Mimo drugiego zawału, ojciec Juliusza odmawia zmiany trybu życia. Wybawieniem zdaje się być Dorota, lekarz weterynarii.
- Aktorzy: Wojciech Mecwaldowski, Jan Peszek, Anna Smołowik, Rafał Rutkowski, Jerzy Skolimowski i 15 więcej
- Reżyser: Aleksander Pietrzak
- Scenarzyści: Abelard Giza, Kacper Ruciński
- Premiera kinowa: 14 września 2018
- Premiera DVD: 24 stycznia 2019
- Premiera światowa: 10 września 2018
- Ostatnia aktywność: 22 czerwca
- Dodany: 1 listopada 2017
-
Kolejna polska komedia, która podzieli widownię. Część osób będzie zachwycona grą aktorską i ciekawymi przemyśleniami. Widzowie oczekujący bardziej wymagającej rozrywki mogą się nieco rozczarować.
-
Jest obrazem nierównym, w którym sceny udane sąsiadują z przeciętnymi bądź nieudanymi. Jednocześnie Juliusz to jedna z niewielu tegorocznych komedii, które autentycznie bawią.
-
W trudnym gatunku polskich komedii sprawdza się znakomicie, prawdziwie bawi i jest propozycją, która ma sporo świeżego spojrzenia na ten rodzaj kina. W końcu, coś w polskiej komedii, co powoduje, że bawiłem się fantastycznie, nie poczułem tego reżyserskiego napinania się na sukces i nastawienia na wyeksponowanie gwiazd w obsadzie, z pięknym miastem i przebojowymi piosenkami.
-
Fabuła Aleksandra Pietrzaka sprawdza się tam, gdzie jest po prostu niezobowiązującą komedią o zagubionym, polskim inteligencie na życiowym rozdrożu rozgrywającą się w całkiem wiarygodnych, acz nieco przejaskrawionych realiach współczesnej Polski. Dużo gorzej sprawdza się w tych dramatycznych momentach, gdy Juliusz - z pomocą otoczenia - dochodzi do wniosku, że może warto coś w swoim położeniu zmienić.
-
Jest znakiem nowej jakości w polskim kinie komediowym. Choć kabaretowy humor nie do końca został wyważony z poważną treścią filmu, nie razi on ze względu na naturalność dialogów.
-
Choć nie wszystkie gagi trafiają w punkt i przez połowę filmu jest nudnawo, Juliusz to naprawdę solidna produkcja, która pod głupkowatą, komediową przykrywką w ciekawy sposób przekazuje wiele mądrości.
-
Miły powiew świeżości w polskiej komedii, która zdawała się od dłuższego czasu staczać po równi pochyłej. Umiejętnie przekuwa filmowe inspiracje w coś własnego, oryginalnego, a dzięki niezłemu scenariuszowi i przekonującej grze aktorów jest w stanie na równi rozbawić, jak i wzruszyć.
-
"Juliusz" pokazał że można jeszcze tworzyć komedie pełne pomysłów i miłości do gatunku na których cała sala się śmieje.
-
Dla fanów polskich kabaretów i humoru Kacpra Rucińskiego jest to pozycja obowiązkowa. Dla ludzi zachwyconych dotychczasowymi pracami Pietrzaka pewnie też. Reszta potencjalnych widzów może spokojnie odpuścić ten film, lepiej obejrzeć dużo bardziej spełnione: "Podatek od miłości", "Exterminator" czy "Atak paniki" z początku roku.
-
Ten komediodramat jest kolejnym światełkiem w tunelu dla twórców, których celem jest rozśmieszenie, rozbawienie ludzi. "Juliusz" jest bardzo intrygującą mieszanką w stylu "Debiutantów" Mike'a Millsa, czyli słodko-gorzka opowieść z dojrzewaniem do odpowiedzialności w tle oraz życiu po swojemu.
-
Miejscami przypomina swoim klimatem nową falę amerykańskich komedii łączących dramaturgię z humorem lecącym niebezpiecznie nisko, ale zawsze trzymającym poziom. Jeśli lubicie kino Juda Apatowa, filmy Setha Rogena i Evana Goldberga i nie jesteście przewrażliwieni na punkcie poprawności politycznej, to chyba już wiecie, co robić.
-
Pomimo, że jest to komedia, posiada w sobie wątki tragiczne, wzruszające i uczące pokory. Nie tylko bawi, ale również uczy. Pokazuje, co tak naprawdę w życiu jest ważne.
-
Klasyczny, bezpretensjonalny feel-good movie, zrobiony bez spinania tyłka, świadomy gry gatunkowej, brawurowo zagrany, z całą masą drobnych fascynujących elementów, pojedynczych scenek, niegubiący przy tym wyrafinowania w momencie wchodzenia na poważniejsze tory.
-
Ma trochę urok oldfashion movie, gdzie humor warunkowały nie dowcipy poniżej pasa, a inteligencja ich autorów. I gdzie przy okazji, mimochodem, udawało się także przemycić parę niegłupich rzeczy.
-
Ogólnie rzecz biorąc, otrzymaliśmy dojrzałą komedię stworzoną przez ludzi, którzy dokładnie wiedzieli co zrobić, by osiągnąć zamierzony efekt.
-
Jeśli idziecie na "Juliusza", to czujcie się uprzedzeni, że humor może wam całkowicie nie przypaść do gustu - głównie ze względu na swoją dosadność. Jeśli jednak chcecie otrzymać poruszającą opowieść o rodzinie i niespełnionych szansach, to nowy film Pietrzaka jest właśnie dla was. Bo tak szczerych i autentycznych produkcji można szukać ze świecą.
-
Choć z tymi największymi klasykami ciężko będzie mu konkurować, to trzeba przyznać, że film Aleksandra Pietrzaka daje pierwsze od wielu lat, silne nadzieje na powrót wysokiego poziomu polskich komedii, a to już coś znaczy!
-
Po paru świetnych krótkich formach Aleksander Pietrzak nakręcił kompletnie nieudany debiut pełnometrażowy. Mam ogromną nadzieję, że następnym razem dostanie do współpracy kogoś bardziej kompetentnego niż Abelard Giza czy Kacper Ruciński i uda mu się zrealizować obraz na miarę Ja i mój tata czy Mocna kawa wcale nie jest taka zła.
-
Kolejna Polska komedia. Wiecie czego się spodziewać i jeśli lubicie żenujący humor, to nawet wołami was nie odciągnę, ale zdecydowanie odradzam ten seans.
-
Przywraca zaś wiarę w polską komedię, która pod płaszczykiem zabawy niesie głębsze treści - bawi, ale i porusza.
-
Nierówny Juliusz manewruje na dwóch gatunkach i w żadnym stopniu nie wychodzi mu to na dobre. Twórcy pokusili się wkleić dramat do komedii, a powinni zrobić na odwrót, dodać odrobinę subtelnego humoru do naprawdę poprawnej historii.
-
Podobnie jak główny bohater, nie do końca wie, co ze sobą zrobić. Trochę się miota między konwencjami i nie może się zdecydować, w której mu najlepiej.
-
Polecam wszystkim widzom zmęczonym tandetnym polskim kinem. Kinem w którym na dzień dobry dostajemy w twarz albo romansem dla pół-idiotów, albo krwią i flakami. Juliusz to uczta dla widza inteligentnego, dla osób, które wiedzą, że życie spotyka się zawsze gdzieś tam pośrodku i nie jest ani czarne, ani białe.
-
Pierwsze wrażenie może mylić. Najlepszym tego dowodem jest właśnie Juliusz. Biorąc DVD z filmem w ręce, nie liczysz na wiele. Okazuje się jednak, że możesz naprawdę dobrze bawić się podczas seansu, nawet mimo drobnych niedociągnięć.
-
Nawet jeśli nie wszystkie ich dowcipy trafiają w dziesiątkę, finalny efekt jest świeży i zabawny. "Juliusz" powinien namalować uśmiech na twarzy niejednego widza.
-
Przezabawna, wzruszająca i mądra opowieść o tym, co gniecie i boli.
-
Juliusz rozczarowuje niewykorzystanym potencjałem. To mógł być przejmujący i refleksyjny film o ojcostwie i rodzinie, film, którego fabuła, mimo dramatycznego wydźwięku, odnalazłaby się także w komedii, gdyby tylko humor wynikał z jej narracji.
-
Po seansie w głowie pozostaje kilka scen, ale przede wszystkim wrażenie, że w końcu coś drgnęło w smutnym rejonie polskiej komedii. Juliusz pozostawia z refleksją, opowiada jakąś historię, a nie jest tylko zbiorem pustych gagów.
-
Polska romantyzująca komedia, która odwraca konstrukcyjne rozwiązania, do których jesteśmy przyzwyczajeni w tego typu produkcjach? Produkt wyczekiwany, szkoda tylko, że twórcy "Juliusza" zatrzymują się w pół drogi.
-
Najlepsza polska komedia od czasu Dnia świra.
-
Widać w tym filmie pomysł, staranność i szacunek dla inteligencji widza, zjawisko dość rzadko spotykane w polskich komediach, więc szkoda byłoby to przegapić.
-
"Juliusz" jest czymś więcej niż tylko ekranizacją gagów, co trochę sugerowały zwiastuny. I całe szczęście, bo dzięki temu w kinach możemy oglądać kawał dobrego komediodramatu i jednocześnie szczere oraz osobiste wyznanie debiutującego w pełnym metrażu reżysera.
-
Ten film dowodzi, że polska komedia nie umarła.
-
Reklamowany jako komedia w istocie jest komedią, tyle że romantyczną. A żeby nie było za miło, trafią się i dowcipy z koszar. A mimo to - potrafi wywołać uśmiech i brak poczucia zażenowania.
-
Jest filmem niepozornym: niby lekką komedyjką, która jednak skrywa w sobie wiele życiowej goryczy i niezwykle celnych, niejednokrotnie niepokojących, socjologicznych obserwacji.
-
Jest kinem bardzo komunikatywnym, ale nie zabawnym ku ucieszy gawiedzi, przepełnionym presją "ma być zabawnie". Nie musi, bo mamy tutaj dziarskie opowiadanie. Jednocześnie nie ma na celu być kinem artystycznym. Jest tego w pełni świadomy i dlatego tam gdzie celuje - trafia.
-
Poprawny, dość ciekawy debiut reżyserski.
-
Poczucie spełnienia po wyjściu z sali kinowej gwarantowane. A obietnica polskiej komedii, której nie trzeba się wstydzić - spełniona.