Lara Croft wyrusza w swoją pierwszą ekspedycję, aby odnaleźć zaginionego ojca na niezbadanej wyspie u wybrzeży Japonii.
- Aktorzy: Alicia Vikander, Dominic West, Walton Goggins, Daniel Wu, Kristin Scott Thomas i 15 więcej
- Reżyserzy: Roar Uthaug, Geneva Robertson-Dworet, Alastair Siddons
- Scenarzyści: Geneva Robertson-Dworet, Alastair Siddons
- Premiera kinowa: 6 kwietnia 2018
- Premiera DVD: 22 sierpnia 2018
- Premiera światowa: 2 marca 2018
- Ostatnia aktywność: 8 marca
- Dodany: 3 marca 2017
-
Broni się - nie tylko jako adaptacja gry, ale jako samodzielna produkcja. Pomimo pewnych wad wspomnianych w recenzji film doskonale sprawdza się jako lekkie i przyjemne kino przygodowe, które bez żalu mogę polecić każdemu, kto szuka sposobu na spędzenie wolnego popołudnia.
-
Filmem wybitnym nie jest i twórcy chyba nawet nie chcieli, aby takowy był. Serwuje nam prościutką rozrywkę, pełną dziur scenariuszowych i niewiarygodnych sytuacji.
-
Choć więc ta propozycja nowego Tomb Raidera do mnie nie przemówiła, dostrzegam w niej spory potencjał. Podkreślić należy, że nie był to seans przyjemny, podczas którego z radością zmieniłam się w naiwnego widza.
-
Jest kolejnym przeciętnym blockbusterem opartym na serii popularnych gier.
-
To na pewno nie jest najniższa półka filmów na podstawie gier, ale jednocześnie nie wydaje się czymś, na co czekali fani.
-
Kolejny zły film, którego celem jest zarobienie kolejnych pieniędzy na znanej już historii. To prawda, że twórcy próbują stworzyć tutaj origin Lary Croft, ale zupełnie im to nie wychodzi i stworzyli filmowe byle co, które nie zostaje w głowie ani minuty po skończonym seansie.
-
Ci, co liczyli na to, że "Tomb Raider" odmieni sytuację ekranizacji gier komputerowych, muszą jeszcze wiele poczekać. Fakt, że jest wiele odniesień do nowej serii jest bardzo dużym plusem, jednak sama historia jest schematyczna, przewidywalna oraz strasznie nudna.
-
Pod względem wizualnym widać, że reżyser wykonał drobiazgową analizę postaci - fani komputerowego oryginału odnajdą w ruchach Lary odwzorowanie ujęć wirtualnej bohaterki. Mimo tych starań, wirtuozeria walk nie powala, a sama Alicia, choć widać, że została poddana morderczym treningom, nie wnosi żadnych autentycznych jakości do scen.
-
Lara Croft jest kolejną ofiarą klątwy ekranizacji gier - "Tomb Raider", choć bardzo chce, nie jest ani godną adaptacją, ani nawet dobrym filmem przygodowym.
-
Jest zdecydowanym średniakiem. Nie wiem czy zadowoli fanów gry, ale raczej nie sprosta wymaganiom miłośników Angeliny Jolie jako Lary Croft. Nie napiszę, że jest dobry na nudę, gdyż większa część historii niestety do absorbujących nie należy.
-
Miło otrzymać po wielu latach rozczarowań i zwyczajnie koszmarnych filmów otrzymać coś, co jest przynajmniej dobre. I choć nie jest to produkcja wybitna, czy taka, jaką zapamiętam za rok 2018, ale przynajmniej dostarcza przyjemnej, niezobowiązującej rozrywki.
-
Dołącza do szerokiego grona nieudanych ekranizacji gier. Zabrakło pomysłu, konsekwencji i porządnego scenariusza.
-
Choć można wysnuwać wiele zarzutów o wtórność, słabe efekty specjalne czy płytkie dialogi to jedno muszę przyznać - nareszcie "Tomb Raider" nie będzie mi się kojarzył z walorami głównej bohaterki, a z przełomem na rynku adaptacji gier po którym może być już tylko lepiej.
-
Dokładnie tego potrzebowałem - filmu przygodowego, który jak dla mnie zachował idealną granicę pomiędzy nieudawaniem, że wszystko się w nim zgadza i próbuje stawiać na realizm a dziełem, w którym nie sączy się od absurdalnych popisów kaskaderskich, latających czołgów i omijania pocisków. To również udana próba przeniesienia na ekrany kin bardzo dobrej gry komputerowej.
-
Widziałem wiele lepszych filmów o mniejszym budżecie. Ani dobrze, ani źle. Zwyczajnie i przeciętnie.
-
Najwyraźniej nikt nie miał na nowe "Tomb Raider" pomysłu. Skopiowano więc parę schematów z nadzieją, że siła marki przyciągnie do kin.
-
Nowe "Tomb Raider" to jedynie kaprys twórców, chcących zarobić trochę więcej grosza na ponownym wzroście popularności Croftównej, zainicjowanym rewitalizacją gry komputerowej.
-
Myślę, że wielu osobom podczas oglądania brakowało pada, a co więcej, oczekiwali, żeby ekran chociaż na chwilę przybrał odcienie szarości, a serce Lary zaczęłoby być głośniej i mocniej. Może wtedy byłoby to lepsze. Jednak jak powiedziałam, tegoroczny Tomb Raider ląduje na mojej liście guilty pleasure.
-
Ten film cierpi na problemy z własną tożsamością. Nie wie, o czym chce opowiadać, i nie wie, jak chce o tym opowiadać. Próbując pogodzić dwie zupełnie odmienne koncepcje postaci, staje się czymś innym. Czymś niezrozumiałym, bezsensownym, i bez szacunku do materiału źródłowego.
-
A mówiąc pozytywnie, mam na myśli to, że człowiek nie próbuje wydrapać sobie gałek z oczodołów jak w przypadku seansu Hitman: Agent 47 bądź nie walczy ze wzrastającym ze sceny na scenę uczuciem znudzenia sprowadzanym na nas przez filmowe Assassin's Creed. W przeciwieństwie do nich najnowsza odsłona przygód Lary jest po prostu dobrze napisaną produkcją, która ma niezłe tempo, nie przynudza, nie żenuje i nie zarzuca widza pseudofilozoficznymi dywagacjami.
-
Ogląda się to znośnie, jeśli już przymknie się oko na wiele niedociągnięć scenariusza, Alicia Vikander pasuje do tej roli średnio, ale daje z siebie tyle, ile może, włożone pieniądze widać, a sekwencje w grobowcu są nawet dość klimatyczne. Słowem: całkiem niezła rozrywka.
-
Pomimo iż Lara Croft biega przez dżunglę mocno wydeptanymi już ścieżkami, a potencjał drugiego planu gdzieś się w tym lesie zawieruszył, to film wciąż pozostaje atrakcyjnym widowiskiem.
-
Narzekam i narzekam, ale w gruncie rzeczy cieszę się, że nie wyszedł z tego filmu niedorzeczny potworek w stylu wspomnianego wcześniej Assassin's Creed. Film może dostarczyć rozrywki. Ponieważ jednak robi to w najmniej oryginalny i ciekawy z możliwych sposób, to o ile nie jesteście uber fanami Lary, polecam zaczekać na premierę na VOD.
-
Okazuje się dziełem zbyt mocno bazującym na różnych, skrajnych konceptach, w wyniku czego efekt końcowy jest zwyczajnie nijaki, a przy tym schizofreniczny. Ale pomimo licznych zarzutów ze strony autora tekstu, to relatywnie ładny wizualnie film o szybkim, równym tempie, co może zadowolić wiele osób.
-
Zdecydowanie nie zapadnie do historii jako przełom w adaptacjach gier. Otrzymaliśmy kolejną, przeciętną produkcję, którą wprawdzie da się obejrzeć, ale absolutnie nic nie stracimy odpuszczając całość sobie.
-
Przyzwoita rozrywka, lecz najlepiej będą bawić się ci, którzy razem z Larą opróżnili niejeden magazynek i przeskoczyli niejedną rozpadlinę podczas rozgrywki u kumpli.
-
Mimo wielu wad Tomb Raider może zapisać się jako jedna z lepszych ekranizacji gier komputerowych, choćby ze względu na ciekawie zarysowaną postać i niektóre analogiczne w stosunku do gry walory estetyczne.
-
Co ważne, produkcja nie nuży, twórcy nie przedłużają całości i choć czasem mogłoby dziać się więcej i w bardziej spektakularny sposób, a i zabrakło nieco inwencji, ja z całości jestem zadowolony o wiele bardziej niż z kiepskich filmów z Angeliną Jolie.
-
Nie okazał się udanym powrotem naszej ukochanej pani archeolog na wielkie ekrany. I nawet świetna Alicia Vikander, która moim skromnym zdaniem jest najlepszą dotychczasową Larą Croft, nie zdołała tego złego wrażenia odmienić.
-
Gdy usłyszałem, że dostaniemy nowego Tomb Raidera, czekałem z niecierpliwością na ten film. Niestety, po obejrzeniu wiem, że to bezpowrotnie stracony czas. Może poza ostatnią sceną, która była miłym ukłonem dla fanów serii, za co ogromne podziękowania.
-
Szkoda bardzo dobrej prezencji Gogginsa i Wu oraz determinacji i autentyczności Vikander, ale film w kwestii aktorstwa, scenariusza i reżyserii ma niewiele elementów, które wynoszą go ponad przeciętność. Moim zdaniem film zrobiłby lepsze wrażenie gdyby skupić się w całości na aspekcie naturalistyczno-survivalowym, z minimalnymi dialogami i ekspozycją - nawet przy zachowaniu w znacznej mierze swojej widowiskowości.
-
Niestety kolejny już raz ekranizacja gry nie dorównuje samej grze. I nawet zmiana z Angeliny Jolie na Vikander nie przyniosła jakiś szczególnych efektów.
-
Ten "odgrzewany kotlet" smakuje całkiem nieźle.
-
Niestety, wyszło bez polotu, a kolejna ekranizacja gry nie zakończyła się sukcesem.
-
Może zadowolić miłośników kina, którzy nie mają wielkich oczekiwań i wystarczy im niezobowiązująca rozrywka. Dla pozostałych będzie niestety rozczarowaniem.
-
Potrafi dać sporo rozrywki, szczególnie w niezłej i dynamicznej pierwszej połowie filmu. Przypomina wtedy typowy wiosenno-letni blockbuster, na którym można dobrze się bawić, ale nie pozostaje z widzem na długo po seansie.
-
Jako adaptacja gry Tomb Raider z Alicią Vikander wypada przyzwoicie - nie jest to jeszcze poziom Księcia Persji, ale dla fanów oryginału będzie, jak znalazł. Trochę za dużo tu tanich komputerowych efektów, które specjalne są tylko z nazwy i za mało czegoś, co mogłoby uchodzić za angażującą historię, ale oglądało się to całkiem przyjemnie.
-
Oczekiwania były duże, a wyszło jak zawsze. Przeciętne widowisko, które fanów gier raczej nie zachwyci. Ot, kolejna przeciętna produkcja.
-
Zaciera więc fatalne wrażenie po dwóch poprzednich podejściach do przygód Lary Croft - ale do "Poszukiwaczy zaginionej Arki" wciąż mu bardzo daleko.
-
Chociaż można dostrzec w tym dobry omen na przyszłość, zaś z samego seansu czerpać trochę frajdy, to umówmy się: ktoś tutaj zasłużył na więcej.