AllinCard
Źródło-
Hejterski przewrót łączy ze sobą elementy pastiszu, groteski, dramatu psychologicznego oraz thrillera w najczystszej formie. W czasie seansu bez problemu można zauważyć, że reżyser cały czas eksperymentuje z formą i poszukuje swojej własnej filmowej maniery.
-
Rodzaj przygody i odwiedzin wcześniej nieznanego. Wchodząc do Dolanowego świata każdy czuje się jakby znów miał te dwadzieścia lat i dołączył do najbardziej cool paczki na studiach.
-
Praca Juliana Schnabla jest doskonałym przykładem sztuki w kinie, ale słabym przykładem kina w sztuce.
-
Chyba jedyną rzeczą, którą mogę zarzucić tej produkcji, jest to, że Todd Phillips pokusił się na korzystanie z najsłabszych standupowych żartów.
-
Xawery Żuławski zdecydował się złożyć ojcu najpiękniejszy hołd. Stworzył dzieło, które w kinematografii może zostać niedługo określone mianem manifestu. Manifestu, który przypadnie do gustu tylko nielicznym. Młody twórca bawi się kinem, a co za tym idzie również jego konwencją, stroni od klasycznego rozumienia X muzy na rzecz nowatorskich rozwiązań.
-
To prawdziwe dzieło i obiecuję, że złego słowa na Parasite nie powiem, bo ponad dwugodzinny seans nie ma w sobie ani jednej wady.
-
Jest pełen symboliki i pięknych scen.
-
Za malarstwo, Nicole Kidman i... nic więcej.
-
Najnowsze dzieło Almodovara jest mimo wszystko godne uwagi, jestem w pełni przekonana, że ostatnia scena rozczuli Was do granic możliwości i za nią muszę przyznać dodatkowego plusika.
-
Jee-woon Kim przez niemal dwie i pół godziny z dużą swobodą utrzymuje uwagę widza, oferując mu zarówno wyraziste i pełne przemocy ujęcia, jak i świetnie poprowadzonego oraz ewoluującego pod kątem portretu psychologicznego protagonistę.
-
Widać, że reżyser niesamowicie starał się powrócić do korzeni, odrobinę bazując na tym, co niegdyś porywało fanów. W produkcji przecież każdy znajdzie sceny potyczek, które mogłyby konkurować z tymi z Kill Bill. Jednakże, dziewiąty film jest za mało Tarantinowski. Zbyt dojrzały, zbyt przemyślany, nie pozwala sobie na momenty kombinowania z czasem czy chronologią, co dla mnie zawsze było ogromnym plusem jego twórczości.
-
Niestety, Jarmusch zdecydował się zerwać ze swoją wyidealizowaną konwencją artystycznych, czasami przegadanych filmów. Zaprezentował zabieg nieco ryzykowny i jednocześnie próbuje udawać, że doskonale bawi się przy tworzeniu realizacji, co w ostateczności przynosi efekt inny od zamierzonego.
-
Aster jest perfekcjonistą w swoim fachu, nic więc dziwnego, że mówi się o osobnym rodzaju kina sygnowanym jego nazwiskiem. Każdy z dotychczasowych jego filmów jest w pełni świadomą i niezwykle skurpulatną grą na uczuciach publiczności, gdzie sekunda po sekundzie i minuta po minucie reżyser wbija w umysł małe szpileczki, kując w poczucie wartości, moralność czy dobry smak.
-
Twórcy po raz kolejny zaskoczyli swoich fanów, dając im rozrywkę na najwyższym poziomie, tworząc nowe światy i potęgując znane zabiegi. To, co wszyscy chwalili w poprzednich częściach Avengersów, tutaj wejdzie na znacznie wyższy stopień.
-
Nie poczujemy klasycznego toskańskiego ciepła, spotkamy się raczej z klimatem deszczowo- chmurowych bez przebłysków promieni słońca. Bardzo jest mi tego szkoda, bo twórca miał, praktycznie rzecz ujmując, wszystko, aby stworzyć świeżą jak morska bryza historie.
-
Mimo wszystko mogę powiedzieć, że naiwność i dziecinność tej produkcji nieopisanie mnie kupiła. Chwilami łapałam się na tym, że przypominałam sobie siebie w dzieciństwie - sama przecież przez wiele lat chciałam być szczęśliwą posiadaczką jednorożca. Sklep z jednorożcami to film-jednorożec, czyli bezpieczna przystań, do której prawdopodobnie jeszcze nie raz powrócę.
-
Vox Lux jest jednorazową rozrywką, za rok nikt nie będzie o nim pamiętać, a "Shallow" wybrzmieje dużo głośniej niż "Alive" z drażniącym I, I, I, I. Trochę szkoda, ale musimy się z tym pogodzić i oczekiwać na kolejną wersję Narodzin Gwiazdy, stworzoną na wysokim poziomie. Bez popełniania karygodnych błędów Vox Lux.
-
Trzygodzinna wyprawa po świecie MCU i wielu wymiarach została stworzona bardzo przyjemnie. Od początku od końca trzyma w napięciu, a odbiorca wielokrotnie złapie się na kibicowaniu swoim idolom.
-
Jest miłą przygodą, idealnie wpasowuje się w weekendowe, rodzinne wyjście do kina.
-
Całość otoczona została czarnym humorem, który zmusza widza do innego spojrzenia na gatunek horroru - redefiniuje go, przez co produkcja stanowi niezwykły powiew świeżości na tle wielokrotnie powtarzanych schematów w tego rodzaju filmach.
-
Narodziny gwiazdy to film, który wzrusza, choć nie angażuje, wpada w ucho, ale nie zapada w pamięć. Dobry występ aktorski, świetna ścieżka muzyczna oraz solidny warsztat powinien składać się na naprawdę wysoko ocenianą produkcję.
-
Film Singera z pewnością sprawi, że po seansie w głośnikach będą leciały tylko utwory Queen. Nie jest to jednak produkcja, do której wracać się będzie z przyjemnością i nostalgią, bowiem uproszczenia fabularne nie czynią Bohemian Rhapsody obrazem wartym większej uwagi, aniżeli jednorazowy seans.
-
Bardzo przyjemna i ciepła produkcja, skierowana do każdego, bez względu na wiek czy preferencje gatunkowe, bo zawsze można w nim odnaleźć coś dla siebie.
-
W Suspirii zabrakło tej zmysłowości, z której znany jest włoski twórca, i nawet świetna obsada aktorska nie była w stanie zapełnić tej luki.
-
Ciężko oprzeć się wrażeniu, że Kler nie jest produkcją kompletną, której nic nie można zarzucić Część wątków bowiem widocznie odstaje, nie potrafiąc zaangażować odbiorcy. Smarzowski wciąż pozostaje więc niejako ofiarą swoich pierwszych filmów, do których poziomu ciągle nie powrócił.
-
Nie jest majstersztykiem kinematograficznym i nie będzie to prawdopodobnie seans, do którego będzie się po latach wracać jak do klasyka filmowego. Niemniej jednak obraz stanowi świetną propozycję na wieczór pełen akcji oraz dobrej rozrywki.
-
Rozczarowuje - zapowiadany był jako wielkie widowisko kinematograficzne, a nie wyszło z tego ani dobre widowisko, ani dobra produkcja. Nie można odmówić reżyserowi że zadbał o zarysowanie tła historycznego oraz o najdrobniejsze szczegóły scenografii i kostiumów. Jednak pod całą tą historyczną otoczką zagubiła się gdzieś fabuła, bez której oglądanie tak długiego obrazu staje się po prostu nużące.
-
Nie czuję się przekonana do tego debiutu - odnoszę wrażenie, że Pietrzak mógłby lepiej nas uczyć niż bawić, bo z obrazu przebija się jego umiejętność poruszania trudnych relacji międzyludzkich. Szkoda więc, że wybrał niejako drogę na skróty, decydując się wypełnić swoją produkcję średnimi żartami.
-
Produkcja definitywnie dostarczająca sporą dawkę rozrywki - lekkiej i idealnej wręcz na luźne seanse w gronie przyjaciół. Za minus można co prawda uznać nadwyrężanie terminologii naukowej i sztuczne dopasowywanie sobie jej do potrzeby brzmienia fraz jako "bardzo trudnych rzeczy", ale ów mankament nie ciąży tak, by burzyć całkowicie immersję.
-
Gdyby 303. Bitwa o Anglię uzyskał większy budżet, byłoby to dzieło z pewnością pełniejsze, lepsze. Tak wyszedł raczej niewypał, z nieujmującymi efektami specjalnymi i wszechobecną nudą, która wkrada się w pewnym momencie i nie opuszcza już niestety do końca.
-
Bajecznie bogaci Azjaci rysują się jako prosta, momentami nawet zabawna komedia. Może być dobrym wyborem, jeśli chcemy iść do kina i postawić po prostu na rozrywkę.
-
Przykład kina akcji, które spokojnie mogłoby być czymś więcej, gdyby tylko reżyser na to zezwolił. Nie chodzi tutaj nawet o odejście od schematów, ale o ich wyśmianie, parodiowanie.
-
Całkiem przyswoicie nakręcony i zaplanowany film. Oczywiście najprędzej przypadnie do gustu najmłodszym, choć zaznaczyć trzeba, że momentami jest brutalny, szczególnie jak na bajkę, trochę gorzej natomiast ze starszymi odbiorcami.
-
Interesująco prowadzona akcja, potrafiąca zaintrygować i zainteresować przedstawianymi wydarzeniami, świetny montaż dźwięku, muzyka i zdjęcia, złożyły się w wyjątkowo udane i wielowątkowe dzieło, będące z całą pewnością gratką dla każdego miłośnika horroru.
-
Iniemamocni 2 zachowują czarującą ciągłość, wzbogaconą jednakże o nowe tropy i motywy.
-
Warto dać Endless szansę, jeżeli jest się fanem takich klimatów.
-
Mocna pozycja, z pewnością istotna w dyskursie i jeżeli na następne dzieło Izraelczyka zmuszeni będziemy poczekać kolejne parę lat - nie szkodzi, dziś widzę, że zdecydowanie warto.
-
Dzieło niewątpliwie wysmakowane, wyjątkowe wizualnie i audialnie, o tyleż znamienne, że stworzone jawnie na przekór tendencjom.
-
Suma sumarum, Gotti rozczarowuje. Z historii mającej potencjał porównywalny do tej z Ojca chrzestnego nie wyszło nic ciekawego.
-
Wiele rozwiązań zawodzi, męczy i uprzykrza seans. Humor raczej żenuje i to w ten najmniej przyjemny sposób. Jeśli tak ma wyglądać styl "dorosłych" muppetów, to może warto go przemyśleć i choć w jakimś stopniu zmienić.
-
W zasadzie Księgarnia... nie jest złym dziełem, mogłabym raczej rzec - niedopracowanym, niesycącym, chociaż być może miałam zbyt duże oczekiwania. Nie zgodzę się z werdyktem jurorów nagrody Goya, lecz również nie będę zniechęcać do seansu, z pewnością ten ciepły, w gruncie rzeczy wartościowy film trafi w swoją niszę.
-
Dziełko względnie dobre, nie wykorzystano w nim maksimum potencjału - umowność charakterów i ich przerysowanie może być potraktowane jako koherentna część groteskowej przypowieści, niektórych jednak odepchnie bądź pozostawi w niedosycie. Niemniej - film warty obejrzenia, na pewno istotny w dyskursie, nadto plastycznie i technicznie osobliwy, ładny, acz lekko pstrokaty, przyzwoity i z pewnością spodoba się szerszej publiczności.