Harmonogram konwencji Junior Stargazer zostaje spektakularnie zakłócony przez wydarzenia, które zmieniają bieg historii.
- Aktorzy: Jason Schwartzman, Scarlett Johansson, Tom Hanks, Jeffrey Wright, Tilda Swinton i 15 więcej
- Reżyser: Wes Anderson
- Scenarzysta: Wes Anderson
- Premiera kinowa: 16 czerwca 2023
- Premiera światowa: 23 maja 2023
- Ostatnia aktywność: 1 marca
- Dodany: 11 kwietnia 2023
-
Dla mnie zaś to - metaforycznie ujmując - zabawa figurkami, które reżyser zgromadził przez te wszystkie lata w swoim pudełku. Jedną z takich "kukiełek" jest postać dramatopisarza Earpa, mającego zagwozdkę z tytułem swojej sztuki. Proponowane przez niego "Infinity" jest metaodpowiedzią samego Andersona, mającą tę samą funkcję co znamienite słowa Doktora Manhattana w "Strażnikach" Alana Moore'a: "Nic nigdy się nie kończy".
-
714 czerwca 2023
- 15
- #88
- Skomentuj
-
-
Asteroid City jest miejscem, w którym dramat nabiera zupełnie nowego znaczenia.
-
Wydaje się skazany na zapomnienie, gdyż jest to podręcznikowy przykład produkcji, jakiej widownia spodziewa się po aspirującym do wyjątkowości reżyserze. Nie wyróżnia się niczym szczególnym ani w tym dobrym, ani złym znaczeniu. Jest to produkcja solidna, warta zobaczenia, ale zdecydowanie nie taka, do której będziemy regularnie wracać pamięcią.
-
Ostatni film Wesa Andersona - "Kurier Francuski z Liberty, Kansas Evening Sun" nieco zawiódł moje oczekiwania, dlatego kiedy pojawiła się data premiery "Asteroid City" z wypiekami na twarzy czekałem na możliwość seansu. W pierwszym odczuciu najnowsza produkcja amerykańskiego reżysera nie przekonała mnie do siebie, dając wrażenie zjadania własnego ogona poprzez dobrze znane z jego filmów zabiegi. Jednak wbrew pozorom film jest bardziej skomplikowany niż mogłoby się wydawać.
-
Sfilmowany na taśmie Kodaka "Asteroid City", mimo sporych estetycznych ambicji reżysera, pomimo jego maniakalnego perfekcjonizmu, nie razi sztucznością, nie trąci fałszem. I tak jak w wywoływanych fotografiach główny bohater odnajduje ukojenie, tak i my w nieistniejącym Asteroid City możemy dowiedzieć się czegoś o sobie.
-
Nie ma co dużo kryć, że jeżeli ktoś jest fanem kina Wesa Andersona to na pewno Asteroid City go nie zawiedzie. Artystyczne kino reżysera jest na tyle charakterystyczne, że zazwyczaj się je kocha lub nienawidzi. I chociaż jest to opowieść trochę o niczym to naprawdę świetnie się bawiłam i będę wyczekiwać na kolejny film Wesa Andersona. Nie ma to jak solidna dawka śmiechu, absurdu oraz groteski.
-
Mimo szczerych chęci nie byłam w stanie wykrzesać na tyle zaangażowania, by wsiąknąć w ten film. Potrafię wskazać sceny, które mi się podobały, nie mogę też zaprzeczyć, że kilka razy się zaśmiałam, bo zwyczajnie uwielbiam w kinie czarny i suchy humor. Jako całość jednak film mnie kompletnie nie poruszył.
-
To niestety już kolejny dowód na to, że Wes Anderson zgubił gdzieś to, co zawsze najlepiej działało w jego twórczości. Jego najnowszy film to ładna wydmuszka, która nie ma fabuły i nie mówi nic ciekawego.
-
To urocza ucieczka smutnej rzeczywistości.
-
Założenia Wesa Andersona w Asteroid City przywodzą na myśl perspektywę przyjętą przez Quentina Dupieuxa w Morderczej Oponie. Deklamuje ona bowiem wprost: "to, co tutaj widzisz, nie ma żadnego sensu, nie szukaj go. Patrz i zobacz, co się stanie". I tak o to śledzimy losy złaknionego krwi kawałka gumy, który przemierza pustynie w celu unicestwienia kolejnej ofiary. Jednak różnica w radykalizacji tych autorskich pomysłów polega na wykorzystywaniu różnych środków.