Po zerwaniu toksycznej relacji mąż Cecilii, naukowiec-wynalazca popełnia samobójstwo. Od tej pory zaczynają ją prześladować dziwne zdarzenia.
- Aktorzy: Elisabeth Moss, Aldis Hodge, Storm Reid, Harriet Dyer, Oliver Jackson-Cohen i 15 więcej
- Reżyser: Leigh Whannell
- Scenarzysta: Leigh Whannell
- Premiera kinowa: 6 marca 2020
- Premiera światowa: 26 lutego 2020
- Ostatnia aktywność: 28 grudnia 2023
- Dodany: 31 stycznia 2020
-
To lekka, niezobowiązująca i straszna opowieść, która przede wszystkim straszy siłą tematu, który podejmuje.
-
Po dwóch bardzo nieudanych próbach z gwiazdorską obsadą w końcu udało się nakręcić porządne kino grozy.
-
Kiedy stukam sobie w klawisze i powstaje recenzja filmu takiego jak Niewidzialny człowiek, widzę w nim cały czas pokłady dużego potencjału, który objawia się na wielu płaszczyznach. Na szczęście nowemu horrorowi Blumhouse udało się w wielu miejscach go wykrzesać. A to jest w stanie zagwarantować nam dobry seans.
-
Ciągłe napięcie oraz cisza, będąca również przestrzenią działań niewidzialnego bytu, tworzą atmosferę, przez którą sami, na długo po seansie, obserwujemy swój pokój. Z atawizmami nie wygrasz. Z syndromem sztokholmskim możesz.
-
Nadspodziewanie dobry i zaskakujący remake kultowej produkcji. Film Whannella w sposób oryginalny i odważny odświeża stary koncept, z powodzeniem wpisując go wyraźnie we współczesną tematykę społeczną.
-
Zdecydowanie zasługuje na obejrzenie, chociaż należy pamiętać, że filmowi dużo bliżej jest kina psychologicznego niż typowego horroru, zwłaszcza w porównaniu z inną twórczością spod znaku Blumhouse Productions.
-
Łatwo byłoby tu nas olśnić trikami. Twórcy jednak oparli się pokusie taniego efekciarstwa, każdy zabieg techniczny podporządkowany jest fabule, a nasze uwaga skupia się przede wszystkim na głównej bohaterce. Jak na thriller science fiction, który z założenia ma sprawić, że będziemy podskakiwać na fotelu, zadziwiająco dużo tu psychologii.
-
Czyżby to miał być kierunek dla nowego oblicza klasycznych monstrów Universala? Leigh Whanell odświeża klasyczną historię w opowieść o wyzwoleniu się z toksycznej więzi. Na dzisiejsze czasy pod znakiem #MeToo jak znalazł z obietnicą na kolejne odświeżenia.
-
To dzieło ważne, aktualne i po prostu bardzo dobre. Proszę, nie dajcie temu filmowi zniknąć.
-
Mocny i przeszywający. "Niewidzialny człowiek", to remake klasycznego horroru na jaki czekaliśmy.
-
"Niewidzialny człowiek" jest najbardziej podobny właśnie do takiego kina grozy - pozbawionego artystycznych walorów, skupionego wokół czytelnego konfliktu dobra ze złem, czasami nawet irytującego schematycznością. Umiejętne owinięcie wszystkich tych elementów wokół wiarygodnej walki o ucieczkę z toksycznej relacji nadało jednak prostej historii ciekawego kontekstu, a to znacznie więcej niż kolejne uniwersum stworzone na green screenie.
-
Pokazuje, dlaczego warto robić remaki. Horroru z tak mocną atmosferą dawno nie było.
-
Świetnie wyreżyserowany horror, którego autor w umiejętny sposób wykorzystuje proste założenie fabuły i wyciska je do granic możliwości.
-
Niemniej jest to sprawnie nakręcony horror dostarczający rozrywki przez dwie godziny. Wychodząc z kina, nie mamy uczucia, że spożyliśmy filmowego odgrzewanego kotleta. Jest to raczej tradycyjne danie podane w nowy sposób.
-
Niewidzialnego człowieka polecę więc nie tylko fanom horroru, ci będą się bawić na nim wyśmienicie, ale również wszystkim pozostałym. Rękę sobie daje uciąć, że film zagości na niejednej liście "TOP 10 FILMÓW 2020!".
-
Nie wpada w różne pułapki gatunku i stanowić może wzorowy przykład przenoszenia starych opowieści na poletko współczesnego kina.
-
Świetne budowanie strachu, Elisabeth Moss i ciekawa tematyka wystarczą, aby Niewidzialny człowiek stał się nie tylko hitem, ale również klasykiem gatunku.
-
Zupełnie inny film niż wcześniejsze historie z potworami Universalu. Tańszy, za to bardziej twórczy. I dzięki temu znacznie ciekawszy.
-
Bardzo sprawnie zrealizowany i dobrze poprowadzony thriller z elementami horroru i science-fiction, który trzyma w napięciu od początku do zaskakującego i w pełni satysfakcjonującego końca. Krótkie "wypadnięcia z rytmu" są niezauważalne, a pewne nielogiczności, które niestety występują, da się bez problemu wybaczyć. Nieliczne zgrzyty fabularne łagodzą bowiem doskonałe zdjęcie, przemyślane kadry oraz design pomieszczeń, co sumarycznie wpływa na specyficzny klimat tej kameralnej opowieści.
-
Niewidzialność ma w filmie dwa oblicza: dosłowne i metaforyczne. W tym drugim znaczeniu jest alegorią przemocy w związkach i małżeństwach, na którą zbyt często daje się społeczne przyzwolenie, jest milczeniem ofiar. Whannell postanowił podarować w filmie głos marginalizowanej grupie, której cierpienia są nierzadko bagatelizowane. Spektakularny występ Elisabeth Moss sprawia, że czujemy ból Cecilii i marszczymy brwi w bezradności wobec tego, jakie krzywdy ją spotykają.
-
W obecnym kształcie film jest jedynie niezobowiązującą rozrywką, która wykorzystuje serię znanych motywów, nie próbując jednak stawiać ich w nowym świetle. To sprawia zaś, że to raczej produkcja jednokrotnego użytku. Finalnie to bowiem odtwórcza mieszanka, aniżeli powiew świeżości w gatunku.
-
Sprawna machina filmowych atrakcji. Jeśli ktoś spodziewa się, że Whannell stanie w jednym rzędzie z prymusami, Eggersem, Peele'em czy innym Asterem, to raczej się zawiedzie. Whannell nie ma podobnych ambicji. Zamiast prowokować intelekt skupia się na dyrygowaniu bezwarunkowymi odruchami: celuje raczej w serce i bebechy niż w rozum.
-
Produkcja bardzo udana, zasługująca na uwagę, konkretnie zrobiona z dobrze przemyślanym scenariuszem.
-
Dosadna przemoc i ofiary leżące w kałużach krwi są tutaj tylko dodatkiem do gęstego klimatu i świetnego występu Elizabeth Moss w roli głównej. Jeśli tak ma wyglądać wskrzeszanie klasyków kina to ja jestem zdecydowanie "za" i proszę o więcej.
-
Dość luźno nawiązujący do powieści pioniera science fiction Herberta George'a Wellsa, jest jak połączenie "Terminatora", "Coś za mną chodzi" i "Sypiając z wrogiem" z thrillerami Hitchcocka - wyszła z tego mieszkanka przerażająca, intensywna, klimatyczna i pełna mylnych topów. Do tego trzymająca w napięciu od początku do końca i satysfakcjonująco się kończąca. Dawno nie było w kinie tak efektownego i sprawnie zrealizowanego horroru.
-
To coś więcej niż błyskotliwy thriller science-fiction, to rasowy horror, który trzyma w napięciu i absolutnie przeraża, odwołując się do naszych współczesnych bolączek, fobii i paranoi - boimy się najbardziej tego, co niezidentyfikowane, co niewidzialne, co widzimy tylko my, a inni nie.
-
Wszystkie wymienione chwyty wizualne i te, których nie chcę zdradzać, by nie psuć zabawy czytelnikom, których seans dopiero czeka, są kompletnym wachlarzem narzędzi potrzebnym do wykreowania uczucia strachu, napięcia i niepokoju, a Whannell w pełni wywiązuje się z zadania posługiwania się nimi. Do tego stopnia, że kiedy spuszcza nogę z gazu, a robi to dosłownie na ułamek sekundy, przynajmniej ja dałem się przez niego zaskoczyć, za co mu serdecznie dziękuję.
-
Jest pierwszym horrorem w 2020 roku, który można polecić bez wyrzutów sumienia.
-
Klimatyczny horror z wieloma zwrotami akcji. Niestety, mimo wielu atutów fabuła może mocno rozczarować.
-
Sztos sztosów! Thriller, horror i sci-fi w jednym - tak wyśmienity, że mi mowę odjęło z wrażenia podczas jego oglądania!
-
Ogrywa rzecz jasna stare schematy, ale motyw niewidzialność pojawia się tak rzadko, a w kinie gatunkowym szczególnie, że wszystko smakuje tutaj bardzo świeżo. Whannell zadbał o emocje, nie szczędzi krwi, postawił przed Moss ciężkie fizyczne zadania aktorskie. Wszystko się opłaciło, kino dostało gatunkowca z krwi i kości z antagonistą którego nie widać, a straszy.
-
To film udany w zasadzie w każdym aspekcie. Taki który jest inteligentny w przekazywaniu określonej treści, taki który potrafi porządnie zaniepokoić - i wreszcie taki, który potrafi zaspokoić oczekiwania miłośnika dobrego kina.