Noc poślubna. Panna młoda zostaje zmuszona do udziału w przerażającej grze.
- Aktorzy: Samara Weaving, Adam Brody, Mark O'Brien, Henry Czerny, Andie MacDowell i 15 więcej
- Reżyserzy: Matt Bettinelli-Olpin, Tyler Gillett
- Scenarzyści: Guy Busick, Ryan Murphy
- Premiera kinowa: 11 października 2019
- Premiera światowa: 27 lipca 2019
- Ostatnia aktywność: 14 stycznia
- Dodany: 1 września 2019
-
Niezwykle udany miks sarkastycznego humoru, kina grozy oraz groteski. Ta wybuchowa mieszanka sprawdza się głównie dzięki sprawdzonej obsadzie i nieoczekiwanemu zakończeniu. Fani horrorów nie powinni wyjść z seansu zawiedzeni.
-
Choć podążanie za świetnie zagraną protagonistką daje niemałą frajdę, a wszelkie technikalia są dopięte na ostatni guzik, "Zabawa w pochowanego" to produkcja, która nie zapisze się na długo w mojej pamięci.
-
Przewrotny ten film. Zabawny i krwawy, niekiedy zaskakujący, chwilami trzymający też w napięciu.
-
Sceny grozy mieszają się z tymi komicznymi. Ta produkcja nie udaje czegoś, czym nie jest. Bawi, momentami wywołuje ciary, ale najważniejsze, że widz chce ją oglądać.
-
Śmiały miks horroru, czarnej komedii i lekkiej satyry, a wszystko to w pewnych rękach duetu reżyserskiego i doskonałej Samary Weaving.
-
Pokazuje, że komediohorror ma się bardzo dobrze. I nawet jeśli satyra na wyższe sfery wydaje się już czymś ogranym, to pożenienie jej z czarną komedią/horrorem czyni ją świeżą. Dobra zabawa gwarantowana.
-
Dawka dobrej rozrywki, która nie obraża inteligencji widzą.
-
Trup się ściele, a krew i czarny humor leją się z ekranu. Jak dla mnie stosunek makabry do ironii jest idealnie zrównoważony. Sama nie przepadam za okrucieństwem na ekranie i na szczęście pewnych granic ten film nie przekracza. Jakieś wady na pewno ma, jednak nie zamierzam się na nich skupiać, bo nie zepsuły mi one świetnej zabawy.
-
Na osłodę pozostaje kilka zabawnych scen śmierci oraz dostarczającą wrażeń swoją rolą Samarę Weaving.
-
Nawet jeśli Zabawa w pochowanego nie ma raczej szans na stanie się obrazem kultowym, jest to wciąż kawał cholernie dobrej rozrywki. Film nie boi się przeplatać ze sobą grozy i humoru a w całym swoim szaleństwie okazuje się niezwykle szczery.
-
Choć przede wszystkim śmieszy, prawdopodobnie dość wiarygodnie oddaje to, jak mogłoby wyglądać prawdziwe polowanie niewyszkolonych w zabijaniu, zblazowanych bogaczy. To musiałoby być widowisko pełne chybionych wystrzałów, wypadków, niezgrabnych pościgów i przypadkowych ofiar. Przewrotnie więc choć fabuła jest niedorzeczna, zdaje się być całkiem realistyczna, a w dodatku delikatnie podszyta przesłaniem ideologicznym i piekielnie rozrywkowa.
-
Najmocniejszą stroną filmu jest jego wartość rozrywkowa. Nie wiem, czy ktoś się na nim szczególnie przestraszy, ale scenariusz przynajmniej stara się trzymać w napięciu. Dla mnie całkiem niezły.
-
Nie oczekujcie cudów, bo i też nie jest to film tego typu. Jak lubicie dziwne, bezkompromisowe kino niekoniecznie zorientowane co to polityczna poprawność, to śmiało Wam go polecam.
-
Warto iść do kina, jeśli lubimy estetykę gore i nastawiamy się na czystą rozrywkę, która nie wymaga myślenia.
-
Bardzo dobre, trzymające w napięciu kino grozy z ciekawymi twistami.
-
Zabawa w pochowanego jest tym, czym być miała i czym być powinna. Niesamowicie stylowo zrealizowaną krwawą bajka dla dużych chłopców i dziewczynek, czarną komedią godną takich klasyków gatunku jak Śmiertelne zauroczenie.
-
Chory, krwawy i przezabawny finał wynagradza wcześniejsze wpadki.
-
Zarówno sytuacja dramaturgiczna, jak i przyjęta przez reżyserów strategia łączenia estetyki gore z humorem przywodzi na myśl głośne "Uciekaj" Jordana Peele'a. Z wiadomych przyczyn twórcy nie skupiają się na kwestii rasowej, wykorzystują jednak okazję, by stworzyć satyrę na klas wojnę klas. Wyszło im to zdecydowanie lepiej niż próba zrealizowania hardkorowej wersji "Dziecka Rosemary".
-
Idealna pozycja na październikowy wieczór w kinie i sprawdzi się jako substytut dla tanich, kiepskich straszaków, które zawsze pojawiają się przed zbliżającym się świętem Halloween. Pamiętajcie, żeby zabrać na seans swoich teściów.
-
Miks horroru, satyry i czarnej komedii, który okazał się jednym z najlepszych straszaków nie tylko ostatniego roku, ale i lat. Dla fanów podobnych hybryd - obowiązkowo do nadrobienia.
-
Charyzmatyczna bohaterka, brawurowo rozłożone akcenty pozwalające płynnie przechodzić od dramatyzmu do komizmu, i wreszcie umiejętnie budowane napięcie. Nie ma tu nic ambitnego, a twórcy w żaden sposób nie próbują, by film zapisał się w pamięci, ale oferują w zamian w pełni samoświadomą zabawę, od której przez 90 minut się nie oderwiecie.
-
Specyficzny, ale całkiem udany komediowy horror, do którego należy podejść z dużym dystansem.
-
Dokładnie na tym, naturalnym i całkowicie intencjonalnym wprawianiu odbiorcy w dobry humor, budują swój film Tyler Gillett i Matt Bettinelli-Olpin i wychodzą z tego z tarczą. "Zabawa w pochowanego" to nic więcej zatem niż porządnie zrealizowany, odpowiednio lekki horror, by zadowolił każdego fana niekoniecznie zmuszającej do kilkugodzinnych refleksji historii z dreszczykiem w weekendowy wieczór.
-
Pogrywają sobie twórcy z konwencjami kina grozy, a motyw final girl traktują jako inspirację - na jego kanwie budują scenariusz, który zaskakuje, żongluje schematami i trzyma w napięciu. Reżyseria Gilletta i Bettinelliego-Olpina jest dynamiczna, a miejscu akcji nadano hammerowski charakter.
-
Jeśli "To 2" was rozczarowało, a w streamingu nie możecie znaleźć żadnego dobrego horroru przed Halloween, to polecam waszej uwadze film "Zabawa w pochowanego".
-
Choć rachunki za przelaną sztuczną krew były spore, makabra w Zabawie w pochowanego jest na takim poziomie, by nie zniesmaczyć przysłowiowego statystycznego widza. Również z tego względu wydaje się, że właśnie taki widz będzie bawił się na tym filmie najlepiej.
-
Bettinelli-Olpin i Gillett zadbali o to, by ich filmowe dzieło, mimo swojej nieskomplikowanej fabuły, pozostawiało widzowi szersze pole do interpretacji. Można powiedzieć, że produkcja sama w sobie przywodzi na myśl tę przypominającą labirynt willę, w której wnętrzu spędzamy półtorej godziny w towarzystwie bohaterów Zabawy... Mnogość motywów, mozaika charakterów i zestawienie gatunków sprawiają, że nigdy nie mamy pewności, co zastaniemy za zamkniętymi drzwiami.