Najlepsze recenzje
-
Pierwszy od dekad naprawdę udany polski film grozy o wysokich walorach artystycznych. Film dyplomowy łódzkiej „Filmówki” wręcz zawstydza swoją jakością produkcje o większych budżetach... Od czasu Andrzeja Żuławskiego żaden z polskich filmowców nie miał tak charakterystycznego języka. Warto spróbować wejść w rytm tej opowieści, nawet jeśli nie uda się to za pierwszym razem. Finał odsłaniający tajemnicę - dla wielu zbędny - daje produkcji szanse na uznanie przez szerszą publiczność.
-
Krzysztof Zanussi powraca z ciekawą koncepcją, dopracowanym obrazem i Jackiem Poniedziałkiem w autorskiej wariacji Fausta. I już widz myśli, że zaczyna na nowo rozumieć reżysera. Dostaje jednak przeciągniętą do granic możliwości opowieść, która traci pęd z każdą kolejną sceną. Pomysł na dwie odsłony historii jest wręcz kuriozalny. Zakończenie wzbudza tylko pusty śmiech tych, którzy jeszcze nie zdołali usnąć.
-
Niby scenariusz znany już z setek odcinków różnych odmian CSI, ale podany w bardzo smakowitej formie. Akcja rozgrywa się tylko na ekranie komputera/telefonu i w social mediach. I ta forma robi na widzu największe wrażenie. Do pewnego momentu twórcy sprawnie budują napięcie, by następnie uraczyć nas raczej płaskim zakończeniem.
-
Klasyczny melodramat opowiedziany po raz czwarty przez debiutującego w roli reżysera Bradleya Coopera. I chociaż uderza on we wszystkie kliszowe tony, w każdej sekundzie widać ogrom pracy twórców. Muzycznie - perła goni perłę! Lady Gaga odpala w tylu miejscach, że tytułowe narodziny gwiazdy mamy gdzieś w połowie seansu. Cooper stworzył za to najlepszą dramatyczną rolę w swoim CV (Oscar?) Doświadczenie koncertu, piękny wiciskacz łez... kieliszek wina i mamy udany jesienny wieczór.
-
Mogę rozpisywać się na temat tego, co w tym filmie się nie udało. A nie udało się sporo. Lecz moje serce fanki Queen płonie - i chyba o to chodziło. To nie jest bardzo dobry film. Ale ma momenty wybitne. Rami Malek nie dostanie Oscara. Lecz to nie jego wina. Dał z siebie 200%. Pierwsza część filmu stanowi raczej karykaturalny skrótowiec. Wartość budują dopiero ostanie trzy kwadranse. A odtworzenie koncertu Live Aid to po prostu złoto!!!
-
Pierwszy od dekad naprawdę udany polski film grozy o wysokich walorach artystycznych. Film dyplomowy łódzkiej „Filmówki” wręcz zawstydza swoją jakością produkcje o większych budżetach... Od czasu Andrzeja Żuławskiego żaden z polskich filmowców nie miał tak charakterystycznego języka. Warto spróbować wejść w rytm tej opowieści, nawet jeśli nie uda się to za pierwszym razem. Finał odsłaniający tajemnicę - dla wielu zbędny - daje produkcji szanse na uznanie przez szerszą publiczność.
-
Krzysztof Zanussi powraca z ciekawą koncepcją, dopracowanym obrazem i Jackiem Poniedziałkiem w autorskiej wariacji Fausta. I już widz myśli, że zaczyna na nowo rozumieć reżysera. Dostaje jednak przeciągniętą do granic możliwości opowieść, która traci pęd z każdą kolejną sceną. Pomysł na dwie odsłony historii jest wręcz kuriozalny. Zakończenie wzbudza tylko pusty śmiech tych, którzy jeszcze nie zdołali usnąć.
-
Klasyczny melodramat opowiedziany po raz czwarty przez debiutującego w roli reżysera Bradleya Coopera. I chociaż uderza on we wszystkie kliszowe tony, w każdej sekundzie widać ogrom pracy twórców. Muzycznie - perła goni perłę! Lady Gaga odpala w tylu miejscach, że tytułowe narodziny gwiazdy mamy gdzieś w połowie seansu. Cooper stworzył za to najlepszą dramatyczną rolę w swoim CV (Oscar?) Doświadczenie koncertu, piękny wiciskacz łez... kieliszek wina i mamy udany jesienny wieczór.
-
Mogę rozpisywać się na temat tego, co w tym filmie się nie udało. A nie udało się sporo. Lecz moje serce fanki Queen płonie - i chyba o to chodziło. To nie jest bardzo dobry film. Ale ma momenty wybitne. Rami Malek nie dostanie Oscara. Lecz to nie jego wina. Dał z siebie 200%. Pierwsza część filmu stanowi raczej karykaturalny skrótowiec. Wartość budują dopiero ostanie trzy kwadranse. A odtworzenie koncertu Live Aid to po prostu złoto!!!
-
Chaotyczne lazy writing i papierowe otoczenie z postaciami bez charyzmy. Tom Hardy po raz kolejny udowodnił jednak, jak dobrym jest aktorem. Ratuje ten film i to na wiele sposobów. Lecz po tylu odsłonach spod szyldu Marvela, publiczność oczekuje czegoś więcej. Scena po napisach końcowych daje nadzieję na rehabilitację pełnokrwistą kontynuacją.
Średnio ocenia o 0.3 wyżej niż inni użytkownicy
-
Wyżej63% 17
-
Tak samo33.3% 9
-
Niżej3.7% 1
- Aktywność
- Dziennik
- Komentarze
- Odznaczenia
- Tagi
- Blog
- Sugestie
- Pomoc
- Współpraca
- Integracja
- Patronaty
- Polityka prywatności
- Regulamin
- Kontakt
- © 2025 Mediakrytyk