Kobieta po sześćdziesiątce wybiera wędrowne życie współczesnego nomady, po tym jak w wyniku recesji straciła swój dobytek.
- Aktorzy: Frances McDormand, David Strathairn, Linda May, Charlene Swankie, Gay DeForest i 15 więcej
- Reżyser: Chloé Zhao
- Scenarzysta: Chloé Zhao
- Premiera kinowa: 28 maja 2021
- Premiera DVD: 13 października 2021
- Premiera światowa: 11 września 2020
- Ostatnia aktywność: 30 sierpnia
- Dodany: 29 września 2020
-
Jest pozycją intrygującą, wprowadzającą w zadumę i pozostawiającą widza z refleksją nad własną drogą.
-
Z pewnością nie jest obrazem trafiającym w szerokie gusta. To film głównie dla osób, które w kinie szukają autentyzmu, i tak jak reżyserka, pragną być blisko bohaterów.
-
Jest wreszcie oknem, przez które możemy podejrzeć nieco inne oblicze współczesnych Stanów. Rzadko które ekranowe przedstawienie tego kraju tak bardzo sprawia wrażenie, że jest obrazem "prawdziwej Ameryki". W ostatnich latach podobne odczucia wywoływały m.in. The Florida Project Seana Bakera czy American Honey Andrei Arnold.
-
Twarz McDormand to przede wszystkim wyraz człowieczeństwa, bez względu na estetykę naszej aparycji i szatek, w jakie się stroimy. Dlatego jest to twarz fascynująca. I na swój sposób piękna.
-
Szczere kino o ludziach poszukujących nowych dróg i funkcjonujących na tle kontrastu, jaki stanowi współczesna Ameryka.
-
Chińska reżyserka znalazła swój własny wizualny język, aby - wykorzystując w tym celu także pięknie sfotografowane pejzaże amerykańskiej prowincji - ukazać duchowe życie bohaterki.
-
O Chloé Zhao coraz częściej mówi się w kontekście duchowej spadkobierczyni kina Terrence'a Malicka. Według słów reżyserki, był on jednym z pierwszych widzów filmu. Podobno mu się spodobał.
-
To nie jest jakaś tam zwyczajna ekranizacja. Można "Nomadland" obejrzeć bez książki, można przed książką, można po jej przeczytaniu. Jest jednocześnie osobnym bytem, jak i świetnym dopełnieniem, a najlepiej napisać, że jest to współistnienie dwóch dzieł.
-
Choć "Nomadland" pozostaje historią uniwersalną, w równym stopniu podejmuje współczesną problematykę. Coraz więcej osób w zglobalizowanych, kapitalistycznych społecznościach wybiera przecież życie z dala od systemu, zrywa z materializmem, wędruje z dobytkiem na plecach.
-
Mam pewien problem z tym filmem: zachwycam się realizacją i wykonaniem, ale kompletnie się nie zaangażowałem w tą historię. Cały czas czułem barierę i nie wiem czy to wynika z tematyki, czy może w epizodycznej konstrukcji scenariusza? Chyba raczej to drugie, choć jest kilka niezapomnianych momentów jak wszystkie sceny z Dave'm czy spotkanie z kimś w rodzaju mentora grupy.
-
Nomadland mnie niezwykle zaciekawił. Ani przez chwilę nie odczułem znudzenia i nawet nie spojrzałem na zegarek. Jak wspomniałem - lubię życiówki, a ten film wpasowuje się w moją definicję gatunku nawet bardziej niż pozostałe wspomniane tytuły z pierwszego akapitu.
-
W kontekście Oscarowej gali bardziej skłaniałbym się ku nagrodzeniu Chloe Zhao za reżyserię i Frances McDormand za aktorstwo, aniżeli sam film. Artystki wykonały kapitalną pracę i jest ona godna nagrodzenia, zaś sama produkcja choć bardzo dobrze prezentuje się w swojej strukturze, to jednak treściowo jest daleka od ostatecznej satysfakcji.
-
Opowiadając o ludziach wyrzuconych poza społeczny nawias twórcy "Nomadland" pamiętają, że ich historie są równie wartościowe i wielobarwne, co niejeden fikcyjny scenariusz. Przebijające przez ekran czułość i empatię rzadko spotyka się w tej dawce w dzisiejszym kinie.
-
Nakręcony przez Zhao z niespotykanym wyczuciem "Nomadland" opowiada o tej Ameryce, gdzie można patrzeć i jechać przed siebie do woli.
-
Można wyczuć, że urodzona i wychowana w Chinach Zhao daje się uwieźć romantycznej wizji amerykańskich bezdroży, ale nigdy nie romantyzuje losów swoich bohaterek i bohaterów, nie szuka dziur w gardzie publiczności, by zadać wyciskający łzy cios prosto w serce, a później podrywać z desek sloganowym "carpe diem".
-
Poruszająca jest czułość, z jaką Fern - oraz sama Zhao - pozwalają wybrzmieć opowieściom, którymi wędrowcy dzielą się podczas przystanków, zgromadzeni przy ognisku.
-
Stawia na długie, refleksyjne ujęcia podróży Fern po kolejnych stanach: film jest prozatorski - w najlepszym ujęciu tego słowa - ale bardzo medytacyjny. Wyciszony, pełen atrakcyjnej prostoty i minimalizmu. Szarpiący za strunę emocji, ale robiący to bez wchodzenia w melodramat. McDormand tworzy w nim kreację na równi dumną i surową, dzięki której prawdopodobnie wywalczy swojego trzeciego Oscara.
-
Naprawdę chciałbym powiedzieć, że "Nomadland" to arcydzieło i że zasługuje na wszystkie dotychczasowe honory. Co mogło się nie udać, skoro za sterami siedzi młoda gwiazda reżyserii Chloé Zhao, główną rolę gra Frances McDormand, a treść skupia się na kilku wielkich tematach jednocześnie: kryzysie z 2008 roku i upadku amerykańskiego snu, wyzysku klasy pracującej opuszczonej przez państwo, kobiecym nonkonformizmie, egzystencjalnym poszukiwaniu własnego miejsca wśród ruin nowoczesności?
-
Nie jest to mój ulubiony rodzaj kinematografii - nie oznacza to, że film jest zły, jak dla mnie po prostu okazał się zbyt wolnoobrotowy, jak przystało na silnik V8 - po prostu wydaje mi się, że nawet amerykański klasyk drogi mógłby być prowadzony nieco żwawiej, energiczniej.
-
Film Zhao, z genialną rolą McDormand, właśnie rozpoczął długi pochód po festiwalach filmowych i wszelkiego rodzaju nagrody na pewno nie skończą się na Złotym Lwie. Ale nawet bez nich, trzeba ten film zobaczyć. Bo jest po prostu wyśmienity.
-
To film czuły - wsłuchany w bohaterów, w ich opowieści, pragnienia, lęki. Z empatią śledzący ich drogę życiową, wspierający w walce z nieprzyjazną rzeczywistością społeczną, towarzyszący w podróży. To film eteryczny - zwiewny, delikatny i zmysłowy, choć o sile potężnego uderzenia - w niesprawiedliwość, rządzących, nieczułych na los nieuprzywilejowanych. To film silnej, mądrej kobiety, która potrafi z czułością słuchać i z całą mocą walczyć o swoich bohaterów.
-
Jest aktualny i nie można mu odmówić społecznego zaangażowania, mimo to zdecydowanie czegoś mi zabrakło i dlatego po seansie czułam lekkie rozczarowanie.
-
Chloé Zhao bardzo zadbała o to, by w jej filmie widz mógł poczuć się dobrze i by poczuł silną więź z główną bohaterką i ze światem. Jesteśmy wręcz oczarowani naturą, silną, mocną i niezmienną. Zdjęcia stałego współpracownika reżyserki, Joshuy Jamesa Richardsa olśniewają wrażliwością i ciepłem.
-
Chloe Zhao kontynuuje swoją unikatową estetykę, w której ponownie nie zabrakło ogromnej wrażliwości i czystego piękna, które widać również w dbałości o warstwę techniczną.
-
Ten film to nie tylko fikcyjna opowieść o intrygującej, acz niebywale zwyczajnej kobiecie, ale przede wszystkim przypomnienie, że za każdym człowiekiem kryje się jakaś historia.