
Uzbrojony mężczyzna wchodzi do studia telewizyjnego i bierze zakładników. Jego celem jest wejście na wizję podczas prime time'u.
- Aktorzy: Bartosz Bielenia, Magdalena Popławska, Andrzej Kłak, Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Cezary Kosiński i 15 więcej
- Reżyser: Jakub Piątek
- Scenarzyści: Jakub Piątek, Łukasz Czapski
- Ostatnia aktywność: 24 sierpnia 2024
- Dodany: 14 kwietnia 2021
-
To trochę takie kino niewykorzystanego potencjału. Niemniej jak na debiut, szczególnie w gatunku mało popularnym nad Wisłą, Prime Time pozostaje produkcją wartą odkrycia.
-
Lubię, jak reżyser nie odkrywa kart, jednak tutaj wolałbym, aby motywacje Sebastiana były przedstawione jaśniej. Wtedy łatwiej można by było się z taką postacią identyfikować, a główny wątek wybrzmiałby mocniej, rezonując z obecną aktywnością rozczarowanych buntowników. Natomiast, to co udało się najbardziej Kubie Piątkowi, to ukazanie niepokojącej atmosfery, jaka udzielała się ludziom pod koniec 1999 roku. Chodzi obawy związane z millenijną pluskwą.
-
Jedna z ciekawszych polskich produkcji ostatnich lat, która fenomenalnie wykorzystuje konwencje gatunkowe, aktualizując je o dodatkowe tropy interpretacyjne.
-
Zdecydowanie godny reprezentant kina psychologicznego. Wiele scen skłania do myślenia, a zmieniający się często nastrój, zarówno głównego bohatera, jak i innych, raczej utrudniają odbiór i uruchamiają bardziej złożone procesy myślowe u widzów.
-
Dość płaski emocjonalnie i chłodny wizualnie, można by nawet rzecz - pusty. Robiący wrażenie zaledwie pojedynczymi elementami.
-
Spokojnie może stanąć dla mnie obok takich filmów jak "Telefon" czy "Pogrzebany". Świetnie wykorzystuje swój interesujący koncept tworząc pełną napięcia historię z interesującym głównym bohaterem oraz mając kapitalnego Bielenię w głównej roli i piękną stylizację na stare lata.
-
Liczyłem na przeciętny thriller psychologiczny, który można bezboleśnie obejrzeć do kotleta, a dostałem beznadziejny film bez żadnej treści, w którym nic się ze sobą nie klei.
-
Bardzo solidna produkcja, potwierdzająca, iż kino gatunkowe w naszym podwórku może być interesujące.
-
Nie zdradzę Wam, jak kończy się film i czy twórcy odkrywają wszystkie karty przed ostatnią sceną, ale napiszę, że druga połowa "Prime Time" jest znacznie bardziej angażująca, nieprzewidywalna i momentami nawet zabawna. Zachowanie takiego balansu sprawia, że seans mija bardzo szybko i dynamicznie, mimo że niektórzy mogli obawiać się przynudzającego i przegadanego dramatu. Oj nie, "Prime Time" aż kipi od emocji.
-
Z pewnością nie jest filmem idealnym, ba, nie jest nawet filmem spełnionym, ale - obok niezwykle ciekawego "Disco polo" Macieja Bochniaka z 2015 roku - można go uznać za bodaj drugi obraz w polskim kinie, który otwiera nowe ścieżki refleksji nad okresem transformacji, tym razem już z wyraźnego dystansu czasowego.
-
Świetny debiut bardzo utalentowanego młodego reżysera, który wprowadza do naszej kinematografii trochę świeżości swoim spojrzeniem i sposobem ukazania ogranego tematu. Jestem bardzo ciekaw, jak będzie wyglądał jego kolejny projekt. Za ten bardzo mocno trzymam kciuki.
-
To nie jest typowy thriller, który z wygrywania Deawoo Matiza i zakłócenia tego procederu utworzy patetyczną, skrojoną pod amerykańskiego widza historyjkę. Ten film warto obejrzeć z innych powodów, choć nie są to powody jedyne. Wspomniana napięta amerykańska historyjka, trzymająca na krawędzi fotela, również tutaj zadziała. Nawet pomimo faktu, że zupełnie w innym wymiarze.
-
Idealnie trafia w czas, gdy de facto dopiero odzyskujemy język buntu. Uczymy się go pospiesznie i być może z niewesołą refleksją, że jest już za późno.
-
Dobrze zagrany i dobrze zrealizowany dramat, który nie potrafi wciągnąć emocjonalnie widza i satysfakcjonująco się skończyć.
-
Ma swoje realizacyjne wady - niewystarczającą ekspozycja, niekonsekwencję w korzystaniu z konwencji, niewiarygodne punkty węzłowe. Ale to nie przesłania szczerości i empatii, z jaką twórcy przyjrzeli się wciąż niewystarczająco opisanemu fragmentowi polskiej historii.
-
Emocjonalna petarda, gdzie akcja wjeżdża na pełnej już od pierwszej minuty. Tutaj nikt nie traci czasu na zbędne przedstawianie bohaterów. Kamera, akcja, lecimy. Bartosz Bielenia po raz kolejny zachwyca na ekranie, jednak show w pełni kradnie dwóch innych panów, Dobromir Dymecki oraz Andrzej Kłak, którzy tworzą pełnokrwistych i wyrazistych bohaterów. Dorzućcie do tego bezbłędną scenografię i kostiumy, wybornie oddające przełom 99/00, co finalnie daje nam bardzo dobry film.
-
Bolesny i miejscami bardzo wzruszający film, ale też taki, który potrafi bardzo wkurzyć, jeżeli weźmie się pod uwagę to, z czym musi się mierzyć na co dzień część dzieciaków we własnych domowych piekiełkach.