Magdalena Fijołek
Krytyk-
To piękna opowieść - zwłaszcza dla młodszych widzów - o tym, że naturę trzeba szanować, zwierzęta mądrze kochać, a w każdej istocie znaleźć pierwiastek życia, któremu należny jest przynajmniej elementarny szacunek. Święty Franciszek byłby pierwszym widzem tego filmu. I nawet jeśli czasem po prostu nudziłby się na przewidywalnej opowieści, to z kina wyszedłby podbudowany.
-
Nawet jeśli momentami mocno jednostronnie, to z pewnością jednak film zostawia w widzach kilka refleksji na temat życia publicznego. A to już spora wartość, co nie zmienia faktu, że po bardziej złożony obraz tej samej historii trzeba sięgnąć do serialu "Na cały głos" - film to tylko sklecone streszczenie.
-
Niespełna dwie godziny dość prymitywnej rozrywki, pozwalającej raczej na weekendowy reset od codziennych problemów, aniżeli szansa na coś więcej.
-
Sztampa króluje w Jumanji.
-
Co ważne, "Oficer i szpieg" nie jest też wyłącznie filmem skierowanym do pasjonatów historii czy nawet szerzej - polityki. To także kapitalnie skonstruowana opowieść, która wciąga widza na ponad dwie godziny pięknego seansu, który - last, but not least - jest również przesłaniem na poziomie moralnym, dającym widzom nadzieję na katharsis i na to, że polityka to nie tylko cyniczna gra o sumie zerowej.
-
Ponad dwie godziny fantastycznej, dobrej, nieźle nakręconej, świetnie zagranej, a przede wszystkim - skrupulatnie zbudowanej fabuły. Wszystko to daje przepis na naprawdę kunsztowny kryminał, który będzie punktem odniesienia do wielu następnych podobnych produkcji. Jeśli ktoś szuka rozrywki przez wielkie R, nie powinien czuć się zawiedziony.
-
To film co najwyżej poprawny, do tego schematyczny i przewidywalny, niemniej jednak z pewnością znajdzie swoją niszę na naszym rodzimym rynku weekendowej rozrywki. W swoim głównym przekazie wybrzmiewa jako niemalże prawicowa agitka, skupiająca jak w soczewce niemal wszystkie obawy i intuicje krytyków III RP.
-
Przestroga zawieszona jest w powietrzu, a świat Zachodu - coraz mocniej także i tego Zachodu z naszego, polskiego podwórka - musi być raz po raz budzony kuksańcem z leniwego snu o końcu historii i podejściem, które znamy jako "byle nasza wieś spokojna". "Obywatel Jones" Agnieszki Holland takim kuksańcem zdecydowanie jest, a że artystycznie jest po prostu bardzo dobry, to trudno nie przyklasnąć takiemu filmowi.
-
Chuck Konzelman i Cary Solomon stworzyli film, który broni się na poziomie fabularnym, jego wydźwięk jest przekonujący, a przy tym - co chyba najistotniejsze - obraz ten nie traktuje problemu aborcji jako kolejnej ze spraw, z którą trzeba prowadzić walkę za pomocą wszystkich możliwych narzędzi.
-
Artystyczny majstersztyk i... wiwisekcja zła.
-
Jak to dobrze, że powstał "Ikar"! Jak to dobrze, że polskie kino ma Dawida Ogrodnika!
-
Ta ostatnia ma końcowy, dość nieoczekiwany wist, który wywołuje sporo emocji. Szkoda, że nie było ich jeszcze więcej, a cała historia nie została poprowadzona na bardziej podkręconych obrotach, bo potencjał "Czarnego Mercedesa" był naprawdę duży. Majewskiemu i tak udało się z niego wycisnąć całkiem sporo, a film dołączy do coraz dłuższego szeregu dobrych polskich produkcji ostatnich miesięcy i lat.
-
Najwięcej frajdy i dobrej refleksji po produkcji Śliwy będą mieli ci, którzy nie znają "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie". Inni mogą pokusić się o wizytę w kinie, by poszukać drugich i trzecich planów opowiadanych historii, a po wyjściu z kina zastanowić się nad własnymi relacjami. Punktów zaczepienia do przemyśleń nie zabraknie.
-
To nie tylko wyśmienita lekcja historii, ale i opowieść o czymś, co nieustannie szarpie się gdzieś w naszym narodowym kodzie DNA - trosce o sprawy polskie, wspólne. Michał Rosa uczynił to z gracją i artystycznym kunsztem na najwyższym poziomie.
-
Słowem - zamiast bomby, "eksplodował" kolejny kapiszon. A szkoda, bo mogło być naprawdę gorąco.
-
Niestety, twórcom nie udało się stworzyć choćby średniej produkcji, a widzowie, którzy dadzą filmowi szansę, na bank stracą półtorej godziny.
-
Naprawdę nie wiem, czy da się nakręcić coś jeszcze lepszego, pełniejszego, na wskroś tarantinowskiego.
-
Niezwykła to przygoda, okraszona żonglerką dowcipów i żartów - a z Allenem warto spędzić ten czas, nawet jeśli deszcz leje niemiłosiernie.
-
Produkcja Kapadiego, a przede wszystkim życiorys samego Maradony to także gorzka lekcja i ponura przestroga. Ale i wiele momentów wzruszeń, radości i pysznej zabawy. Czy warto pójść do kina na "Diego"? Obowiązkowo! Nawet jeśli nie wie się, czym jest spalony.
-
W rytmach klimatycznej muzyki, przy całkiem zgrabnych dowcipach i mimo wszystko dość licznych zwrotach akcji jest całkiem przyjemną opowieścią, przy której półtorej godziny wizyty w kinie mija dość szybko. NIe jest to wielka produkcja na miarę zapisania się w historii wielkimi złotymi zgłoskami, ale jako propozycja na rozrywkowe popołudnie nada się całkiem nieźle.
-
Takich filmów jak "Yesterday" oczekuje się od współczesnego kina rozrywkowego: łączących gatunki, łamiących konwencję, opartych o prostą, ale jakże mądrą historię, wreszcie - nawiązujących swoim wydźwiękiem i puentą do greckiego katharsis znanego z klasycznych sztuk teatralnych.
-
Bardzo dobry wybór na półtorej godziny weekendowego odprężenia!
-
Miłośników zwierząt wszelakich do obejrzenia tej animacji namawiać nie trzeba - w każdej scenie widać, że "Sekretne życie zwierzaków domowych" zostało stworzone przez osoby, dla których zabawa z czworonogami to naturalna, radosna codzienność. Ale i widzowie, którzy zwierząt nie posiadają będą dobrze się bawili - druga część popularnej bajki niesie bowiem ze sobą sporo dobrej zabawy, ale i bardzo chrześcijańskiego przesłania.
-
Wszystko to przypomina fantazje, jakie widać czasem na scenach nowych teatrów, stawiających na mocno modernistyczny i niejednorodny przekaz. I dlatego też "Ja teraz kłamię" nie jest prostą receptą na niezłą rozrywkę w trakcie wieczornego seansu w kinie, ale warto dać szansę dziełu Borowskiego i poświęcić te półtorej godziny na wyprawę w nieznane.
-
Rzecz jasna są i niezłe momenty, jeden na siedem dowcipów wywołuje uśmiech, a końcowy wist może rozbawić, niemniej jednak wszystko to dzieje się zbyt incydentalnie jak na 90 minut filmu.
-
Dzieło Dextera Fletchera choć momentami jest nieco przegadane, to oddaje złożoność życiorysu jednego z najbardziej utytułowanych artystów wszech czasów.
-
Owszem, scenariusz powinien być lepiej dopracowany, zabrakło może fabularnych zwrotów akcji czy cytatów, które zapamiętamy na długie tygodnie, sama bajka nie wejdzie do wielkich kanonów kina dla najmłodszych, ale jest zarazem solidną porcją rozrywki: w dodatku niegłupiej, dającej do myślenia i przepełnionej chrześcijańskim przesłaniem o tym, że nawet z najsłabszym, najbrzydszym i najbiedniejszym po prostu trzeba się liczyć.
-
Jest poruszającą, wywołującą jednocześnie śmiech i łzy historią o tym, jak ważna jest bliskość i otwartość na potrzeby tych, których kochamy.
-
Dobre, historyczne, zgrabnie nakręcone i mające odpowiednią dynamikę kino, które zadowoli gusta wielu widzów. Zarazem nie jest to widowiskowa produkcja, jaka przeszłaby do historii i zapisała się złotymi zgłoskami w historii polskiego filmu.
-
Jeśli Vega utrzyma swój kurs, to jego kolejny film, w którym zanosi się na mieszankę świata pedofilii i satanistów może okazać się kolejnym hitem. I kolejnym filmem, który szokuje, bawi i dostarcza prostej, momentami niechby i prostackiej rozrywki.
-
Zafascynowani losami Ani i Tomka powinni bawić się nieźle, ale trzeba też przygotować się na pewne poczucie niedosytu.
-
Poza wspomnianymi mocnymi stronami filmu, jak gra Ferra i malowniczy, okraszony świetną muzyką klimat filmu, "Anioł" to historia bardzo schematyczna i powierzchowna.
-
Absurd goni absurd. Denne historyjki w stylu odurzonej holenderską marihuaną pary starszych sąsiadów, którzy rozjeżdżają traktorem wóz policyjny to naprawdę tylko rozgrzewka.
-
Jeśli już na siłę doszukiwać się w "Diablo" pozytywów, można je odnaleźć w mniej lub bardziej epizodycznych rolach tercetu Bogusław Linda, Cezary Żak i Cezary Pazura. Widz ma jednak wrażenie, że zostali oni upchnięci w kompletnie niepasującej do nich produkcji, właśnie po to, by okrasić tę filmową beczkę dziegciu łyżką miodu. Niestety, to absolutnie nie wystarczyło, by odkręcić koszmarny wydźwięk produkcji Otłowskiego.
-
Bardzo ciekawy, interaktywny eksperyment socjologiczny.
-
Oglądając epatujące spoconymi męskimi ciałami fotosy z planu "Underdoga", można było odnieść wrażenie, że film będzie niczym innym, jak festiwalem przemocy opakowanym w banalną historię o miłości i sięganiu gwiazd. Nic jednak bardziej mylnego - film Macieja Kawulskiego to rasowe kino gatunkowe i zarazem pierwszy polski obraz opowiadający o kulisach kontrowersyjnej dyscypliny, jaką jest MMA. Choć nie obyło się bez wpadek.
-
Niestety, ale najnowszy film Ryszarda Zatorskiego to potwierdzenie najgorszych stereotypów o polskich komediach romantycznych: koszmarna fabuła, kwadratowe role i schematyczne, ciosane siekierą dialogi. Wszystko to okraszone nieznośnym product placement, poczuciem humoru zapożyczonym od Tadeusza Drozdy i traktowaniem polskiego widza jako kogoś, kto kupi absolutnie wszystko.
-
Do bólu schematyczny i przewidywalny. Ratują go jednak doskonała kreacja Julii Roberts i mechanizm uzależnienia oddany tak wiernie, że obraz ten powinien być puszczany w szkołach jako ostrzeżenie przed skutkami nałogu.
-
Dwie i pół godziny opowieści Paolo Sorrentino o Silvio Berlusconim to nie tylko barwny film o włoskim dolce vita w wykonaniu najbardziej znanego włoskiego polityka ostatnich dekad. To także, a może przede wszystkim, słodko-gorzka historia, z elementami moralitetu, opowiadająca o upadku: biznesmena, polityka, człowieka, który szarpiąc się niemiłosiernie i tak musi odbić się od granic ludzkich możliwości, zawiedzionych nadziei i niemożności.
-
Nawet Paweł Adamowicz nie "ratuje" tej komedii. "Miłość jest wszystkim", a film... o niczym.
-
Problem w tym, że "Eter" to pięknie opakowana wydmuszka, akt strzelisty Zanussiego, który tak mocno skupił się na wymowie filmu, że popadł w niestrawną dla wymagającego widza dosłowność.
-
To, co spotyka bohaterów "Planety Singli 2" udowadnia, że zgodność charakterów to nie wszystko, a prawdziwa miłość wymyka się nawet najbardziej wysublimowanym teoriom.