-
To zdecydowanie produkcja wyraźnie wyróżniająca się na tle pozostałych aktorskich filmów Disneya - produkcja wyróżniająca się przebojowością, doskonałą wręcz stroną audio-wizualną i swoim buntowniczym, nieco wywrotowym charakterem. To szalone kino i przerysowane do granic, podobnie jak jego bohaterka - kultowy czarny charakter. Niestety, zdecydowanie nie poleciłbym tej produkcji najmłodszym odbiorcom.
-
To taki film do obejrzenia i zapomnienia. Snyder zrobił sobie odskocznię od epickiego i mrocznego kina superbohaterskiego, realizując głupiutkie kino rozrywkowe. Szału nie ma, ale obejrzeć można.
-
Kameralne kino, miejscami nieco przekombinowane w próbach ukazania świata osoby chorej, niemniej stwarza choćby namiastkę wyobrażenia sobie, co czuje bohater cierpiący na Alzheimera. Porusza i przeraża zarazem, a całość zdobi niesamowity występ Anthony'ego Hopkinsa.
-
To trochę takie kino niewykorzystanego potencjału. Niemniej jak na debiut, szczególnie w gatunku mało popularnym nad Wisłą, Prime Time pozostaje produkcją wartą odkrycia.
-
Świetnie zagrane, bardzo kameralne kino, które porusza bez tanich chwytów. Ciepła i empatyczna produkcja - jeden z ciekawszych filmów w oscarowej stawce.
-
Kilka dni z życia Howarda to prawdziwa jazda bez trzymanki i tak też zostaje to ukazane przez braci Safdie poprzez specyficzny montaż i impulsywną atmosferę samego filmu. Świetna muzyka, niezwykłe tempo, kilka także ciekawych ról na drugim planie, chociaż całe show oczywiście kradnie Sandler. O takich filmach mówi się "petarda!".
-
Przyzwoite kino drogi, pod względem fabularnym bardzo schematyczne i raczej mające niewiele więcej do zaoferowania ponad to, co znacie z innych podobnych produkcji, ale to też zarazem po prostu ładny film, który przyjemnie się ogląda, nawet jeśli wiecie jak się ta historia potoczy.
-
Ten dokument to coś w rodzaju postscriptum do twórczości Andrieja Tarkowskiego, człowieka który modlił się swoimi filmami.
-
Jest tu mnóstwo smaczków, które wcale nie są podane na tacy. Tak jak cała ta opowieść, którą Fincher snuje na własnych zasadach. I nawet jeśli nie jest to film w pełni udany, to wciąż z uwagi na swój autorski charakter, bije na głowę to co zwyczajowo mają nam do zaoferowania Netflix i kino.
-
W czasach, kiedy podobne wzruszające historie skondensowane do 2 minutowego virala na Facebooku zalewają nas z każdej strony, dotykają nas w czasie podróży autobusem do pracy, zostawiamy lajka i właściwie jedziemy dalej szybko zapominając co właściwie obejrzeliśmy, niestety podobny efekt może wzbudzić dzieło Goviera i McCormacka. Obejrzyjcie jednak ten film, bo seans z pewnością nie pozostawi was obojętnymi.
-
Trudno oprzeć się wrażeniu że dzieło Molla jest szalenie wręcz naciągane, spięcie różnych wątków jest rzecz jasna karkołomne, i na ekranie miejscami trzeba zawiesić niewiarę. Z drugiej strony - to nie jest kryminał z rodzaju tych, w których wszystko musi być dopięte na ostatni guzik, aby finalna odpowiedź była satysfakcjonująca. W końcu nie o to w tym chodzi. Moll wykorzystuje jedynie gatunkowe ramy, ale świadomie je rozbija. Dlatego wciąż Tylko zwierzęta nie błądzą tak dobrze się ogląda.
-
Jeśli ze wszystkich tych żenujących głupot w filmach Happy Madison jeszcze dekadę temu miałem niezły ubaw, tak ostatnie produkcje z udziałem Sandlera sprawiają wrażenie coraz bardziej pozbawionych jakiegokolwiek zaangażowania. Można odnieść wrażenie, że nikogo przy realizacji tej komedii nie obchodził finalny rezultat. Oglądacie na własną odpowiedzialność.
-
Ciężkostrawna, wielowątkowa saga rodzinna, rozgrywająca się na amerykańskiej prowincji tuż po II wojnie światowej. To kino zbyt dużych ambicji jak na dwugodzinną produkcję, próbujące zmieścić dramatyczne losy wielu bohaterów w bardzo skondensowanej formie. Dominujące w fabule wszechobecne zło przybiera karykaturalne wręcz rozmiary, nie daje widzom wytchnienia, epatując różnymi formami patologii.
-
To film toczący się powoli i niespiesznie - na własnych zasadach. Niewątpliwą ozdobą tej produkcji są barwne kreacje aktorskie. To sceny to scenariuszowy i aktorski popis naprawdę wysokich lotów.
-
Kapitalna ścieżka dźwiękowa, brudna, ziarnista klisza, mroczny klimat, aktorskie legendy zamknięte w barze i krwawa sieczka z zombie-punkami w roli głównej. Takie jest VFW, brutalne kino w stylu eksploatacji, które wielbicielom podobnych produkcji powinno dostarczyć wiele frajdy, a samemu reżyserowi - mam nadzieję - przynieść nieco rozgłosu. Bo warto będzie go obserwować.
-
Obayashi wrzuca do tego filmu wszystko, co przyjdzie mu do głowy - są elementy klasycznej baśni, młodzieżowej komedii i wreszcie kiczowatego horroru. Całość utrzymana jest w zamierzenie tandetnym stylu. To niełatwy seans, bo burzy nasze przyzwyczajenia, łatwo można się odbić od miejscami nieznośnej wręcz dawki absurdu i idiotyzmów. Jednak dokładnie te same elementy czynią ten film absolutnie wyjątkowym. "Dom" to oryginalne doświadczenie, jakiego próżno szukać w zachodnim kinie.
-
Intrygujące kino, które z perspektywy współczesnego świata ponownie próbuje zmierzyć się z tematem wojny w Wietnamie w kontekście czarnoskórych żołnierzy i mieszkańców Stanów. To kino o pojednaniu z samym sobą oraz sile przyjaźni, stojące wybornymi rolami aktorskimi. Cierpi jednak na przeładowanie wątkami oraz zbyt ambitną próbę zmieszczenia w tym filmie wszystkiego - od M.L. Kinga po Black Lives Matter i współczesne protesty, w rezultacie osłabiona zostaje sama główna historia.
-
Jeśli nie będzie wam przeszkadzać scenariuszowa bieda i potraktujecie Odrodzenie jako b-klasowe kino z nieco lepszym budżetem, które ma wam dostarczyć jedynie 2 godziny efektownie wyglądającej rozwałki, to będziecie z tego filmu naprawdę zadowoleni. Tyler Rake. Odrodzenie to bzdurna, ale satysfakcjonująca rozrywka dla miłośników kina akcji.
-
Fabuła tego filmu to jeden wielki chaos, tyle tylko, że w tym przypadku można go jeszcze wyjaśnić narracją Harley. Ale prawda jest taka, że nikt tam w Warnerze nie ma sensownych pomysłów na fabuły, na budowanie napięcia, na kreowanie pełnokrwistych postaci. Ptaki Nocy to raczej półtoragodzinny teledysk - kolorowy, zabawny i widowiskowy. Ale zapomina się o nim zaraz po seansie. Niemniej sam seans dostarcza sporo radochy. I to czasem wystarcza.
-
Intrygujący thriller z bezwzględnym czarnym charakterem na pierwszym planie, który nie cofnie się przed niczym, by pozostać na szczycie. Świetna rola Javiera Gutierreza i niebanalna postać wynagradzają scenariuszowe luki i naciąganą fabułę. To po prostu dobrze się ogląda.
-
Owszem, język tego filmu bywa miejscami wręcz prostacki, reżyser nie bawi się w subtelności, ale jeżeli film ma walić widza między oczy i zmuszać do refleksji, to Platforma robi to doskonale.
-
Nadspodziewanie dobry i zaskakujący remake kultowej produkcji. Film Whannella w sposób oryginalny i odważny odświeża stary koncept, z powodzeniem wpisując go wyraźnie we współczesną tematykę społeczną.
-
Niezwykle udany powrót reżysera do korzeni. Szalone kino gangsterskie obfitujące w wyborne dialogi, zakręconą fabułę i plejadę barwnych bohaterów. I nawet jeśli nie jest to poziom Przekrętu, to wciąż rozrywka z naprawdę wysokiej półki. Prosta, niezobowiązująca, ale dostarczająca maksimum świetnej zabawy.
-
Historia umęczonego umysłu wrażliwego artysty, który nie potrafi odnaleźć się prozie życia codziennego. To także coś na wzór filmowej terapii czy wręcz spowiedzi samego reżysera, który obnaża się przed widzem, mierząc się w ten sposób z własnymi demonami.
-
Audiowizualny majstersztyk, fantastyczny popis możliwości dzisiejszego kina, który za sprawą rzadko spotykanej formy wrzuca widzów w sam środek wojennego piekła. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że dzieło Mendesa nie tylko nie wnosi już nic do szeroko pojętego kina wojennego pod względem treści, ale nawet nie próbuje tego robić.
-
Przejmujące i wstrząsające kino społeczne ukazujące portret nadpobudliwego dziecka, które nie mieści się w ramach tytułowego systemu, każdy, począwszy od matki, przez pedagogów i specjalistów, a na opiekunach społecznych i wychowawcach skończywszy, mimo szlachetnych chęci i maksymalnego zaangażowania, rozkłada ręce w obliczu trudności, jakie niesie ze sobą wychowanie dziewięcioletniej Benni.
-
Mimo poważnej tematyki i świetnego pomysłu na jej lekkie opracowanie, Jojo Rabbit jest filmem nierównym, który ma w zanadrzu momenty i znakomite, i nijakie. Wciąż jednak pozostaje kinem wartym poznania.
-
Mało wyrazista i banalna na poziomie scenariusza filmowa biografia, którą ratuje i wynosi ponad ten banał brawurowa rola Renee Zellweger. I to właśnie dla tej aktorki przede wszystkim warto tę produkcję zobaczyć. Dla wielbicieli talentu Judy Garland będzie to smutna, sentymentalna opowieść o tragicznym życiu aktorki - niestety opowiedziana bez polotu.
-
Kino odrobinę zero-jedynkowe, unikające głębszych tematów teologicznych, troszkę też toporne w sprawach biograficznych, natomiast jednocześnie jest błyskotliwie poprowadzonym filmem kumpelskim o dwóch drastycznie odmiennych charakterach, które wypracowują wspólny front na bazie brawurowo poprowadzonej dyskusji. Tu gdzie dwóch papieży ściera się na słowa, scenariusz wznosi się na wyżyny.
-
Mimo że niektóre wybory Abramsa wydają się bezsensowne, a inne działają tylko z uwagi na sentyment, jakoś mu się to udało. Powstał film nierówny, ale broniący się, choć wprawdzie bardziej jako zwieńczenie tej trylogii niż całej kilkudziesięcioletniej sagi.
-
Widowiskowe kino akcji, które wybornie się zaczyna, ale w miarę rozwoju fabuły jego jakość stopniowo spada. To film o pół godziny za długi i niepotrzebnie dotykający trudniejszych tematów, z którymi sobie nie radzi. Niemniej na poziomie rozrywki sprawdza się wyśmienicie.
-
To film, o jaki coraz trudniej w dzisiejszym kinie. Z jednej strony to ściśle festiwalowy art house z ambicjami, w dodatku w niezwykle odważnej i niespotykanej konwencji wizualnej, a z drugiej - zakorzeniony w bardzo mainstreamowym dziś gatunku i korzystający z aktorów z hollywoodzkiej czołówki. Taka mieszanka daje naprawdę oszałamiający rezultat.
-
Małe-wielkie kino, z humorem, ale subtelnie, mierzące się z niezwykle trudnym tematem, jakim jest rozstanie dwojga ludzi. Wyjątkową ozdobą tej brawurowo opowiedzianej historii są bardzo dobre kreacje Scarlett Johansson i Adama Drivera.
-
Scorsese stworzył film bogaty narracyjnie, epicki fabularnie, wybornie zagrany, a przy tym skromny i refleksyjny - film który nie będzie najlepszym w jego karierze, może nawet nie najważniejszym, ale z pewnością wyjątkowym, bo mógł w nim bez pośpiechu powiedzieć wszystko, co chciał.
-
Cieszy przede wszystkim z uwagi na fakt, że stanowi bardzo przyjemną odmianę od kolejnych przebojów superbohaterskich i wszelakich remake'ów. Autorski scenariusz i bardzo kameralna sceneria, a do tego niesamowita zbieranina aktorskich gwiazd. Film Johnsona to udana, błyskotliwa rozrywka, z jednej strony stanowiąca hołd wobec klasycznych kryminałów, z drugiej - udanie z tą konwencją grająca. Kawał dobrej zabawy.
-
Wciągająca i pełna widowiskowych scen wyścigów opowieść o dwójce prostych pasjonatów, którzy kochają auta i marzą o osiągnięciu czegoś wielkiego, uwikłanych w korporacyjną machinę. Opowiedziana w tradycyjny sposób oscarbaitowa historia, która ma wszystko co trzeba, by podbić serca widzów - angażującą fabułę, umiejętnie wyważone akcenty, bardzo dobre aktorskie kreacje i perfekcyjnie zrealizowane widowiskowe sceny.
-
Kawał naprawdę solidnej rozrywki. To porządnie zrealizowane kino grozy prezentujące dobre rzemiosło - zdjęcia, muzyka, budowanie napięcia, atmosfera oraz intrygujący czarny charakter to największe zalety produkcji, przy której można się naprawdę nieźle bawić.
-
Horror dla wielbicieli mrocznego, intensywnego klimatu, podsycanego dobrą muzyką i narkotycznymi wizjami. To hipnotyzująca, brutalna i olśniewająca audio-wizualnie podróż w otchłań szaleństwa.
-
Pokazuje, że o van Goghu wciąż można powiedzieć jeszcze bardzo dużo. To pięknie zrealizowana, iście poetycka i mistrzowsko zagrana opowieść.
-
Filmowy niewypał. Zrealizowane o wiele lat za późno wtórne widowisko, Pozbawione żywych charakterów, oparte na dziurawym, wielokrotnie przepisywanym scenariuszu, co w połączeniu z wykorzystaniem pionierskiej technologii niemal natychmiast przywołuje wyświechtaną formułkę: "przerost formy nad treścią".
-
Wydaje się, że zarówno przeciwnicy duchowieństwa, jak i chrześcijanie, mogą znaleźć w Bożym Ciele kilka wartościowych prawd.
-
Produkcja z rodzaju tych do obejrzenia i szybkiego zapomnienia. Seans jest bezbolesny, mimo że film niepozbawiony jest wad, a pod względem fabularnym mimo dużych ambicji pozostaje zbyt powierzchowny, to wciąż stanowi przyzwoitą i dość angażującą rozrywkę.