbawiony kierunku film. Nie angażuje emocjonalnie, a już tym bardziej intelektualnie.
-
To świetnie poprowadzony film wg sprawdzonej formuły, który dostarcza masę emocji. Poczujemy dreszcze, napięcie, zastrzyk pozytywnej energii i motywacji, a na końcu popłaczemy się ze wzruszenia - i właśnie dlatego kochamy tą serię.