Filmy Fantastyczne
Źródło-
Intensywność przeżycia seansu wzmaga cudowny, przejmujący soundtrack oraz rola Joaquina Phoenixa, który ma za nią szanse na Oscara, jak nigdy wcześniej.
-
Polityka rozczaruje nawet miłośników kina Vegi. Brakuje w niej tylu wulgaryzmów, jak w poprzednich filmach. O krwi nie ma nawet mowy. Seks jest, ale całkiem romantyczny, podany z kontekstem.
-
Pozwólcie widowisku się rozkręcić. Pierwsza część Avengers: Koniec gry nieco przynudza, druga - satysfakcjonuje, trzecia - szepce czułe słówka waszym oczom i sercu.
-
Dawno nie widziałem tak zgrabnego blockbustera na skraju kina społecznie zaangażowanego.
-
Świąteczne czekoladki dzielą się na te z nadzieniem oraz posiadające wyłącznie słodki szkielet przytłaczającej pustki. Dziadek do orzechów i cztery królestwa definitywnie zalicza się do drugiej kategorii słodyczy. Wizualne frykasy działają na receptory wzrokowe widzów, niestety: każdy kolejny element filmu nie rozpieszcza już odbiorcy.
-
Wolny od gatunkowych stygmatyzacji, Gaspar Noé realizuje kino na skraju awangardy. Osnuty formalną maestrią, kumuluje tutaj najlepsze chwyty kojarzone z Nieodwracalnym oraz Enter the Void. Climax to najczarniejsza groteska oraz obraz społecznego rozpadu wszelkich norm oraz struktur - anarchia totalna.
-
Nie uważam, aby na polskiej scenie kinematograficznej znalazł się twórca, który w równie celny i humanistyczny sposób zdołałby ująć tak ważny, ale jakże drażliwy temat. Wojciech Smarzowski - niczym wzorowy egzorcysta - stara się wypędzić wszystkie demony rodzimego kościoła. Rzecz ograna zostaje w wyrafinowany, acz nieco populistyczny sposób, tak aby wpłynąć na świadomość jak największej grupy odbiorców.
-
Definitywnie najlepsza odsłona serii. Jest dostatecznie poważna, by nie zamienić cyklu w prześmiewczy żart kina eksploatacji i wystarczająco zdystansowana, aby nie zrazić do siebie fanów spektakularnych widowisk z humorkiem.
-
Jest zbyt naiwny, wtórny i niepotrzebny, by obruszyć kogokolwiek - może za wyjątkiem sknery, który przeklnie zmarnowany wydatek na bilet. Prawdopodobnie jesteśmy świadkami śmierci Slender Mana.
-
Obraz rzemieślniczy i gruboskórny, zrealizowany bez grama poezji czy wyrafinowania.
-
Jest ładny z wierzchu i pusty w środku - to olbrzymi spadek formy po tytułach, jak Avengers: Wojna bez granic czy Thor: Ragnarok. Ot! - letni blockbuster, by poprawić smak popcornu.
-
Twórcy Iniemamocnych 2 wciąż dostarczają widzom znakomitej zabawy i wartkiej akcji. Czule i wrażliwie traktują postaci w filmie, prezentują wiarygodne konflikty oraz celnie portretują warunki funkcjonowania rodziny superbohaterów. Brakuje w tym wszystkim mocnych punków, które zagrałby na nosie innym widowiskom o Supermanach i Batmanach.
-
Może zaskoczyć fanów poprzednich części. Krwawa rozróba zaczyna się dopiero pod koniec filmu - wcześniej bohaterowie snują się po ulicach miasta, wygłaszając na głos toporne kwestie i dialogi. Nie przeszkadza to jednak udowodnić Blumhouse Productions, kto wiedzie prym na współczesnym rynku grozy.
-
Sicario zachwycił wysublimowanych kinomanów kochających zniuansowane kino moralnych konfliktów - pożeraczy popcornu mógł momentami znudzić. Z Soldado jest odwrotnie, choć to nadal znakomita produkcja społeczna i polityczna, zbudowana na konstrukcji kina gatunkowego.
-
Społeczny i okultystyczny horror na miarę Dziecka Rosemary i oryginalnego Egzorcysty. Strach się bać, moi drodzy, strach nawet drgnąć.
-
Jurassic World: Upadłe królestwo mogło zostać samoświadomym kinem z pogranicza exploitation - niestety, fabuła przerodziła się w chaotyczny i pretensjonalny bełkot z drętwą polityką w tle.
-
-
Kino gangsterskie łączy się tutaj z estetyką westernu - niestety, rumieniec emocji pojawi się na waszych twarzach wyłącznie przy kilku scenach filmu. Szkoda, ponieważ potencjał był gigantyczny.
-
Deadpool 2 to popękane akwarium z piraniami, planktonem i rybką błazenkiem - nieszczególnie przykuwające wzrok, jednak robiące wrażenie plastikową syrenką z nagim biustem.
-
Staje się dziełem przewidywalnym, rozbijającym strukturę thrillera psychologicznego poprzez samoświadomą grę z odbiorcą. Obok Piratów i Olivera Twista to najgorszy tytuł w dorobku polskiego reżysera.
-
Sceny przemocy w kinie już dawno nie wprawiały w tak duży dyskomfort. Ghostland sprawi, że wyjdziecie z kina przybici i zamknięci w sobie. Jest niesmaczny i odstręczający, pełen zwierzęcych okrzyków, lubieżnych myśli oraz świadomego rozdrapywania tabu do samej krwi.
-
Nie próbujcie Dorwać Gunthera - szkoda Waszego czasu.
-
Doskonale kompresuje liczne wątki i motywy, plasując się na najwyższym szczeblu wśród blockbusterowych produkcji ostatnich dekad.
-
Produkt zobligowany na zysk, stąd brak tu widocznego autorskiego podejścia, które można było zauważyć w wyżej wymienionych tytułach. Oczywiście wyłożone na obraz grube miliony dolarów nie poszły na marne, więc jest to dopracowany produkt, ale wciąż produkt.
-
-
Całokształt wypada znakomicie - na taki tytuł czekałem od czasów Grand Budapest Hotel!
-
Intrygujący survival horror z postapokaliptyczną stylizacją.
-
Spełniony, letni blockbuster, pozwalający wpaść w strumień wartkiej akcji.
-
Przyjemne, choć mało wyrafinowane kino przygodowe z awanturniczym pazurem w tle. Wśród adaptacji gier komputerowych widowisko wiedzie jakościowy prym - pośród letnich blockbusterów najnowsza produkcja o dzielnej archeolog wypada miernie.
-
Niestety, Rebelia to jeden z tych filmów, które sprzeniewierzają istotę pierwowzoru, sprzedając duszę marki komercyjnemu diabłu bez twórczej weny.
-
Po 10 latach funkcjonowania, kinowe uniwersum Marvela znajduje się w tak zaawansowanej fazie rozwoju, że żaden inny wszechświat superbohaterów nie jest w stanie mu dorównać. Jeśli "Czarna Pantera" jest wyłącznie przystawką przed "Avengers: Wojną bez granic" - na Boga, jaki to musi być dobry film!
-
Trzyma w napięciu i potrafi zdrowo przerazić. Znakomita gra kamerą w klaustrofobicznym pomieszczeniu, zabawa światłem - twórcy pokazują, jak zbudować klimat nie tylko za pomocą typowego chwytu jump scare. Piwo temu, kogo ani razu w trakcie filmu nie przejdą dreszcze!
-
Stawia mnóstwo pytań i na mnóstwo z nich nie daje jednoznacznej odpowiedzi. I w tym tkwi jego największa siła.
-
Widzieliśmy hollywoodzką wersję Ghost in the Shell i cóż - bardzo chcieliśmy, żeby nam się spodobało, ale nie wyszło.
-
Oczywiście - zdarzają się ckliwe momenty, fabularne pójście na skróty czy też zbyt pompatyczne chwile. Jednak takich Gwiezdnych wojen jeszcze nie widzieliśmy.
-
Gdyby to był serial... to oglądalibyśmy to z przyjemnością. A tak mieliśmy do czynienia z tworem filmopodobnym, który daje nawet sporą dawkę frajdy w kilku miejscach. Tyle że Patryk Vega chyba zapomniał, że kręci film, a nie ponad 2-godzinny chaotycznie zmontowany teledysk z materiału, który spokojnie by starczył na kilka porządnych sezonów serialu policyjnego.
-
Nie jestem wielkim fanem marvelowskich filmów z głównej osi MCU, wolę te poboczne, gdzie mniej jest zadęcia, fabuła nie jest rozwlekła, a reżyser koncentruje się na jednej postaci. I właśnie takimi filmem jest Doktor Strange - niby typowym dla superbohaterskich produkcji, ale niosącym wizualny powiew świeżości.
-
Słaby i efekciarski film, powielający błędy poprzedników, ale jednocześnie chyba najlepszy z trzech części ekranizacji powieści J.R.R. Tolkiena. Jednocześnie jest to ten rodzaj filmów, które jeśli nawet nie rażą podczas seansu, to po jego zakończeniu, już na chłodno, niewiele pozytywnego da się o nich powiedzieć.
-
Największe filmowe rozczarowanie od czasów drugiego "Matrixa".
-
Budzi ambiwalentne odczucia. Przy dość słabym scenariuszu mimo wszystko twórcom udało się wykrzesać trochę energii, która przechodzi na widza.
-
Nie dorównują klimatem "Koralinie", która zrealizowana została pod tym samym szyldem, i prawdopodobnie nie powtórzą jej sukcesu. Jest jednak w tej animacji dość smaczków, by trafić zarówno do młodszych, jak i nieco starszych widzów.