Łukasz Radecki
Krytyk-
Takiego Jokera jeszcze kino nie widziało i trudno będzie go przebić innym. Oczywiście, ogromna w tym zasługa nagrodzonego Oskarem Jaoquina Phoenixa, który płynnie lawiruje między stanami rozpaczy, nerwowego śmiechu, kompletnego zagubienia i uwolnionej zimnej agresji.
-
Bez wątpienia jest to film znakomity, choć czy dorównuje poprzednikom? Ciężko jednoznacznie stwierdzić.
-
Superbohaterskie kino ma się wciąż znakomicie, czy się to komuś podoba, czy nie, a Detective Comics Extended Universe wciąż uparcie goni za Marvelem. I choć nadgonić nie zdoła, trzeba przyznać, że wreszcie znalazło właściwą drogę - czego dowodem jest choćby "Shazam!".
-
To wciąż niezwykła i poruszająca opowieść dla niemal całej rodziny. Najmłodsi niech póki co pozostaną przy pierwowzorze.
-
Tak więc "Kapitan Marvel" okazuje się być kolejną udaną propozycją z Marvel Cinematic Universe, na tyle lekką i przyjemną, że pozwalającą bawić się całej rodzinie, a przy okazji zaczerpnąć oddechu przed zanurzeniem się w realiach "Avengers: Endgame", o czym przypomina delikatnie scena po napisach.
-
Przyznaję, zdjęcia są niesamowite, plenery wyglądają obłędnie. Skaza jest jest jeszcze bardziej upiorny i przerażający niż wcześniej, zresztą, wszystkie zwierzęta prezentują się znakomicie. Ale w zasadzie dodano tu tylko dwie króciutkie sceny, skrócono piosenkę złego stryja, a resztę odwzorowano pieczołowicie w najdrobniejszych szczegółach.
-
Wielkiej rewolucji nie zrobi, głównie poprzez nadmierny chaos w wyborze adresata, a jednak potwierdza fenomen klockowych produkcji filmowych, które jeszcze długo będą bawiły widzów.
-
Nie próbuje dorównywać poprzednikom. Korzystając z ich dorobku bawi się formułą, ale w gruncie rzeczy sprowadza się do niezobowiązującej rozrywki.
-
Raz jest mrocznie i dynamicznie, zaraz humorystycznie i łagodnie. Raz twórcy są zachowawczy, innym razem szarżują z okrzykiem "a może się uda". A film ostatecznie sprawdza się idealnie jako lekka opowieść o losach młodego łotrzyka, właśnie - łotrzyka, bo duch takich romansów nad produkcją również się unosi.
-
W swojej formule brawurowej rozrywki film wypada znakomicie. Nikt tu nie udaje, że planował zrobić arcydzieło, w swojej klasie jest to jednak absolutna perełka.
-
Dla miłośników Melissy McCarthy. Dla reszty solidny średniak.
-
Nie ucieszy ani fanów komputerowej rozrywki, ani nie zdobędzie nowych widzów. Jako rozrywkowe, niezobowiązujące kino na raz wystarczy, ale jako zapowiadane odświeżenie legendy, niestety nie.
-
Nie jest to może klapa na miarę "Jestem zemstą" z Johnem Travoltą czy coraz słabszych produkcyjniaków z Bruce'm Willisem, niemniej, to film cierpiący na ciężką przypadłość, jaka dotyka thrillerów i kryminałów. Brak oryginalnego pomysłu. Plus za to, że nawet przez moment "Złe psy" nie próbują udawać nic innego.
-
To nie jest komedia dla młodych widzów wychowanych na absurdalnych amerykańskich komedyjkach, gdzie prym wiodą fekalno-seksualne żarty. To klasyczna komedia pomyłek, pełna czasem wręcz slapstikowego humoru i kipiąca od nagłych, choć dość przewidywalnych zwrotów akcji.
-
Intrygujące studium ludzkich zachowań, dramat obyczajowy nasycony dawką czarnego humoru. Film niebanalny i z wielkimi ambicjami, to pewne. Przez jednych wychwalany, przez innych surowo oceniany. My pozostaniemy gdzieś pośrodku.
-
Choć sam film wypada jako jeden ze słabszych produkcji Marvel Cinematic Studios, to okazuje się być jednym z najważniejszych.
-
Posiada wszystkie zalety, których zabrakło wersji aktorskiej. Jest mocny, bezkompromisowy, skierowany do dorosłego widza, a nie dorastającej młodzieży.
-
Dzięki humorowi i nienachalnemu przesłaniu okazuje się być jednym z najlepszych z dotychczasowych odsłon tego uniwersum.
-
Można dywagować długo, faktem jest, że choć to film nierówny, to jednak w założeniach świata przedstawionego odpowiednio skonstruowany i próbujący wyrwać się z legendarnego szablonu.
-
6.59 maja 2018
- Skomentuj
-
Cierpi dokładnie na tę samą przypadłość, co wcześniejsze obrazy z tej serii. Jest tu wszystko, akcja goni akcję, choć nie zawsze następuje zależność przyczynowo-skutkowa.
-
Wybitny. W pewnej kwestii można stwierdzić nawet, że pionierski - nie znajduję w pamięci polskiego obrazu, w którym tak doskonale zrealizowano dźwięk - tu słychać wszystko co trzeba, na tym samym poziomie głośności, nie ma problemu ze zrozumieniem wypowiadanych kwestii czy ryzyka utraty słuchu przy motywach muzycznych.
-
Genialny wizualnie, znakomicie zagrany, wybornie udźwiękowiony "mother!" przypomina w gruncie rzeczy żyrandol z "Upiora w Operze". Artystycznie znakomity, wprost skrzący się i tonący w przepychu. Ale w gruncie wiadomo, że i tak spadnie robiąc przy tym spory zamęt.
-
Doskonała rozrywka dla nieco starszych maluchów.
-
Jeden z najjaśniejszych diamentów w filmowej koronie Marvela.
-
Bez dwóch zdań film zapewni dobrą zabawę każdemu, kto polubił wcześniejsze produkcje Lego.
-
Seans tego obrazu można sobie zaplanować między kolejne odsłony wyczynów Jean Claude Van Damme i Stevena Seagala. Jak odskocznię i relaks.
-
Cierpi na tę samą przypadłość, co powieść - zaczyna się intrygująco, a potem coraz bardziej zwalnia tempo, przy okazji stając się coraz bardziej naiwnym.
-
Zdecydowanie warto zobaczyć ten film, by przypomnieć sobie, że nie trzeba brawury, by opowiedzieć dobrą historię. Dla miłośników Agathy Christie, dobrych kryminałów i starego kina - rzecz obowiązkowa.
-
Składa hołd epoce, którą dorośli wspominają z sentymentem. Potwór, choć przerażający, jest tu tylko dodatkiem, do tego by opowiedzieć o dwóch ważniejszych kwestiach - przyjaźni i dorastaniu.
-
Nolan znów pokazuje, że jest reżyserem wyjątkowym, ale "Dunkierka" jest filmem tylko bardzo dobrym, ale do ideału odrobinę zabrakło.
-
Najlepszy Spider-man? Tak, szkoda, że tego samego nie można powiedzieć o przeciętnym w gruncie rzeczy filmie.
-
Znakomite aktorstwo, genialne, ale nienachalne efekty, wspaniałe zdjęcia i wprost genialnie poprowadzona muzyka. Dzieło wręcz idealne.
-
Trzeba przyznać bowiem, że poziom efektów specjalnych pozostawia konkurencję daleko w tyle. I tyle. Bo nawet w trzeciej części te walki oglądało się po prostu lepiej.
-
Odrzućmy jednak na bok sentymenty i tęsknoty, a przede wszystkim fakt, kto stoi za kamerą tego filmu. Co wówczas otrzymamy? Bardzo sprawnie zrealizowany horror science-fiction opierający się na kilku znanych schematach, ale podziurawiony logicznymi błędami, które nie tylko odzierają serię z wszelkiej dramaturgii, ale kompletnie nie zazębiają się z późniejszymi odsłonami.
-
Tutaj wszystko jest jak być powinno - z rozmachem, humorem i przymrużeniem oka.
-
Piąta część to wizualny sztorm, humorystyczny szkwał i przede wszystkim udany powrót do utęsknionego portu po latach nie zawsze sensownej tułaczki.
-
Bez wielkiego nadęcia i ogromnych oczekiwań, Wonder Woman da się oglądać.
-
Imponujące widowisko - efektowna nawalanka z pretekstową fabułą - wszelkie proporcje są idealnie wyważone.
-
Wobec drugiej części "Strażników Galaktyki" wymagania fanów były ogromne. Tym bardziej cieszy, że zostały one zaspokojone.
-
Najbrudniejsze Gwiezdne Wojny. Dzięki temu też trochę najbardziej przejmujące, bo rzucające cień na całą sagę. "Łotr 1" pokazuje, ile naprawdę kosztowała ta "Nowa nadzieja", którą cieszyli się rebelianci w 1977 roku.
-
Na pewno nie jest to film dla wszystkich, na pewno nikogo nie pozostawi obojętnym.