-
Mogłoby być świetnie, a jest ot tak: zjadliwie, bez zgagi. To trochę mało.
-
Co drugi chce teraz robić uniwersum i zarabiać kilka razy, więc w jednej części nie chcą się ze wszystkiego wyprztykać. W efekcie powstaje kilka średniaków zamiast jednej dopracowanej produkcji. Tutaj nawet poskąpili okrągłego stołu, którego widzimy tylko część!
-
Ekscytujący, świetnie napisany. To skuteczna hybryda tradycji, legendy z nowoczesnością.
-
Jeśli lubicie Guy'a Ritchiego, mieszanie konwencji i nie przeszkadza Wam przegięta formuła oraz dość powierzchowne potraktowanie tematu, warto spróbować. Może nie znajdziecie tu górnolotnej rozrywki, ale prześmiewczą i swobodnie potraktowaną opowiastkę.
-
Nie podsiądzie raczej Pythonowskiego "Świętego Graala" na tronie najlepszego filmu inspirowanego legendami arturiańskimi. To jednak wciąż efektowny wakacyjny blockbuster z wyraźnym autorskim stemplem. Dla fanów reżysera pozycja obowiązkowa.
-
Szybki, agresywny i efekciarski, a przez to na wskroś nowoczesny, do tego stopnia, że czasem odruchowo oczekuje się, że bohaterom zacznie przygrywać hip-hop lub punk rock.
-
6.516 czerwca 2017
-
-
Nie zachwyca, jednak nie można powiedzieć, że to strata czasu. Akcja pędzi jak szalona, ale mimo wszystko i tak ma się wrażenie, że Guy Ritchie nad nią panuje w odpowiednich momentach wprowadzając spokojniejsze motywy.
-
Nie jest to widowisko, jakim powinno być. Brakuje mu uroku dobrych filmów Guya Ritchiego i za bardzo przypomina wyrachowany produkt, którego producent dał tydzień wolnego księgowemu.
-
Choć Charlie Hunnam bardzo się stara i nawet pamięta czasem o brytyjskim akcencie, oglądając najnowsze dzieło Ritchiego - i parafrazując Samuela L. Jacksona - już po chwili ma się dosyć tych pieprzonych węży w tym pieprzonym zamku. Monty Python i Święty Graal po raz kolejny okazał się bezkonkurencyjny.
-
Kolejna już hollywoodzka produkcja, której twórcy zignorowali opowiedzenie interesującej historii i wykreowanie charyzmatycznych bohaterów, a skupili się na widowiskowości i efektach specjalnych.
-
Choć seans nie jest spełnieniem marzeń, to jednak z przyjemnością obejrzałbym dalszą część tej opowieści.
-
6.716 czerwca 2017
-
-
Nie pokochałem ani tego paskudnego średniowiecza, ani tej wersji opowieści o królu Arturze. To co prawda solidna rozrywka, ale pełna wad.
-
Mimo pewnych niedociągnięć "Król Artur: Legenda miecza" przynosi dwie godziny zaskakująco udanej rozrywki.
-
Letni blockbuster miał szansę wylądować w tym samym koszyku, co Wonder Woman, lecz origin księżniczki Amazonek wypada przy nim o niebo, niebo lepiej. Nie oznacza to jednak, że Króla Artura: Legendę Miecza nie powinniście zobaczyć. Bez większych oczekiwań, dla czystej rozrywki, z przymrużeniem oka, zupełnie dla relaksu.
-
Wielbiciele legend arturiańskim wkurzą się na marginalizowanie kluczowych postaci, szukający epickiego rozmachu zawiodą, a fani "Przekrętu" poczują się ciut zawiedzeni poziomem żartów. W efekcie "Król Artur" jest taką nową wersją "Rocknrolli" - najsłabszego gangsterskiego filmu Ritchiego, ale nie tak złego, żeby nie dało się obejrzeć go w telewizji.
-
Przyzwoite kino na dobrym poziomie, któremu z pewnością zaszkodziły przesadnie krytyczne recenzje. Pomimo kilku wad uważam, że pójście do kina nie było straconym czasem.
-
Trudno oprzeć się wrażeniu, że niewiele brakowało, a względnie słaby ostateczny rezultat wyszedłby jednak na plus.
-
Nie jest to może najlepsze dzieło brytyjskiego reżysera, ale godne zobaczenia, aby poznać nowe spojrzenie na mit o początkach angielskiej państwowości, które miejscami potrafi zaskoczyć wprowadzonymi rozwiązaniami.
-
Próbuje oczarować wszystkich efektowną akcją, która przypomina tę z serii gier "Wiedźmin". Nie udało się.
-
Pokaz umiejętności walki głównego bohatera plus nastrojowa muzyka to odrobinę za mało jak na widowisko aspirujące do miana wakacyjnego hitu.
-
Niestety, z całego Sword&Sorcery, "sorcery" przebija się tu tak notorycznie, że aż niestrawnie, również przy scenach otwierających, które rzucają podłe światło na całą opowieść. Magia, czary, wielkie słonie, taka sytuacja. Na tej linii seans przebiegał dla mnie jak koszmar, bo naprawdę ciężko mi było związać magię z reżyserskim emploi, szczególnie z tak agresywnym CGI.
-
Jest pozytywnym zaskoczeniem. Ciekawie odświeża legendę i dostarcza znakomitej rozrywki.
-
Nie wszystko się udało. Szczególnie końcowy akt to jedna wielka popisówka w rytm kiepskiego CGI, gdzie już zaczynałem zerkać na zegarek, ale wszelkie pozbawione elementów fantasy części tej opowieści ogląda się już naprawdę dobrze.
-
Brakujące elementy da się jednak załatać niezłym aktorstwem, sprawną realizacją, wciągającą historią i fenomenalną, bodaj najlepszą spośród tegorocznych produkcji, ścieżką dźwiękową.
-
Z jednej strony otrzymujemy opatrzoną autorską sygnaturą opowieść o drobnych rzezimieszkach pokroju chłopaków z "Porachunków", z drugiej adaptację literackiego samograja poddaną srogiemu liftingowi.
-
8.38 lipca 2017
-
-
Atrakcyjnie zrealizowana, opatrzona świetnym soundtrackiem, ale przeciętna opowieść.
-
Nawet jeśli pod płaszczem średniowiecznego mitu Ritchie rozgrywa momentami zbyt mocno znaną ze swojej twórczości lekko zabawną opowieść wprost z bandyckich środowisk, to dla każdego umęczonego blockbusterową sztampą będzie to świeży i ożywczy powiew.
-
Moje zaskoczenie po seansie kinowym i zmiana nastawienia do Legendy miecza pomogły mi dobrze się bawić na kolejnych seansach i cieszyć unikalnym stylem, którym reżyser nasączył swoje dzieło.
-
Generalnie jednak filmu Ritchiego nie można traktować jako ambitnej produkcji o legendarnym przywódcy i założycielu okrągłego stołu. Jest to film zrealizowany dla czystej rozrywki i jako taki sprawdza się idealnie.
-
Zaproponowana przez Ritchiego wersja popularnej legendy z pewnością intryguje, ciekawi, a gdy lubimy takie nietypowe połączenia - również i bawi i dostarcza pożądanej rozrywki. Ja osobiście, choć samej próbie reżysera śmiało mogę przyklasnąć, nie mogę jednak odegnać od siebie myśli, że w tej naprawdę słusznej koncepcji, zabrakło nieco umiaru.
-
Jestem pozytywnie zaskoczony, jak dobrze ten film się ogląda.
-
Wyróżni się imponującymi zdjęciami i spektakularnymi scenami akcji, także w epickim, mrocznym Camelot.
-
Guy Ritchie próbował unowocześnić zarówno znaną wszystkim legendę, jak i gatunek filmowego fantasy. W zasadzie mu się udało, choć nie ustrzegł się mniejszych i większych potknięć.
-
6.720 czerwca 2017
-
-
Widowisko, które definiuje na nowo historię, którą większość z nas zna bardzo dobrze.
-
Uzasadnia kręcenie remake'ów i nowych wersji znanych opowieści. W odróżnieniu od bardzo tradycyjnej Pięknej i Bestii jest filmem na wskroś nowoczesnym, dynamicznym, efektownym, chwilami wręcz szalonym.
-
7.51 lipca 2017
-
-
Nie jest pozbawiony wad, które przeszkadzają odbiorcy w większym lub mniejszym stopniu, jednak produkcję ogląda się z zainteresowaniem, momentami z uśmiechem na twarzy, a prosta fabuła pozwala skupić uwagę na choćby montażu czy scenach ze slow motion.
-
Pomimo momentami chaotycznej fabuły widz może odnaleźć w filmie wiele dobrego. Od realizacji i obsady po czarny humor bohaterów.
-
Mam wrażenie, że w kategoriach kina rozrywkowego zdecydowanie się sprawdza i jestem przekonany, że wielu widzów zakocha się w tym filmie. Z drugiej jednak strony wisi nad nim widmo niewykorzystanego potencjału.
-
Jeśli jesteście gotowi przyjąć tę fantastyczną konwencję niemal zupełnie oderwaną od materiału źródłowego ze wszystkimi plusami i minusami inwentarza, to będziecie się bawić w kinie całkiem nieźle.
-
Całość jest zabawna, lekka, a jednocześnie oszałamia efektami specjalnymi.
-
8.34 lipca 2017
-
-
Mógłby służyć jako wizytówka brytyjskiej polityki historycznej. Tyle że to jedynie przydługa rozbiegówka do zasadniczej części legendy arturiańskiej.