Mimo drugiego zawału, ojciec Juliusza odmawia zmiany trybu życia. Wybawieniem zdaje się być Dorota, lekarz weterynarii.
- Aktorzy: Wojciech Mecwaldowski, Jan Peszek, Anna Smołowik, Rafał Rutkowski, Jerzy Skolimowski i 15 więcej
- Reżyser: Aleksander Pietrzak
- Scenarzyści: Abelard Giza, Kacper Ruciński
- Premiera kinowa: 14 września 2018
- Premiera DVD: 24 stycznia 2019
- Premiera światowa: 10 września 2018
- Ostatnia aktywność: 25 października 2023
- Dodany: 1 listopada 2017
-
Nierówny Juliusz manewruje na dwóch gatunkach i w żadnym stopniu nie wychodzi mu to na dobre. Twórcy pokusili się wkleić dramat do komedii, a powinni zrobić na odwrót, dodać odrobinę subtelnego humoru do naprawdę poprawnej historii.
-
Po seansie w głowie pozostaje kilka scen, ale przede wszystkim wrażenie, że w końcu coś drgnęło w smutnym rejonie polskiej komedii. Juliusz pozostawia z refleksją, opowiada jakąś historię, a nie jest tylko zbiorem pustych gagów.
-
Choć na pierwszy rzut oka na to nie wygląda - jest komedią romantyczną. I zdecydowanie wyrasta ponad krajową średnią.
-
Przywraca zaś wiarę w polską komedię, która pod płaszczykiem zabawy niesie głębsze treści - bawi, ale i porusza.
-
Polecam wszystkim widzom zmęczonym tandetnym polskim kinem. Kinem w którym na dzień dobry dostajemy w twarz albo romansem dla pół-idiotów, albo krwią i flakami. Juliusz to uczta dla widza inteligentnego, dla osób, które wiedzą, że życie spotyka się zawsze gdzieś tam pośrodku i nie jest ani czarne, ani białe.
-
Dawno nie było w polskim kinie czegoś równie ciekawego. Odrobinę wulgarnego, zabawnego i momentami wzruszającego.
-
Niespodzianka. Wydawało się przecież, że wszystko w polskim kinie jest mniej więcej przewidywalne, a karty dawno temu zostały rozdane. Mamy zatem świetnie funkcjonujące kino autorskie, na czele z liderami w osobach Pawła Pawlikowskiego, Małgorzaty Szumowskiej czy Agnieszki Smoczyńskiej, oraz mniej szanowane, cieszące się za to wielką popularnością kino komercyjne, gatunkowe.
-
Po paru świetnych krótkich formach Aleksander Pietrzak nakręcił kompletnie nieudany debiut pełnometrażowy. Mam ogromną nadzieję, że następnym razem dostanie do współpracy kogoś bardziej kompetentnego niż Abelard Giza czy Kacper Ruciński i uda mu się zrealizować obraz na miarę Ja i mój tata czy Mocna kawa wcale nie jest taka zła.
-
Klasyczny, bezpretensjonalny feel-good movie, zrobiony bez spinania tyłka, świadomy gry gatunkowej, brawurowo zagrany, z całą masą drobnych fascynujących elementów, pojedynczych scenek, niegubiący przy tym wyrafinowania w momencie wchodzenia na poważniejsze tory.
-
Nie czuję się przekonana do tego debiutu - odnoszę wrażenie, że Pietrzak mógłby lepiej nas uczyć niż bawić, bo z obrazu przebija się jego umiejętność poruszania trudnych relacji międzyludzkich. Szkoda więc, że wybrał niejako drogę na skróty, decydując się wypełnić swoją produkcję średnimi żartami.
-
Fabuła Aleksandra Pietrzaka sprawdza się tam, gdzie jest po prostu niezobowiązującą komedią o zagubionym, polskim inteligencie na życiowym rozdrożu rozgrywającą się w całkiem wiarygodnych, acz nieco przejaskrawionych realiach współczesnej Polski. Dużo gorzej sprawdza się w tych dramatycznych momentach, gdy Juliusz - z pomocą otoczenia - dochodzi do wniosku, że może warto coś w swoim położeniu zmienić.
-
Wygląda na to, że jeszcze polska komedia nie zginęła...
-
Ogólnie rzecz biorąc, otrzymaliśmy dojrzałą komedię stworzoną przez ludzi, którzy dokładnie wiedzieli co zrobić, by osiągnąć zamierzony efekt.
-
Miły powiew świeżości w polskiej komedii, która zdawała się od dłuższego czasu staczać po równi pochyłej. Umiejętnie przekuwa filmowe inspiracje w coś własnego, oryginalnego, a dzięki niezłemu scenariuszowi i przekonującej grze aktorów jest w stanie na równi rozbawić, jak i wzruszyć.
-
Reklamowany jako komedia w istocie jest komedią, tyle że romantyczną. A żeby nie było za miło, trafią się i dowcipy z koszar. A mimo to - potrafi wywołać uśmiech i brak poczucia zażenowania.
-
Najlepsza polska komedia od czasu Dnia świra.
-
W trudnym gatunku polskich komedii sprawdza się znakomicie, prawdziwie bawi i jest propozycją, która ma sporo świeżego spojrzenia na ten rodzaj kina. W końcu, coś w polskiej komedii, co powoduje, że bawiłem się fantastycznie, nie poczułem tego reżyserskiego napinania się na sukces i nastawienia na wyeksponowanie gwiazd w obsadzie, z pięknym miastem i przebojowymi piosenkami.
-
Jeśli idziecie na "Juliusza", to czujcie się uprzedzeni, że humor może wam całkowicie nie przypaść do gustu - głównie ze względu na swoją dosadność. Jeśli jednak chcecie otrzymać poruszającą opowieść o rodzinie i niespełnionych szansach, to nowy film Pietrzaka jest właśnie dla was. Bo tak szczerych i autentycznych produkcji można szukać ze świecą.
-
Generalnie "Juliusza" ogląda się gładko, choć faktycznie może budzić różne odczucia. Może spodobać się zwłaszcza fanom stand-upów i wszystkim tym, którym nie przeszkadzają proste żarty.
-
Jest filmem niepozornym: niby lekką komedyjką, która jednak skrywa w sobie wiele życiowej goryczy i niezwykle celnych, niejednokrotnie niepokojących, socjologicznych obserwacji.
-
Polska romantyzująca komedia, która odwraca konstrukcyjne rozwiązania, do których jesteśmy przyzwyczajeni w tego typu produkcjach? Produkt wyczekiwany, szkoda tylko, że twórcy "Juliusza" zatrzymują się w pół drogi.
-
Miejscami przypomina swoim klimatem nową falę amerykańskich komedii łączących dramaturgię z humorem lecącym niebezpiecznie nisko, ale zawsze trzymającym poziom. Jeśli lubicie kino Juda Apatowa, filmy Setha Rogena i Evana Goldberga i nie jesteście przewrażliwieni na punkcie poprawności politycznej, to chyba już wiecie, co robić.
-
Kolejna polska komedia, która podzieli widownię. Część osób będzie zachwycona grą aktorską i ciekawymi przemyśleniami. Widzowie oczekujący bardziej wymagającej rozrywki mogą się nieco rozczarować.
-
Poczucie spełnienia po wyjściu z sali kinowej gwarantowane. A obietnica polskiej komedii, której nie trzeba się wstydzić - spełniona.
-
Udana tragikomedia, która pod płaszczykiem humoru skrywa coś więcej. Ta młodsza wersja Adasia Miauczyńskiego nie jest może aż tak dobitna i wulgarna, aby stać się personą młodszego pokolenia, ale jest wystarczająco głęboka, aby mieć coś ciekawego do przekazania swoim widzom.
-
Dzień świra dla bardzo ubogich. Przywraca niewiarę w polskie komedie.
-
Przezabawna, wzruszająca i mądra opowieść o tym, co gniecie i boli.
-
Widać w tym filmie pomysł, staranność i szacunek dla inteligencji widza, zjawisko dość rzadko spotykane w polskich komediach, więc szkoda byłoby to przegapić.
-
Nawet jeśli nie wszystkie ich dowcipy trafiają w dziesiątkę, finalny efekt jest świeży i zabawny. "Juliusz" powinien namalować uśmiech na twarzy niejednego widza.
-
"Juliusz" pokazał że można jeszcze tworzyć komedie pełne pomysłów i miłości do gatunku na których cała sala się śmieje.
-
Ma trochę urok oldfashion movie, gdzie humor warunkowały nie dowcipy poniżej pasa, a inteligencja ich autorów. I gdzie przy okazji, mimochodem, udawało się także przemycić parę niegłupich rzeczy.
-
Jest obrazem nierównym, w którym sceny udane sąsiadują z przeciętnymi bądź nieudanymi. Jednocześnie Juliusz to jedna z niewielu tegorocznych komedii, które autentycznie bawią.
-
Czuć tutaj lekkość i prawdę. Kiedy innym w komedii nie wychodzi, Pietrzakowi się udaje, i choć najlepsze rzeczy otrzymujemy w Juliuszu na samym końcu, gdy film przyprawia nas o dwubiegunowe rozchwianie, to finalnie trochę jednak chwiejna całość w ogóle nie rozczarowuje.
-
Choć nie wszystkie gagi trafiają w punkt i przez połowę filmu jest nudnawo, Juliusz to naprawdę solidna produkcja, która pod głupkowatą, komediową przykrywką w ciekawy sposób przekazuje wiele mądrości.
-
Jest znakiem nowej jakości w polskim kinie komediowym. Choć kabaretowy humor nie do końca został wyważony z poważną treścią filmu, nie razi on ze względu na naturalność dialogów.
-
Choć z tymi największymi klasykami ciężko będzie mu konkurować, to trzeba przyznać, że film Aleksandra Pietrzaka daje pierwsze od wielu lat, silne nadzieje na powrót wysokiego poziomu polskich komedii, a to już coś znaczy!
-
Poprawny, dość ciekawy debiut reżyserski.
-
Juliusz rozczarowuje niewykorzystanym potencjałem. To mógł być przejmujący i refleksyjny film o ojcostwie i rodzinie, film, którego fabuła, mimo dramatycznego wydźwięku, odnalazłaby się także w komedii, gdyby tylko humor wynikał z jej narracji.