Wyborcza.pl
Źródło-
Jeśli pragniesz doświadczyć misterium w swoim życiu, idź na film Agnieszki Holland "Zielona granica".
-
Zapowiadał się świetnie, ale stawka jest mniejsza niż życie.
-
Polski thriller, który chce się oglądać.
-
Oglądając "Oppenheimera", czułam się wręcz oślepiona intensywnością tej historii.
-
Tom Cruise znów to zrobił. "Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One" zapewnia rozrywkę, jakiej oczekuję po tego typu kinie. Można? Można. I to bez uciekania w nostalgię.
-
Ma urok, ale współczesne kino mu odjechało.
-
Nie ma co się rozwodzić. Po obejrzeniu filmu "Strażnicy Galaktyki: vol. 3" wystarczy napisać jedno: it's szop time!
-
Jest pięknie i z rozmachem, ale trudno powstrzymać się od ziewania
-
To materiał na rekolekcje i lekcje historii, w mało którym życiorysie odbijają się tak wyraźnie XX-wieczne dzieje Polski.
-
Josh Boone szykuje dla piątki bohaterów terapię implozywną, stawiając ich w finale oko w oko z najgorszymi traumami, a inspiracja "Klubem winowajców" czy nawet bardziej "Przerwaną lekcją muzyki" ustępuje już całkowicie miejsca horrorowi.
-
Na pewno nie jest to jego najlepszy film. Ale pewien głód u widzów powinien zaspokoić.
-
Jaka to melodia? Prosta, rozpisana na śmiech i wzruszenia, bezboleśnie wpada w ucho.
-
Manele Labidi zdarza się pójść w scenariuszu na skróty. Wtedy przydaje się charyzma Golshifteh Farahani.
-
Debiutująca reżyserka Shannon Murphy wraz z Ritą Kalnejais - autorką sztuki i napisanego na jej podstawie scenariusza, starają się przełamać w "Babyteeth" schemat opowieści inicjacyjnych z nowotworem w tle. Robią to na tyle zręcznie, z wyczuciem humoru, że oszczędzają parze bohaterów zbędnego sentymentalizmu i ślepych zaułków fabuły.
-
Kiedyś takie B-klasowe filmy jak "Nieobliczalny" lądowały od razu na półce w wypożyczalniach wideo, gdzieś między akcją a horrorami. Dziś, wobec pandemicznego zamieszania w kalendarzu premier, niespodziewanie urastają do miana potencjalnych hitów. Ale kin nie zbawią.
-
Poetycki kryminał noir skąpany w mroku nocy i strugach deszczu przypomina stare klasyki.
-
Współtworzona przez Polaków animacja imponuje wyczuciem, z jakim opowiada o budowaniu porozumienia, i zachęca do działania w trosce o najbliższe otoczenie. Zyskała oryginalną formę, bez oglądania się na produkcje zza oceanu.
-
Tom Hanks, który sam ma podobny wizerunek jak jego bohater, zbudował na tej niejednoznaczności kreację wartą nominację do Oscara.
-
Doczekaliśmy się polskiego "Jokera". O ile w "Bożym Ciele" Jan Komasa zapraszał na terapię grupową, o tyle jego "Sala samobójców. Hejter" to niewygodny film o głębokich podziałach w naszym kraju i potędze manipulacji.
-
Mrroczna, feministyczna baśń Małgorzaty Szumowskiej, trafia w Polsce od razu na Netfliksa. Film próbuje nas uwieść, zupełnie jak jego bohater: guru uwodzący swoje "owieczki".
-
Umarłbyś bez dostępu do sieci? W zaskakująco udanym polskim slasherze "W lesie dziś nie zaśnie nikt" to zdanie nabiera konkretnego znaczenia. Wypadałoby więc ogłosić: "Proszę państwa, 20 marca 2020 roku skończy się narzekanie na polskie horrory".
-
Najlepszy film akcji Netfliksa, przybrany syn "Johna Wicka" i jego reżyserów-kaskaderów.
-
Przemoc i wulgaryzmy doprowadzone do granic absurdu. W "Bad Boyu" Patrykowi Vedze brakuje pomysłów na zaskoczenie widza.
-
Zaprawiony w gangsterskich porachunkach Guy Ritchie wraca do korzeni filmem "Dżentelmeni" - to całkiem udana opowieść o londyńskim półświatku, który ogarnęło marihuanowe szaleństwo.
-
Choć film o Zenku Martyniuku - prześmiewczo ochrzczony "Żenkiem" - nie należy do szczególnie udanych, to jednak ani jego bohater, ani większa część obsady nie ma powodów do wstydu.
-
Mimo narracyjnej galopady zdarzają się w filmie Cathy Yan przestoje, a wtedy dostrzegamy słabości fabuły, pustkę umiejętnie schowaną za neonami, błyskiem cekina i uśmiechem Robbie. Z drugiej strony bawiłem się nie najgorzej, a o to chyba chodzi, prawda?
-
Choć "Szybcy i śnieżni" podążają dość utartą ścieżką, podoba mi się próba przełamania w tej opowieści o przyjaźni pewnych schematów, także wizualnych.
-
Zachwyca od strony realizacyjnej, ale z minuty na minutę coraz bardziej rozczarowuje fabułą.
-
Bezsens wojny i trudy dorastania w krzywym zwierciadle satyry. Film "Jojo Rabbit" jest bardziej zachowawczy, niż to się zapowiadało, ale reżyser Taika Waititi potrafi uwieść widza konwencją coming-of-age ubraną w mundurek Jungvolk.
-
Jest inny, niż być powinien, ale taki, jakiego chciałby Andrzej Sapkowski.
-
Nie ma żadnych ambicji intelektualnych. Ma za to marketingowe.
-
Zdecydowanie udane kino. Ogląda się bardzo przyjemnie, o co trudno by podejrzewać film, który zaczyna się od zdiagnozowania nowotworu w czwartym stadium rozwoju.
-
Twórca "Poznajmy się jeszcze raz" bawi się nawiązaniami do lat 70.
-
Lepsze niż poprzednie części. Will Smith wciąż tryska energią.
-
Kino anachroniczne, niewychodzące poza klisze, przywodzące na myśli produkcje klasy B. Nie ukryje tego nawet muzyka Michała Lorenca. Pozostają wykrzesane na siłę sentymenty.
-
Urocza animacja pozwala nam się przejrzeć w wielkich, tęsknych, ale też mądrych oczach pewnego psa mieszańca, a konkretniej: suczki.
-
Znany z czucia komedii Adamczyk utrzymuje przyzwoity poziom, ale to Woronowicz ma tu parę popisów, zagranych niemalże na jednym oddechu. Czuć między nimi chemię Szkoda, że nie dostali ciut ambitniejszego tekstu.
-
Z absurdów PRL-owskiej rzeczywistości wywiedzionych z twórczości nie tylko Leopolda Tyrmanda, ale też innych autorów, wyłania się w "Panu T." przewrotna opowieść o zniewoleniu.
-
Reżyser prowadzi opowieść z precyzją - zresztą przy znaczącym udziale operatora Pawła Edelmana, lecz gubi chwilami intensywność i napięcie. Jakby skupiał się na wymowie klasycznej rozprawy o wartościach.
-
"Futro z misia" ogląda się jak dzieło januszy komedii gangsterskiej.
-
Nie nazwę "Skywalkera: Odrodzenia" nieudanym - bo po pierwsze wieszanie na nim psów jest nieuzasadnione, ale co ważniejsze - to byłby nonsens dla kogoś, kto pasjonuje się tą epopeją. Wygląda jednak na to, że Disney pokazuje nam, w którym zamierza skręcić kierunku.
-
"Star Wars" zasłużyło na lepsze zakończenie. "Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie" przypominają opowieści z krypty Jedi i Sithów. Reżyser J.J. Abrams przywołuje duchy przeszłości. Najwyraźniej zapomniał, że kino to nie programowanie droidów. Dlatego nawet kupa blachy ma więcej duszy niż ten wykalkulowany film.