Trzyczęściowa historia przedstawiająca tworzenia się materii, informacje dotyczące powstawania życia oraz futurystyczną wizję świata.
- Aktorzy: Andrzej Chyra, Danuta Banach, Stanisław Banach, Kaja Werbanowska, Iwo Piotrowski i 9 więcej
- Reżyser: Norman Leto
- Scenarzysta: Norman Leto
- Premiera kinowa: 6 października 2017
- Premiera światowa: 18 marca 2017
- Ostatnia aktywność: 21 listopada 2023
- Dodany: 9 sierpnia 2017
-
Oglądając niezwykły film Normana Leto, możemy poczuć się trochę jak na szkolnej lekcji. Tyle że nie z tych nudnych, gdzie co rusz spoglądamy na zegarek, nerwowo wyczekując dzwonka, a tych, na które przez cały tydzień wyczekujemy.
-
Jest filmem interesującym, ale głównie jako dokument, przedstawiający stan wiedzy na temat składowych wszechświat i możliwych scenariuszy powstania życia. Trudno jednak w ogóle rozpatrywać go w kategorii filmu fabularnego, ponieważ elementy fabularne stanowią jedynie krótkie, nieistotne przerywniki dzieła właściwego.
-
Sprawnie nakręcone kino, które stara się połączyć przyjemne z pożytecznym. Wciąga warstwą narracyjną, na której trzeba się skupić, aby zrozumieć poszczególne elementy, ale zachwyca też wizualizacjami i futurystyczną wizją świata.
-
Dla wielu ten - no właśnie - dokument, film popularnonaukowy czy filmowy wykład może początkowo zmęczyć, lecz im dalej w las, tym bardziej "Photon" staje się fascynujący, pociągający oraz pokazujący naukę w najbardziej zrozumiały sposób. I to jest największy plus tej nieprawdopodobnej podróży, jaką odbędziemy przez te półtorej godziny.
-
Ten dokument ociera się o ideał filmu popularnonaukowego. Zachwyca wizualnie, narracja prowadzona jest z lekkością i humorem, a prezentowanym treściom nie można nic zarzucić pod kątem merytorycznym. Jedynym problemem jest nieco na siłę wepchnięta warstwa fabularna, polegająca na nawiązaniu się relacji między profesorem a dziennikarką.
-
Niekiedy niewiarygodnie brutalny w obrazach, bezkompromisowy, wyjątkowo mądry i wiele mówiący o człowieku oraz otaczającym go świecie. Trudny, ale ważny.
-
Ostatecznie jednak film z pewnością można uznać za majstersztyk kinowego wyobrażenia ewolucji świata.
-
Nie ulega jednak wątpliwości, że to właśnie obrazy pozostają tu najważniejsze. Od abstrakcyjnych plam i smug, od baletu kształtów i kolorów Leto gładko przechodzi do motywów rodem z horroru czy science fiction: portretuje drapieżne i pasożytnicze zachowania na poziomie mikrokomórkowym czy prowokuje nas do wyśnienia wizji jutra. Pozwala zachwycić się swoją wizją życia, buduje pomost między nauką a estetyką, między wiedzą a pięknem.
-
Przyciąga i utrzymuje uwagę widza dzięki wyraźnej, mocnej wizji, estetycznej bezkompromisowości i ogromnej sile spokoju, emanującej z wirujących, kłębiących się układów elektronów i cząsteczek, hulających przez kolejne kadry. Przypomina seans hipnozy, po którym człowiek budzi się bogatszy nie tylko w wiedzę o sobie czy rzeczywistości, ale i w nową, wartą pielęgnowania, wrażliwość.
-
Jako projekt okołofilmowy imponuje rozmachem.
-
Ucieka większości oczywistych schematów - redukcjonizmowi nauk ścisłych, kliszom kultury popularnej i pretensjom sztuki współczesnej. Estetyzuje naukę i unaukowia estetykę, pozwalając nam na podwójnie grzeszną przyjemność: z nabywania nowej wiedzy i z patrzenia na piękno.
-
Stanowi idealne wyważenie proporcji między nauką a sztuką, stanowiąc wykwintną ucztę zarówno dla szukających estetycznych wrażeń, jak i tych, którzy stawiają na intelektualne wyzwania.
-
Jest idealnym przykładem kina nowohoryzontowego, które, jak podsumowuje bohater filmu, stanowi, podobnie jak sztuka, coś w rodzaju fitnessu dla mózgu.
-
Wciąga jak dobry kryminał, choć fabuła zamiast zagadki kryminalnej dotyczy powstania i rozwoju świata.
-
Film popularno-naukowy na pewno nie okaże się kinowym hitem, lecz "Photon" swoimi sukcesami na festiwalach filmowych udowadnia, że wśród widzów panuje głód wiedzy.
-
Jeden z najciekawszych i najlepszych polskich filmów 2017 roku.
-
Być może najważniejszym efektem "Photonu" jest fakt, że możemy na ponad sto minut odejść wreszcie od rodzinnego stołu polskiego filmu fabularnego, przy którym w kółko odbywa się ta sama nużąca "wymiana napięć kierunkowych" przy rosole lub opłatku.
-
Aby w pełni docenić "Photon" należy zestawić go z "Voyage of Time" Terrence'a Malicka, bliźniaczym quasi-dokumentem, który również wizualizuje dzieje kosmosu. Różnica między nimi polega nie tylko na tym, że jeden reprezentuje naukową, a drugi religijną perspektywę.
-
Przede wszystkim trzeba docenić oryginalność i odwagę "Photona". Oryginalność wizji autora, który na styku nauki i sztuki buduje idiosynkratyczną narrację łączącą intelekt z dowcipem. Ale także odwagę ekipy, a zwłaszcza producentów, którzy pozwolili, żeby tak bezprecedensowe przedsięwzięcie zaistniało na ekranach.
-
W "Photonie" nie ma miejsca na stworzyciela, demiurga. Rozwój kosmosu dokonuje się podług żelaznych reguł logiki wpisanej w materię.
-
Dziwne, inne, transowe i wciągające kino - rozprawa, ale też się trochę z tą ślepą wiarą w naukę rozprawia. Przed wejściem na seans zalecam odstawić wszelkie przyzwyczajenia ekranowe.
-
Całkiem ciekawa filmowa podróż od początków istnienia wszechświata i materii, aż po odważną wizję tego, jak będzie wyglądała nasza przyszłość.
-
Nagrodzenie przez nowohoryzontową publiczność takiej świeżości i unikalności wydawało się więc formalnością. Dorzućmy jeszcze nagrodę Inne Spojrzenie na festiwalu w Gdyni: sama nazwa idealnie podsumowuje, za co należy cenić "Photon" najbardziej.
-
Trudny w odbiorze, ale zdecydowanie warty przeżycia - bo "Photon" zmusza do czegoś więcej niż oglądania i słuchania.