
- 44% pozytywnych
- 11 krytyków
- 70% pozytywnych
- 65 użytkowników
Walczący z załamaniem duchowym pastor udziela wsparcia zrezygnowanemu mężowi ciężarnej parafianki, przez co staje w obliczu jeszcze większego kryzysu życiowego.
- Aktorzy: Ethan Hawke, Amanda Seyfried, Cedric the Entertainer, Victoria Hill, Philip Ettinger i 15 więcej
- Reżyser: Paul Schrader
- Scenariusz: Paul Schrader
- Premiera światowa: 31 sierpnia 2017
- Dodany: 1 września 2017
-
5.1Negatywnie oceniony przez krytyków
-
44%pozytywnych
-
11krytyków
-
11recenzji
-
9ocen
-
4pozytywne
-
5negatywnych
-
-
6.4Pozytywnie oceniony przez użytkowników
-
70%pozytywnych
-
65użytkowników
-
20recenzji
-
63oceny
-
44pozytywne
-
19negatywnych
-
-
Recenzje krytyków
-
Nad "First Reformed" można by w podobny sposób pastwić się jeszcze długo, ale warto oprzeć się tej pokusie, choćby z szacunku dla dotychczasowego dorobku jego twórcy. Sromotna klęska zdolnego skądinąd reżysera jest zaskakująca tym bardziej, że w pewnym momencie Schraderowi udaje się mimowolnie zdiagnozować jej przyczyny.
-
Nie jest wielkim powrotem Schradera do wielkiej formy, ale to silna próba rehabilitacji po ostatnich filmach. Reżyser nadal prowokuje, niebezpiecznie balansuje na granicy kiczu, jednak nie przekracza jej. Bardzo wymagający, ciężki film, który na pewno zostaje w pamięci.
-
Momentami ryzykowny i ocierający się o kicz film nie pozostawia obojętnym i pozostaje w głowie. Wizualna warstwa, obok aktorstwa, jest najmocniejszą stroną First Reformed.
-
Wygląda na to, że Paula Schradera nie można jeszcze całkiem skreślać.
-
"Joker" miał stylówkę "Taksówkarza", ale jego duszę można znaleźć w "Pierwszym reformowanym". Paul Schreder, scenarzysta kultowego filmu Martina Scorsese, kolejnego szukającego odkupienia bohatera wpycha na ścieżkę samozagłady.
-
Warto zobaczyć z uwagi na poruszaną tematykę i bardzo dobrą kreację Ethana Hawke'a. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że pod płaszczem prostej, kameralnej historii z kryzysem egzystencjalnym w tle, reżyser chciał zawrzeć zbyt wiele treści, począwszy od zmagań z wiarą po krucjatę przeciw niszczeniu środowiska. Zabrakło wyważenia i miejsca na refleksję dla widza, co sprawia, że mimo wagi poruszanych kwestii, film może pozostawić widza obojętnym.
-
Film powinien mieć coś do przekazania, a mam wrażenie, że w Pierwszym reformowanym nic nie ma. Zupełna pustka, która miesza klisze z tandetnym szokowaniem.
-
Jeden z najbardziej oryginalnych i interesujących filmów ostatnich lat. Kino tak polaryzujące, że aż dobre.
-
Zdecydowanie ujęcia są najlepszą stroną First Reformed oferując nam wachlarz smutnych, szarych scen. Ostatecznie jednak nie jest to film, który trzeba zobaczyć jako miłośnik kina.
-
Nie jest to produkcja bardzo zła, ani nawet zła. To film średni z chęcią bycia współczesnym manifestem kondycji świata i ludzkości. Działa jako dramat psychologiczny jednego człowieka, przez większość czasu.
-
-
Recenzje użytkowników
-
Film powolny, ale nie dłużący się. Film męczący, ale nie nudny. Wymaga ogromnej wytrwałości i cierpliwości, ale wynagradza to dziełem tak bolesnym i wyniszczającym, że po seansie sami się będziecie zastanawiać nad tym, czy Waszym wyrzuceniem gumy na trawnik nie zabijacie przypadkiem Matki Ziemi. Przesadza w paru momentach (Schrader z tym lataniem i przedziwnym, choć emocjonującym finałem grubo pojechał), ale nie jestem w stanie się na niego gniewać. Depresja w stanie czystym.
-
To zdecydowanie film tzw"trudnego kalibru". Starając się zrozumieć przesłanie,monologi wewnętrzne bohatera spisywane w dzienniku,czy też dialogi między bohaterami, warto się zapoznać z genezą oraz wartościami jakimi kieruje się Kościół Ewangelicko-Reformowany - być może wtedy bardziej film trafi do odbiorcy. Jednak nie ukrywam, że to był seans dość męczący, nużący i raczej mało przekonywujący. O ile aktorsko rzeczywiście się broni, tak scenariuszowo, jedynie zahacza o tematy nie kończąc żadnego
-
Schrader to nie jest dobry reżyser i to jedna z największych bolączek tego filmu. Ciekawe zapożyczenia z "Winter Light" stopniowo przeradzające się w osobisty manifest reżysera-scenarzysty. Są momenty, które wynagradzają, ale film raczej dryfuje po tematach.
-
Paul Schrader ma niezwykły talent do kreowania postaci wielowymiarowych. Był Jake La Motta, był Travis Bickle, a teraz dołącza do nich Wielebny Toller.
-
Ciężki w odbiorze, chociaż jasny w przekazie. I tutaj tkwi jego paradoks, ale również i sens. Hawke zalicza jedną z najbardziej kreatywnych ról. #prayforoscar
-
Do pewnego momentu był dla mnie bezbłędnym i charakternym arcydziełem. Jedna scena zepsuła cały film, spłyciła wszystkie wątki i pozostawiła niesmak na długie dni. Hawke niesamowity i Seyfried też w sumie daje radę, biorąc pod uwagę, jak słabe role ma za sobą. No szkoda, że nie wyszło tak dobrze, jak można się było nastawiać...
-
Z wiarą ten film ma niewiele wspólnego, a próbuje o tym nieudolnie mówić i punktować. Dobry Hawke. Od świetnego początku do kiepskiej końcówki.
-
Opowiedziany trochę zbyt topornie i pretensjonalnie, ale poruszane tematy, dylematy moralne głównego bohatera (świetna, stonowana rola Ethana Hawka) i surowość zapadają w pamięć. Scena "lewitacji" choć nieco kiczowata, zahipnotyzowała mnie bez reszty.
-
Tak, ale nie do końca. Narration. Also scena lewitacji. Ale jest też tu jakaś niezgłębiona potrzeba bliskości, która mnie urzeka.
-
-
Najlepsze recenzje użytkowników
-
To zdecydowanie film tzw"trudnego kalibru". Starając się zrozumieć przesłanie,monologi wewnętrzne bohatera spisywane w dzienniku,czy też dialogi między bohaterami, warto się zapoznać z genezą oraz wartościami jakimi kieruje się Kościół Ewangelicko-Reformowany - być może wtedy bardziej film trafi do odbiorcy. Jednak nie ukrywam, że to był seans dość męczący, nużący i raczej mało przekonywujący. O ile aktorsko rzeczywiście się broni, tak scenariuszowo, jedynie zahacza o tematy nie kończąc żadnego
-
Schrader to nie jest dobry reżyser i to jedna z największych bolączek tego filmu. Ciekawe zapożyczenia z "Winter Light" stopniowo przeradzające się w osobisty manifest reżysera-scenarzysty. Są momenty, które wynagradzają, ale film raczej dryfuje po tematach.
-
Film powolny, ale nie dłużący się. Film męczący, ale nie nudny. Wymaga ogromnej wytrwałości i cierpliwości, ale wynagradza to dziełem tak bolesnym i wyniszczającym, że po seansie sami się będziecie zastanawiać nad tym, czy Waszym wyrzuceniem gumy na trawnik nie zabijacie przypadkiem Matki Ziemi. Przesadza w paru momentach (Schrader z tym lataniem i przedziwnym, choć emocjonującym finałem grubo pojechał), ale nie jestem w stanie się na niego gniewać. Depresja w stanie czystym.
-
Opowiedziany trochę zbyt topornie i pretensjonalnie, ale poruszane tematy, dylematy moralne głównego bohatera (świetna, stonowana rola Ethana Hawka) i surowość zapadają w pamięć. Scena "lewitacji" choć nieco kiczowata, zahipnotyzowała mnie bez reszty.
-
Tak, ale nie do końca. Narration. Also scena lewitacji. Ale jest też tu jakaś niezgłębiona potrzeba bliskości, która mnie urzeka.