"Diuna: Część druga" ukazuje imponującą podróż Paula Atrydy, który zawiera sojusz z Chani i Fremenami. Jednocześnie wkracza na wojenną ścieżkę, pałając żądzą zemsty na spiskowcach, którzy doprowadzili do upadku jego rodziny. Stając przed wyborem między miłością życia a losem znanego wszechświata, Paul pragnie zapobiec tragicznej przyszłości, którą tylko on potrafi przewidzieć.
- Aktorzy: Timothée Chalamet, Zendaya, Rebecca Ferguson, Javier Bardem, Josh Brolin i 15 więcej
- Reżyser: Denis Villeneuve
- Scenarzyści: Jon Spaihts, Denis Villeneuve
- Premiera kinowa: 29 lutego
- Premiera DVD: 24 maja
- Premiera światowa: 28 lutego
- Ostatnia aktywność: 1 listopada
- Dodany: 15 września 2023
-
"Diuna: Część druga" jest dla mnie filmem perfekcyjnym. Oczywiście niektórzy będą narzekać, że zbytnio skupia się na akcji i nie poświęca tyle czasu na rozwój świata. Jednak obie części tworzą spójny, przemyślany i skończony projekt. Villeneuve wykonał tytaniczną robotę - dał nam dzieło na miarę Władcy Pierścieni czy pierwszej trylogii Star Wars. Jest to bowiem film, który na stałe zapisze się w panteonie klasyków. Reżyser tym samym potwierdził, że jest jednym z najlepszych twórców w branży.
-
1021 lutego
- 2
- 1 komentarz
-
-
Ta część jest bardziej dynamiczna. Nie zabrakło intryg knutych w ciemnych pomieszczeniach i ciężkiej atmosfery, ale jest też wiele scen wypełnionych czystą akcją i ogląda się to świetnie. To idealny przykład wspaniałego epickiego kina za gazylion dolarów, gdzie absolutnie nie oszczędzano na niczym, od zatrudnienia największych gwiazd po dopracowanie najmniejszego elementu scenografii.
-
Mimo 165 minut seansu film wydaje się nieco za krótki, a uwaga ta tyczy się głównie finałowego aktu. Historia, gdy ma już kulminację na horyzoncie, rozwiązuje się trochę zbyt szybko i może się wydawać, że kilka minut więcej i charakterystyczne dla tego seansu, jak i wcześniejszych filmów Villeneuve'a spowolnienie dobrze by jej zrobiło. Więcej mankamentów trudno znaleźć, co nasuwa jednoznaczny wniosek, że Diuna: Część druga to rewelacyjny seans.
-
W Diuna: Część druga nie ma książkowego mistycyzmu, który został zastąpiony prostszą do pokazania naukowością, nie ma też aż tam mocnego uczucia między Paulem a Chani, co pozwala jednak uniknąć wynikającego ze skrótów banału.
-
"Arcydzieło science fiction". "Najlepszy blockbuster XXI wieku". Z takimi nagłówkami trzeba ostrożnie. Lepiej brać na nie poprawkę. Bo wiecie - hype może uśpić rozum. W przypadku "Diuny 2", której akcja dzieje się od razu po ostatnich wydarzeniach z jedynki, owe pochwały są zasadne, gdy mowa tylko o wspomnianych na wstępie audiowizualnych atrakcjach.
-
Ostatecznie otrzymujemy zapierającą dech w piersiach produkcję o inherentnym złu polityki oraz władzy. Mimo dyskusyjnego montażu i nierównego poziomu aktorstwa, między wspaniałym Butlerem a średnio radzącym sobie Chalametem, Diuna: część druga na niemal trzy godziny dostarcza ponadludzkiej podróży w międzygwiezdne meandry Bliskiego Wschodu. Co najbardziej pozytywne, nie musimy się już przejmować Hollywood, w roku Pańskim 2024 nic ciekawszego nam nie zaserwuje.
-
antastycznie zagrany, bardzo złożony, lecz zaskakująco czytelny w swojej narracji, pełen szczegółów i żywy świat. Mógłbym go nazwać kosmiczną wersją "Gry o tron", choć nie wiem czy oddaje to w pełni sprawiedliwość. Absolutnie kapitalne kino, do którego będę wielokrotnie wracał, a jeśli powstanie kolejny rozdział tej opowieści, na pewno ją sprawdzę.
-
"Diuna: Część druga" to film wyjątkowy. Taki, który zdarza się raz na wiele lat. Produkcja wręcz kompletna, pozostawiająca inne blockbustery daleko w tyle pod kątem reżyserii, scenariusza i realizacji. Od początku do końca zachwyca wiele razy oferując intensywne wrażenia oraz monumentalne widoki. Przy tym pomimo tych wielkich słów, to film, który wcale nie zatraca się w kreowaniu widowiska.
-
Nawet pomimo wszystkich wad jedynki nie postawiłbym na to, że Villeneuve posunie się do takiej ingerencji w materiał źródłowy i zastąpi go wyjałowionym zamiennikiem, który nie daje nawet jednego powodu do tego, żebym miał ponownie zasiąść do seansu.
-
3.321 lutego
- 1 komentarz
-
-
Dzieło Villaneuve'a to epicka perła, która na zawsze zapisze się w historię sztuki filmowej jako jedno z jej największych osiągnięć. To film kina drogi, topos nieszczęśliwej miłości, antyczna walka człowieka z fatum, rycerski poemat o bohaterstwie i honorze, polityczna rozgrywka pełna zdrad i wyrzeczeń, westernowa zemsta w kanwie kosmicznej opery... To kino, które spełnia swoją rolę z nawiązką i nie wyobrażam sobie argumentów, wedle których jego ocena byłaby negatywna.
-
"Diuna" podniosła oczekiwania publiczności i wplątała ich w sidła przedstawionego przez Villeneuve'a świata, który został stworzony przez Franka Herberta w 1965 roku. Przez ostatnie dwa lata, każda informacja, nowi aktorzy, pierwsze zdjęcia oraz przesunięta data premiery, trzymały świat w niemal bolesnym uścisku. Natłok emocji i oczekiwania rosły z każdym dniem, by wreszcie dotrzeć do momentu kulminacyjnego.
-
Diuna: część druga podbija poprzeczkę do masakrycznie wysokiego poziomu. Warto było czekać trzy lata, by być świadkiem dzieła kompletnego, poruszającego zmysły, mistrzowsko zainscenizowanego i zagranego. 165 minut kina przez największe możliwe "K".