Szanujemy Twoją prywatność i przetwarzamy dane osobowe zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Razem z naszymi partnerami wykorzystujemy też pliki "cookie".
Zamykając ten komunikat potwierdzasz, że zapoznałeś się z polityką prywatności i akceptujesz jej treść.

Filmy odbieram zmysłami. Odpowiednia kompozycja muzyki, kadrów, gestów, spojrzeń, dialogów powinna być nierozerwalną częścią każdego filmu.

  • Ostatnia aktywność: 30 marca
  • Dołączył: 23 września 2018
  • (6.8) Plus za oryginalność, eksperymentowanie, steampunk, w końcu nieczęsto widzimy takie filmy. Nie rozumiem dlaczego reżyser skupił się głównie na seksie.

  • Diuna: Część druga

    2024
    Kino 2 mies. temu
    DVD za 17 dni
    Świat 2 mies. temu

    Wybitny film. To konsekwentne poprowadzenie historii, które dobrze wie na czym powinno się skupić oraz co zmienić względem książki. Realnie nie umiem do niczego przyczepić się, bo wszystko jest tu na miejscu. Obsada wypada nawet lepiej niż wcześniej, rozszerzone światotwórstwo cieszy, zaś strona wizualna jest perfekcyjna. Villeneuve ponownie to zrobił i dostarczył kolejne arcydzieło S-F. Nie zapomnę tego seansu w IMAX-ie.

  • Yeah.. Jestem taki realistyczny i nudny, dodajmy do tego jeszcze groteskę, dla obniżenia napięcia. Chyba tylko scena pościgu i końcowe słowa "Naprawdę tego nie rozumiecie?" zapadły mi w pamięć, o reszcie szybko zapomnę. Można tworzyć dzieła bardzo realistyczne i wiarygodne, ale niech to będzie z jakimś kunsztem i polotem, a tu nie dostrzegłem niczego wartego odnotowania.

  • Niektóre sceny zwyczajnie wgniatają w fotel (karty, Berlin i wisienka - kamera z góry). Co ciekawe działał równie dobrze kiedy akcja zwalniała. Najlepsza część Johna Wicka, którego nigdy specjalnym fanem nie byłem. Warto choćby dla niektórych scen, które są naprawdę fenomenalne.

  • Wizualnie super. Obrazy połączone z nastrojową muzyką robią świetne wrażenie. Sceny obrzędów i przyrody rewelacja. Oceniłbym wyżej gdyby było mniej dramatu na korzyść powyższych. No i tak jak ktoś wcześbniej napisał, może troche mniej znanych twarzy.

  • Jessie Buckley - no klasa. I Garland w sumie też, ale tylko jeśli chodzi o ekspozycję, czym później tym niestety gorzej. Mnie się ten MEN w ogólnym rozrachunku podoba w zdecydowanie bardziej dosłownym sosie. To znaczy, gdy Garland zaczyna odkrywać karty jest jeszcze dobrze, słabiej robi się pod koniec, kiedy dąży już w linii prostej do swoich wymownych fabularnych wniosków.

  • Podczas powtórki wszystko już dużo lepiej zadziałało. Pewne drobne problemy nadal są, ale mając w pamięci poprzedni seans, dużo łatwiej jest ponownie śledzić film. Zaś od strony emocjonalnej działa tak samo dobrze jak wcześniej. ,,Oppenheimer" to najlepsze dzieło Nolana, które z pewnością przejdzie do historii.

  • Po mistrzowsku opowiedziany film, aczkolwiek... to jedyny film Tarantino po obejrzeniu którego nie zostaje mi nic po seansie. Mam totalnie gdzieś wszystko to, co się zadziało w tym filmie, łącznie z postaciami. I niby super słucha się tych dialogów ale co z tego, skoro chwilę po seansie mam ochotę o nich zapomnieć. Na wątku Bruce'a Willisa zawsze przysypiam. Może po prostu nie mój typ kina, bywa. Bardziej kupuje mnie ten późniejszy dojrzalszy Tarantino. Rozumiem fenomen, nie rozumiem kultowości.

  • Za dużo tu pieprzenia o Jaredzie Leto i innych głupotach, męczące to niemiłosiernie. I mimo że seans mi się dłużył, to na koniec było takie 'ale co, to już?'. Zakończenie jest tak przewidywalne, że aż zaskakujące. Łopatologia z jaką podsuwane są niektóre tropy to masakra. Przynajmniej Craig znowu rozkoszny, ale reszta obsady daleko w tyle.
    Nie jest to zły film, ale na pewno rozczarowanie, nie ma podjazdu do pierwszej części. Niestety Rian zakiwał się sam ze sobą.

  • Całkiem nieźle radzi sobie z prezentowaniem nowych postaci i nieraz potrafi nawet zaskoczyć, ale można to było znacznie bardziej pociągnąć.

  • Po 45 latach od premiery wciąż przeraża, szokuje i niepokoi. Spotęgowany użyciem efektu ziarna gęsty klimat, który można ciąć nożem (a raczej piłą). Jednocześnie czuć, że pod tą fasadą kryje się coś zdecydowanie więcej.

  • Za mało kreatywny i zbyt powolny jak na slasher. A od strony historii rozczarowuje, bo pomimo tego, że próbuje powiedzieć coś więcej, to nie radzi sobie z tym.

  • Mija 60 lat,można rzec,że West Side Story straciło na sile i wyrazie wraz z biegiem czasu.Przecież sama historia ewoluowała w wielu już gatunkach filmowych z lepszym bądź gorszym skutkiem.A tymczasem przyszedł Spielberg i pozamiatał,bo tegoroczna wersja to piękny ukłon w stronę starego a zarazem coś nowoczesnego w formie i warstwie wizualnej.Wszystko to co nowe pięknie komponuję się narracyjnie wskrzeszając ducha klasyki a zdjęcia Kamińskiego to wybitnie podkreślają.Piękne to było przeżycie...

  • Poruszająca mozaika historii o poszukiwaniu szczęścia, błądzeniu w nieumiejętności sformułowania niedenitywnego pożegnania. Jeżeli są takie dzieła sztuki, które poruszają odpowiednie struny emocjonalne w moim ciele i umyśle, to ten film do nich należy. Znakomicie oddaje wszystkie niuanse emocjonalne bohaterki, a Frances niemalże staje się tą postacią. To film o wielu istotnych kwestiach i punktach widzenia, które wzajemnie mogą korygować swoją trajektorię w poszukiwaniu właściwego kierunku.

  • In the Heights to świetna musicalowa uczta,nie tylko dla uszu,ale przede wszystkim dla oka,ponieważ reżyser wkłada w ten projekt niesamowicie dużo serca.Pod względem inscenizacyjnym,montażowym to istna perła-dawno nie widziałem tak świetnych,niezwykle świeżych rozwiązań.Trudno oderwać od tego wzrok.Wiadomo otoczka musicalowa może nużyć,jest tego tu dość sporo ale całościowo to po prostu musical z krwi i kości.Scenariusz mam wrażenie w fazie początkowej kuleje,ale dalej idzie jak burza.

  • Dłużyzna w środku pt. Mad Max na wakacjach obniża ocenę

  • Dzięki bohaterom i ich relacji to niesamowicie urokliwy film. Nie zmienia to faktu, że jest bardzo wygładzony i baitowy, ale przy tym cholernie przyjemny. W swojej klasycznej formie i treści jest na pewno udany, choć myślę, że sporo przeceniony.

  • Zaduma nad zwróceniem w przeszłość i życiem w wędrówce: naturalistyczny opis związanych z nim trudów oraz liryczne ukazanie jego piękna. Cudnie sfilmowany.

  • Ma skrajnie różne momenty, czasem zachwycamy się umiejętnym zakorzenieniem w wykreowanych realiach, czasem emocjonujemy fabułą, a innego razu zupełnie obojętnie przechodzimy obok danych scen. Choć realizacyjnie wyznacza standardy, a duch epoki jest ogromny, to czasami ciężko nawet wysiedzieć. Bez Oldmana ten film byłby nieporównywalnie słabszy. I ku mojemu zaskoczeniu, to prawdopodobnie najsłabszy Fincher.

  • Minari to składowa wielu ciekawych połączeń.Film niezwykle ciepły,powolny,taki ku pokrzepieniu serc a z drugiej wplatający w ten "amerykański sen" trochę wierzeń i kultury koreańskiej.Wszystko się tu niby uzupełnia-mam na myśli przyrodę-bo jeśli chodzi o kontakty w rodzinie są one mocno poszarpane.Niby przyjechali po lepsze życie,ale czy ono takie naprawdę jest-zaciera się granica między tym co ważne-czyli dobro rodziny.Yuh-Jung Youn jako babcia jest niezwykła.To ciekawa pozycja.Warta obejrzenia

  • Ten film wjeżdża co chwilę w tak dziwne rejony, że czasem nie wiem czy śmiać się czy płakać. Granica, do której jest się w stanie posunąć w narracji jest absurdalnie przesunięta. Są oczywiście momenty, że film Blakesona ogląda się jak wybuch dynamitu, bo postacie charakterne, język cięty, a dynamika odpowiednia jak dla thrillera. Innym razem jednak zakrawa o facepalmy i w sumie tych jest zdecydowanie więcej. Im bliżej końcówki, tym inne obietnice dotyczące rozwoju akcji składa. Zgubiłem się.

  • Rzadko spotyka się film który swoją prostotą w środkach urzeka.Obserwujemy można rzec (nie)zwykłe życie bohaterki-próby przetrwania,nawiązywania kontaktów,próby zrozumienia wyboru oraz podejmowania decyzji na to,aby było znośniej.Zapierają dech w piersiach widoki totalnego pustkowia.Cisza która jest oazą spokoju ale również głosem rozsądku.To kino drogi,bardzo wyważone,otulone dziwną aurą.No i McDormand-nie widziałem jej nigdy w tak wyciszonej roli-cudo.A Zhao ujęła to wszystko po mistrzowsku.

  • Miesiąc zbierałem się by obejrzeć najnowsze polskie dziecko Netflixa.Jakie to wspaniałe zaskoczenie.Pełnokrwista czarna komedia,świetna zabawa gatunkami,odwołaniami do innych czarnych komedii czy też horrorów.Realizacyjnie to perełka,świetna praca kamery,narracja nie zwalnia tempa-film absolutnie się nie nudzi.No i humor-w niektórych momentach wyśmiałem się po wszystkie czasy.I moi drodzy nie oczekując niczego, dostałem niezły ubaw z wielkim dystansem. Brawa dla twórców.Piękne "Guilty pleasure"!

  • To obraz skromny w środkach,skromniejszy jeszcze bardziej w słowach,gdzie wraz z fabułą traci dźwięk,traci to co nadawało sens bohaterowi.Oglądało się to z przejęciem,trudnym do wytłumaczenia.Trzeba pochwalić dwie,jakże piękne i mądre męskie role.I ten tytułowy dźwięk metalu tworzący jakże specyficzną klamrę kompozycyjną która sprawia,że pojawia się pytanie.Czy aby na pewno warto wracać za wszelką cenę do tego co się utraciło?A może lepiej zaakceptować nowe-mieć tę odwagę.Bezkompromisowy film.

  • Film co prawda nie porywa, ale należy docenić kunszt realizacyjny twórców i trochę nowe podejście w ukazaniu czasów wieków średnich.

  • Filmowe zejście do piekła, którego nie da się zapomnieć.

  • Przyjemna rozrywka w postaci filmowego misz-maszu treści wszelkich. Dobrze, że polscy twórcy próbują swoich sił w gatunkach wcześniej w naszym kinie nierealizowanych. Jest w tym filmie dużo energii, dobrej rozrywki i względnej oryginalności-wszystko zmiksowane w sam raz i w odpowiednich proporcjach.

  • To pozycja szalenie ciekawa,praktycznie od samego początku trzyma w napięciu i nie puszcza aż do samego końca.RACJA-można zarzucić amerykański happy end ,ale nie oszukujmy się-inaczej nie mogło się to skończy.Ale pomijając ten aspekt to świetnie skrojona historia,z niesamowitymi zdjęciami,scenografią a przede wszystkim główną rolą która trzyma na swoich barkach całość.Taylor-Joy jest niezwykła,hipnotyzująca,jest cudem.Fajnie skondensowana historia,idealnie wyważona scenariuszowo.Brawo

  • Epicki w najlepszym tego słowa znaczeniu. Ogląda się z nie tylko dla ogromnych bitew, ale przede wszystkim dla maluczkich bohaterów. Najlepsza trylogia ever.

  • Mój najukochańszy typ fantasy. Epickie kino drogi pełne emocji, świetnych postaci, zapierających światów i cieszenia się zwykłym hobbicim życiem.

  • Wykorzystuje formułę horroru, żeby zobrazować perspektywę głównej bohaterki wraz z jej obsesjami, lękami i niespełnionymi oczekiwaniami zachowując jednocześnie poczucie kontroli nad sytuacją. Czy w sposób w pełni satysfakcjonujący? Nie wiem, ale na pewno interesujący i pełen nieoczywistych niedopowiedzeń. Symbolika, być może i mało subtelna, jednak dobrze oddziałuje na emocje. Jumpscare z tosterem, praca kamery w niektórych scenach i zgrabne zaszczepienie represji kulturowych na zdecydowany plus

  • Sorkin jest rewelacyjnym scenarzystom-nie trzeba nikomu udowadniać-spod jego pióra przez ostatnie dwie dekady wyszły perełki,od dziś mogę do tego konta dorzucić również i proces gdyż scenariuszowo to kawał genialnej roboty-niesamowicie rozpisane dialogi,historia która trzyma w napięciu od samego początku na tyle,że ponad 2 godzinny seans-przegadany seans mija wręcz błyskawicznie.To dramat sądowy z krwi i kości,ze świetnymi zdjęciami,reżyserią oraz rolami-Baron Cohen świeci najbardziej.Brawo!

  • "Leave No Trace" jest w dużej mierze filmem o dojrzewaniu, roli ojca i samodzielności, ale przede wszystkim historią ludzi, których cienie przeszłości zmuszają do ciągłej wędrówki w poszukiwaniu miejsca dla siebie. Naznaczone niesamowitą troską i serdecznością dzieło Debry Granik nie polega jednak na odnalezieniu tego miejsca, lecz lekcjach jakie ukazuje wędrówka. Magnetyczni Ben Foster i Thomasin McKenzie tworzą bogate postaci, których przeszłość znamy nieznacznie, a mimo to je rozumiemy.

  • Kaufman robi się coraz bardziej pretensjonalny, zaczyna parodiować sam siebie.Bardzo mnie cieszy jak rozwija się kariera Buckley, a scena w domku idealnie oddaje poziom zażenowania na spotkaniach rodzinnych.

  • Egzystencjalizm Malicka może nużyć.Jego ostatnie filmy na pewno nie są przeznaczone dla masowych odbiorców.To utwory dla wrażliwców-ludzi dojrzałych emocjonalnie.W Ukrytym życiu próbuje uczłowieczyć czasy-Malick ma w sobie wiele empatii i pokazuje to-jak dla mnie-w bardzo ciekawy sposób.Wizualnie to perełka-kadry zapierają dech w piersiach.Jest on konsekwentny w prowadzeniu kamery i kompozycji całego swojego dzieła.To dobre kino,aczkolwiek trzeba przysiąść do Niego z wielką uwagą i skupieniem

  • Częściowo autobiograficzna wędrówka po obsesji genialnego artysty, podana w autoironicznej i fantastycznej formie musicalu. Nie stroni od narcyzmu, ale jednoczenie nie popada w banał i pretensjonalność. Jest projekcją wewnętrznych rozterek reżysera, widzianą oczyma głównego bohatera, pełną doskonałych scen musicalowych, w których czuć przestrzeń sceniczną, a choreografia niejednokrotnie potrafi urywać głowę. Bywa przejmujący i zabawny, nostalgiczny i refleksyjny. Perfekcyjnie zagrany Gideon.

  • Tak trudne są na wielu poziomach relacje postaci w tym filmie, że jestem kompletnie wyłączony z jakiegoś współodczuwania. Romans nawet przez chwilę nie robi się letni. Ekspozycja jest szyta na siłę i przysparza mi prawie same problemy z tym filmem, a miłość do muzyki może tylko przez moment jest miłością. Jedyna prawdziwa nuta wybrzmiewa w 2/3 filmu, podczas słynnej sceny z Samem Neillem.

  • Trudno ocenić ten serial pod względem historii,bo jej tu nie ma-albo jest,jednak jest ona tak poszarpana,że absolutnie w żaden sposób nie zaciekawia.Jakieś mafijne powiązania,romans,dramat rodzinny-wszystko na tyle łopatologicznie połączone,że przechodzi się obok tego bardzo obojętnie.Tempo dość ślamazarne-wymęczył mnie ten miniserial.Postaci-nie chce wyjść tu na rasowego patriotę,ale postać Kulig jest warta uwagi i to chyba jedyny charakterny elementem tej dość miałkiej układanki.Naciągane 4

  • Noé nie umie za bardzo w sceny gdzie nic się nie dzieje i ten film tego nie zmienia - po intrygującym początku przez jakiś czas jest dosyć nudno i mam wrażenie, że można było trochę to skrócić. Jednak kiedy wreszcie zaczyna się szał, film ten cię już nie puści. A ty jego.

  • Ekranizacja aka 2020 zaskakuje-temat gdzieś tam uważam już za dość wyczerpany ale Whannell wprowadza powiew oryginalności i świeżości.Akcja trzyma w napięciu-jest dobrze rozpisany scenariusz,co już daje wydźwięk w początkowych momentach filmu,narracyjnie świetny,wszystko jest spójne i trwałe na tyle,że widz ciągle trzymany jest w napięciu.Można przyczepić się do niektórych zabiegów stylistycznych, ale reasumując otrzymujemy dobrą rozrywkę ze świetną muzyką i główną rolą kobiecą.Miłe zaskoczenie!

  • Z pewnością najdojrzalszy, jak na razie, i najlepszy dotychczasowy film Komasy. Prosta opowieść o tym, że czasem zbir i wyrzutek społeczny okazuje się lepszym człowiekiem od tych, którzy co niedziela chadzają na mszę, a najtrudniejsza walka to ta, którą toczymy o swoje człowieczeństwo. Świetna rola główna Bieleni, dobrze napisany scenariusz i sprawna realizacja wyniosły film na bardzo wysoki poziom-tego rodzaju twórczej świeżości bardzo potrzeba w polskim kinie.