Poltergeist
Źródło-
Dość udanie balansuje na granicy lekkiej komedii na wzór poprzednich przygód człowieka-mrówki i mocnego rozpoczęcia piątej fazy MCU. Nie obyło się bez kilku wpadek, ale wciąż dobra zabawa jest gwarantowana.
-
Bardzo dobry film, ale niekoniecznie dla najmłodszego odbiorcy.
-
Trwające 2 godziny 37 minut Eternals ustępują długością jedynie Endgame'owi i trudno oprzeć się wrażeniu, że ten czas można było wykorzystać znacznie lepiej. Mimo kilku ciekawych pomysłów i atrakcyjności wizualnej nie jest to raczej film, do którego fani superbohaterskiego uniwersum będą wielokrotnie wracali.
-
Biorąc pod uwagę, że reżyserii podjął się Andy Serkis, niebezpodstawne wydaje się porównanie, że efekt jest taki, jak gdyby Gollum i Smeagol naprzemiennie zasiadali w fotelu reżysera. Niektórym widzom na pewno spodoba się taka mieszanka, inni wyjdą z kina z poczuciem zawodu, bo zdecydowanie nie jest to ten sam Venom, którego pokazano w filmie z 2018 roku.
-
Nawet ci, którym do tej pory daleko było do kina superbohaterskiego, powinni dać obrazowi Crettona szansę - połączenie chińskiej mitologii, sztuk walki i zapierających dech w piersi scenerii każdemu powinno zapewnić przyjemnie spędzony wieczór.
-
To klasyczny film z kryzysem tożsamości. O ile może być to ciekawe narzędzie budowania fabuły wokół głównego bohatera, o tyle w przypadku całego filmu pokazuje tylko jego największe słabości.
-
To dla wszystkich fanów Marvela doskonała okazja, by wreszcie, po miesiącach przerwy, wrócić do kin. Nie jest to na pewno najlepsze, co MCU ma do zaoferowania, ale jest godnym pożegnaniem postaci, która sprawiała nad radość przez ostatnie 13 lat.
-
Pomimo pewnych wad i niedociągnięć, jest to ciekawa propozycja, która ukazuje, co Disney jest w stanie zaprezentować, kiedy nie trzyma się kurczowo starej, sprawdzonej formuły i stara się eksperymentować.
-
Raczej nie trafi do kanonu najlepszych filmów superbohaterskich. Można przy nim bezboleśnie poprawić sobie nudny wieczór, ale Grega Ruckę i reżyserkę Ginę Prince-Bythewood czeka sporo trudnych rozmów, jeśli chcą zrealizować swój plan na filmową trylogię.
-
Zdecydowanie zasługuje na obejrzenie, chociaż należy pamiętać, że filmowi dużo bliżej jest kina psychologicznego niż typowego horroru, zwłaszcza w porównaniu z inną twórczością spod znaku Blumhouse Productions.
-
Podejmuje istotny temat, ale siła jego oddziaływania będzie mocno zależeć od obycia konkretnego widza z tematem zorganizowanego hejtu. Każdy odnajdzie tu jakiś temat do refleksji, jednak ci, którzy spotkają się z tym zagadnieniem po raz pierwszy, z pewnością wyjdą z sali kinowej odmienieni.
-
Mógłby być przełomowym wydarzeniem, gdyby... miał premierę dwa lata wcześniej. Nawet mimo tego warto jednak docenić fakt, że narracja na temat podboju kosmosu jest dzięki Winocour nieco mniej amerykocentryczna i że europejskie kino dołożyło swoją cegiełkę do rozważań na temat przyszłości pozaziemskiej aktywności człowieka.
-
Jeśli ktoś miał wątpliwość, czy powinien obejrzeć Na noże, to powinien uczynić to czym prędzej. To absolutnie genialny film, w którym wszystkie elementy zostały perfekcyjnie spasowane do siebie.
-
Udana kontynuacja serii. Pomimo utartego schematu udało się wprowadzić trochę nowych pomysłów, a te wcześniej użyte ładnie przypudrować. Nie jest to najlepszy film z serii, ale wnioskując po scenie po napisach, także nie ostatni.
-
Ponad dwie godziny porządnej rozrywki, podanej w przystępny i przyjemny dla oka sposób.
-
Świetny film dla widzów w każdym wieku, o ile tylko nie są uczuleni na konwencję musicalową. Najbardziej zachwyceni będą naturalnie fani pierwszej odsłony, ale Elsa i Anna zyskają z pewnością całe grono nowych fanek i fanów - młodszych i starszych.
-
Z jednej strony stara się na nowo interpretować historię znaną ze Śpiącej Królewny, a właściwie dopisać do niej kontynuację. Z drugiej - jest to baśń bardzo typowa, na końcu której zło zostaje pokonane, a czarny charakter ukarany. Ostatecznie jednak nie jest to film ani dla dzieci, które wielu wątków i nawiązań mogą nie zrozumieć, ani dla dorosłych, dla których w wielu miejscach rozwiązanie problemów będzie zbyt naiwne, a morał wynikający z opowieści zbyt banalny.
-
Po Grawitacji i Marsjaninie otrzymaliśmy kolejny obraz podejmujący temat samotności człowieka w kosmosie. Tym razem w bardzo conradowskim ujęciu, co samo w sobie sprawia, że z pewnością warto Ad Astra zobaczyć. Nawet jeśli kilka razy przyjdzie nam wysoko unosić brwi.
-
Historia jest opowiadana sprawnie, akcenty rozłożone są poprawnie, a jednak momentami wydaje się, że na pewno dało się to zrobić krócej. Film na pewno powinni obejrzeć miłośnicy horrorów i produkcji przygodowych.
-
Piękny i zabawny film, na którym świetnie będą się bawili ludzie w każdym wieku.
-
Pomimo swoich wad, Truposze nie umierają to nadal kawałek przyzwoitego kina. Na film zdecydowanie powinni wybrać się fani innych dzieł Jarmuscha, choćby po to, by zobaczyć, w jakim kierunku obecnie podąża.
-
Idealnie odtwarza sceny z oryginalnej animacji, przez co jednocześnie może się podobać, ale sprawia nieodparte wrażenie sztuczności. Ani na chwilę nie pozwala zapomnieć, że na ekranie nie widać prawdziwych zwierząt, a jedynie grafikę. Trzeba jednak przyznać, że jest to grafika przepiękna i bardzo dopracowana.
-
Widzowie, którzy naprawdę lubią się bać zrobią lepiej, szukając innego tytułu, a "Annabelle wraca do domu" traktując raczej jako ciekawostkę na deszczowe popołudnie. Na seans powinni wybrać się wyłącznie fani serii Obecność, by poznać zakończenie historii przeklętej lalki.
-
To nie tylko długi epilog Końca gry i domknięcie trzeciej fazy MCU, ale bardzo ciekawa i świetnie zrealizowana samodzielna historia stawiająca istotne pytania o przyszłość uniwersum i jego superbohaterów. Przede wszystkim jest to jednak urocza opowieść o pięknej niezręczności młodzieńczych lat, która nie ustępuje nawet wobec globalnego zagrożenia dla ludzkości.
-
Przeciętniak na letnie miesiące. Jeśli ciekawsze filmy już się komuś skończyły, to na trzeciej odsłonie MonsterVerse będzie się całkiem nieźle bawił, chociażby podziwiając majestatyczne stworzenia i widowiskowe zdjęcia Lawrence'a Shera.
-
Jest samodzielnie dobrym filmem i ogląda się go z przyjemnością, ale jako zamknięcie serii X-Men wypada fatalnie.
-
To film, na którym dobrze powinny się bawić dwie grupy odbiorców: ludzie wychowani na pokémonach w latach dziewięćdziesiątych, do których nostalgii twórcy często się zresztą odwołują w drobnych aluzjach i żartach, oraz dzieci, które dopiero teraz odkrywają pokémony, głównie za sprawą Pokémon Go.
-
Na pewno jest kolejnym przykładem sprawnego opowiadania baśni przez Disneya, w klasycznym wydaniu, nieco na przekór panującemu trendowi poważnych, mrocznych przeróbek. I w tej roli sprawdza się bardzo dobrze.
-
Godne zakończenie wielkiej sagi, mimo kilku dziur fabularnych i wkradającego się chaosu w konstrukcji scenariusza. Wszystko sprowadza się bowiem do prostego stwierdzenia: to pozycja obowiązkowa dla każdej osoby śledzącej losy uniwersum, a inni widzowie już dawno temu przestali być dla Marvela grupą docelową.
-
Shazam!, mimo oparcia wątku superbohaterskiego na pretekstowych filarach fabularnych i zgranych zwrotach akcji, jest jednym z ciekawszych filmów w filmowym uniwersum DC. Dzieje się tak za sprawą oryginalnych bohaterów, ich poruszających relacji oraz nienachalnego humoru.
-
To znacznie więcej niż tylko przystawka przed filmem Avengers: Koniec gry. Na półtora miesiąca przed drugim starciem z Thanosem otrzymujemy świetną bohaterkę, która pod względem wpływu społecznego i bycia wzorem dla dziewczynek na całym świecie spokojnie może konkurować z Wonder Woman w wykonaniu Gal Gadot.
-
Mimo że otrzymujemy nie najgorszy thriller psychologiczny z elementami horroru, ciężko doszukać się tu bardziej zajmującej historii. Wszystko jest po prostu wtórne, zaczynając od fabuły, a kończąc na straszakach. I pomimo kilku całkiem dobrych elementów raczej polecić go można tylko zapalonym miłośnikom gatunku albo reżysera.
-
O ile warstwa wizualna Ality zrobi wrażenie chyba na każdym widzu, o tyle fabularnie sytuacja nieco się komplikuje.
-
Odważny krok pokazujący, że w kinie jest miejsce na kolejne uniwersum bohaterskie. I to uniwersum niezwykłe, bo tworzone przez jednego reżysera i scenarzystę - M. Nighta Shyamalana.
-
Niezwykły film, który powinien się podobać widzom w każdym wieku. Emily Blunt cudownie przywróciła na ekran ikoniczną dla musicalu bohaterkę, zapewniając jej nowe pokolenie miłośników.
-
Mimo licznych niedociągnięć i fabularnych fikołków, seans Aquamana to kawałek naprawdę przyjemnej rozrywki. Film jest dynamiczny, przepiękny wizualnie, zawiera duże ilości Jasona Momoy naraz, a do tego po prostu i bez większej filozofii - daje czystą frajdę z oglądania.
-
Zabójcze maszyny są oparte na ciekawym i oryginalnym pomyśle, a złożoność świata przedstawionego jest wyraźnie widoczna na ekranie. Niestety, elementarne błędy warsztatowe w scenariuszu powodują, że film Petera Jacksona - zwłaszcza w gorącym okresie przedświątecznym - może być traktowany jedynie w kategoriach ciekawostki.
-
Miles Morales zadebiutował na wielkim ekranie w świetnym stylu, a produkcja z jego udziałem powinna stanowić obowiązkowy seans nie tylko dla miłośników Spider-Manów, ale wszystkich fanów kina superbohaterskiego w ogóle.
-
Miły powrót do świata czarownic i czarodziejów, pokazujący kilka ciekawych postaci i przybliżający owiany tajemnicą pojedynek, który utwierdził sławę Albusa Dumbledora. Pozostawia jednak spory niedosyt, zwłaszcza, że na zwieńczenie tej opowieści przyjedzie nam prawdopodobnie poczekać jeszcze sześć lat.
-
Kolejny świetny film Damiena Chazella i Ryana Goslinga. Historia lądowania na Księżycu z całą pewnością zasługiwała na takie przedstawienie - poruszające, ale unikające nadmiernego patosu czy amerykocentryzmu.
-
Ciekawa propozycja na okres kilkumiesięcznej przerwy w Filmowym Uniwersum Marvela i w tym kontekście jest potrzebnym oddechem od obejmującej swoim zasięgiem dwadzieścia filmów fabuły MCU, niewiele mniejszej serii X-Men czy rosnącego uniwersum DC.