Szanujemy Twoją prywatność i przetwarzamy dane osobowe zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Razem z naszymi partnerami wykorzystujemy też pliki "cookie".
Zamykając ten komunikat potwierdzasz, że zapoznałeś się z polityką prywatności i akceptujesz jej treść.
  • Michał Kaszubowski
  • Ostatnia aktywność: 8 kwietnia
  • Dołączył: 16 października 2018
  • To co mocno razi w oczy to poszarpana historia-skaczemy od wydarzenia do wydarzenia bez większych wprowadzeń.Również montażowo to szalenie pocięty bez składu i ładu film.Aktorsko Phoenix się broni ale to jak potraktowali postać Józefiny...Jeśli kino historyczne ma być lustrem współczesności to portret Napoleona,który zamiast podziwu budzi pobłażanie i znudzenie cudnie pyta o aktualność tego mitu-tu ciekawy wyłania się dyskurs.To nie wystarczy na miano dobrego filmu.Mocno średni,niedopracowany.

  • Wciąż ma wiele wad, ale gdy wreszcie twórcy dostarczają angażującej historii, świadomej swojego absurdu, genialnie pokręconych i ciekawych antagonistów (ciekawszych od głównego bohatera) oraz TEN spektakl to z łatwością przymyka się na nie oko. Cudnie nakręcony i zainscenizowany, świetnie budujący napięcie w poszczególnych scenach (klub i akcje w Paryżu - majstersztyki).

  • 3-godzinny biopic, a ogląda się jak 12 gniewnych ludzi - oni gadają i gadają, a atmosfera gęstnieje w nieskończoność. Absolutne mistrzostwo realizacyjne i narracyjne, odważnie łącząc ze sobą mnóstwo gatunków (dramat sądowy, thriller polityczny, noir, dramat psychologiczny i... western), nie tracąc przy tym impetu opowiadanej historii. Jednak trzeba rzec, że nie jest to kino łatwe w odbiorze, potrzebuje bowiem ciągłej uwagi, cierpliwości i skupienia. Bardzo ważny, potrzebny i niemal wybitny film.

  • Przez ponad połowę filmu ten spektakl onirycznych obrazów i dźwięków potrafił pochłonąć, jednocześnie będąc trzymanym w niepewności, jak przedstawiona historia się rozwinie. I z tym rozwinięciem mam spory problem - wkrada się za dużo dosłowności, nie wspominając już o zupełnie niepasującej do reszty sekwencji "porodu", a samo zakończenie pozostawia z mieszanymi uczuciami. Trochę szkoda zmarnowanego potencjału. Duży plus to świetna Jessie Buckley.

  • Nigdy nie pomyślałbym,że slasher może tak zaskoczyć mnie.Pearl stricte typowym slasherem nie jest-i za to ogromne ukłony dla Ti Westa,to jak żongluje gatunkami i podgatunkami,jak we wspaniały sposób przedstawia psychologie postaci(poprzez kolory i światło),jak świetnie nawiązuje do klasyki kina zaczynając od scenografii kończąc po montaż a Mia Goth za te rolę powinna dostać wszelkie nagrody-wspaniale szarżuje i nie wypada z torów ani na sekundę.A ostatnie 20 minut filmu to arcydzieło.Brawo

  • Jak na realia polskie to całkiem nieźle skonstruowany thriller.Nie przedłużony,niezbyt mocno ekspresyjny.Koleśnik jest cudowna w tej roli i to ona napędza cały ten projekt.Ma momenty słabsze,ujawnienie antagonisty jest mało intrygujące a cała otoczka "o co tu chodzi?" w pewnym momencie już nie zaciekawia jak w początkowych minutach.Ale to film poprawny,widać też reżysersko,że to film nie z tego empoi reżysera.Ale reasumując ogląda się to znośnie,chociaż szybko po seansie o tym zapomnisz.

  • To bardzo przyzwoity film.I z pewnością nie kategoryzowałbym go gatunkowo,gdyż sporo tu thrillera,horroru,dramatu obyczajowego,czarnej komedii.Ukazuje kondycję młodego pokolenia i w bardzo autoironicznej formie go ocenia.Zwykła zabawa kończy się refleksją nad tym co sobą reprezentujemy i jak to wpływa na bycie w paczce.Narracyjnie ciekawie buduje napięcie po to aby w ostatnim akcie drwić trochę z ludzi.Cudownie się bawiłem i co najlepsze ciekawą refleksję pozostawił po sobie ten film.Polecam

  • Solidne, ale poza 3 odcinkiem, który rzeczywiście coś dodaje, sensowność powstania takiego serialu jest dla mnie dyskusyjna. W drugiej części pojawiają się ciekawsze konflikty, więc w S02 może być lepiej.

  • Czekałem na powrót Aronofsky'ego z egzotycznych krain rozkrzyczanych mitopoetyk ("Noe" czy "Źródło") do tej pasji, z jaką potrafił notować przedmiotowość egzystencji (jak w "Pi" i "Requiem dla snu"), powrót do myślenia fragmentami, z których powoli ujawnia się szeroki obraz. "Wieloryb" zresztą - im szerszy obraz ujawnia, tym większa klaustrofobia i fotel mniej wygodny. Nieco może zbyt naiwne zakończenie. Nieoczywista adaptacja książki H. Melville'a.

  • Film przedstawia wojnę jako bezduszną maszynę zniszczenia, wojnę jako brud, głód i przerażenie. Nareszcie obraz bez odruchów błyszczącego fałszywie patosu. Interesujący akord w niemieckiej antytotalitarnej refleksji, która od kilku lat próbuje dekonstruować milczenie wokół trudnej historii.

  • Film, zrealizowany nie bez trudności, pozwala wejrzeć w sytuację dziecka, zagubionego w wojnennej zawierusze - z właściwymi jej interwałami hałasu i ciszy, chaosu i spokoju. Interesujące zdjęcia, wysokiej próby aktorstwo. O wiele mniej drastyczny niż książka Jerzego Kosińskiego, na podstawie której powstał.

  • Kolejny sequel po latach, którego nikt nie chciał i na który nikt nie czekał - a tu proszę, bardzo pozytywne zaskoczenie. Malowniczy styl wizualny czy zręczne wykorzystanie efektu ruchomych kadrów komiksowych rodem z "Into the Spider-Verse" w scenach akcji działają, ale kreatywnym strzałem w dziesiątkę było oparcie historii na motywach śmiertelności oraz doceniania w życiu tego, co mamy. Dodając jeszcze przerażającego Wilka - czy to aby na pewno film dla dzieciaków ?

  • Zaczyna z przytupem, by potem opowiedzieć historię o zwykłych ludziach w niebezpiecznym świecie, gdzie pierwszeństwo ma instynkt przetrwania. Twórcy świetnie dawkują napięcie i mieszają akcję z chwilami oddechu i miejscem na dialog. Mogło to być dzieło wybitne - nie jest, głównie przez chwilami nierówne tempo i w zasadzie dość przeźroczysty styl wizualny - ale serca na pewno nie brakuje i stoi przede wszystkim wspaniałym duetem aktorskim.

  • Obraz brutalnej i surowej wojny ukazanej za pomocą fantatczych kadrów. Sceny batalistyczne są zrealizowane w fantatstyczny sposób. Fenomenlany jest rownież motyw muzyczny - z agresywnym, charakterystycznym brzmieniem. W całej tej historii brakuje jednak większej dawki emocjonalnej - niby mamy postacie i pomimo, że są tak różne to jednak nieciekawe i mało angażujące w ich losy.

  • Jestem ciekawa dlaczego ten wwiercający się w umysł motyw muzyczny nie dostał Oscara. To pierwszy film Chazella, który zarówno składa hołd Staremu Hollywood jak i się z niego naśmiewa kpiąc otwarcie z wielkich gwiazd jak Putti, Gable, Negri, Valentino i długo by wymieniać. I o dziwo, kupuję ten eskapistyczny styl i wylewającą się z niego przesadę. Mimo tak długiego formatu, ani na chwilę nie czułam znużenia. Niektóre sceny to złoto.

  • Ich nostalgia to moja nostalgia. Spielberg nakręcił chyba najbardziej osobisty film wplatając całe mnóstwo wątków ze swojego dzieciństwa i okresu dojrzewania. Dochodząc powoli właściwie do 80 roku życia rozlicza się z własnymi wspomnieniami, ukazuje swoje inspiracje i mimo, że rodzinna saga to film zachowawczy, płynący swoim tempem, można pokochać kino, proces tworzenia i zazdrościć tym, którzy gonili za swymi marzeniami i stali się jednymi z najlepszych reżyserów naszych czasów.

  • Pierwsza część była światełkiem nadziei w tunelu wielu rozczarowań jakie serwuje nam DC w swoim uniwersum.Był zabawny,odpowiednio skondensowany,dobrze poprowadzony narracyjnie.akcja zaciekawiała a całość była bardzo dobrym i przemyślanym produktem.Czar prysł i wszystkie te elementy które wymieniłem,w dwójce praktycznie nie istnieją.To film chaotyczny,przeładowany efektami,momentami mam wrażenie,że twórcy nie mają pojęcia w którą stronę iść a tytułowy gniew "bogów" nie jest niczym ekscytującym.

  • Niestety mamy przed sobą przerost formy nad treścią.Bo o ile kryzys egzystencjalny,problemy wewnątrz rodziny czy zadawanie sobie pytań o swoją tożsamość są ciekawymi zagadnieniami to niestety to jak to zostało przedstawione męczyło niemiłosiernie.Za dużo w tym filmie Inharritu - od praktycznie pierwszych sekund czuć,że to jego film i jest to największy minus tego przedsięwzięcia-bo tak też można to nazwać.Spektakl trwający prawie 2,5h narracyjnie wymęczył i pozostawił za sobą ogromny niesmak.

  • Sztuczne wciśnięcie pustych frazesów w usta postaci, które ma służyć za lekcję wartości dla młodszych. Przynajmniej intencje nie były złe, a animacja śliczna.

  • Idealne przeniesienie gry na serial, bo nie jest zwyczajną adaptacją 1:1, tylko ulepszeniem tamtej historii. Zaś realizacja była absolutnie wyśmienita.

  • Co gdyby pozbyć się wszystkiego co dobre w pierwszym filmie. Taki jest Gniew bogów. Bywa niezły tylko kiedy skupia się na rodzinie, a nie na nudnej akcji.

  • Film pokazuje życie robotników przymusowych w III Rzeszy, co jest bardzo ciekawym doborem tematu (praktycznie nieeksploatowany teren). Realizacyjnie i aktorsko na wysokim poziomie. Problem robią tylko dwie kwestie: (1) Bohater, któremu ciężko kibicować, bo przez większość czasu zachowuje się jak antypatyczny dupek (a wszyscy bohaterowie wokół z niewiadomego powodu go lubią) oraz (2) pewne zbędne dłużyzny, które obciążają całkiem sprawnie skrojony scenariusz.

  • Czarna komedia o naćpanym misiu. Absurdalne żarty są zaskakująco zabawne. Momentami bywa niesmacznie. Część scen za bardzo przeciągnięta. Klimat lat 80. wylewa się z ekranu. Ale całość to fajna rozrywka klasy B. Plus za świetny plakat.

  • Animacja jak najbardziej do obejrzenia, ale zdecydowanie zabrakło tego czegoś co wyróżniłoby ją na tle innych produkcji. Obejrzeć i zapomnieć.

  • Nienawidzę tego typu kina. Wymuszone żarty, patos, "cięte" riposty i brak wyczucia smaku. Chcieli żeby było smutno i melancholijnie a wyszło płasko jak dupa węża.

  • Jak ja uwielbiam ten typ horroru który nie dość że fajnie straszy bez nadmiernego efekciarstwa czy gore, to jeszcze potrafi być o czymś. Zaskakująco dobry scenariusz jak na tak znikomą ilość słów. Do tego fantastyczny koncept który łatwo było zepsuć po prologu, a jednak się udało i finalnie nawet go rozwinięto. Satysfakcjonujący, wystarczająco stresujący oraz niezwykle emocjonujący seans. Może nie najlepszy horror jaki powstał, ale taki który udowadnia że czasem w prostocie tkwi największa siła.

  • Po finale sezonu z ulgą stwierdzam, że serial utrzymał swój dobry poziom i wiernie przeniósł te wydarzenia, które miał przenieść. Jako fan gry jestem usatysfakcjonowany. Jako adaptacja - coś wybitnego. Jako po prostu serial - jedynie bardzo dobry. Zakończenie, w przeciwieństwie do gry, pozostawia widza trochę z emocjonalnym niczym. Jednak zabrakło budowania głównej relacji poprzez gameplay, który dodawał wrażenia przebycia dłuższej drogi. W serialu odczuwałem, jakby coś umknęło. Odcinki 7 i 3 ❤

  • o ludziach dzięki którym kina funkcjonują, ale także i o widzach, najsłabszy film Mendesa a i tak warty obejrzenia

  • Przygnębiające ale prawdziwe. Obraz ludzi znudzonych sobą. Dobrze rozpisane dialogi i wyrazistość postaci.

  • To bardzo poetycki film.Zarówno w formie jak i treści.Każdy monolog,dialog wypowiadany jest z niezwykłą precyzją i akcentowany tam gdzie powinien.Czuć gdzieś ten ukłon w stronę Kurosawy.Ten film pod względem wizualnym jest przepiękny-świetnie ukazane są lata 50,ta etyka i klasa zawodowa i prywatna.Ale to film przede wszystkim o życiu i jego przemijaniu,to jak ciężko czasem egzystować w ramach które gruntuje Nam społeczeństwo.Bill Nighy jest w swojej powściągliwości niesamowicie elektryzujący.

  • Wpierw odniosę się do tego jaki szum się zrobił wokół filmu - kompletnie nie rozumiem kontrowersji i bojkotu nominacji dla Riseborough. Akademia jest amerykańską instytucją o międzynarodowym zasięgu jednak to szalenie miłe,że tak skromne,niezależne kino chciano w jakiś sposób uhonorować - i ich wybór uważam za jak najbardziej słuszny.To film bardzo skondensowany,narracyjnie świetnie poprowadzony,lubie w nim te surowość kadrów i ukazanie teksańskiej prowincji(patologii).A Andrea jest niesamowita.

  • Uwielbiam to jak Dhont prowadzi całą historię.Jej powolność,sensualność jest elektryzująca i szarpiąca za odpowiednie emocje podczas seansu.Bardzo podobało mi się rozdzielenie tego filmu poprzez mocny punkt narracyjny fabuły.Jest też mistrzem castingu-dwóch młodych aktorów to role wybitne,niezwykle dojrzałe a zarazem szczeniackie.I to co tu najbardziej uderza,czyli tożsamość w świecie-to kim chcemy być a nie możemy,kim stajemy się chociaż niezbyt tego chcemy.Piękny,mądry film.Polecam

  • Nigdy w życiu bym nie pomyślał,że z gatunku jakim jest slasher można wycisnąć coś tak intrygującego i ambitnego na swój sposób.Widać miłość Westa do tego gatunku,to jak żongluje dobrze już Nam znanymi motywami ale poddaje je delikatnemu tuningowi lub rzuca jak mięso na stół gdzie potem widz ma głowie "pff no przecież było wiadomo,że to tak się zadzieje".To również film zbudowany na stereotypach,a to wszystko jest okraszone wciąż powtarzającymi się ewangelizacjami.Szalenie to było dobre.

  • To nie jest typowy debiut fabularny.Kocur w sposób szalenie intrygujący przedstawia Nam hermetyczność pewnego blokowiska małomiasteczkowej społeczności.Wraz z biegiem akcji robi się duszno,rzeczy które początkowo śmieszą i ma się wrażenie,że gra jest mocno przeszarżowana nabiera szalonej autentyczności.I tu jest słowo klucz bo ma się wrażenie oglądania fabularyzowanego dokumentu.A to wszystko ujęte pięknie poprowadzoną kamerą i kadrem 4:4.Wiele tu niedopowiedzianych rzeczy.Mały wielki film.

  • Biały szum to z pewnością realizacyjnie ciekawy twór-sporo tu się dzieje w warstwie tekstowej oraz zdjęciowej.Bardzo fajnie oddane realia lat 80-wszystko tu wybrzmiewa na swój pokręcony sposób.Niestety - seans mnie doszczętnie znudził,twist fabularny jest dla mnie mało ciekawy a cała otoczka tej historii bardzo traci na wartości w drugim akcie.Jestem mile zaskoczony Gerwig-to ciekawa rola balansująca na granicy przerysowania.Jednak tym razem nie jestem fanem kina Baumbacha.Trochę się zawiodłem.

  • Zapewnia więcej makabry , groteski i elementów surrealistycznych od swego poprzednika i o dziwo zawiera nawet jakieś próby budowania jako takiej fabuły (oczywiście prowizorycznej ale jednak) oraz wreszcie jakichś konkretnych bohaterów. Jest to jednak nadal kino w złym guście skierowane do wyjątkowo specyficznej grupy odbiorców (odchyleńców?). Seans dla ludzi mało odpornych na obrzydliwości jest raczej niewskazany.

  • Mimo, że to Christian Bale jest najbardziej rozpoznawalnym aktorem i to on przyciągnie przed ekrany, najjaśniej błyszczy tu Harry Melling. Aktor, który kojarzony jest głównie z roli papuśnego Dudleya z serii o Potterze przeszedł długą drogę, wybiera interesujące projekty. W Bielmo jego twarz po prostu elektryzuje. Nowy film Scotta Coopera to sprawnie napisany kryminał i thriller osadzony w 1830 roku, pięknie oświetlony i zmontowany. Daje satysfakcjonujące zakończenie.

  • Cieszy rozkwit kariery aktorskiej Colina Farrella - odkąd gra w rodzimych, irlandzkich produkcjach coraz bardziej zyskuje. Wcześniej raczej nie gościł w pierwszej lidze, dodatkowo znany był głównie z romansu z naszą Alicją. On i Gleeson w tym filmie tworzą zgrany acz nieoczywisty duet. Duchy Inisherin to jeden z najlepszych filmów 2022 roku, jego niewątpliwą ozdobą są też piękne krajobrazy. Film, w którym liczy się historia nic ponadto. W męskim świecie niełatwo jest rozmawiać o problemach.

  • Prosta i stara jak świat historia zemsty , zrealizowana zarówno z epickim oddechem jak i subtelną kameralnością do tego wspaniale oddająca klimat ery wikingów. Eggers zgrabnie łączy historyczny epos z elementami kina fantasy i horroru. A Skarsgård jest po prostu wyborny w roli tytułowej.

  • Dosyć prosta i prymitywna satyra, na to co się obecnie dzieje. Brakowało mi jakiegoś bardziej złożonego, świeższego spojrzenia na temat, bo jest tego warty. Humor oraz przesłanie było na tyle nachalne, że często wręcz żenujące i przynosiło odwrotny skutek do zamierzonego. Jako komedia nie działał, jako film, który wnosi coś więcej - tym bardziej. Pomysł naprawdę ok, zabrakło po prostu umiaru. Leo jak zwykle daje radę w każdej roli, no i na plus ostatnia wieczerza. Sceny po napisach lepiej ominąć

  • Jak bardzo bym się nie zachwycał efektami i wykreowanym światem, tak ciężko jest mi zrozumieć, że ktoś klepnął tak słaby scenariusz, który jest praktycznie kopią jedynki. Jako dalsze przedstawienie świata Pandory czy też dalsze wprowadzenie - sprawuje się bardzo dobrze, ale historia nie porywa.