Filmowa biografia jednej z najważniejszych postaci kultury gejowskiej XX wieku.
- Aktorzy: Pekka Strang, Lauri Tilkanen, Jessica Grabowsky, Taisto Oksanen, Seumas F. Sargent i 10 więcej
- Reżyser: Dome Karukoski
- Scenarzysta: Aleksi Bardy
- Premiera kinowa: 24 listopada 2017
- Premiera światowa: 27 stycznia 2017
- Dodany: 26 maja 2017
-
Jedyna refleksja na temat twórczości Toma sprowadza się do starego jak cenzura pytania, czy tego rodzaju obscena ma w ogóle rację bytu. Odpowiedź jest oczywista. Zgodni co do tego będą wszyscy ci, którzy zdecydują się zapłacić z własnej kieszeni za bilet na film o słynnym gejowskim obrazoburcy.
-
Zapewne cieszyć się należy z kolejnego przełamania heteronormy, ale jednak wszystko ma swoją cenę. Karukoski oszczędnie i bez eksponowania detali pokazuje na ekranie rysunki Toma, niekoniecznie zresztą te najostrzejsze.
-
Historia jednej z najważniejszych ikon kultury gejowskiej XX wieku nie jest nową jakością, ale samą omawianą postacią i poprawną realizacją potrafi zainteresować.
-
Wydaje się bardziej szkicem, pierwszą wersją historii, aniżeli ukończonym scenariuszem filmowym, a co dopiero gotowym filmem.
-
"Tom of Finland" świetnie się ogląda. Chciałoby się jeszcze, żeby zostawał ten film w Tobie nieco dłużej. Jednak warto go obejrzeć choćby dla samego Toma/Touko, który naprawdę zrobił wiele dla ucywilizowania gejowskiej pornografii, oraz dla genialnie odgrywającego go Pekki Stranga.
-
Karukoskiemu udało się uchwycić niesamowitą osobowość, przemiany społeczne, a to wszystko w artystycznym tonie bez nadęcia i emfazy. Ten film to kawał dobrej historii.
-
Działa, punktując - zarówno pozytywnie jak i negatywnie - gejowską "wolność" i jej skutki.
-
Fiński kandydat do Oscara portretuje jednego z najbardziej kontrowersyjnych artystów gejowskich XX w. Rysownik Touko Laaksonen przelewał na papier jednak nie tylko swoje erotyczne fascynacje, ale i lęki, co udało się świetnie uchwycić Dome Karuskiemu.
-
Jest skierowany do szerszej publiczności, niż była sama sztuka artysty, więc siłą rzeczy musi być też trochę rozczarowujący.
-
Nie tylko postać Touko Laaksonena jest fascynująca, ale sam film to dobra rzemieślnicza robota, która mądrze domaga się naszej uwagi dla wybitnego artysty.
-
Dobry w sumie film, ale pozostawiający uczucie niewykorzystania swojego potencjału.
-
Na ten odwieczny dylemat - sztuka czy pornografia - Karukoski reaguje w bodaj jedyny właściwy sposób: obie odpowiedzi są poprawne.
-
Reżyser stosuje zatem znajome schematy opowieści biograficznych. Umiejętnie przeplata powagę z humorem, serwuje optymistyczne przesłanie.
-
Jest intrygująco, inteligentnie o potrzebie poruszania różnymi częściami ciała, by człowiek był szczęśliwy. Nie tylko głową, ale film jest z nią zrobiony - skutecznie i nie statecznie.
-
Rozszalała seksualność w "Tom of Finland" zamienia się ostatecznie w potulny sensualizm, na dodatek podszyty melancholią. Film po części zatraca swój wywrotowy potencjał, zdolny nieustannie dekonstruować zastane sposoby prezentacji homoerotycznego pragnienia.
-
Spiżowe popiersie na jakimś placu N-tego Zwycięstwa - z wywrotową estetyką Laaksonena ma tyle wspólnego, co Pornhub z publiczną telewizją.