- Michał Kaszubowski
Debiut reżyserski: https://youtu.be/G9bmlNVO-HY
O filmach też w MFCinerama: http://mfcinerama.pl/author/michal-kaszubowski/
I na filmwebie: https://www.filmweb.pl/user/mejor910/reviews
-
Trzeci seans tego filmu potęguje we mnie wrażenie, że być może jest to filmowe arcydzieło (poza sceną z gaśnicą). I dowodzą tego chociażby: utrzymanie uwagi, pływająca kamera, efekty specjalne, operowanie dźwiękiem, podsycanym przez hipnotyzującą muzykę i zakończenie.
-
Na początku jest sporo śmiechu, ale potem fanserwisowa zgaga chyba za bardzo zaczyna mi doskwierać. Nie wiem czy tak drastycznie zdążyłem się zestarzeć od pierwszego Deadpoola i ostatniego Wolverine'a, że już to odgrzewane kino nie sprawia mi radości, czy to odgrzewane kino po prostu nie sprawia już radości. Przy tej ocenie mój opis wieje trochę hipokryzją, bo skłamałbym gdybym powiedział, że absolutnie nic mi się tutaj nie podobało.
-
5.515 kwietnia
- Skomentuj
-
-
To kunsztowne i fachowe w wielu elementach dzieło, bo ten film ogląda się wręcz jak obraz w galerii muzeum – i bynajmniej działa on jak eksponat. Widać, że Berger jest tytanem pracy i wie jak opowiadać, ma zresztą do wykorzystania niezły scenariusz. Chociaż niestety później słabnie i jest niejako jeden twist w mojej opinii za dużo, to jego obraz pozostaje niezachwiany.
-
Można dyskutować, ale Romulus brzmi i wygląda jak zaginiony od narodzin i dopiero co odnaleziony bliźniak Alien79. Jakaż scenografia i oświetlenie! Kupuję nowe pomysły i chętnie zobaczę zdecydowanie więcej tego świata od Fede Valv... Alvareza. Niesamowicie grywalny film.
-
Gdyby ktoś mi ten film pokazał w ciemno, to powiedziałbym, że reżyser z niezłym warsztatem chce być Lanthimosem, ale musi jeszcze poćwiczyć.
-
Jest to przynajmniej nieco ciekawsze wiele z poprzednich filmów Shyamalana. Im bliżej końca, tym zaczynają się dziać coraz dziwniejsze rzeczy – mam na myśli wodzę fantazji reżysera, której bynajmniej wtóruje umiejętność filmowego opowiadania w 3 akcie. Są momenty, że jest na czym wcześniej zawiesić oko.
-
"Dark" wannabe, ale tak średnio rozegrane, jakby dla innego odbiorcy. Niemniej zaskakująco smutne, dramatycznie wiarygodne i koniec końców emocjonalnie przejmujące. Satysfakcjonujący seans z kilkoma gorszymi momentami.
-
Złe kino, które trzeba znać i klasyk, który będzie komentowany przez lata. Pojedynki na cytaty i ciocia Wow. Megalomański i przestarzały. Za to z sercem, chyba.
-
Znów zaskakująco dobrze rozszerza swoje uniwersum i lepiej radzi sobie z budową fabuły niż poprzednia część. Choć tej części dałem na razie najwyższą ocenę, to nadal wszystkie mają mniej więcej tyle samo wynikowych po stronie plusów i minusów. Ale co tu dużo mówić: lubię tę serię.
-
Ma w swoim obrazie coś tak namacalnego, że czujesz jakbyś oglądał prawdziwą found footage kasetę.
-
Proza o tym, że czasami nie da się wszystkiego wytłumaczyć, bo zdarzenia i kody naszych (ludzkich) błędów, to coś więcej niż "404 not found". I może dlatego jesteśmy ludzcy? Film do długich dyskusji.
-
Nie siada na głowę i w niej nie zostaje. Między wierszami przemyka gdzieś film na miarę tych lepszych ojca, ale autorsko jest to dosyć odtwórcze.
-
Powrót Saulniera do niezłej formy. Nareszcie. Może i nie jest to kino jakieś stricte od autorskie, ale prowadzi w ciekawe strony i jest cholernie nieprzewidywalne. Rozrywka jak się patrzy.
-
6.510 kwietnia
- Skomentuj
-
-
No i jak ja mam tego nie lubić, jak to jest spełnienie moich mokrych snów nt. slashera. Nie wszystko idealnie w punkt, ale ten walking simulator w oldschoolowej emulsji jest wow. Ileż już nomen omen przeszedłem takich tytułów na pc. Tym razem z filmową wersją aż głupio było tylko siedzieć na kanapie.
-
Chyba jedna z lepszych ostatnio "ściganek", czuć w realizacji zapał i próbę uchwycenia "growości". I wychodzi to całkiem całkiem nieźle. Tak bardzo, że po seansie odkurzyłem płytkę z 7 odsłoną serii i zatonąłem na długie godziny.
-
Raiff kolejny raz uwydatnia swoją wrażliwość młodziaka zamkniętego w ciele dorosłego mężczyzny. Ku memu zaskoczeniu jednak, mało to na mnie oddziałuje. Nieoczekiwanie zostałem wyłączony z emocji.
-
Gdzieś po drodze z silnego konceptualnie filmu z niesamowitym napięciem, robi się z niego studencka etiuda, najeżona karykaturalnymi schematami kina klasy b.
-
Tajemnice tak wielkie, że ostatecznie zostaje ci zaakceptować tych bohaterów i wybaczyć reżyserce, że zmusza cię do intelektualnych poszukiwań puent i choć to niezwykłe doświadczenie na granicy filmu i uczestnictwa w fabule, to szkatułka w szkatułce w którejś warstwie nie zawiera już nic. Pierwszą część uważam za lepszą.
-
6.58 kwietnia
- Skomentuj
-
-
Tajemnice tak wielkie, że ostatecznie zostaje ci zaakceptować tych bohaterów i wybaczyć reżyserce, że zmusza cię do intelektualnych poszukiwań puent i choć to niezwykłe doświadczenie na granicy filmu i uczestnictwa w fabule, to szkatułka w szkatułce w którejś warstwie nie zawiera już nic. Pierwszą część uważam za lepszą.
-
7.58 kwietnia
- Skomentuj
-
-
Wrażliwość filmowa Oza Perkinsa jest mniej więcej tym, co sam chciałbym wnieść kiedyś do kina, chociaż na razie mogę co najwyżej colę i nachosy. Niebiańska uczta dla fana horroru spod znaku okultyzmu, kryminału jako treści i powolnej rozgrywki w wypielęgnowanych kadrach w formie. Za krótki.
-
8.58 kwietnia
- Skomentuj
-
-
Po ostatnich częściach to mimo wszystko spore zaskoczenie, bo potwory wyciągają ten film bardziej niż aktorzy i te głupie drogi, którymi podąża scenariusz. Im prostszy jest ten film, tym lepiej. Może właśnie tu jest drogowskaz dla tej serii.
-
5.58 kwietnia
- Skomentuj
-
-
Czy robi takie samo wrażenie jak film Donnera? Nie. Czy przynosi wstyd serii – w myśl bezsensownych sequeli? Absolutnie nie. Czy jest niezłym horrorem? Jak najbardziej. Czy zapamiętam na długo? Nie. I takie to wnioski płyną mi z tego seansu. Niemniej to jednak z ciekawszych pozycji kina tego gatunku 3 dekady XXI w. Dam mu jeszcze kiedyś szansę, bo prowadzenie przez Stevensona tej narracji jest conajmniej intrygujące i niezłe.
-
Teraz już ufam wszystkiemu, co wypuści kiedykolwiek George Miller. Zupełnie inne kino niż poprzednik, a nadal te same wrażenia. Nadal wdycham opary i pył spod kół. Ogromne zaskoczenie.
-
Dosyć spore rozczarowanie. Ciężko aż mi uwierzyć, że to drugi film Rose Glass, a nie jej debiut. Tym bardziej mając w pamięci poprzedni film reżyserki, który jest z zupełnie innego pułapu. Love Lis Bleeding rysuje mi się jako Sundance sprzed kilkunastu lat. Za to Kristen Stewart kolejny raz udowadnia – to kawał aktorki.
-
Zasadnicza oczywistość stawianych puent i offowa narracja stawiają raczej ten film w gronie familijnych niedzielnych półśmiesznych komedii do obiadowego kompotu.
-
Godzilla, która nie jest jedynie poprawnym kinem akcji, a przejmującą historią kraju, miasta i ludzi dotkniętych dramatami i ich własnymi wojnami. Wow. Nie miałem doczynienia wcześniej z takim obrazem kaiju. Wow.
-
Czy jestem przekonany o świetności tego filmu? Nie. Czy mi się podobało? W cholerę. Nie wiem czy potrafię to dobrze inaczej wytłumaczyć, ale Guadagnino znów zafundował mi totalne filmowe przeżycie.
-
Dziwna ta final girl... Audiowizualne starania twórców widać, ale jechanie na schematach kina grozy niestety też, choć... zgrzeszyłbym mówiąc, że mi się nie podobało.
-
Uwielbiam tego Conora i kilka realizacyjnych (operatorskich) zabiegów, ale chyba na tym kończą się wszystkie pozytywne rzeczy jakie z tego filmu wyniosłem. Bo aż przykro patrzeć jaka zachodzi w tym powtarzalność treści.
-
Sci-Fi tak wielkie jak jego zamiary. Co znaczy mniej więcej tyle, że trudno już nie rozpatrywać tego filmu jako klasyki w momencie powstania. Zamaszysty, monumentalny film aspirujący do największych produkcji jakie tylko zrodziła ludzkość pokroju Ben-Hura czy Lawrence'a z Arabii. I w tym wszystkim należy się tylko cieszyć, że Villeneuve zachowuje serce dla sprawnej opowieści.
-
POV: Twój dziadek przeczytał kilka erotyków o kryminalnym zabarwieniu, a potem dostał nieograniczony budżet, żeby zekranizować swój scenariusz. Tak, to właśnie ten film.
-
Moje rom-komowe guilty pleasure as fuck. Sweeney i Powell to słońca w pochmurne dni. Ubieram różowe okulary i nie widzę niczego, co ściągałoby ten film w dół.