
- 95% pozytywnych
- 24 krytyków
- 73% pozytywnych
- 31 użytkowników
Wibrujące rock-n-rollem Buenos Aires, lata 70. 17-letni Carlito o twarzy anioła przemierza ulice, jakby należały do niego. Od najmłodszych lat wykorzystuje wszelkie okazje, by kraść. To fascynacja, której nie chce się oprzeć. Kiedy spotyka charyzmatycznego przestępcę Ramona, do głosu dochodzi ciemna strona jego natury. Za niewinnym wyglądem Carlita kryje się brutalna dusza. Film luźno oparty na życiu seryjnego mordercy Carlosa Robledo Pucha zwanego "Aniołem śmierci".
- Aktorzy: Lorenzo Ferro, Chino Darín, Daniel Fanego, Mercedes Morán, Cecilia Roth i 4 więcej
- Reżyser: Luis Ortega
- Scenariusz: Luis Ortega, Rodolfo Palacios, Serguio Olguín
- Premiera kinowa: 1 lutego 2019
- Premiera światowa: 11 maja 2018
- Ostatnia aktywność: 24 lutego
- Dodany: 29 listopada 2018
-
7.0Pozytywnie oceniony przez krytyków
-
95%pozytywnych
-
24krytyków
-
24recenzje
-
19ocen
-
18pozytywnych
-
1negatywna
-
-
6.5Pozytywnie oceniony przez użytkowników
-
73%pozytywnych
-
31użytkowników
-
7recenzji
-
30ocen
-
22pozytywne
-
8negatywnych
-
-
Recenzje krytyków
-
Ortega, podobnie jak rodzina Ramóna, zawierzył swoją karierę debiutantowi i wiele na tym wygrał, gdyż Lorenzo Ferro niczym iberoamerykański Ziggy Sturdust zagarnia cały ekran dla siebie, szokując i całkowicie hipnotyzując widza.
-
To trochę tak, jakby Pedro Almodóvar postanowił nakręcić film o argentyńskim seryjnym mordercy, traktując brutalność tak samo, jak wcześniej traktował dotyk.
-
Intrygująca i wciągająca historia anielskiego mordercy.
-
Bardzo brutalnie przypomina prawdę, że umysł psychopatycznych zbrodniarzy budzi fascynację, ale pozostaje nieodgadniony. Niby banał, ale reżyser umie to sprzedać w bardzo przekonujący sposób, że nie można oderwać oczu.
-
Nie ma w "Aniele" miejsca na zbędną ideologizację psychologiczną. Carlos miotany jest przez odruchy zepsucia i stopniowo dąży do autodestrukcji. Pasjonuje go zbrodnia, kieruje się dewizą, że świat należy do artystów i przestępców. Sam jest i jednym, i drugim.
-
Przerażająca przy dłuższych oględzinach, ale stłumiona tą całą świadomą maskaradą wizualną przypowieść o mordercy dążącym do wyzwolenia metodami nieakceptowalnymi.
-
Ciepłe kolory, ciekawie zaaranżowane sceny, atrakcyjna warstwa muzyczna, udane odtworzenie Buenos Aires z początku lat 70. To wszystko składa się na przyjemną w obcowaniu formę.
-
Jest w zbrodniczej odysei Ortegi coś z malowniczego ekscentryzmu Almodóvara, producenta filmu, zaś jeszcze więcej z Tarantino czy Scorsesego - piękni ludzie robią brzydkie rzeczy w rytm przebojowych retromelodii, dialog tnie jak nóż, a walory produkcyjne stoją na najwyższym poziomie. Trudno nie dać się uwieść - mimo wątpliwości etycznych.
-
Retro estetyka i muzyczna uczta daleka jest od poważnego studium umysłu seryjnego mordercy, ale wciąż potrafi bawić i intrygować oderwaniem rozbuchanego ego Carlitosa od rzeczywistości.
-
Całości dopełnia dopracowana warstwa techniczna - świetne zdjęcia, dobra muzyka, sprawnie napisane dialogi. Wreszcie gra aktorska, która stoi na naprawdę wysokim poziomie. Od Carlitosa trudno oderwać oczy.
-
-
Recenzje użytkowników
-
Męczący, schematyczny scenariusz. Monotonny rytm. Włam, włam, morderstwo, włam, włam, morderstwo. Ciągnie się, a mogłoby skończyć się siedem razy. Ładne zdjęcia. Dobra muzyka. Wyrazista rola. To za mało na Oscara.
-
-
Film świetny w warstwie muzycznej jednak cała ta historia aż do przesady przekolorowana. Świetna gra aktorska głównego bohatera ale niestety w pewnym momencie film się rozleciał.
-
Obraźliwy, nieśmieszny i nudny. Takie słowa mi się cisną po obejrzeniu wypocin Ortegi, któremu wyraźnie zależało żeby w jak najgorszym świetle pokazać homoseksualistów.
-
Biografia zakładająca, że każdy punkt zwrotny należy nakręcić w kreatywny, zupełnie inny sposób. Wpierw mnie to fascynowało, później coraz bardziej nużyło.
-
Młodociany diabeł w ciele blond cherubina z Buenos Aires, czyli historia seryjnego mordercy z lat 70. Lorenzo Ferro przekonuje widza do siebie.
-
Najlepsze recenzje użytkowników
-
Obraźliwy, nieśmieszny i nudny. Takie słowa mi się cisną po obejrzeniu wypocin Ortegi, któremu wyraźnie zależało żeby w jak najgorszym świetle pokazać homoseksualistów.
-