-
Netfliksowy "Król" to niewątpliwie przyjemne dla oka widowisko, które jednak nie ma w sobie na tyle angażujących elementów, aby okrzyknąć go mianem 'must-see'.
-
Ma wszystko, czego nie miała poprzednia produkcja firmowana nazwiskiem Davida Michôda. Król to utwór przemyślany, zwarty, a o jego sile stanowi i pierwszorzędna realizacja i doborowe aktorskie towarzystwo.
-
Chalamet, Pattinson i Mendelsohn robią dobrą robotę, ale nie czynią "Króla" projektem o królewskiej jakości.
-
Jeśli współpraca Michôda i Edgertona nadal ma zapewniać filmy na tak wysokim poziomie, to niech panowie biorą się do roboty i przygnębiają nas jeszcze bardziej.
-
W filmie "Król" nie znajdziecie skomplikowanych i rozległych batalistycznych scen, ani heroicznych bohaterów. Tylko brud i błoto. I świetnego, niejednoznacznego, tajemniczego króla.
-
Trwający przeszło dwie godziny "Król" to kawał solidnego filmu historycznego. Specjalnie podkreślam ten przymiotnik, bo do dzieła wybitnego trochę brakuje.
-
Nie spodoba się tym, którzy oczekują od filmu eksplozji, pościgów i wielkich zawirowań w fabule. Obraz przypadnie za to do gustu widom ceniącym sobie realistyczne odtworzenie epoki i historie z ludzkimi, dobrze wykreowanymi bohaterami. "Król" udowadnia, że Netflix potrafi zaoferować widzom porządnie wyprodukowany film historyczny, który niczym nie ustępuje tym kinowym.
-
Reżyserowi udało się tchnąć nową energię w znaną od setek lat opowieść o moralnych dylematach władcy oraz cenie, jaką płaci on za bycie panem życia i śmierci. "Król" to film ambitny, a zarazem rozrywkowy: pozbawiony męczących dłużyzn, zainscenizowany z rozmachem, zagrany i zrealizowany nowocześnie.
-
Choć na pewno miło się ogląda rywalizującego Chalameta i Pattinsona, to jednak gdyby ten film nie powstał, niczego byśmy nie stracili.
-
Zdecydowanie jeden z najlepszych filmów jakie powstały na zamówienie Netflixa. To ambitny projekt, który bez wątpienia się udał, a włodarze platformy streamingowej wreszcie dostali sztandarowe dzieło, którym mogą się chwalić wszem i wobec.
-
Twórcy popełnili wielki grzech powierzając tak zdolnym aktorom, tak nieprzemyślane role. Nieudany casting ponownie obnaża brak konsekwencji, który jest największą bolączką Króla.
-
Choć więc widowiska Davida Michôda nie można nazwać mianem epickiego, czy "królewskiego", bo znacznie bliżej mu do tego bardzo solidnego, ale zwykłego rzemiosła, to i tak nie zmienia to faktu, że posiada w sobie wielki dar do wiarygodnego przekonywania widza, którego pozazdrościłby mu niejeden monarcha.
-
Zainteresuje głównie oddanych fanów Chalameta i Pattisona. Zważywszy na ich ilość, Netflix będzie mógł mówić o sukcesie frekwencyjnym. Co do sukcesu artystycznego, w ostatecznym rozrachunku Król jest u mnie pod kreską.
-
Nie jest to zapychacz ramówki, jak większość filmów platformy, lecz pierwszorzędna produkcja, co widać zarówno w obsadzie pełnej gwiazd, jak i samej realizacji. Intrygująca fabuła, rozmach i świetnie oddane realia średniowiecza, to największe zalety Króla.
-
Jest na co czekać, choć mam cichą nadzieję, że film zostanie - tak jak w ubiegłym roku Roma wprowadzony do limitowanej dystrybucji kinowej. W tym przypadku wielki ekran jest niezaprzeczalnym atutem.
-
Udana próba przepisania zamierzchłej historii Henryka V na współczesny język, a zarazem solidny przykład filmu historycznego, z którego, jak doskonale wiemy z doświadczenia, nie należy czerpać pełnej wiedzy o przeszłości. Choć film Michôda warto połączyć z pogłębioną lekturą Wikipedii lub podręcznika do historii, to i tak jest on świetnym przykładem sprawnego, przejmującego i niezwykle filmowego opowiadania o czasach dawno minionych.
-
Nie jest wielkim filmem i pewnie nie zapisze się na trwałe w klasyce kina szekspirowskiego, ale to wciąż co najmniej solidne widowisko. Michôd nie popełnił grzechów, które ciążyły Makbetowi Kurzela, nie zalał ekranu patosem, nie zgubił esencji dramatu pod estetyczną realizacją, w pełni wykorzystał potencjał znakomitej obsady. Efekt może nie sprawi, że pójdziecie za królem Henrykiem w ogień, ale na pewno warto poświęcić mu swój czas i uwagę.
-
Fenomenalnie napisany, genialnie zagrany i zrealizowany. Króla ogląda się z podziwem. Tym większym, że fabuła podana została w taki sposób, aby współczesny widz otrzymał rzecz, która go nie zniechęci swoją archaicznością.
-
Przyzwoite i dobrze nakręcone kino historyczne. Bardzo ładna sceneria oraz oddanie życia w średniowieczu i problemów z którym boryka się młody Król.
-
To taki film, który ogląda się bardzo płynnie i ze sporym zaangażowaniem, a jednak trudno określić go jako szczególnie dobry.
-
Cieszący oko, zrealizowany na wysokim estetycznie poziomie. I to tyle. Nie zapisuje się w pamięci na dłużej.
-
Gdyby scenariusz dorównał realizacji, pewno rzuciłbym Złoty Kaszel, a tak to sobie mogę tylko pokasłać trochę przed ekranem, bo smog.
-
Pod względem narracyjnym Michôd opowiada losy Henryka V w sposób pozbawiony werwy, bardzo długo budując portret psychologiczny swojego bohatera.
-
Jest trochę jak pączek pozbawiony nadzienia - niby cieszy oko, ale po wgryzieniu się w temat zionie pustką i gorzkim posmakiem niespełnionej obietnicy.