Konsjerż słynnego hotelu zawiera znajomość z młodym pracownikiem, który zostaje jego zaufanym protegowanym.
- Aktorzy: Ralph Fiennes, Tony Revolori, F. Murray Abraham, Adrien Brody, Willem Dafoe i 15 więcej
- Reżyser: Wes Anderson
- Scenarzysta: Wes Anderson
- Premiera kinowa: 28 marca 2014
- Premiera DVD: 24 lipca 2014
- Premiera światowa: 6 lutego 2014
- Ostatnia aktywność: 14 lutego
- Dodany: 28 grudnia 2017
-
Potwierdza pozycję jednego z najoryginalniejszych autorów współczesnego kina.
-
Niewiele jest natomiast oryginalności. Anderson znów się powtarza. Sposób opowiadania, prezentacja bohaterów, kadrowanie - wszystko już było. Nie powinien rzecz jasna rezygnować z wyrazistego stylu, ale chyba coraz mniej ma w jego ramach do powiedzenia.
-
Ten film jest artystyczną cebulą, kreślącą wyraźną wielowymiarowość.
-
Odmalowując obraz upadku Europy, Anderson nie staje się zakładnikiem ani historii, ani geografii - bardziej zajmuje go haftowanie własnego ozdobnego ekslibrisu.
-
Śmiech z nutą melancholii tworzą idealną filmową kompozycję.
-
Przypomina kunsztowne cukiernictwo, pojawiające się zresztą w kilku scenach "Grand Budapest Hotel". Każda warstwa odsłania inny smak, ujawnia rękodzielniczą precyzję, może nie mistrza, ale z całą pewnością więcej niż sprawnego rzemieślnika, a na dodatek syci oko feerią barw i wymyślnych kształtów.
-
Co ja więcej mogę powiedzieć - odwiedźcie jak najszybciej Grand Budapest Hotel, póki jeszcze jest czynny. Bo tam może zdarzyć się dosłownie wszystko o czym przekonał się pewien jeden osobnik, który wrócił totalnie oszołomiony.
-
Jest niczym szalona jazda na nartach, nad którą jednocześnie unosi się hołd dla wymarłego, znanego już tylko z książek świata oraz piękna nauka, że przyjaźń i tolerancja przetrwa wszystko. Sam wcześniej nie byłem entuzjastą Andersona, ale tym razem uwiódł mnie autorską i nieskrępowaną wyobraźnią.
-
Dzieło kompletne, przemyślane w każdym kadrze.
-
Prawdopodobnie najlepszy film Andersona, który ten jest w stanie stworzyć. Esencja jego stylu i kunsztu kinematograficznego. Bardziej "andersonowo" się już nie da!
-
Wes Anderson w "Grand Budapest Hotel" pieczołowicie odtwarza porządki panujące w monarchii austrowęgierskiej. W tym trudnym zadaniu wspiera go proza austriackiego literata Stefana Zweiga.
-
Wes Anderson po raz kolejny udowadnia nam, że jest twórcą największego kalibru.
-
Jest pozycją obowiązkową dla każdego szanującego się kinomana. To obraz fantastyczny dla duszy, ale przede wszystkim dla oka.
-
Pozostawia podobne wrażenie, co wiele poprzednich dzieł tego twórcy. Reżyser zdążył nas już przyzwyczaić do urzekającej estetyki, doskonałych aktorów i starannie dopracowanych detali.