Trzech starszych panów dokonuje napadu na bank. Po przyjeździe policji okazuje się, że nic nie zginęło.
- Aktorzy: Marian Dziędziel, Lech Dyblik, Adam Ferency, Maciej Stuhr, Józef Pawłowski i 15 więcej
- Reżyser: Szymon Jakubowski
- Scenarzysta: Szymon Jakubowski
- Premiera kinowa: 15 sierpnia 2019
- Premiera światowa: 6 sierpnia 2019
- Ostatnia aktywność: 16 grudnia 2023
- Dodany: 2 lipca 2019
-
Film niespełnionej szansy, letnia produkcja, którą można obejrzeć, ale która nie przyniesie pełnej satysfakcji. Niemniej Szymon Jakubowski powinien dalej kroczyć tą drogą, bo następne jego dzieła mają szansę pozytywnie zaskoczyć.
-
Niestety się nie udało. Na bank się uda to pozbawiona uroku, emocji i w sumie wszystkiego, co potrzebne komedia kryminalna, na którą nie warto tracić czasu.
-
Ma kilka słabszych momentów, ma również kilka takich przy których chłonie się akcję niczym wodę gąbką. Jednak nie jest to produkcja, która zostanie zapamiętana jak filmy Machulskiego.
-
Koncert filmowej nijakości. Zero akcji, zero dynamiki, zero emocji i 105 minut nudy. Najbardziej przykre w tym wszystkim jest to, że przy dobrym pomyśle mogłaby wyjść z tego porządna komedia, a tak dostaliśmy obraz, na który koncepcja wyczerpała się już w pierwszych minutach. Bylejakość. O takich filmach się po prostu nie pamięta.
-
Niestety Na bank się uda w reżyserii Szymona Jakubowskiego jest równie pusty jak sejf, który rabują bohaterowie - nie uświadczymy tu ani dobrego tempa narracyjnego, ani ciętego humoru, ani tym bardziej nadziei na kolejnego klasyka zapętlanego w kablówkach.
-
Dziędziel, Ferency, Dyblik, Opania oraz Stuhr - piątka aktorów, która zatrzymała mnie w kinowym fotelu do końca seansu. Film pewnie niedługo pojawi się na VOD, więc idealnie nada się jako tło do niedzielnej kawy i sernika. Jeśli jednak potrzebujecie niezłej polskiej komedii kryminalnej, włączcie sobie Vinci Juliusza Machulskiego.
-
Z opisów intryga wygląda na naprawdę ciekawą. A potem oglądasz film i... dalej intryga wygląda na ciekawą tylko z opisów.
-
Spośród kilku błędów logicznych i absurdalnych rozwiązań wyłania się łatwy i przyjemny film na lato. Na bank się uda jest niezobowiązującą rozrywką i spełnia się w tej roli. Jeśli liczymy na coś więcej niż kilka gagów, możemy wyjść z kina rozczarowani.
-
Okazuje się filmem aż do bólu przeciętnym. Mogącym rozbawić starszą ciotkę, panią w wieku bohaterów, ale już nie młodszego widza, wychowanego na współczesnym amerykańskim kinie.
-
Szymon Jakubowski postanowił wykpić się raczej tanim kosztem. Niby jest lekko i zabawnie, ale nie do końca, niby intryga jest interesująca, ale szybko okazuje się, że pozory mylą.
-
No, niestety, ale "Na bank się uda" jest bardzo średnim filmem pozbawionym elementu zaskoczenia oraz czegoś, co pozwoliłoby zostać na dłużej w pamięci. Chyba już za dużo rzeczy obejrzałem w tym gatunku, by zadowolić się byle skokiem.
-
Zwiastun i plakat mogą solidnie zmylić. Sugerują bowiem krzepiącą komedią o awanturniczych staruszkach. "Na bank się uda" obiera jednak inny kierunek. Po czysto humorystycznym początku wędruje ku meandrom komiksowo potraktowanego kina zaangażowanego. Zamiast śmiechu proponuje sentymentalną nutę i potężną porcję społecznego gniewu.
-
W tej całej niedosolonej zupie tkwi jakieś dobro, a jest nim uczucie, że ekipa bawiła się na planie wyśmienicie, szkoda tylko, że nie zaprosili nas do swoich głów nieco odważniej.
-
Zanim jednak wszystkie te przekomarzanki, "subtelne psychologiczne rozgrywki", kręcone na jałowym biegu sceny akcji oraz fabularne twisty ułożą się w jakąś prawdę o świecie, na bank będzie Wam wszystko jedno. Zupełnie jak na ekranie, wysiłek niewspółmierny do nagrody.
-
Podejmuje ciekawe wątki, między innymi czyścicieli kamienic oraz buntu wykluczonych przez system przeciwko nieuczciwym elitom. Giną one jednak w natłoku postaci i wielu innych nierozwiniętych pomysłów. W rezultacie otrzymujemy kino rozrywkowe, które nie spełnia swojej najważniejszej funkcji - nie bawi.
-
Typowo letnia rozrywka - nie zwiększa temperatury ciała, ale w klimatyzowanej sali da się obejrzeć. Szczególnie jeśli ktoś lubi starych mistrzów, bo i Marian Opania ma swoje pięć minut i Bronisław Cieślak z minutę. Największym wygranym tego obrazu jest Mrozu.
-
Niestety, twórcom nie udało się stworzyć choćby średniej produkcji, a widzowie, którzy dadzą filmowi szansę, na bank stracą półtorej godziny.