-
Niestety, ale momentami można odnieść wrażenie, że całość, brzydko mówiąc, odrobinę się miota i w przypadku pojedynczych wątków zapomina je rozwinąć, bądź postawić przy nich przysłowiową kropkę nad "i". Mając jednak na uwadze wszelkie wcześniej wymienione zalety, jestem w stanie "Babyteeth" to wybaczyć. I to bez wahania.
-
To jeden z najlepszych świątecznych filmów, jakie widziałem. Bawi, angażuje, porusza i sprawia, że na serduchu robi się ciepło.
-
Ładnie oświetlony i z pewnym potencjałem, który ostatecznie twórcy marnują koncertowo. Przeciągnięta do bolesnych dwóch i pół godzin historia bez żadnej treści i wartości. Przebrnięcie przez nią stanowi nie lada wyzwanie.
-
Zwięzły i trzymający w napięciu. Choć nie aspiruje do bycia czymś więcej niż swego rodzaju studium porwania samolotu, kiedy wyłącza się ekran bynajmniej nie czuć rozczarowania czy też zmarnowanego czasu.
-
Na bazie tematów "przeszłych" sprawnie mówi o problemach świata współczesnego. Typowa dla Spike'a Lee niesubtelność momentami razi, jednak wciąż jest to wartościowy i efektownie zrealizowany manifest. Czas zatrzymać w końcu błędne koło nienawiści.
-
Petryfikująca opowieść o konsekwentnym rozkładzie moralności, która za sprawą swej fabularnej niejednoznaczności, a także aktorskiej oraz technicznej maestrii zostanie zapamiętana jako dzieło absolutnie wyjątkowe.
-
Jeden wielki fabularny chaos, którego twórcy wyraźnie nie byli w stanie podjąć decyzji, o czym tak naprawdę chcą opowiedzieć. Przy tak imponującym filmowym dobrobycie, z jakim mamy aktualnie do czynienia w kinach i nie tylko, aż szkoda poświęcać na to czas, energię oraz pieniądze.
-
Rian Johnson stworzył film kompletny, który zachwyca każdym swoim elementem, zapewniając równocześnie wręcz wybitną rozrywkę. Marketingowy slogan nie kłamał - faktycznie jest to 'whodunnit like no one has ever dunnit'.
-
Pomimo bardzo mocnych kreacji aktorskich na pierwszym planie, a także początkowo dość angażującej intrygi, jako całość po prostu nie zachwyca. Wyraźnie czuć tu zmarnowany potencjał.
-
Solidna kontynuacja, która pomimo niechlujnej skrótowości w pewnych obszarach oferuje wiele dobra i trzyma poziom oryginału.
-
Choć nie zapisze się na kartach historii jako jeden z najwybitniejszych przedstawicieli gatunku kina biograficzno-sportowego, "Le Mans '66" to widowisko, które z całą pewnością - i w pełni zasłużenie - przypadnie do gustu przytłaczającej większości widzów. Klasyczny, staromodny 'crowd-pleaser'.
-
Bardzo solidna kontynuacja, która choć nie stroni od nostalgii, posiada własną tożsamość. Nie sądzę, aby film ten osiągnął z czasem status kultowego, jednak spójrzmy prawdzie w oczy - nikt o zdrowych zmysłach tego po nim nie oczekiwał.
-
Produkcja, z której niewątpliwie da się czerpać frajdę, ale jako kontynuacja "Dnia sądu" sprawdza się znacznie gorzej niż "Bunt maszyn".
-
Pomimo iż "Mowa Ptaków" to dzieło, które ma w sobie elementy warte docenienia, skłamałbym pisząc, że całość przemówiła do mnie na jakiejkolwiek płaszczyźnie.
-
Netfliksowy "Król" to niewątpliwie przyjemne dla oka widowisko, które jednak nie ma w sobie na tyle angażujących elementów, aby okrzyknąć go mianem 'must-see'.
-
Choć seans "Farmageddonu" niewątpliwie można zaliczyć do grona tych przyjemnych, stanowi on potwierdzenie, iż liczne animacje dla dzieci działają najlepiej w skondensowanej, kilku/kilkunastominutowej ramie czasowej. Co jednak najważniejsze, młodsza część widowni nie powinna wyjść z kina zawiedziona.
-
Choć "Obywatel Jones" to dzieło, które ma swoje momenty, oraz którego przesłanie jest wciąż aktualne, poszczególne, niestety istotne potknięcia nie pozwalają mi postawić go w szeregu najlepszych polskich filmów bieżącego roku. Mimo to, choćby w celu późniejszego zgłębienia tematu, warto wybrać się na seans.
-
Trywialny akcyjniak, który najlepiej podsumowuje określenie "przeciętny". Nie jest to może najgorszy reprezentant swego gatunku, jednak koniec końców nie odważyłbym się z czystym sumieniem polecić wybrania się na seans.
-
Stanowi piękny pomnik dla tych, którym przyszło na własnej skórze doświadczyć horroru, jakim była "Wojna kończąca wszelkie wojny". Jest to dzieło, które - kolokwialnie mówiąc - po prostu warto zobaczyć.
-
Bez względu na wymienione wyżej mankamenty "Portret kobiety w ogniu" to wciąż jedna z najlepszych pozycji bieżącego roku. Gdyby ten film faktycznie był obrazem, bez zastanowienia powiesiłbym go na swojej ścianie.
-
Biorąc pod uwagę, jak mnóstwo czarów nieustannie "lata" po ekranie, jest wręcz szokujące, jak bardzo "Czarownica 2" pozbawiona jest wszelkiej magii. Poza Angeliną nie ma tu dosłownie nic, co uzasadniałoby sens wydania pieniędzy na bilet do kina.
-
Kontynuacja, której istnienie nie ma szczególnego sensu. Mimo to pewna część mnie chciałaby za kolejne 10 lat zobaczyć dopełnienie trylogii, aby raz jeszcze spojrzeć wstecz i pomyśleć, jak wiele się przez ten czas zmieniło.
-
Choć podążanie za świetnie zagraną protagonistką daje niemałą frajdę, a wszelkie technikalia są dopięte na ostatni guzik, "Zabawa w pochowanego" to produkcja, która nie zapisze się na długo w mojej pamięci.
-
Przystępny, mądry oraz ważny film i kolejny dowód na to, że polskie kino naprawdę ma się dobrze.
-
Przygnębiający portret rzeczywistości, w której króluje bezwzględny brak empatii, popychający do niewyobrażalnego okrucieństwa. Jedno wiem na pewno: film ten jeszcze długo będzie gościł w moich myślach.
-
Liczne peany, jakie przez długi czas słychać było pod adresem "Ślicznotek", nie znalazły odzwierciedlenia w rzeczywistości. Choć w wielu aspektach naprawdę bardzo solidna, całość pozostawia widza z brakiem wyrazistych odczuć zarówno względem bohaterów jak i podjętego w teorii tematu.
-
Pójście na seans stanowi tym samym ekwiwalent wybrania się do teatru i ponownego zobaczenia "Hamleta", "Wesela" czy też innej kultowej sztuki, tyle że w nieco innej, wciąż naprawdę dobrej interpretacji. Nie pożałujecie!
-
Widowisko, w którym niewątpliwie jest co podziwiać, jednak na płaszczyźnie emocjonalnej nie broni się już tak dobrze. Choć na czas seansu wciąga, nie porywa ono umysłu, serca i duszy widza w podróż do tytułowych gwiazd.
-
Nudne kino, które nie oferuje nic interesującego poza chwilowym poczuciem swego rodzaju satysfakcji z finalnej rzezi. Szkoda, albowiem zmarnowano potencjał na coś znacznie bardziej efektownego i wartościowego.
-
"Downton Abbey" bywa w wielu aspektach niezdarne, jednak jest to produkcja, która posiada na tyle wdzięku, że ciężko wyjść z kina będąc na nią obrażonym. Choć film ów nie wzbudził we mnie potrzeby sięgnięcia po serial, w głębi serca czuję, iż dla fanów może on stanowić wyjątkową gratkę.
-
Godne podziwu osiągnięcie, które w przystępny, w pewnym sensie rozrywkowy wręcz sposób opowiada skomplikowaną historię o człowieku i jego złożonej naturze. Jest to dzieło, które wrzyna się w umysł i nie daje o sobie zapomnieć.
-
Choć "To: Rodział 2" to wciąż solidna produkcja, pozostawia ona widza z poczuciem rozczarowania.
-
Jedyne co z biegiem lat z tego wszystkiego zapamiętamy, to puste przedpremierowe krzykactwo reżysera, w którego zmianę na lepsze, tak jak w przypadku filmowych "bohaterów", zwyczajnie już nie wierzę.
-
Posiada kilka solidnych elementów, jednak prawda jest taka, iż z czasem, jeśli w ogóle, będzie on pamiętany wyłącznie jako "ten z Ratajkowski". Z całym szacunkiem dla Emily, ale jest to po prostu za mało.
-
Niezwykle intymna opowieść o pełnym ironii życiowym zagubieniu oraz skomplikowanym procesie godzenia się z własną przeszłością. Robi ona praktycznie wszystko to, co cechuje wyśmienite kino: wzrusza, bawi i pozostawia z poczuciem satysfakcji.
-
To bez wątpienia solidna próba stworzenia dynamicznego oraz wciągającego kina sensacyjnego. Szkoda tylko, że na próbie się skończyło...
-
To pozycja wpisująca się w kategorię tych, które, jeśli humor i pogoda dopasują, można ewentualnie zobaczyć na jednym z wielu serwisów streamingowych. Nie jest to bynajmniej dzieło fatalne, jednak pieniądze za bilet do kina lepiej przeznaczyć na coś, co znacznie bardziej przysłuży się zdrowiu, jak np. owoce i warzywa.
-
Bardzo solidnie wyreżyserowana oraz zagrana pozycja, która nie aspiruje do bycia czymś więcej niż jest i zapewnia radosną, wakacyjną rozrywkę.
-
Nasi bohaterowie nie zawsze napisani są w sposób spójny, a poziom ich wiedzy na temat świata potrafi diametralnie różnić się ze sceny na scenę. Biorąc jednak pod uwagę, iż każdy z nich posiada swój wyrazisty wątek, zakończony inteligentnym morałem na temat dojrzewania, pewne potknięcia można twórcom wybaczyć i spokojnie cieszyć się tym wielce radosnym widowiskiem.