Historia grupy rebeliantów zjednoczonych w śmiałej misji polegającej na kradzieży planów imperialnej Gwiazdy Śmierci.
- Aktorzy: Felicity Jones, Diego Luna, Alan Tudyk, Donnie Yen, Wen Jiang i 15 więcej
- Reżyser: Gareth Edwards
- Scenarzyści: Chris Weitz, Tony Gilroy
- Premiera kinowa: 15 grudnia 2016
- Premiera światowa: 10 grudnia 2016
- Ostatnia aktywność: 15 maja
- Dodany: 20 lipca 2016
-
Oczywiście, to nie jest film bez wad, a żadna z postaci nie dorównuje charyzmą bohaterom pierwszej trylogii. Ale co z tego, skoro "Łotr 1", który w założeniu miał być trochę ubogim krewnym cyklu, w sumie trzyma poziom jego najlepszych części.
-
Nie dość że podtrzymuje poziom ostatniej produkcji, to momentami wydaje się lepszy, i to nie tylko pod kątem realizacyjnym.
-
Radzi sobie zarówno jako samodzielny film o kosmicznej wojnie, jak i część czegoś większego, jako historia uzupełniająca wątki pierwszej trylogii.
-
Zamiast napędzanej nostalgią Nowej Przygody Gareth Edwards zaserwował błyskotliwą hybrydę heist movie, space opery i bezkompromisowego kina wojennego spod znaku "Helikoptera w ogniu". Surową, defetystyczną, ale w każdym aspekcie zazębiającą się z dobrze znanym uniwersum.
-
Najbrudniejsze Gwiezdne Wojny. Dzięki temu też trochę najbardziej przejmujące, bo rzucające cień na całą sagę. "Łotr 1" pokazuje, ile naprawdę kosztowała ta "Nowa nadzieja", którą cieszyli się rebelianci w 1977 roku.
-
Bardzo dobre kino akcji, w którym na każdym kroku czuć ogrom gwiezdnowojennej mitologii.
-
Twórcy udowodnili nam, że pomimo paru potknięć są w stanie opowiedzieć nam ciekawą, wciągającą i kompletnie inną historię. Udało im się na nowo zdefiniować uniwersum stworzone przez Georgea Lucasa, które potrzebowało powiewu świeżości i niespotykanego dotąd spojrzenia. Do tego dochodzi jeszcze dobra obsada i rewelacyjne wykończenie.
-
Świetnie zrobiony blockbuster, który jednak nie przejdzie do historii kina tak jak oryginalna trylogia.
-
Jest takim daniem zastępczym dla fanów Gwiezdnych Wojen. Wypełnia pewną lukę i na kilka miesięcy ich zadowoli. W przyszłym roku do kin, oczywiście w grudniu, ma wejść ósma część serii i zapewne w tym tempie takie półprodukty jak "Łotr" zostaną zapomniane.
-
Miałem z tego seansu wiele frajdy, bowiem udało się tutaj połączyć z jednej strony dobre wojenne kino akcji z legendarną serią, a co najważniejsze całość przygotowano starannie i z szacunkiem dla widzów młodszych i starszych.
-
Po delikatnie mówiąc średnim "Przebudzeniu mocy" miłośnicy dostaną obraz za jakim tęsknią od lat - spójny, klimatyczny, delikatnie grający na sentymencie.
-
Realizacyjne mistrzostwo "Łotra 1" w pewnym sensie unieważnia filmy Lucasa, brutalnie obnażając wszystkie ich niedoskonałości.
-
Efekt końcowy jednak nie zawodzi, bo film Garetha Edwardsa miejscami ma zadatki na bycie najlepszym obrazem z gwiezdnej serii.
-
Choć "Łotr 1" nie jest najlepszym dziełem w uniwersum, nie jest też najgorszym, a dla każdego widza powinna to być jazda bez trzymanki, o jakiej od zawsze marzyliśmy, zaś mroczne zakończenie filmu może utwierdzić nas w przekonaniu, że choć serię przejął Disney, to nie musi to wcale oznaczać filmów dla dzieci.
-
Jest filmem dobrym. Odchodzącym klimatem od przygodowego charakteru całej serii "Gwiezdnych wojen", niespecjalnie odkrywczym fabularnie, ale konsekwentnym w nastroju, spójnym z sagą, efektownym i nadal budzącym emocje.
-
Bezkompromisowe zakończenie potrafi wiele wynagrodzić, lecz "Łotr 1" wciąż wypełnia ramy stworzone przez George'a Lucasa. Daje przy tym nadzieję, że już wkrótce ktoś je twórczo rozerwie.
-
Dzięki odejściu od czarno-białych postaci dostajemy nową jakość. A dopełnia ją zakończenie. Niby wiemy jak to się skończy ale jednak zaskoczenie jest duże, naprawdę duże.
-
Rasowe wojenne kino science fiction, które powstało jako obietnica spełnienia marzeń fanów wychowanych na starej trylogii. I z tych obietnic perfekcyjnie się wywiązuje. Moc znowu jest z nami.
-
Wprowadza sporo świeżości do "Gwiezdnych Wojen", czasem gra na sentymentalnej nutce, ale robi to mniej łopatologicznie niż "Przebudzenie Mocy".
-
Wciągające kino, które zaskakuje swoją jakością i świeżością.
-
Bardzo przekonujący i satysfakcjonujący powiew świeżego powietrza, dzięki któremu całe kinowe uniwersum może tylko zyskać.
-
Perturbacji produkcyjnych na ekranie nie widać. Jest dużo akcji, humoru i świetnych dialogów. Nie brakuje licznych nawiązań i postaci z oryginalnej trylogii z Darthem Vaderem włącznie.
-
Nie zachwycił mnie na tyle, żebym piał z zachwytu, co nie zmienia faktu, że to "pełnoprawne Gwiezdne Wojny", bez obejrzenia których straci się ważny element całej układanki.
-
Gwiezdne Wojny odbrązowione, sprowadzone z poziomu epickiego rozmachu do opowieści z frontu, wypadają blado i nijako.
-
To film spełniający zdecydowaną większość wymogów, jakie stawiało się przed tym niezwykle ważnym, pierwszym kinowym spin-offem w historii Gwiezdnych Wojen, wprowadzając przy tym świeżość, a także zachwycając wizualnie oraz dźwiękowo.
-
Jeśli z kolei siódmy epizod pełnoprawnej sagi nie zawojował Waszych serc, dajcie szansę Łotrom. O ile zapowiedziany już na 2018 rok spin-off o Hanie Solo utrzyma poziom dzieła Garetha Edwardsa, filmy z cyklu "Gwiezdne wojny - historie" mogą się okazać o wiele ciekawsze niż dalsze odcinki tradycyjnej sagi.
-
"Łotrowi" nie udało się uniknąć kilku problemów, jak chociażby częste uderzanie w najprostsze emocje, muzyka nie tak super jak za czasów Williamsa czy niezrozumiałe decyzje bohaterów, ale przymykam na nie oko, bo "Rouge One" jest w końcu takimi Gwiezdnymi Wojnami, jakie chciałem - świeżymi, ze świetnymi bohaterami i fantastyczną stroną wizualną.
-
Całość tworzy kompozycję naprawdę udaną: łączy w sobie wzruszenia, akcenty humorystyczne oraz adrenalinę i wartką akcję. Znakomita produkcja, przy której każdy wykonał kawał dobrej roboty, dzięki czemu efekt zachwyca.
-
W czasie seansu czułem się jakbym grał w jedną ze słabszych gier komputerowych z tego uniwersum. Niby to wciąż Gwiezdne Wojny, ale poza tym faktem trudno znaleźć mi coś, co rzeczywiście byłoby tu jakimś wyróżnikiem. Może zdziadziałem i nie potrafię odnaleźć tej magii, a może po prostu tym razem jest tutaj najzwyczajniej na świecie zabrakło.
-
Oczywiście - zdarzają się ckliwe momenty, fabularne pójście na skróty czy też zbyt pompatyczne chwile. Jednak takich Gwiezdnych wojen jeszcze nie widzieliśmy.
-
Bardzo udane zapoczątkowanie serii "Gwiezdne Wojny - Historie". Nie jest oczywiście pozbawiony wad, ale jak na film, który z natury jest dziełem pobocznym względem trzech głównych trylogii, to mamy do czynienia z całkiem odważnym i dającym wiele radości dziełem, które powinno zadowolić większość zatwardziałych fanów Star Wars, jak i niedzielnych kinomanów.
-
Jest bardzo dobry w swojej formule, a jego akcja dzieje się w kosmosie, w jednym z najbardziej spektakularnych uniwersów i tą spektakularność czuć wręcz namacalnie.
-
Próbuje być czymś więcej, niż próbą wyciągnięcia pieniędzy z portfela i w pełni zasługuje na uwagę wszystkich fanów Gwiezdnych wojen, którzy znajdą w nim poza nowymi także dobrze znane przez siebie charaktery.
-
To film stworzony przez ludzi, którzy wiedzieli kim jest ich potencjalny widz, ale potraktowali go z szacunkiem. W swojej kategorii film bardzo dobry.
-
Krew, pot, łzy, wielka odwaga i ogromne poświęcenie - "Łotr 1" zaiste nie tylko ekranowym postaciom, ale i nam widzom daje "nową nadzieję" na wspaniałą przyszłość gwiezdnej sagi.
-
Bardzo smutny film w świecie "Gwiezdnych wojen", gdzie dopiero wydarzenia z tego tytułu, pozwoliły stworzyć tą Rebelię jaką znamy z klasycznej trylogii. Na szczęście nie jest tylko bezczelnym skokiem na kasę, tylko spójną, mroczną i bardziej "brudną" historią, dającą nadziej na kolejne udane części.
-
Ważny tytuł, dodający światu filmowych "Gwiezdnych wojen" głębi, podkreślający wagę konfliktu i cenę wojny.
-
Jeśli taki poziom utrzymają następne spin-offy to w odległej galaktyce czeka nas jeszcze wiele wspaniałych przygód.