-
Jan Holoubek przyzwyczaił widzów do wysokiego poziomu. Jego najnowszy film to wciąż świetne rzemiosło, doskonałe aktorstwo, autorska wizja, styl. Tylko emocji jakby mniej.
-
Serial o kobiecym doświadczeniu w ekstremalnych warunkach.
-
Abstrahując od świetnego tempa, doskonałego aktorstwa czy psychologicznego zniuansowania, to ta namacalna perspektywa największego być może wyobrażalnego koszmaru czyni z "Anatomy of a Fall" film, o którym nie da się zapomnieć.
-
To wciąż seks, przyjaźń, świetna zabawa i śmiech, ale też chwile wzruszenia, a nawet okazjonalna łezka. Idealny przepis - czy na hitową apkę nie wiem, ale na pewno na serial, który znowu ma szanse wskoczyć do "topek" tak w Polsce, jak i w najdalszych zakątkach świata.
-
Opowiadając o ludziach wyrzuconych poza społeczny nawias twórcy "Nomadland" pamiętają, że ich historie są równie wartościowe i wielobarwne, co niejeden fikcyjny scenariusz. Przebijające przez ekran czułość i empatię rzadko spotyka się w tej dawce w dzisiejszym kinie.
-
Balansujący na granicy dramatu i thrillera "Unorthodox" to świetnie udokumentowana i przejmująca opowieść dojrzewaniu do siebie i o walce o autonomię.
-
Ostatni czas przyniósł wiele mocnych i oryginalnych polskich produkcji, poprzeczka wisi wysoko. "Kod genetyczny" może patrzeć w przyszłość z podniesioną głową.
-
Wciągający portret dwóch całkowicie różnych głów Kościoła, ale przede wszystkim film o spotkaniu inaczej rozumiejących świat ludzi. Świetnie zagrany i przeplatany humorystycznymi epizodami, trafi do widzów bez względu na to, w co i czy wierzą.
-
To nie ostre kino polityczne, ale w rozrywkowym i lekkim opakowaniu udaje się elokwentnie wypunktować winy i wstydliwe nawyki branży rozrywkowej. Pokazać jej słabe punkty, obsesje i fobie. Celna satyra i ciepła komedia w jednym, która absolutnie zasługuje na kinową dystrybucję.
-
-
Widzom, zamiast oburzenia, pozostaje więc śmiech: niewygodny, nieokiełznany. Oczyszczający.
-
-
-
Choć Ad Astra jest wizualnie zjawiskowa, wizjonerska i innowacyjna, to w gruncie rzeczy pozostaje opowieścią o chłopcu w ciele mężczyzny. Chłopcu, który nigdy nie wyzwolił się od pytania: "tato, dlaczego?". Gray rysuje emocjonalną drogę swojego bohatera powolnie, ale dzięki intensywnego klimatowi, wrażeniowości filmu, omija pułapkę nudy.
-
Śledzenie zmagań Picquarta jest angażujące, a Polański w przejrzysty sposób prowadzi widza przez niuanse jego pracy. Źródłem napięcia jest nie tylko dobrze skonstruowany scenariusz, ale też świadomość, że "sprawa" z łatwością z zagadnienia lokalnego może przerodzić się w międzynarodowy skandal.
-
-
W centrum "Pewnego razu... w Hollywood" są Rick i Cliff, genialnie zagrani przez obu aktorów. Kinowa fikcja stoi tu na mocnych nogach, w szerokim rozkroku, broniąc faktom wyjścia na pierwszy plan. To chyba klucz do tego filmu.
-
Na ekranie zobaczymy prawdziwą plejadę gwiazd. Lena Dunham, Ava DuVernay, Sam Taylor-Johnson, Jill Soloway, Catherine Hardwicke, Gina Prince-Bythewood, Kimberly Peirce, czy wreszcie Penelope Spheeris, której zblazowany sposób bycia i absolutna szczerość są na ekranie źródłem mocno wisielczego humoru.
-
Claire Denis, zastanawia się nad naturą zła, rolą tabu i chaosem emocji. W "High Life", z Agatą Buzek w jednej z ról, elementy dystopijnego science fiction mieszają się z kinem społecznym, a body horror z erotykiem. Dla niektórych ta eklektyczna mieszanka będzie niestrawna. Innych wystrzeli w kinofilski kosmos.
-
Twórcy w udany sposób nawiązują do opresyjnej narracji, stosowanej od lat wobec kobiet. "Co się tak unosisz", "Tylko bez emocji", "Chyba masz PMS" - słyszymy to na każdym kroku. Chłopcy są zdeterminowani, dziewczynki - histeryczne. Kapitan Marvel pokazuje nieadekwatność takiego myślenia.
-
Choć Lanthimos wyrusza w podróż do tego, co było, nie przestaje w istocie mówić o tym, co jest. Wątek nieznającej moralnych granic walki o władzę, temat kariery przez łóżko, społecznej roli kobiet, krytyka monarchii dziedzicznej - to wszystko przecież jest tu i teraz.
-
"Untouchable" trafia do widzów w szczególnym momencie. Proces Weinsteina dziś wydaje się bardziej skomplikowany niż dziesięć miesięcy temu, gdy nowojorski sąd zaczynał pracować nad sprawą.
-
Spielberg i Grossman zdecydowały się na wzbogacenie materiałów archiwalnych o aktorskie wstawki. Dzięki zredukowaniu ich do koniecznego minimum film zyskuje na przejrzystości, nie tracąc wiarygodności i realizmu. To także zasługa polskiego pionu produkcyjnego, który do ról członków Oneg Szabat wybrał doskonałych aktorów.
-
Oglądając film Rourke, oglądamy przede wszystkim sterowane przez małych mężczyzn wielkie kobiety, które wbrew własnej woli walczą w ukartowanym pojedynku celebrytek, a widownię interesuje tylko ich krew. Niedoskonały pod wieloma względami film z tej perspektywy wydaje się najciekawszy.
-
To jedna z tych inwestycji w życie offline, która się opłaca. Nie artystowska wydmuszka, nie wtórna kopia "Narcosa", tylko całkiem wyjątkowa hybryda, która z obu światów bierze to, co najlepsze.
-
Ten film można pokochać albo znienawidzić. Znany z "Big Short" reżyser Adam McKay kąśliwym portretem wiceprezydenta Dicka Cheneya, który wpędził Amerykę w wojnę w Iraku, rzuca oskarżenie także pod adresem aktualnej władzy.
-
Debiutujący po tamtej stronie kamery Paul Dano do tej pory grał w tej samej lidze, co jego koledzy. Teraz dzięki stylowej adaptacji powieści Richarda Forda dołącza do członków elitarnej grupy, których przejście między specjalizacjami zakończyło się sukcesem.
-
W "Suspirii" reżyser mówi własnym głosem. Jest o wiele bardziej wrażliwy na kontekst społeczno-polityczny, mocniej wyczuwa feministyczny podtekst historii o emancypacji represjonowanych wiedźm.
-
Driver ma rację. Basquiat to jeden z tych artystów, którego czas, przynajmniej częściowo, przemienił w przedmiot. Stał się znaczkiem, magnesem na lodówkę, bomberką z sieciówki. Trudno ustalić, czy jego przełomowe spojrzenie na sztukę da się jeszcze dziś wychwycić w morzu gadżetów towarzyszących wielkim wystawom. Ale na pewno jest ono obecne w tym filmie.
-
Tym razem ilość personalnych zależności wydaje się chaotyczna i przytłaczająca, a kolejne odkrywane kto-z-kim-kiedy-i-jak zaburzają proces budowania napięcia.
-
Solidnie skonstruowane, udane podejście do tematu kina historycznego z charyzmatycznym głównym bohaterem i niezłym poziomem produkcyjnym, ale pozostaje w przedziale "dobry, siadaj". Mogło być lepiej.
-
James Wan to nie Taika Waititi, ale "Aquaman" to, obok "Wonder Woman", zdecydowanie najbardziej udana ekranizacja komiksów DC Extended Universe. Warner Bros. może sobie pogratulować: Jason Momoa jest stworzony do tej roli.
-
W dobie unowocześniania klasyków "Mary Poppins..." opiera się modzie na bycie na czasie dla zasady. Zamiast szukać nowych, jeszcze bardziej eksperymentalnych form wyrazu, reżyser Rob Marshall otwiera drzwi do rekwizytorni, w której leżą najcenniejsze hollywoodzkie skarby i czerpie z niej pełnymi garściami. Mam wrażenie, że efekt jego pracy nie wszystkim się spodoba. Ale ci, do których trafi, będą zachwyceni.
-
W tle pobrzmiewa klimatyczna muzyka, raz na jakiś czas odzywa się głos, interpretujący tradycyjną poezję. Całość jest bardzo konkretna, mocna, a jednocześnie jest w niej coś onirycznego, niemal abstrakcyjnego. Czasami twórcy wpadają w pretensjonalny ton, ale szybko wracają na właściwe tory.
-
Reżyser zachowuje rozmach, efekty specjalne i konieczną kroplę patosu, ale odchodzi od sztuczności przyświecającej produkcjom pokroju "Polowania na Czerwony Październik". Pamięta, że centrum tego film nie są tablice z pokrętłami i wyświetlacze, a ludzie w najgłębszym z kryzysów. Ten film naprawdę dobrze się ogląda.