-
-
Widowisko totalne. "Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One" zaskakuje na wielu poziomach.
-
Teoretycznie wszystko to już widzieliśmy, w praktyce dostrzegamy wiele nowego. Finałowe dopełnienie historii "Strażników Galaktyki" to nie tylko widowiskowa opowieść o walce dobra ze złem w najlepszym stylu żegnającego się z MCU Jamesa Gunna, ale prosta opowieść o sile przyjaźni, która potrafi łączyć mocniej niż więzy krwi. Bez taniego sentymentalizmu, ale na tyle wzruszająca, że chusteczki mogą okazać się całkiem wskazane.
-
8.35 maja 2023
- Skomentuj
-
Broni się przede wszystkim aktorstwem i muzyką, fajnie tez, że za sprawą rozmów z piosenkarki Davisem możemy podpatrzeć, skąd wzięły się te wszystkie wielkie hity, ale jest, jak większość "biopiców", zbyt wygładzona i bezpieczna, a przez to przewidywalna.
-
Dzieło Cypriana T. Olenckiego łączy w sobie wiele światów, ale to przede wszystkim intensywna filmowa jazda bez absolutnie żadnej trzymanki. W takim samym stopniu gra na adrenalinie, jak i na emocjach, potwierdzając, że można w Polsce zrobić dużą produkcję o pseudokibicach, która zadowoli dużo bardziej wybrednych od nich widzów.
-
Powstał film teledyskowy, z montażem tak szybkim, że można by z niego zrobić serial, do tego nafaszerowany scenami rodem z soft porno oraz wyjątkowo siermiężnym językiem. Reżyser oczywiście nadal umie zapewnić pewnemu typu widza rozrywkę i jednocześnie wyprowadzić go ze strefy komfortu, nawet jeśli robi to często dość ogranymi przez siebie chwytami.
-
Jest mocniejszy od poprzedniej części i dużo mówi o kondycji współczesnego człowieka, wystawiając nam dość ponure świadectwo.
-
Pomimo powielenia paru schematów, to dawka bardzo solidnej rozrywki, mieszanka prawdziwej grozy z solidną dawką komedii. "W lesie dziś nie zaśnie nikt"? Na szczęście przed telewizorem czy komputerem także.
-
Dość luźno nawiązujący do powieści pioniera science fiction Herberta George'a Wellsa, jest jak połączenie "Terminatora", "Coś za mną chodzi" i "Sypiając z wrogiem" z thrillerami Hitchcocka - wyszła z tego mieszkanka przerażająca, intensywna, klimatyczna i pełna mylnych topów. Do tego trzymająca w napięciu od początku do końca i satysfakcjonująco się kończąca. Dawno nie było w kinie tak efektownego i sprawnie zrealizowanego horroru.
-
Nieźle się ogląda ze względu na szybkie tempo i ciekawą fabułę, ale nie prowadzi to do w pełni satysfakcjonującego zakończenia. Nie jest to też raczej film, który ma szansę, jak chciałby reżyser, zamiast do portfeli trafić do serc widzów, przede wszystkim ze względu na brutalność, jaka dosłownie wylewa się z ekranu.
-
Niemal wszystko jest w tym filmie inne od tego, co do tej pory widzieliśmy w DC Extended Universe, pozbawione pewnego nadęcia i powagi, jakie znamy z "Człowieka ze stali", "Batmana v Supermana: Świtu sprawiedliwości", "Wonder Woman" czy "Aquamana", ale z zachowaniem przynależnej im widowiskowości.
-
W efekcie uczta, na którą został zaproszony widz, kończy się na etapie pierwszego dania, a chciałoby się drugie, nie mówiąc już o deserze. Z drugiej strony - czyż w dobrym kinie niedosyt nie jest bardziej pożądany niż przesyt?
-
Stanowi jednak może i nie do końca udaną, ale na niezobowiązującą i całkiem przyjemną rozrywkę dla całej rodziny. Tylko tyle i aż tyle.
-
Dość prosty i przewidywalny scenariusz, trochę akcji i napięcia, ale też nieco za dużo zwolnień, do tego znakomite aktorstwo, nostalgiczny klimat i ponownie kobiety jako dodatki do facetów. "Psy 3. W imię zasad", jedna z tych kontynuacji, na które czekaliśmy w polskim kinie najdłużej, potwierdza starą prawdę, że nie da się powtórzyć kultowości, można się za to do niej lepiej gorzej odwoływać. A że Pasikowski na swoim fachu się zna, o porażce mowy nie ma.
-
Kawał niegłupiego i trzymającego w napięciu rozrywkowego kina, które wcale nie zostawia widza w stanie bezrefleksyjnym. Imponująco zrealizowanego, pozbawionego dłużyzn.
-
Abrams napisał tym filmem własny i momentami naprawdę piękny list miłosny do "Gwiezdnych wojen", musiał jednak zaadresować go do zbyt wielu odbiorców. A że miłość bywa trudna, nie wszyscy po jego przeczytaniu będą szczęśliwi.
-
Sprawdza się jako ciąg dalszy, a jednocześnie zachowuje odrębną tożsamość. Co więcej - otwiera przed widzem wrota do bardzo ciekawego uniwersum, które ma ogromny filmowy potencjał. Miejsce w czołowej dziesiątce najlepszych ekranizacji horrorów Stephena Kinga ma raczej zapewnione, zapewne gdzieś pomiędzy obiema częściami "To".
-
Pomimo upływu lat zapisany na celuloidzie "Amazing Grace" nic nie stracił ze swojej pierwotnej siły. Sprawdza się zarówno jako dokument ilustrujący kulturowy fenomen społeczności afroamerykańskiej, jak i znakomity film koncertowy potwierdzający wyjątkowy kunszt i talent jednej z najbardziej niezwykłych pieśniarek wszech czasów.
-
Chociaż jest to najlepsza część od "Dnia sądu", pozostawia spory niedosyt, trudno też zrozumieć sens wprowadzenia pewnych wątków fabularnych.
-
Nie jest źle, wielbiciele pierwszej części nudzić się raczej nie będą, co nie oznacza, że nie mogłoby być lepiej.
-
Można filmowi zarzucić, że powiela wiele klisz, że chwilami bezpardonowo jedzie po bandzie i serwuje do bólu już ograne zagrywki, ale co z tego, skoro jako widowisko prezentuje się naprawdę dobrze.
-
Mocną stroną produkcji są trzymająca w napięciu fabuła i mroczny klimat, które sprawiają, że pomimo dość powolnie początkowo rozwijającej się akcji widz daje się porwać dusznej atmosferze widowiska.
-
Raczej nie będzie wydarzeniem na miarę książki, na podstawie której powstał, gwarantuje za to solidną dawkę absolutnie niepoprawnej i politycznie, i obyczajowo rozrywki i trochę zbyt dużą dawkę sztampowo podanej opowieści ku przestrodze. Można z czystym sumieniem polecić, a i po projekcji to sumienie pozostanie raczej czyste.
-
Ani nie wznosi serii na artystyczne wyżyny, ani nie obniża jej poziomu. To film nieco lżejszego kalibru niż "Avengers: Wojna bez granic", stanowiący preludium do "Avengers: Końca gry", który zakończy wiele kluczowych wątków serii.
-
Długo nie pozwoli o sobie zapomnieć, a jednocześnie w kapitalny sposób przypomina nam, dlaczego to właśnie "Gwiezdne wojny" są największym fenomenem popkultury ostatnich czterdziestu lat. Moc, nie tylko wrażeń, znowu jest z nami.
-
Rasowe wojenne kino science fiction, które powstało jako obietnica spełnienia marzeń fanów wychowanych na starej trylogii. I z tych obietnic perfekcyjnie się wywiązuje. Moc znowu jest z nami.
-
Mocne i sprawnie zrealizowane gangsterskie kino z licznymi zmianami akcji i zaskakującymi rozwiązaniami dramaturgicznymi, a do tego z jeszcze większą niż poprzednio dawką humoru.