-
Wpisuje się w tworzoną od dekad przez Martina Scorsese sagę amerykańskiej chciwości.
-
-
Kolorowa satyra z koncyliacyjnym przesłaniem przeznaczona dla młodszej widowni, w dodatku firmowana przez mocarną korporację.
-
Filmy takie jak "Chłopiec z niebios" skazują nas, laików z Europy, na mędrkowanie o sprawach, o których mamy blade pojęcie.
-
Jeszcze zanim "Tár" wszedł na ekrany polskich kin, wzbudził sporo kontrowersji. Równocześnie chwalono jego wysoki poziom wiarygodności. O filmie Todda Fielda mówią polskie dyrygentki i wiolonczelistki.
-
Opiera się na silnym kontraście między spotęgowanymi do granic wytrzymałości obrazami cierpienia w przepełnionej mizoginią kulturze a społecznym przyzwoleniem na nienawiść wobec kobiet.
-
Granica pomiędzy naiwnym dzieckiem a małym mędrcem jest w kinie ledwie zauważalna. Dhont balansuje na niej przez cały film.
-
Pracując na niedopowiedzeniach, Wells tworzy w "Aftersun" podskórne napięcie. Bo przecież od początku wiadomo, że nie jest to po prostu opowieść o wakacjach,
-
Historia lubi się powtarzać, także historia kina. "Skinamarink" to kolejny, po "Blair Witch Project" i "Paranormal Activity", niskobudżetowy, zrobiony z niczego horror, który stał się kulturowym fenomenem.
-
Filmy kinofilskie przeważnie są imitacją, która bawi głównie fanów czerpiących radochę z rozszyfrowania aluzji i odwołań. Przyjemność obcowania z "Podejrzaną" Park Chan-wooka jest jednak dużo głębsza.
-
"Niebezpieczni dżentelmeni" wywołują raczej uśmiech lub śmieszek, i to w pewnych interwałach. Uniwersalna logika kaca wraz z lokalną logiką braku płaszcza nie podtrzymuje napięcia.
-
Wyzwolił we mnie poczucie, że da się o pewnych tematach i kontekstach mówić nie tyle niejednoznacznie, ile niejednorodnie, wielorako. Przedstawić jednoczesność pozornie sprzecznych ze sobą emocji i relacji.
-
Trzygodzinny epos o hedonistycznych harcach w Fabryce Snów to, mówiąc delikatnie, niezły odlot. Druzgocąca kasowa porażka filmu wydaje się najlepszą odpowiedzią na pytanie, czy kogoś to jeszcze obchodzi.
-
To autobiografia kogoś, kto boi się zejść głębiej, przedrzeć się przez rodzinne legendy, przeprowadzić na sobie autoanalizę
-
Gdzieś na początku filmu główny bohater mówi, że ciężko brać na serio kogoś, kto nie potrafi się wygłupiać. Nie znaczy to chyba jednak, że każdego, kto się wygłupił, trzeba od razu brać serio? Bombastyczny rachunek sumienia, który meksykański filmowiec odprawia w "Bardo", jest po prostu bombastyczny. I męczący.
-
Opiera się na emocjach - ale też do nich się ucieka, spętany, jak się zdaje, zobowiązaniami wobec zbyt wielu podmiotów: kobiet skrzywdzonych przez Weinsteina, aktorek, które chciały wystąpić w filmie, i tych, które nie chciały.
-
W "Do ostatniej kości" Guadagnino kanibalizm - główny motor napędzający fabułę - to kwestia genów, przekazywanego z pokolenia na pokolenie brzemienia, ale nie tylko - także pewnej ogólnej bulimicznej kondycji egzystencjalnej.
-
Jednego z pewnością nie można Morgenowi odmówić. Energetycznie pobudza zainteresowanie twórczością Bowiego. Fascynujący jest przegląd jego kreacji, projektów, wcieleń, prowokacji.
-
Wybitne i przejmujące kino, ale wywołujące najróżniejsze wątpliwości. Choćby ów nazbyt wyraziście i ostentacyjnie, a w rezultacie: ckliwie, ukazany rozdział między światem człowieka a światem natury.
-
Największą siłą filmu jest jego bezkompromisowość. Sprawa jest prosta: kobieta chce przerwać swoją ciążę
-
Jego autentyczność budują nieprofesjonalni aktorzy, mieszkańcy tytułowego miasteczka.
-
"IO" Jerzego Skolimowskiego demonstruje trudności związane z dzieleniem wspólnego obrazu ze zwierzęciem, a chodzi przecież ostatecznie o kwestię dzielenia wspólnego świata.
-
Jest rozczarowaniem. Choć powiedziałbym paradoksalnie, że jest to rozczarowanie spełnione
-
Sytuuje się gdzieś w połowie drogi między standardowymi scenariuszami baśniowymi a świeżą dyskusją o transhumanistycznej utopi
-
W filmie słychać ciężki dźwięk pocisków. Nieustanny, hipnotyzujący, nadaje swój smutny rytm życiu mariupolan, które zamieniło się w totalny koszmar.
-
Z tym filmem, a może generalnie z twórczością Luhrmanna jest trochę tak jak z operami Wagnera, o których ktoś powiedział: "Genialne momenty, nie do zniesienia kwadranse".
-
Prekariat jest pokazywany w "Między dwoma światami" bezpretensjonalnie i bez egzaltacji. Ludzie wydają się bez wyjątku mili i sympatyczni, zachowują się naturalnie.
-
Jest filmem intensywnym. Opartym na repetycjach. To rozprawa z kulturą facetów, ze światem, w którym od facetów się nie odchodzi
-
Niepostrzeżenie łamie zasady klasycznego budowania napięcia, podcina momenty domyślnie kulminacyjne. Operuje porażającą prostotą, wyjętą spod dyktatury gatunków: jest filmem o podróży w czasie.
-
Intrygujący i ważny, ale też kontrowersyjny i wymagający od widza nieustannej czujności - ciągłej niezanikającej świadomości, na co ów widz w istocie patrzy.
-
W "Wikingu" Eggers usiłuje podkreślać ambiwalencję swojej opowieści, lecz proponowane przez niego interpretacje nie różnią się za bardzo. To różnica między "Conanem Barbarzyńcą" a "Grą o tron".
-
Przejścia podziemne i naziemne, bary z fast-foodami, kioski, ciemność z wybijającymi się gdzieniegdzie pojedynczymi światłami neonów, cały ten romantyczny Hongkong z filmów Wonga Kar-Waia - był także pejzażem mojego Radomia, miasta poprzemysłowego, biednego i sypiącego się.
-
Sposób kadrowania, operowania światłem każe widzieć w "Duchu śniegów" rzecz, że tak powiem, artystyczną, ale podbicie obrazu pseudofilozoficznym monologiem sprawia, że całość wiele traci.
-
O życiu muzyka alternatywnego w Warszawie XXI wieku trudno zrobić film - mało tu romantyzmu. Zrobiła się z tego branża jak każda inna. Networking i odpisywanie na maile - oto prawda o niej. Mam więc problem z uwierzeniem w stawki, o których opowiada film Habowskiego.
-
Dwa śmieszno-straszne dni z życia Warszawy, codzienna bieganina wsadzona w brudne zwierciadło karykatury, odurzona nie smogiem, ale dymem z wytwornicy dymu.