-
Trywialny akcyjniak, który najlepiej podsumowuje określenie "przeciętny". Nie jest to może najgorszy reprezentant swego gatunku, jednak koniec końców nie odważyłbym się z czystym sumieniem polecić wybrania się na seans.
-
Miał szansę na bycie poprawnym popkorniakiem. Wiecie, takim na który idzie się po to, by zobaczyć fajną strzelaninę i trochę walki. Niestety nie ma się co łudzić, Ang Lee naobiecywał dużo i jedyne co dostaliśmy, to stracone prawie dwie godziny w kinie.
-
Fascynujące, wielkoekranowe doznanie z "OK" filmem w tle.
-
Kolejna naprawdę duża wtopa w karierze Willa Smitha.
-
Aspekty technologiczne zdecydowanie przesłoniły standardową sensacyjną fabułę. Pytanie tylko o to, czy widz od 120 klatek na sekundę nie wolałby emocjonującego filmu trzymającego na krawędzi kinowego fotela?
-
Jeśli jesteście łasi na każdą technologiczną nowinkę, to Bliźniaka zdecydowanie warto zobaczyć, jednak to tylko nie najgorsze demo technologiczne, a film...
-
"Bliźniak" Anga Lee pokazuje, że reżyser ten, choć bardzo chce, średnio radzi sobie z kinem akcji. Zrobił tu kilka niezłych scen, ale całość nie wyrasta ponad przeciętność. Fabuła i emocje nie porwą widzów, ale jeśli jesteście fanami Willa Smitha, to "Bliźniak" powinien zadowolić was podwójnie!
-
Dobitnie potwierdził, że produkcje oparte na technologii 3D, aktorstwie Willa Smitha i innych nowinkach technologicznych stają się reliktem przeszłości. I miejmy nadzieję, że amerykańscy producenci zaczną mieć tego świadomość, bo fani kina akcji zasługują na coś znacznie lepszego.
-
Ang Lee poległ w zasadzie na wszystkich frontach, kreując nudny, powtarzalny spektakl z żenująco słabym scenariuszem, boleśnie nieudanym eksperymentem CGI i przekombinowanymi scenami akcji.
-
Dołącza do szeregu nieudanych filmów z udziałem Willa Smitha, bo choć aktor stara się wnieść do swojej postaci trochę humoru, to jednak jest ona tak sztywno napisana, że nie ma dużego pola, by się wykazać.
-
Niestety, żaden z tych elementów nie dostaje wystarczająco dużo czasu i miejsca, żeby móc wyrosnąć ponad przeciętność. A przecież można założyć, że ambicje twórców były większe niż stworzenie dzieła, które można obejrzeć, jeśli akurat nic innego nie leci w telewizji, a wieczór jest bardzo leniwy.
-
Jest na takim poziomie, że nawet oryginalne produkcje Netflixa lub pozycje z pasma Megahitu na Polsacie mogły by się powstydzić.
-
Wygląda, jakby wyszedł spod ręki przeciętnego amerykańskiego wyrobnika nastawionego na szybką akcję i gotowego przymknąć oko na logikę opowieści, jakość scen akcji czy wiarygodność bohaterów. Z taką obsadą i przy takim budżecie ja bym się wstydził takiego Bliźniaka.
-
W przypadku "Bliźniaka" Lee ewidentnie rozmienił swój talent na drobne. Jasne, scenariusz już zapowiadał porażkę, lecz nagrodzony dwoma Oscarami reżyser mógł podejść do sprawy w ciekawy albo przynajmniej perfekcyjny realizacyjnie sposób. Niestety powstał jedynie sensacyjny produkcyjniak okraszony marnym aktorstwem i fatalnymi dialogami, który zamiast na wielkie ekrany powinien trafić wprost na VOD.
-
3.37 listopada 2019
-
-
"Bliźniak" Anga Lee na pewno stanowi przerywnik w niezbyt efektownych produkcjach w których brał udział wcześniej. Nie jest on jednak tak zawrotny jak to było w przypadku "Hulka" czy "Życia Pi", które oprócz efektów specjalnych były ciekawe również pod względem fabuły. W "Bliźniaku" co najwyżej oko można zawiesić na Mary Elizabeth Winstead.
-
Widowisko bzdurne, archaiczne, pokiereszowane ambicjami, pociesznie szrotowe, technologicznie wadliwe i do zapomnienia.
-
Bo mimo pierwszoligowego reżysera z jego milionem klatek na sekundę i cyfrowo odmłodzonym Smithem, "Bliźniak" ma w sobie coś głęboko "najtisowego". To taka filmowa owca Dolly: w latach 90. może i byłby rewelacją, dziś jest co najwyżej kuriozum.
-
Filmowy niewypał. Zrealizowane o wiele lat za późno wtórne widowisko, Pozbawione żywych charakterów, oparte na dziurawym, wielokrotnie przepisywanym scenariuszu, co w połączeniu z wykorzystaniem pionierskiej technologii niemal natychmiast przywołuje wyświechtaną formułkę: "przerost formy nad treścią".
-
Stare, dobre kino akcji ubrane w najnowsze szaty kinowej technologii.
-
Produkcja nie najlepsza na kino, gdyż niezbyt pasuje jej przypinanie metki blockbustera. Natomiast doskonale powinna się sprawdzić przy domowych seansach w sobotni wieczór, kiedy chcemy obejrzeć lekki film z elementami fajnej akcji. To luźna rozrywka, która stara się nienachalnie przemycać głębszą tematykę i która potrafi zaangażować na tyle, że seans się nie dłuży. Jednak to zaledwie solidny średniak.