Historia chłopaka z podlaskiej wsi, który realizuje swoje wielkie marzenie, by śpiewać i bawić tłumy. Dzięki uporowi, ciężkiej pracy i wielu wyrzeczeniom osiągnął niebywały sukces.
- Aktorzy: Krzysztof Czeczot, Magdalena Berus, Jakub Zając, Klara Bielawka, Karol Dziuba i 15 więcej
- Reżyser: Jan Hryniak
- Scenarzysta: Marta Hryniak
- Premiera kinowa: 14 lutego 2020
- Premiera światowa: 10 lutego 2020
- Ostatnia aktywność: 28 grudnia 2023
- Dodany: 3 stycznia 2020
-
Poza tym jest to po prostu poprawna biografia. Nie sili się na nic skomplikowanego i oryginalnego, a ostatecznie nie mówi niczego ciekawego o Zenku ani nie wyjaśnia fenomenu disco polo.
-
Zenek nie jest złym filmem. Jednak nie jest też filmem dobrym. To po prostu przeciętna filmowa biografia i podejrzewam, że gdyby nie tematyka, jaką porusza i postać, o jakiej opowiada, przeszłaby zupełnie bez echa.
-
Przykład zmarnowanego potencjału. Zaczyna się dobrze, ma swoje momenty, a potem wchodzi w fazę kanału i jest już tylko gorzej. Ostatecznie nie wypada jednak aż tak źle, jak go malują.
-
Wyobrażacie sobie Bohemian Rhapsody bez przebojów grupy Queen odśpiewanych na cały regulator? Bo Zenek to właśnie taki film. O Zenku z Zenkiem gdzieś w tle.
-
Mało Zenka w "Zenku". Nie tak to miało wyglądać.
-
Miłość, zabawa, disco polo - dumnie głosi napis na plakacie "Zenka". Okazuje się to obietnicą, której sam film nie jest w stanie spełnić.
-
Świat przedstawiony, jak granie z playbacku. Zadbane technicznie i przytomnie wizualnie asekuranctwo bez tezy.
-
Łatwo żartować w recenzjach, pisząc, że "nie wiem, jak do tego doszło", ale ja wiem - poszło zamówienie na biografię muzyczną, za którą wzięli się ludzie naprawdę chcący to zrobić, w tym grać, a nawet śpiewać. To wystarczyło. Kciuk w górę.
-
Fani disco-polo srogo się zawiodą, że w utworze nie ma kochanych przez nich szlagierów. Reszta społeczeństwa odbije się od obrazu, bo podobnie jak ja, nie chce wspierać przedsięwzięć, które gloryfikują niski smak i wpływają negatywnie na propagowanie i rozwój kultury.
-
Choć film o Zenku Martyniuku - prześmiewczo ochrzczony "Żenkiem" - nie należy do szczególnie udanych, to jednak ani jego bohater, ani większa część obsady nie ma powodów do wstydu.
-
Co prawda jest to tytuł nieudany, polepiony z kilku różnej jakości pomysłów, powstały przy zdecydowanym braku chęci przybliżenia widzowi losów króla disco polo, jak i samego gatunku, przez co nie sposób ustalić do jakiego targetu produkcja ta jest kierowana, jednak na tle konkurentów to propozycja jeśli nie najlepsza, to już na pewno najprzyjemniejsza. "Zenek" gwarantuje rubaszną, ale przy tym bezpieczną podróż w urokliwe czasy i gwarantuje, przynajmniej do pewnego momentu, dobrą zabawę.
-
Trawestując słowa jednej z piosenek Martyniuka, "Zenek" to jest film niezły tylko przez chwile, chwile. Wtedy, gdy odmalowuje realia epoki, gdy gna bohaterów przez błota wiejskich straganów, każe im jeździć powozami i odwiedzać obóz cygański. Ale też wtedy, gdy Zenek gra i śpiewa, a ludzie się bawią - w tych momentach widać przynajmniej jakiś sens tej opowieści.
-
Malkontenci powiedzą, że to promowanie niewłaściwej osoby. Ja powiem, że po prostu przeciętny film, ale podejmujący pewne ryzyko i próbujący opowiedzieć coś ciekawego o człowieku, który w rzeczywistości wcale nie ma szczególnie pasjonującego życiorysu. Zamiast więc wyśmiewać produkcję już na starcie i odsądzać twórców od czci i wiary, warto dać jej szansę, bo "cuda przecież się zdarzają".
-
Niespełniony film, który miał szansę być dobrym kinem. Szansy tej nie wykorzystał, aczkolwiek nie jest to też porażka, jaką wielu wróżyło na długo przed premierą. Tym większa szkoda, że się nie udało, bo była tutaj wyborna obsada, ciekawy główny bohater, a zabrakło dobrego scenariusza, który z historii Martyniuka wyciągnąłby coś ciekawszego niż wieczne coverowanie. Bo życie to są chwile, więc warto napisać na ich podstawie dobry scenariusz.
-
Przewidywalna laurka z remizową playlistą, która niczego was nie nauczy i nie zmieni waszych poglądów.
-
To moim zdaniem przedsięwzięcie bardzo niewielu wartości. Dobrze spisali się młodzi aktorzy, twórcy scenografii bazarowo-klubowej, ale innych plusów szukać należy ze świecą.
-
Ja z filmu wyniosłem niewiele. Poza tym, że dla mnie Czeczot podobnie jak wcześniej Schuchardt jako materiał na gwiazdę, która świeciła lub świeci tryumfy się nie nadaje. Co najwyżej jako pan domu. Po drugie to, że wielką gwiazdą można zostać objeżdżając wszystkie wsie w okolicy. Sprawny wózek, i do boju. Jak na prawie dwugodzinny film to jednak bardzo niewiele.
-
Niestety, lata 90. zostają w filmie Hryniaka załatwione jedną wspomnieniową wypowiedzią do kamery. Zamiast wejścia w oryginalny kulturowy fenomen otrzymujemy dość miałki film biograficzny, wyglądający jak próba politycznego i komercyjnego zdyskontowania popularności znajdującego się na wznoszącej fali muzyka. Jakkolwiek by się nam muzyka zespołu Akcent nie podobała, Zenek zasługuje na więcej.
-
W przypadku "Zenka" mamy zatem do czynienia z dwoma filmami w jednym. Skromna, momentami nawet urokliwie humorystyczna opowieść o pnącym się na szczyt everymanie przeplata się z nachalną, choć nieudolną gloryfikacją jego muzyki, stylu życia, osobowości.
-
Nie wiem, dlaczego twórcy zdecydowali się na wątek z 2004 roku. Gdyby zrezygnowali z niego, ograniczyli się do młodości swojego bohatera i posiedzieli trochę nad narracją - wtedy moglibyśmy otrzymać pierwsze duże kinowe zaskoczenie 2020 roku. Niestety, ostatecznie do kin trafił produkt z potencjałem zmarnowanym przez pospieszną realizację i nietrafione decyzje artystyczne.
-
Największą bolączką Zenka jest ogólna pustka, jaka bije z tej nijakiej, i nijak opowiadanej, historii. Jeśli disco polo ma być wyrażeniem beztroski, radości i wolności, to w filmie tego za bardzo nie czuć.
-
Jakub Zając i Krzysztof Czeczot sprawdzają się w roli Zenka znakomicie, w epizodzie błyszczy Jan Frycz, ale też wspomniana Klara Bielawka czy Magdalena Berus tworzą pełnokrwiste i niejednoznaczne postaci. A że podlaskie klimaty wyzwalają nieco stereotypowe podejście do tematu? Wszak lubimy to, co znamy.
-
Można wytykać mniejsze lub większe błędy techniczne, można spierać się, czy taki film powinien był powstać z publicznych pieniędzy, wreszcie można zastanawiać się nad zasadnością stworzenia tej produkcji. Nie wszystko tu się udało, niektóre momenty zalatują lekkim aromatem żenady. Ale mimo wszystko podczas seansu naprawdę dobrze się bawiłem, tak samo jak dobrze się bawię - szczególnie po kilku głębszych - na weselach pełnych muzyki Akcentu.
-
Zenek mógł być dobrym filmem. Gdyby Jan Hryniak w drugiej części skupił się z taką samą pieczołowitością, jak na początku, na późniejszych latach kariery lidera Akcentu wraz z wybuchem popularności zespołu, pierwszymi występami w telewizji i koncertami zagranicznymi, które doprowadziły do rozkochania w sobie rzeszy Polaków - to mógłby być naprawdę kawał dobrego kina.
-
Jeśli chcecie obejrzeć naprawdę dobry film o Disco Polo, to polecam Disco polo Macieja Bochniaka. Jest na Netflix, więc oszczędzicie na bilecie, który i tak powinniście mieć za darmo, bo współfinansowaliście film...
-
Przyzwoity biopic z momentami bardzo słabymi, ale i tymi dużo lepszymi. Szkoda tylko, że autorzy chyba wstydzili się disco polo, bo całkowicie zignorowali temat jego fenomenu i przegapili szansę na naprawdę interesującą opowieść.
-
Oda do przaśnej ludyczności, ze wszystkimi jej przymiotami, ale też i mankamentami.
-
Jest po prostu jakimś tam ukłonem w stronę artysty, nic więcej.
-
Pokazuje prowincję lat 80. i 90. Bez szyderstwa i z sympatią. A śmiech osób, które wieszają psy na produkcji przed obejrzeniem filmu, ucichnie, gdy wyjdą z kina.
-
"Zenek" wiele razy fałszuje, gubi tempo i tekst, lecz doskonale wie, jak zadbać o samopoczucie i pozytywną energię publiczności. Efekt jest lepszy niż można się było tego spodziewać. Droga do artystycznie spełnionego i świadomego wydaje się jednak daleka i niemal równie wyboista jak niektóre wiejskie trakty na Podlasiu, po których jeździ zdezelowany pekaes.
-
Okropnie nierówny. Od strony technicznej jest zrealizowany porządnie, widać, że operator kamery się starał. Starała się również młoda część obsady, niestety starsi koledzy i koleżanki już dużo mniej. Nie wiadomo po co ten film powstał, bo za dużo o Zenonie się nie dowiemy, poza tym, że kawał z niego twardziela.
-
W porównaniu z innymi polskimi masowymi komediami Zenek zaskakuje świeżym spojrzeniem na naszą codzienność oraz ciepłym komizmem. Dostarcza nawet ciekawej story, z czym wielu polskich filmowców ma problem.
-
Choć nie do końca Zenek jest tworem udanym, mam po jego seansie kilka argumentów naprzeciw.
-
Zaskakująco, jak na tematykę i producenta, solidny film biograficzny ukazujący dwie fazy kariery polskiego gwiazdora najpopularniejszej społecznie muzyki.
-
Elementy kina obyczajowego mieszają się z gangsterskimi sekwencjami, a aktorzy wykonują świetną robotę. Zenek przewyższył moje oczekiwania i być może dlatego nie potrafię być bardzo surowa wobec niego. Zapewne za sprawą niebywałej charyzmy Jakuba Zająca, która przysłania wszelkie mielizny scenariusza.
-
To film, wobec którego nie miałem wygórowanych oczekiwań i dlatego nie zawiodłem się, bo tak naprawdę spodziewałem się czegoś o wiele gorszego. Nie mam złudzeń, że ten film będzie hitem i zyska spore grono odbiorców, szczególnie fanów muzyka. Jednak jeśli jesteś filmomaniakiem i wielbicielem kina, to nie polecam.
-
Świetnie się sprawdza jako porządnie wykonany popcorniak z ambicjami, którym można umilić sobie kiepski wieczór - tego temu filmowi odmówić absolutnie nie można.