Nowy Jork, początek lat sześćdziesiątych XX w. W epoce tętniącej życiem sceny muzycznej i burzliwych przemian kulturowych, do West Village przybywa enigmatyczny 19-latek z Minnesoty wyposażony w gitarę i rewolucyjny talent. Jego przeznaczeniem jest zmienić bieg amerykańskiej muzyki.
- Aktorzy: Timothée Chalamet, Edward Norton, Elle Fanning, Monica Barbaro, Scoot McNairy i 15 więcej
- Reżyserzy: James Mangold, Jay Cocks
- Scenarzyści: James Mangold, Jay Cocks
- Premiera kinowa: 17 stycznia
- Premiera DVD: 15 kwietnia
- Premiera światowa: 25 grudnia 2024
- Ostatnia aktywność: 15 kwietnia
- Dodany: 20 grudnia 2024
-
Oceny krytyków
-
Oceny użytkowników
-
Recenzje krytyków
-
Twórca "Logana" po raz kolejny prezentuje nam film kompletny, który ukazuje walkę człowieka ze zmieniającym się światem. Obsadzenie Chalameta w głównej roli było genialnym posunięciem. Moim zdaniem ten aktor, podobnie jak Dylan, kroczy obraną przez siebie ścieżką i nie idzie na kompromisy, czego przykładem są wspaniałe role. Chłopak ma nosa do dobrych projektów, które pozwalają mu się rozwijać, ale nie zamykają go w żadnych szufladach.
-
Cóż, tytuł nie kłamie. Po obejrzeniu biografii Boba Dylana, jej bohater pozostaje dla mnie równie enigmatyczny, jak był przed seansem. Wyraźnie widać, że taki był zamysł twórców i tego przez cały film konsekwentnie się trzymają. I to, czy film się spodoba widzom, zależy głównie od tego, czego oczekują od biografii. Ja się z tak poprowadzoną narracją trochę minęłam.
-
Biografia musi być interesująca, bo w innym przypadku nie zasługuje na ekranizację.
-
Choć początek bywa chaotyczny i nie do końca wiadomo, gdzie to zmierza, to "Kompletnie nieznany" pozostaje wciągającą biografią. Zamiast faktografii i sztampy, Mangold bardziej wsłuchuje się w muzykę Dylana, pokazując jej siłę oraz wpływ na całe społeczeństwo. Niemal impresyjny portret artysty z czasów młodości.
-
Twórcy filmu doskonale dali sobie radę z fizycznym odtworzeniem ówczesnego świata, sporo jest też odniesień społecznych i politycznych do wydarzeń tamtej epoki, ale to wszystko pozostaje w tle - i moim zdaniem na zbyt dalekim planie, byśmy odczuli ich ciężar i wpływ na zachowanie głównych bohaterów, którzy bądź co bądź reprezentują środowisko kontestacji i buntu - z artystami, poetami, muzykami, wszelkiej maści aktywistami i folkowcami na czele.
-
Sam noblista miał czuwać nad powstawaniem scenariusza, nanosić poprawki, a nawet odgrywać niektóre ze scen przed reżyserem. Choć film jest pełen uproszczeń i dramaturgicznych skrótów charakterystycznych dla hollywoodzkiego kina popularnego, udaje się twórcy Spaceru po linie wskrzesić tajemniczą aurę Boba Dylana i uczynić go dla nas choć odrobinę mniej nieznanym.
-
Kompletnie nieznany to wspaniały przykład, jak należy kręcić filmy biograficzne o geniuszach. James Mangold w sposób kompletny prezentuje słynnego muzyka - nie wybiela, nie usprawiedliwia, nie uszlachetnia, nie próbuje czynić go przystępnym, godnym sympatii. Przedstawia nam artystę w całej możliwej do pokazania rozciągłości.
-
-
Recenzje użytkowników
-
"Ludzie pamiętają tylko to co chcą" Jest tu wszystko co porządna biografia muzyka zawierać powinna: przekonywujące aktorstwo pierwszego i drugiego planu, wiarygodnie; i bez zamazywania niewygodnych faktów; opowiedziana historia i około 24; w mniejszych lub większych fragmentach; piosenek. No i w końcu przekonałem się do Chalameta (choć ze trzy razy bardziej był sobą niż Dylanem ;)) i na chwilę obecną jest głównym kandydatem do zgarnięcia przyszłorocznej statuetki Oscara (sorry Adrien ;))
-
Bob Dylan jest dla mnie kompletnie nieznany.Nie wiem o nim nic dlatego też do filmu podchodziłem z zerowym zainteresowaniem. Szczerze, to bardzo nudne 140 minut filmu, mocno przegadany pomimo małej ilości dialogów. Nie wiem też jaki jest Dylan fizycznie, ale Chalamet mam trochę wrażenie że na siłę chce zdobyć Oscara, jest w Nim coś fajnego ale nie urzekła mnie jego kreacja aktorska. Ogólnie ten film mnie nie urzekł. Jest fajnie nakręcony, skupia się mocno na muzyce, ale reszta jest przeciętna!
-
5.522 stycznia
- 1
- Skomentuj
-
-
Jaki był Bob Dylan taki był, ale raczej zasłużył na lepszy film. Ten jest monotonny, a w ważniejszych scenach niezrozumiały dla widzów pobieżnie znających klimaty muzyczne ówczesnych czasów. Chalamet może zagrał tak jak powinien, ale jego snucie się po ekranie przyprawia o irytację. Tylko dla fanów muzyki folk i Dylana. Filmowo porażka. W dodatku przeciągnięta do granic bólu.