Urszula Schwarzenberg-Czerny
Krytyk-
Przyjemny, niewymagający i zabawny.
-
Nie ma tu wyraźnego apelu o pociągnięcie do odpowiedzialności gigantów z Doliny Krzemowej, którzy mimo technologicznego skandalu nadal pozostają de facto ponad prawem.
-
Klimat prawdziwej grozy nie zostaje jednak w "Smętarzu dla zwierzaków" zbudowany, tragedia rodziny nie stanie się również emocjonalnie wiarygodna. Może akurat tego filmu nie trzeba było wskrzeszać?
-
Czasem strasznie się dłuży, ale poprzetykany jest momentami zaskakująco nostalgicznymi i naprawdę zabawnymi.
-
Idealnie oddaje klimat jazdy na deskorolce.
-
Choć Knightley, Skarsgård i Clarke to naprawdę wybitni aktorzy, z tak nierównym, niepogłębionym scenariuszem nie mieli szans sobie poradzić.
-
"Potrójna granica" ma dobrą obsadę, ale jest filmem niespójnym.
-
Film jest w porządku. Jest czasem zabawny, czasem nostalgiczny, kiedy trzeba, wyraźnie prokobiecy. Jednak w tym wypadku to trochę za mało i trochę w zbyt stonowanej formie.
-
Jest kontynuacją jednego z najlepszych i najzabawniejszych filmów dla dzieci ostatnich lat. I jako taka nie ma łatwo. Pozostaje rozrywką na wysokim poziomie, ale porównania działają na niekorzyść.
-
Pasjonujące to może nie jest, ale za to zupełnie nieszkodliwe i czysto rozrywkowe.
-
Oszustwa w "Do zobaczenia w zaświatach" mają tak skomplikowaną strukturę, że akcja filmu traci na przejrzystości.
-
Od samego patrzenia podnosi się poziom adrenaliny.
-
Collette gra postać, która niespecjalnie lubi własne dzieci, dotyka różnych sfer tabu, zarazem wyrażając grymasem czystą złość i przerażenie. Jest ciepły czerwiec, ale trudno wyjść z kina bez przekonania, że za tę postać zimą przyszłego roku aktorka może odebrać kilka lśniących statuetek.
-
Sypie się w momencie, gdy reżyserzy próbują zmienić dość luźną antologię w głębszą narrację naprowadzającą na spójne zakończenie. To już przerosło ich ludzkie możliwości.
-
Trochę horror, trochę satyra na śmierć Józefa Stalina, która w 1953 r. wywołała walkę o władzę wewnątrz politbiura, gdzie wśród zainteresowanych przejęciem Związku Radzieckiego byli Nikita Chruszczow i szef NKWD Ławrientij Beria.
-
Niezależny, bezkompromisowy, nieprzeintelektualizowany, a zarazem wielopoziomowy i pewnie prowadzony debiut.
-
Film łączy więc nawiązania do tradycji wielu kultur afrykańskich z elementami afrofuturystycznymi, a jego socjologiczne i polityczne przesłanie wzmacnia jeszcze bardzo dobry soundtrack Kendricka Lamara, być może najważniejszego głosu we współczesnym hip hopie.
-
Łączy tanie chwyty z filmów klasy B z poważnym romansem, jest również próbą powiedzenia czegoś poważnego o funkcjonowaniu poza akceptacją społeczną.
-
Film jest zbiorem zabawnych, absurdalnych anegdot.
-
Nie ma słabych ról w tym filmie.
-
Jest niezłym thrillerem, a także dość pobieżnie dotykającą zasad moralnych opowieścią o tym, co jest, a co nie jest na sprzedaż.
-
Jest równocześnie nudny i dramatyczny.
-
Większość krupierów i graczy w pokera w tym filmie to zawodowcy, którzy za 12 godzin profesjonalnego obracania żetonami i kartami dostawali na planie tylko 90 dol.
-
Dorównuje pierwszej części filmu dla dzieci z 2014 roku dlatego, że zachowuje sprawnie poprowadzoną, wartko płynącą akcję i inteligentne poczucie humoru.
-
Cała polsko-fińska produkcja, wyreżyserowana przez Irę Carpelan i Jakuba Wrońskiego, trwa tylko 80 minut, co powinno odpowiadać w kinie małym dzieciom.
-
Uderza falą emocji i pozytywnej energii.
-
Autor filmu wydaje się dobrze rozumieć dzieci.
-
Wybitny, nominowany do Oscara dokument haitańskiego reżysera Raoula Pecka oparty jest na nieopublikowanym tekście afroamerykańskiego pisarza Jamesa Baldwina.
-
Jest skierowany do szerszej publiczności, niż była sama sztuka artysty, więc siłą rzeczy musi być też trochę rozczarowujący.
-
Kim Seong-Hun bowiem nie tylko inteligentnie prowadzi wątek katastroficzny, łączy go też z satyrą na zgromadzonych u wylotu tunelu polityków koniunkturalistów, dziennikarzy tracących szybko zainteresowanie poważną sprawą i ratowników przeżywających problemy organizacyjne. Bo jest to również film o kryzysie komunikacji między ludźmi w Korei Południowej.
-
Dokument Marcina Borchardta broni się, mimo że porusza ten sam temat co niedawny wybitny film biograficzny "Ostatnia Rodzina" Jana P. Matuszyńskiego.
-
Nie jest specjalnie brutalny, a jego powtarzalność dość szybko zaczyna męczyć.