Leniwy introwertyk, który zamiast zając się porządną pracą, woli oglądać dobre filmy i czytać książki, udając, że się na tym zna. Amator analizy box-office'u. Uwielbia też typować nagrody i śledzić wybory różnych organizacji.
Jest zainteresowany nadrobieniem rumuńskiej nowej fali i brytyjskiego kina niezależnego. Uwielbia Jennifer Lawrence, ma za to wrodzoną niechęć do Russella Crowe'a.
Najlepsze recenzje
-
Defensywna walka z cierpieniem. McDormand gra w lidze kosmicznej, Rockwell na ekranie absolutnie wymiata, dialogi są mięsiste, trafne, błyskotliwie i... pasujące do jakiekolwiek innego pozytywnego przymiotnika. Perfekcyjnie wyważony pod każdym względem. Rozniósł mnie emocjonalnie...
-
Trudno mi się do końca przekonać. Ramsay surowymi obrazami za dużo obiecuje na początku, a w końcu wychodzi na drogę prostej historii o odkupieniu. Takie trochę ćwiczenia stylistyczne i szlifowanie kunsztu reżyserskiego niż próba opowiedzenia czegokolwiek sensownego i wartościowego. Phoenix lśni na ekranie, kreując postać pomrukami i spojrzeniami spod łba.
-
Ludziom wstęp wzbroniony. Nietuzinkowe acz przehajpowane sci-fi, trochę zbyt silace się na przesłanie "O Boże, ludzie są źli, nietolerancyjni, naprawmy świat", ale forma reportażu wybija film ponad przeciętność moim zdaniem. Blomkamp dobrze sprawdza w tej konwencji; Copley, choć w moim mniemaniu zbyt przeszarżowany, w ogólnym rozrachunku wypada dobrze; rewelacyjny montaż i miejscami przeciętne CGI, acz genialny dizajn "karaluchów".
-
Niesamowita muzyczna ekstaza, świetnie wyreżyserowana i zagrana. Spodziewałem się zwyczajnego, dosyć patetycznego, romantycznego filmu kostiumowo-biograficznego w stylu "Zakochanego Szekspira", a tu proszę: reżyser ma niezwykle dużo do zaoferowania scenariuszowo, dając widzowi opowieść o zazdrości "miernoty" w stosunku do geniuszu.. Wybitny w praktycznie wszystkich aspektach.
-
Defensywna walka z cierpieniem. McDormand gra w lidze kosmicznej, Rockwell na ekranie absolutnie wymiata, dialogi są mięsiste, trafne, błyskotliwie i... pasujące do jakiekolwiek innego pozytywnego przymiotnika. Perfekcyjnie wyważony pod każdym względem. Rozniósł mnie emocjonalnie...
-
Trudno mi się do końca przekonać. Ramsay surowymi obrazami za dużo obiecuje na początku, a w końcu wychodzi na drogę prostej historii o odkupieniu. Takie trochę ćwiczenia stylistyczne i szlifowanie kunsztu reżyserskiego niż próba opowiedzenia czegokolwiek sensownego i wartościowego. Phoenix lśni na ekranie, kreując postać pomrukami i spojrzeniami spod łba.
-
Ludziom wstęp wzbroniony. Nietuzinkowe acz przehajpowane sci-fi, trochę zbyt silace się na przesłanie "O Boże, ludzie są źli, nietolerancyjni, naprawmy świat", ale forma reportażu wybija film ponad przeciętność moim zdaniem. Blomkamp dobrze sprawdza w tej konwencji; Copley, choć w moim mniemaniu zbyt przeszarżowany, w ogólnym rozrachunku wypada dobrze; rewelacyjny montaż i miejscami przeciętne CGI, acz genialny dizajn "karaluchów".
-
Niesamowita muzyczna ekstaza, świetnie wyreżyserowana i zagrana. Spodziewałem się zwyczajnego, dosyć patetycznego, romantycznego filmu kostiumowo-biograficznego w stylu "Zakochanego Szekspira", a tu proszę: reżyser ma niezwykle dużo do zaoferowania scenariuszowo, dając widzowi opowieść o zazdrości "miernoty" w stosunku do geniuszu.. Wybitny w praktycznie wszystkich aspektach.
Średnio ocenia o 0.1 wyżej niż inni użytkownicy
-
Wyżej41.7% 5
-
Tak samo41.7% 5
-
Niżej16.7% 2
- Aktywność
- Dziennik
- Komentarze
- Odznaczenia
- Tagi
- Blog
- Sugestie
- Pomoc
- Współpraca
- Integracja
- Patronaty
- Polityka prywatności
- Regulamin
- Kontakt
- © 2025 Mediakrytyk