Dziennikarz Jones chce opisać gwałtowną modernizację Związku Radzieckiego. By gruntownie zbadać sprawę, decyduje się na podróż do Moskwy, aby przeprowadzić wywiad ze Stalinem.
- Aktorzy: James Norton, Vanessa Kirby, Peter Sarsgaard, Joseph Mawle, Kenneth Cranham i 15 więcej
- Reżyser: Agnieszka Holland
- Scenarzysta: Andrea Serdaru-Barbul
- Premiera kinowa: 25 października 2019
- Premiera DVD: 27 lutego 2020
- Premiera światowa: 10 lutego 2019
- Ostatnia aktywność: 6 kwietnia
- Dodany: 14 lutego 2019
-
Powstał film, w którym zabrakło odrobiny ryzyka, przedsięwzięcie bezpieczne i zachowawcze. Tak realizowane dziś kino historyczne przynosi mu więcej szkody niż pożytku.
-
Choć "Obywatel Jones" to dzieło, które ma swoje momenty, oraz którego przesłanie jest wciąż aktualne, poszczególne, niestety istotne potknięcia nie pozwalają mi postawić go w szeregu najlepszych polskich filmów bieżącego roku. Mimo to, choćby w celu późniejszego zgłębienia tematu, warto wybrać się na seans.
-
Polska reżyserka udowadnia, że wciąż świetnie potrafi wykorzystać historyczny kontekst do konstruowania angażujących i niezwykle uniwersalnych historii, w które swobodnie wkomponowuje inspirujące postaci.
-
Znakomicie wyreżyserowana opowieść o zwykłym człowieku, który jest gotów poświęcić życie w drodze do prawdy. Mroczne, jak świat, który opisują, zdjęcia autorstwa Tomasza Naumiuka, świetne aktorstwo głównej postaci w wykonaniu Jamesa Nortona i drugoplanowe Petera Sarsgaarda.
-
Choć Agnieszka Holland w swoim najnowszym filmie opowiada prawdziwą historię, która rozegrała się w latach 30. ubiegłego wieku, jej przesłanie jest jak najbardziej aktualne. A wnioski wyciągane przez autorkę filmu mogą zaboleć.
-
Film tak męczący na poziomie scenariusza i historii nie ma jednak szans naprawdę poruszyć serc i umysłów.
-
Po nieudanym "Pokocie" obawiałem się, że co do kolejnego filmu Holland nie należy mieć wysokich oczekiwań. Okazało się jednak, że wzięcie na tapetę biografii przedwojennego dziennikarza pozwoliło reżyserce zrealizować dzieło o silnie idealistycznym przekazie, a jednocześnie za sprawą dbałości o prawdę historyczną, powstrzymać się przed przesadnie nacechowanym politycznie przekazem.
-
Przejmujący, prawdziwy, wywołujący nie tylko złość, smutek, ale i pogardę, mdłości i niezrozumienie - co dla mnie świadczy o jego wyraźnej wartości. Nie jest to nic nowego, acz podane w takiej konstrukcji, z którą zdecydowanie warto się zapoznać.
-
Trudno skrytykować film Holland. Jest nakręcony solidnie, oddanie epoki może budzić podziw, a temat jak wspomniałem, jest ważny. Niestety cały film jest niezwykle ociężały, zrobiony jakby bez większej pasji i narracyjnej werwy, która powinna towarzyszyć politycznemu thrillerowi. Raczej unikam tego argumentu, ale to film nudny i to tak nudny, że oczy zaczynają się kleić w ciągu seansu, a wizja snu staje się niesamowicie kusząca.
-
Pokrzepiające jest jednak to, że "Obywatel Jones" mimo wszystko daje nadzieję na to, że świat może być jedna trochę lepszy. Kino nie zmienia już rzeczywistości, ale może na tę rzeczywistość wpływać. Kino ma znaczenie.
-
Daleki od wybitności, co nie zmienia faktu, że i tak warto go zobaczyć.
-
To kolejny przykład solidnego kina zaangażowanego, gdzie za pomocą przeszłości mówi o czasach obecnych. Fake newsy, manipulacja faktami i użycie ich do celów propagandowych. Czasami się wlecze, jednak wizyta na Ukrainie potrafi wstrząsnąć oraz przerazić.
-
Sporym paradoksem jest, że w filmie w którym Agnieszka Holland mówi o bezkompromisowości i odwadze widać tyle bezpieczeństwa i zachowawczości.
-
Jest naturalnie aktualny w kontekście sytuacji polityczno-społecznej na świecie, jednak trudno nazwać go pozycją obowiązkową i z czystym sumieniem polecić. Powinni zobaczyć go głównie młodzi dziennikarze, dla których będzie to nauka o odwadze i etyce zawodowej.
-
Kwintesencja sowieckiego koszmaru. Najlepszy od lat film Holland.
-
Nie do końca tutaj wszystko zagrało. I chociaż to niezły film edukacyjny, tak z artystycznego punktu widzenia co najwyżej poprawny.
-
Agnieszka Holland łączy ideowy wydźwięk z jakością swojego filmu, tworząc kolejny ważny obraz historyczny.
-
Świat powinien usłyszeć o tragediach Wschodniej Europy, ale zasługują one jednak na ciekawsze formalnie kino.
-
Agnieszka Holland stawia zresztą raczej na heroizm skromny, w ludzkiej skali. "Obywatel Jones" to film o tym, że zwykły szary obywatel jest czasem wart więcej niż jakiś tam samozwańczy nadczłowiek.
-
Do ponurej historii sprzed lat Holland dorzuca sprawną reżyserię, dopracowaną scenografię i doskonałe kadry. To dlatego film tak dobrze się ogląda.
-
"Obywatel Jones" takim ruchomym pomnikiem już jest. W najlepszym tego słowa znaczeniu. Pomnikiem zagłodzonego narodu i jednocześnie upamiętnieniem rzetelnego dziennikarstwa, za które trzeba zapłacić najwyższą cenę.
-
Choć Obywatel Jones wykonuje całą intelektualną robotę za widza i ma niezbyt interesujące podejście do swojego głównego bohatera, to dalej jest to kawał dobrego kina. Reżyserka sprawnie mierzy się tu z niewygodnymi i zapomnianymi kartami historii, opowiadając jednocześnie o zupełnie innej, bardziej romantycznej epoce dziennikarstwa.
-
Agnieszka Holland stworzyła rasowe kino polityczne z elementami dramatu i filmu szpiegowskiego, które - nawet jeśli całkowicie nie zachwyca - to edukuje opinię publiczną o przemilczanym ludobójstwie na Ukrainie oraz zapomnianym człowieku, który zginął dążąc do prawdy.
-
Przestroga zawieszona jest w powietrzu, a świat Zachodu - coraz mocniej także i tego Zachodu z naszego, polskiego podwórka - musi być raz po raz budzony kuksańcem z leniwego snu o końcu historii i podejściem, które znamy jako "byle nasza wieś spokojna". "Obywatel Jones" Agnieszki Holland takim kuksańcem zdecydowanie jest, a że artystycznie jest po prostu bardzo dobry, to trudno nie przyklasnąć takiemu filmowi.
-
Intrygująca tematyka nie wystarczyła jednak, żeby był to spełniony i satysfakcjonujący seans. Głównie ze względu na fakt, że Holland powiedziała jednak zbyt mało nowego.
-
Jakby jednak krytycznie nie podchodzić do formalnych spraw filmowych, to nie można odmówić polskiej reżyserce tego, że zabrała ważny głos w dzisiejszych czasach.
-
Obywatel Jones nie byłby tak prawdziwym filmem, oczywiście w granicach tego medium, i tak przejmującym, gdyby nie wschodnioeuropejskie korzenie scenarzystki Andrea'i Chalupy i reżyserki Agnieszki Holland.
-
Można czepiać się Holland, że nie decyduje się na narracyjne powściągnięcie, jasnym jednak pozostaje fakt, że film ten szczególnie komunikuje się ze współczesnością. Co prawda reżyserka nie wnosi do tematu przedwojennej rosyjskiej agresji nic nowego, wysyła jednak ważny apel: życie ludzkie przestaje mieć znaczenie, kiedy nadrzędne staje się zachowanie pożądanych relacji międzypaństwowych.
-
Oczekiwać po Holland kolejnego ładnego dramatu kostiumowego raczej nie warto - to reżyserka, która chce filmami mówić o świecie. Wciąż robi to zresztą bardzo dobrze. "Obywatel Jones", opowiadający o młodziutkim walijskim dziennikarzu Garethcie Jonesie, który odkrył przed światem Wielki Głód na Ukrainie, robi wrażenie dzięki dopracowanej realizacji.
-
Reżyserka "Pokotu" pokazuje klasę, wraca do formy i unika politycznej polemiki. To film na światowym poziomie, do którego będzie chciało się wracać, by spokojnie zagłębić się w opowiadane niuanse.
-
Agnieszka Holland powraca w bardzo dobrej formie. Klasycznie zrealizowany Obywatel Jones jest mocnym przesłaniem dla świata.
-
Najważniejszą zaletą filmu Agnieszki Holland "Obywatel Jones" - pokazanego właśnie w konkursie głównym Berlinale - jest to, że prostym językiem przekazuje nieproste, niepokojące myśli.
-
Scenarzystka Andrea Chalupa wykonała tytaniczną pracę, by w jak najbardziej klarowny sposób opowiedzieć historię Garetha Jonesa i zdemaskować tych, którzy dostali i wykonali zadanie zniszczenia skromnego bohatera. Obywatel Jones staje się symbolem niezależnych dziennikarzy - bezradnych wobec brutalnych metod, świadomych, że wolność w mediach należy do ich właścicieli, ale nieustępliwych. Narzekacie czasem, że najciekawsze w kinie są czarne charaktery? Dajcie szansę Garethowi.
-
Przeciętny. Poruszający ważny temat, poprawnie zrealizowany ale jednocześnie brak mu elementów, które porywały by widza, a wręcz przeciwnie: przez większą część wywołuje znużenie.
-
Odezwa Agnieszki Holland może być inspirująca, może dodawać odwagi do szukania prawdy i walczenia z fałszywymi informacjami, co bardzo łatwo da się przetłumaczyć na współczesność. Nie oznacza to bynajmniej, że wszyscy powinniśmy stawiać na szali własne życia wzorem obywatela Jonesa, wystarczy, że wyrobimy w sobie nawyk domniemania, podważania i weryfikowania tego, co komunikują media.
-
Holland łączy orwellowską alegorię z thrillerem politycznym. Klasycznym w formie i narracji, może aż nazbyt poprawnym - w każdym razie solidnym, a w kluczowych momentach odpowiednio sugestywnym.
-
Jeżeli po Andrzeju Wajdzie polskie kino wydawało się osierocone pod względem mistrzowskiego opowiadania o wartościach, ta dziura właśnie została zasypana.
-
Można Holland zarzucić naiwność - ale właściwie tylko wtedy, gdy uzna się, że o prawdę nie ma sensu spierać się w dzisiejszym świecie. A jeśli ktoś tak sądzi, to być może film polskiej reżyserki jest bardziej potrzebny, niż mogłoby się wydawać...