Szanujemy Twoją prywatność i przetwarzamy dane osobowe zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych.
Razem z naszymi partnerami wykorzystujemy też pliki "cookie".
Zamykając ten komunikat potwierdzasz, że zapoznałeś się z polityką prywatności i akceptujesz jej treść.
Kala
Użytkownik-
To chyba miał być drugi "Match Point" (w połączeniu z "Magią w blasku księżyca"), pytanie tylko: po co? Allen powiela własne pomysły, i to nieudolnie.
-
Męczący ten przepych. I dużo tutaj oklepanych motywów. Ale Henry Golding wypadł całkiem fajnie, a Michelle Yeoh oczywiście skradła całe show.
-
(M) Zagmatwana (ciut niepotrzebnie) fabuła. I po macoszemu potraktowany Kristoff. Ale to wizualne cudo z mądrym przesłaniem dotyczącym podejścia do przeszłości.