Film
Źródło-
Na premierę "Znachora" wybrałam się pełna obaw. Niepotrzebnie. W tym szaleństwie jest metoda.
-
Choć film oparty jest na faktach, to wciąż pozostaje odzwierciedleniem inwencji twórczej jego autorów, ekranową fikcją. Niby wydaje się to oczywiste, a jednak lektura internetowych komentarzy, każe wysnuć wniosek, że nie wszyscy to wiedzą.
-
Ten film można ze spokojnym sumieniem tylko chwalić. Doszukiwanie się w nim słabych punktów byłoby pracą jałową, skazaną z góry na niepowodzenie.
-
Okazuje się, że można w Polsce zrobić dobry film o zombie.
-
"Dziewczyny z Dubaju" nie są zatem tylko pustym filmem o seksie i życiu luksusowej prostytutki. To bolesna opowieść o ludzkiej słabości do pieniądza i przesuwaniu granic własnej moralności. To historia łatwego wejścia na szczyt, ale i bolesnego upadku i mierzenia się z konsekwencjami własnych działach. Wreszcie, to film o walce o lepsze jutro, nadziei na łatwe życie i odebranej nadziei.
-
"Sauvage" stanowi bowiem ciekawy wyrywek historii, prezentujący pewien zwodniczy punkt widzenia głównego bohatera i błędne koło, z którego trudno się oswobodzić. Film zderza romantycznego, zagubionego bohatera z brutalną rzeczywistością, pokazując co sentymenty są w stanie zrobić z człowiekiem. Ciekawa produkcja, która choć nie wychodzi poza pewien schemat, jest tak wyraziście opowiedziana, że pozwala z zainteresowaniem śledzić historię.
-
Mimo to polecam, abyście zobaczyli film, bo jest to coś, czego z pewnością nie widzieliście wcześniej.
-
To, co zrobił Todd Phillips było bardzo ryzykowne. Nie tylko zadaje pytania, których jeszcze nikt nie zadał, ale robi to w sposób, z którym ciężko się spotkać w innych produkcjach.
-
Jest niczym list miłosny pisany dla fanów. Dający im nie tylko to czego oczekiwali, ale także to, co potrzebowali zobaczyć na ekranie. Piękne, wyważone, stonowane, pełne mniejszych momentów i małych radości, ale nie pozbawione też epickiej akcji o ogromnym rozmachu, czy szalonej jazdy bez trzymanki, jakiej oczekujemy od najlepszych blockbusterów.
-
Historia warta obejrzenia. Godna też dużego kinowego ekranu, a przede wszystkim - dobrego zestawu głośników, otaczających dźwiękiem z każdej strony.
-
"Biały Kruk" nie jest więc białym krukiem wśród doskonałych filmów o balecie, czy rozwoju pasji. To raczej porządnie opowiedziana historia, która wykorzystuje personalną opowieść do zarysowania szerszego problemu. Dzieło Fiennesa jest wprawdzie godne uwagi, ale jednak nie zostanie z nami na dłużej.
-
Amerykańska produkcja wprawia nas w dobry nastrój i pozwala wciągnąć się w niezobowiązującą akcję. I choć jest słabsza od części pierwszej, chociażby dlatego, że pozbawiona już jej efektu zaskoczenia, nadal sprawdza się jako dobra rozrywka, która pozwoli nam zapomnieć o powtarzających się drobnych horrorach dnia codziennego.
-
Szkoda, że ten utalentowany młody twórca kręci swoje dzieła tak rzadko, bo też od premiery kostiumowego dramatu "Daas" upłynęło 8 lat. "Wilkołak" został nagrodzony na ostatnim festiwalu w Gdyni statuetkami za najlepszą reżyserię oraz muzykę i są to laury jak najbardziej zasłużone.
-
Intrygująca, wciągająca rzecz, która nie tylko potrafi porządnie nas wystraszyć, co przede wszystkim - skłonić do myślenia.
-
Wyborne, inteligentne kino, które samo w sonie jest zabawą w narrację audiowizualną.
-
W rewelacyjny sposób rozwija historię Adonisa i jego otoczenia. To dzieło niezwykle emocjonalne i emocjonujące.
-
Idealna odskocznia od przedświątecznego szaleństwa, która jednocześnie porządnie potrafi wkręcić nas w klimat zbliżających się uroczystości. Urokliwe!
-
Można dobrze bawić się na "Operacji Overlord", jeśli całkowicie wyłączymy mózgi i damy się ponieść przedstawionej na ekranie akcji. Kilka sekwencji jest nawet prawdziwie świetnych. Sęk tkwi w tym, że wydaje się, że film porządnie skorzystałby na większej dawce krwi, sensu i prawdziwego szaleństwa, które podniosłyby tę rozrywkę na wyższy poziom.
-
Efektem jest dokument stawiający niezwykle ciekawe pytania, i chociaż film wykonanie momentami szwankuje, prowokuje do myślenia.
-
Porządna, wciągająca rzecz, choć raczej dla fanów grupy, aniżeli niedzielnych widzów.
-
Strona wizualna niesie zresztą ten obraz. Wiele sekwencji odbywa się bowiem zupełnie bez dialogów, czy monologów, polegając raczej na grze ciałem i wobec otoczenia. Film jest na tyle prosty w swoim przekazie, że powinien spodobać się także" młodszym widzom.
-
Jest historią, od której robi się ciepło na sercu. Jako taka idealnie wpisuje się więc w jesienną aurę, którą mamy za oknem. To znaczy inaczej - umiejętnie się jej przeciwstawia.
-
Wizja Guadagnino na pewno nie każdemu przypadnie do gustu. Zapewne rozczaruje tak zwolenników Argento, jak i fanów horroru w ogóle. Tym jednak, którzy nie trzymają się kurczowo utartych schematów, dostarczy mnóstwo satysfakcji.
-
Intrygująca ciekawostka, z którą należy się zmierzyć.
-
Reżyserka, nie unikając trudnych pytań, stworzył dzieło, które potrafi prawdziwie poruszyć, zaintrygować i sprawić, że będziemy długo myśleć nad poruszanymi tu dylematami. "Sofia" to kino, które uwiera, wywołuje emocje i potrafi przykuć uwagę na dłużej.
-
Dzieło filmowe, które korzysta ze wszystkich dobrodziejstw swojego medium, aby pozwolić nam poczuć się, jak prawdziwy astronauta podczas księżycowej wyprawy. Jednak, jako że film to dla mnie przede wszystkim nośnik emocji, najnowsze dziecko Chazelle'a, którego dwa ostatnie filmy, nagrodzone zostały dziewięcioma Oscarami, to "nie do końca moje tempo", jak mawiał bohater głośnego "Whiplash", które rozsławiło nazwisko Amerykanina.
-
Mocna, przejmująca rzecz, która silnie rezonuje z widzem, pozostając z nim na dłużej.
-
Doszło do intrygującego przełamania schematycznej konwencji filmu biograficznego, a samo wykonanie, łącznie z brawurową kreacją młodziutkiej Alby August zasługuje na uznanie.
-
Bardzo ciekawy filmowy eksperyment i interesujący proces poznawczy, który następuje niejako niezależnie od samej tematyki dzieła. Z tego powodu, jak i dla kilku intrygujących spostrzeżeń, dotyczących naszego codziennego życia, warto poświecić 87 minut na seans.
-
Nie jest więc filmem tragicznie złym. To obraz, który może bawić, jeśli przymkniemy oko na wszelkie nieścisłości i damy się porwać feerii efektów specjalnych i dziwnemu humorowi. Jest jednak filmem, który tak bardzo przypomina wytwory z końca lat 90 i początku 2000, że w zasadzie w ogóle nie posiada własnego wyrazistego stylu.
-
Za enigmatycznym tytułem kryje się interesujący debiut brytyjskiej reżyserki Deborah Haywood, mającej wszak na koncie już pięć krótkich metraży, których tematyka, jak i przyjęta stylistyka jest zresztą zbieżna z tym, co zaproponowano w najnowszej fabule.
-
Intrygujący thriller, przedstawiony w nietuzinkowej, ciekawej formie. Obraz, którego siła leży w prostocie. Film pokazuje tym samym, że czasem najprostsze rozwiązania maja największa sile rażenia.
-
Zgrzytem jest być może nazbyt publicystyczny, dosłowny i aktualny finał, ale to w dalszym ciągu bardzo dobre kino, o którym nie zapomnimy prędko po wyjściu z kina.
-
Obraz Mateo Garrone zdaje się być punktem przełomowym w jego reżyserskiej karierze i najbardziej klarownym filmem spośród jego wciąż jeszcze niewielkiego dorobku twórczego.
-
Obraz, który przyczyni się do szerokich dyskusji na temat roli kościoła we współczesnym świecie. Co jednak ważne - finalny obraz nie jest aż tak polaryzujący i jednostronny, jak życzyliby sobie tego niektórzy, zarzucając reżyserowie nadmierne uproszczenia. To film przemyślany, który pokazuje złożoną sytuację i trudną drogę wyjścia.
-
Kino, które skłania do refleksji, pozwala się wczuć w sytuację bohaterów i zostawia widza z miłymi uczuciami na koniec. Świetny!
-
Sebastian Gutierrez może uchodzić w hollywoodzkim światku jako wyrobnik, którego filmy, zrealizowane przez niego tak w roli reżysera, jak i scenarzysty, nie zapisały się złotymi zgłoskami w annałach kinematografii.
-
Pogodna opowieść o potędze rodziny inkrustowana gagowymi wręcz humorystycznymi wrzutkami, jak choćby ta ukazująca gehennę korzystania w domu, z którego zaczynają sukcesywnie ubywać kolejne kluczowe elementy, jak drzwi i ściana nośna.
-
Świetna rozrywka dająca przy tym wiele do myślenia.
-
Takich produkcyjniaków emitowanych późną porą w rozlicznych telewizjach jako "ramówkowe upychacze" jest na pęczki. Niewykluczone, że koncept reżysera polegał właśnie na żonglowaniu śmieciowymi konwencjami. Szkoda jednak, że przy tej okazji zmarnowano intrygujący koncept, by opowiedzieć o przemianach współczesnego świata we wciąż nowatorskiej formie.
-
Precyzyjnie, prostolinijnie opowiedziana historia dwóch kobiet, które muszą nauczyć się żyć po swojemu. Przekaz filmu, będący pochwałą wolności, jest niezwykle prosty. Czasami jednak w prostocie kryje się największe piękno.
-
Gdyby jednak zdjąć z tego tytułu całą gatunkową oprawę, będzie to też całkiem autentyczna i poruszająca wypowiedź o potędze miłosnego uniesienia, które plącze zmysły uniemożliwiając odróżnienie fikcji od rzeczywistości.