-
Stoi przede wszystkim ciekawymi, skomplikowanymi bohaterami. Znakomita obsada i niejednoznaczne charaktery, intrygująco poprowadzone relacje między postaciami i duża doza dramaturgii - to wszystko składa się na bardzo udaną produkcję. Warstwa obyczajowa nieco odbija się na kryminale, który nie jest angażujący w równym stopniu.
-
Chcąc jednak zatrzymać uwagę widza przez 10 odcinków, Guzikowski sporo miesza, stawiając na zwroty akcji, mnóstwo symboliki i filozoficznych rozważań, co ostatecznie przytłacza samą fabułę. Trudno oprzeć się wrażeniu, że ostatecznie dostajemy bełkot, który ma udawać skomplikowana i bogatą historię.
-
Fabularnie niestety Dzień Trzeci okazuje się być serialem banalnym, opartym na wyświechtanych schematach, nie wnoszącym świeżości do gatunku. Historia jest mało interesująca, za to obfitująca w tajemnice, które ostatecznie trzymają widza przed ekranem w oczekiwaniu na odpowiedzi. Warto produkcję pochwalić za stronę techniczną, ciekawą atmosferę budowaną przez muzykę i nietypowe zdjęcia, także za elementy scenograficzne czy kostiumy, ale to wszystko nie naprawi nudnej niestety opowieści.
-
Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji, poznajcie ten serial. Naprawdę warto - dla świetnej bohaterki, prostej ale wciągającej historii i chyba najlepszej dotychczas roli Anyi Taylor-Joy.
-
Powolny, kameralny i bardzo osobisty serial będący naznaczoną niekończącym się pasmem cierpień historią rodzinną. To ciężka i nieprzyjemna pod względem ciężaru emocjonalnego opowieść, która dla wielu widzów może okazać się zbyt odpychająca. Mimo jednak że jest to naznaczona bólem i cierpieniem historia, nie jest pozbawiona nadziei. Wielką ozdobą serialu jest z kolei doskonały występ Marka Ruffalo. To jedna z tych telewizyjnych perełek, które bardzo łatwo przegapić.
-
Okazuje się być najmniej przystępnym z dzieł Chazelle. Pretekstowa fabuła, brak wyróżniających się bohaterów, mozolne tempo akcji - to wszystko sprawia, że widzowie będą mogli się od tej produkcji odbić. Warto jednak pozostać cierpliwym i dać serialowi szansę, bo ostatecznie jest to skromna i poruszająca opowieść o życiu zwykłych ludzi, o marzeniach które często nie mają szansy się ziścić, o brutalnym zderzeniu pasji z szarą codziennością. Wreszcie jest to wspaniała opowieść o jazzie.
-
Alex Garland udowadnia, że jest szalenie ambitnym twórcą. Chociaż jego dotychczasowe produkcje nie zyskały w pełni mojego uznania, nie potrafiłem odmówić im oryginalności, artystycznej wizji i wartościowych założeń fabularnych. Jego najnowsze dzieło, serial Devs, jest wreszcie dziełem w pełni satysfakcjonującym i - zdaje się - najbardziej spełnionym w dorobku reżysera. To kameralna i skromna na pierwszym planie opowieść z bardzo rozbudowaną intrygą w tle.
-
Kameralny i klimatyczny serial science-fiction dla wszystkich, którzy przedkładają opowieści i atmosferę ponad wizualne fajerwerki. Ten zbiór intrygujących historii łączących się w jedną całość z pewnością dostarczy wam wzruszeń. To ciepłe opowieści o zwykłych ludziach, dla których fantastyka jest jedynie pretekstem - inicjatorem zdarzeń. To także dowód na to, że warto aby kino i telewizja szerzej zainteresowało się taką formą sztuki, jako inspiracją dla swoich produkcji.
-
Bardzo udana adaptacja książki Stephena Kinga, która być może radzi sobie z fabułą nawet lepiej, niż uczynił to popularny pisarz. To zrealizowana w surowy sposób, powolna i kameralna produkcja kryminalna utrzymana w oparach grozy.
-
Powtórka z rozrywki podniesiona do kwadratu. Ale nawet wtedy, kiedy serial zdaje się być przekombinowany i wyrachowany, jest w nim, w jego bohaterach, coś fascynującego.
-
To niestety serial daleki od ideału, mający problemy na zbyt wielu płaszczyznach, by można nazwać go dobrą produkcją. Jednocześnie dzieło Lauren Hissrich zdradza olbrzymi potencjał, co widać już w pierwszym sezonie, kiedy obraz zyskuje właściwie z odcinka na odcinek. Można więc mieć nadzieję, że ten nierówny serial - jeśli tylko twórcy wezmą sobie do serca uwagi widzów - jeszcze nas pozytywnie zaskoczy, kiedy tylko uda się bohaterów bardziej zaangażować w fabułę.