
- Diego Maradona
- Dokumentalny, Sportowy
- Wielka Brytania
- 130 min
W mieście, w którym piłka to religia, Diego, młody chłopak o niezwykłym talencie, staje się bogiem. Wrzucony w sam środek neapolitańskiego kotła - mafijnych rozgrywek, sukcesów, uwielbienia i skandali - nie potrafi udźwignąć swojej sławy.
- Aktor: Diego Armando Maradona
- Reżyser: Asif Kapadia
- Premiera kinowa: 19 lipca 2019
- Premiera światowa: 19 maja 2019
- Ostatnia aktywność: 9 marca
- Dodany: 23 maja 2019
-
Trzymająca w napięciu dokumentalna opowieść Asifa Kapadii rozszerza perspektywę i pozwala nam poznać kulisy powstawania mitu - poznajemy nie tylko dzieje Maradony, ale też prywatną opowieść Diega. Choć jego bezprecedensowa historia wydaje się serią dramatycznych zdarzeń pozbawionych szczęśliwego zakończenia, reżyser zdaje się wyraźnie sugerować, że Maradona nie dopisał jeszcze do swojej biografii ostatniego zdania.
-
Mimo, że historia upadku Argentyńczyka jest powszechnie znana, to dzięki umiejętnościom twórców filmu potrafi trzymać w napięciu - nie ma tu moralizatorstwa, ani stawiania pomników.
-
Filmu Asifa Kapadii o Diego Maradonie nie należy traktować jak typowego dokumentu. To raczej próba uchwycenia esencji osobowości jednego z najlepszych piłkarzy na świecie, do czego twórca przyzwyczaił widzów poprzednimi, nagradzanymi, chwalonymi kolażami o Ayrtonie Sennie i Amy Winehouse. Próba bardzo udana, chociaż pozostawiająca pewien niedosyt dotyczący późniejszych losów piłkarza.
-
Dokument poświęcony Diego Maradonie przypomina uprawiany przez niego futbol - poetycki, bajeczny i dynamiczny, ale niepozbawiony przecież słabszych momentów.
-
Nie tyle jest klasyczną biografią, ile raczej brawurowo zrealizowanym portretem epoki wraz z jej całym ejtisowym sztafażem, który ostatnio wraca na fali resentymentu pogłębionego uniwersalną refleksją o kondycję kultury i jej Bogów.
-
Produkcja Kapadiego, a przede wszystkim życiorys samego Maradony to także gorzka lekcja i ponura przestroga. Ale i wiele momentów wzruszeń, radości i pysznej zabawy. Czy warto pójść do kina na "Diego"? Obowiązkowo! Nawet jeśli nie wie się, czym jest spalony.
-
Jak to możliwe, że znajoma formuła nie wywołuje jeszcze znużenia? Kapadia znowu tworzy fascynujący i złożony portret człowieka, który stał się mitem. Bez osądzania, bez stawiania tez, a wciągający niczym rasowe kino gatunkowe.
-
Wybitne pierwsze dwadzieścia minut, bardzo dobra pierwsza godzina, w drugiej jednak do głosu dochodzą coraz częściej nieuargumentowane i powtarzające się bon moty o tym, że ten, który jest na szczycie, jest zawsze samotny, że dzieciom ze slumsów jest ciężko, a Włosi to fanatyczni kibice.
-
Siłą dokumentu nie jest bowiem przedstawienie faktów, zwłaszcza w sytuacji, gdy wszyscy je znamy. Siłą jest sposób narracji, powiązanie owych faktów ze sobą, konkluzje, a nade wszystko materiał.
-
Autorom udało się dotrzeć do naprawdę ciekawych taśm, choćby tych z rodzinnego domu Diego, telewizyjnych nagrań. Momentami w ogóle miało się wrażenie, że reżyser z operatorami cofnął się do wybranych momentów, by nagrać nowe ujęcia.
-
Film z pewnością nie tylko dla widzów zafascynowanych piłką, bardziej koncentrujący się na aspektach sławy, gwiazdorstwa, międzyludzkich zależności, pułapek i uzależnień. Dla tych, którzy wiedzą o Maradonie dużo nadal może być bardzo ciekawym spojrzeniem. Może nie da się Diego po filmie polubić, ale jest szansa by pojawiło się zrozumienie i współczucie.
-
Sporo się można o świecie z Diego dowiedzieć.
-
Zainteresowanie widza zostaje podtrzymane przez cały film, nawet jeśli nie znaliście losów Maradony, albo siłą zostaniecie "przymuszone" przez swoich chłopaków do seansu.
-
Wielką zaletą filmu Kapadii jest umiejętność wydobycia z niezliczonych godzin nagrań klarownej opowieści o spektakularnym sukcesie i upadku. Ostatnia część trylogii Asifa Kapadii pozwala widzom cieszyć się faktem, że bohater ocalał i pozostał sobą - Diego, a nie Maradoną.
-
Kapadia nie stawia oszałamiających tez, bo przecież Maradonę znamy na wylot. Każdy wie, że futbol w jego wydaniu to doświadczenie z pogranicza metafizyki i totalnego artyzmu, że balansował on między kroniką najważniejszych dokonań w dziejach sportu a kroniką policyjną, ale Diego wgniata w fotel bogactwem obrazów.
-
W pierwszej kolejności przeznaczony dla fanów piłki nożnej. Ale i niefani nudzić się na nim nie powinni. Bardzo ciekawa historia - i bardzo, bardzo smutna.
-
Jeden z najlepszych filmów dokumentalnych tego roku.
-
W Diego brakuje typowych dla tego typu filmów "gadających głów". Wszelki dodatkowy komentarz towarzyszy widzowi zza kadru, często są to wypowiedzi samego Maradony. To fascynująca opowieść o upadku ikony, która pozwala zrozumieć wydarzenia stojące za tym upadkiem.
-
Świetny film dokumentalny, przybliżający sylwetkę Maradony, ale ostatecznie mówiący znacznie więcej niż to, skąd wziął się jego mit, sukces i upadek.
-
Współpraca z rodziną sportowca zaowocowała zdobyciem dziesiątek godzin nagrań - wybitny montażysta Chris King okiełznał ten ogromny materiał w świetnym stylu.
-
Jest to obraz na tyle uniwersalny, że nie trzeba w ogóle znać się na piłce nożnej, aby zaangażować się w tą fascynującą niczym dreszczowiec historię.
-
Piękny i wnikliwy oraz temperamentny portret postaci, której status legendy został przydzielony nie bez powodu.
-
Mroczny i wzbudzający nienawiść mas gwiazdor Maradona i genialny Diego, porywający miliony. O tym jest właśnie doskonały dokument Asifa Kapadii.
-
Mistrz narracji o geniuszu dryblingu. Dokumentem o Diego Maradonie Asif Kapadia skompletował hat-tricka.
-
Zrobione jest to wszystko tak, że szczęka bezustannie ląduje na podłodze. Reżyser ma zaplecze w fabułach, zaś o materii dokumentalnej myśli w kategoriach punktów zwrotnych oraz eskalacji napięcia.
-
Pozbawiony "gadających głów" dokument, który w całości złożony jest z archiwalnych, czasami w kiepskiej jakości nagrań.
-
Diego nie jest aniołem, sporo ma za uszami, ale potrafi prawdziwie poruszać i zachwycać. Asif Kapadia ponownie wykonał niesamowitą pracę, układając wciągającą opowieść z zebranych materiałów. Jego Diego pełen jest emocji, punktów zwrotnych i napięcia niczym w rasowym thrillerze.
-
Jeśli ktokolwiek spodziewał się wolty w kreacji tej bio-opowieści, to będzie zawiedziony. Działa prosta zasada - od pucybuta do milionera. Nie ma w tym nic złego.