WatchingClosely
Źródło-
Skrajny eksperyment, który stał się jednym z największych osiągnięć filmowej Awangardy. Jeśli chcecie rozpocząć swoją przygodę z czechosłowacką Nową Falą, to nie ma lepszego filmu niż "Stokrotki". Po prostu zabawa na całego!
-
Szykujcie się na trudny i wymagający seans, ale gwarantuję, że nie będziecie żałować tych 90 minut spędzonych pośród barokowych niekończących się korytarzy.
-
Dla mnie świat przed obejrzeniem "Drzewa życia", a świat po obejrzeniu "Drzewa życia", to całkowicie inna teraźniejszość. Być może dlatego, że dzięki niemu poznałem, że istnieje coś takiego jak kino arthouse'owe i zakochałem się w sposobie opowiadania symbolami. Nie mam wątpliwości, że arcydzieło Terrence'a Malicka to jeden z ważniejszych filmów jakie obejrzałem w życiu. Szkoda tylko, że tak duża część ludzi śmieje się z niego i nawet nie stara się zrozumieć, co ze sobą niesie.
-
Jeśli wkraczać w rzeczywistość po-godardowskiego świata sztuki to właśnie w tym szalonym rytmie Babilonu. Więcej dodawać nie trzeba - Kino żyje!
-
Sprawdza się zarówno jako piękny tribute dla klasycznej sagi, jak i genialne rozwinięcie nowych wątków.
-
Cichą noc można określić jednym, zdecydowanie nadużywanym ostatnio słowem. Jednak jak rzadko, w przypadku tego filmu pasuje ono jak ulał: sztos!
-
Nie idźcie na Ligę sprawiedliwości - nie wiadomo czy to film Zacka Snyder, czy Jossa Whedona. Wiadomo, że to film, który powinien być co najmniej dobry, ale potencjał zmarnowano na długo przed jego pojawieniem się w kinach.
-
Kino, które może stać się skuteczną odtrutką na kolejne antykomedie romantyczne z Karolakiem i filmy naznaczonego przez Boga Patryka V. Trzymam za Palkowskiego kciuki!
-
Znajdą się zapewne tacy, którzy uznają, że reżyser po prostu rzucił na świat swój "idiotyczny" pomysł, tymczasem ów "idiotyzm" bardzo mnie zaintrygował i skłonił do myślenia.
-
Pomysł był ciekawy. Jednak według mnie na samym pomyśle się sprawa skończyła.
-
Odważna, szalona i bardzo ambitna wizja zapadła mi w pamięć i będę do tego filmu wracał. Poza tym pewnych wizji i metafor zawartych w tym filmie nie należy, moim zdaniem, traktować zbyt serio.
-
Właśnie dlatego nie lubię Thor: Ragnarok - bo za dużo było związanego z nim talentu i ciekawej historii, a za mało z tego wyszło.
-
Oglądaliście może spektakl z aktorami z Dlaczego ja na West Endzie? Tak właśnie można się czuć podczas seansu Pierwszego śniegu, filmu którego fundamenty są trwałe jak Met, Royal Albert Hall czy Carnegie Hall, ale w którym genialni wykonawcy wystąpili w stanie wskazującym na spożycie lub z ciężkimi problemami żołądkowymi.
-
Denis Villeneuve zmierzył się z legendą kultowego filmu Ridleya Scotta. Nie tylko stworzył genialną jego kontynuację, ale śmiem twierdzić, że wybił się swoim filmem na niepodległość, bo Blade Runner 2049 jest obrazem zupełnie innym, ale równie wielkim, absolutnie trzymającym za gardło i rozdzierającym serce. Zachwyt duży i niespodziewany.
-
Nosi znamiona identycznego przestępstwa filmowego, jakim były ostatnie filmy tego mesjasza polskiej kinematografii.
-
Większy, dłuższy, wybuchowy, ale też i dużymi momentami nudny i po prostu czerstwy. A tego w przypadku takiej rozrywki wybaczyć nie można, szczególnie w chwili, kiedy kino widziało już praktycznie wszystko.
-
Cały ten film jest poniżej oczekiwań i to zarówno moich, jak i fanów twórczości Kinga. Nie ratuje go ani obsada, ani realizacja, która odbiega in minus od hollywoodzkiej normy. Mroczna wieża to jedno z największych i miejmy nadzieje ostatnich rozczarowań tego filmowego lata.
-
Jeśli Baby Bump było filmem zrobionym "przy okazji" kręcenia Królewicza Olch to mam dla Kuby Czekaja receptę na sukces: niech każdy film kręci tak jakby miał go robić "przy okazji". Jeśli uda mu się połączyć wizualną wrażliwość oraz wyczucie muzyczne z fabularną stabilnością, może trzeci jego obraz wreszcie przyciągnie do kina więcej widzów. Temu nie wróże wielkiej kariery.
-
Obraz, który wizualnie zmienia kino! Cieszę się, że właśnie na T-Mobile Nowe Horyzonty odbyła się polska premiera tego filmu, bo jak mało który, ten właśnie poszerza horyzonty języka filmowego. I zachwyca!
-
To jest właśnie magia kina, że oglądamy film wojenny, zakwalifikowany jako PG-13, który nawet na moment nie odchodzi od realistycznego obrazu wydarzeń z przeszłości. Oglądając go czujemy się tak, jakbyśmy właśnie czekali na cud na plaży lub na molo Dunkierki.
-
Zapewne stanie się kultowy. Wygląda na to, że słusznie.
-
Zapewniam, że zakochacie się w tej wspaniałej kobiecie, która zahipnotyzuje Was na wiele godzin, a może dni i miesięcy.
-
Nie pokochałem ani tego paskudnego średniowiecza, ani tej wersji opowieści o królu Arturze. To co prawda solidna rozrywka, ale pełna wad.
-
Absolutnie wybitny, jeden z najlepszych jakie pokazały się w europejskich kinach w tej dekadzie.
-
Nuda, patos, fetyszyzowanie efektów specjalnych, bohaterowie pozbawieni energii i chemii.
-
Ani nie jest filmem pozbawionym fabuły, ani nie trzyma widza za gardło atmosferą - jest natomiast intelektualnym bełkotem reżysera, który wybrał sobie za perspektywę sztuczną sytuację festiwalu muzycznego, dobrał do tego a priori muzykę i... w dość oczywisty sposób nie wiedział co z tym dalej zrobić.
-
Jak przed początkiem tego filmu byłem śpiący, tak dzięki niemu naładowałem akumulatory. Więcej takiego luźnego Marvela!
-
Jest przykładem na to, że horror może być dziełem sztuki, powstającym w kontrze do ludzkich lęków i słabości.
-
To, że film Arnold nie jest oryginalny fabularnie pozostaje jednak kompletnie bez znaczenia w kontekście jego realizacji, w której można się bez reszty zakochać.
-
Assayas ratunku dla swojego filmu szukał w trickach narracyjnych, którymi mógłby się posłużyć choćby Krzysztof Kieślowski. Jednak Personal Shopper dowodzi, że uczniem starego mistrza okazał się fatalnym.
-
Odgrzewany, ale bardzo smaczny kotlet.
-
Mnie niemal do pełni szczęścia wystarczy więcej Valerii Bruni Tedeschi - co za energia! Czas spojrzeć na jej karierę bardziej uważnym okiem.
-
Do tego filmu idealnie pasuje określenie: małe, wielkie kino. Naprawdę rzadki przypadek.
-
Pewnie kultowy nie będzie, ale jak na sequel robiony po 20 latach trzeba go uznać za niemalże wzorcowy. Wielkie pozytywne zaskoczenie.
-
Ta filmowa opowieść byłaby dla mnie nie do zniesienia, gdyby nie Karolina Gruszka. Choć zasługuje na lepsze scenariusze, mimo wszystko trochę uratowała tę produkcję swoim zniuansowanym aktorstwem, a pięknie uchwycił to operator Michał Englert.
-
Jeden z przykładów typowego amerykańskiego kina historycznego. Typowego, co nie oznacza, że nieudanego, bo film ten broni realizacyjna sprawności i obsada, którą określiłbym mianem "to die for".
-
Zachwyciło mnie to, że nie przynosi łatwych rozwiązań, nie podąża tropem klisz i nie popada w banał. Odnoszę wrażenie, że w żadnej scenie i w żadnym detalu nie ma w tym filmie niczego przypadkowego.
-
Nie było lepiej nakręconego kina wojennego od czasu Szeregowca Ryana.
-
O przyzwoitości nie ma mowy - jest oparta na faktach historia, z której nie udaje się wycisnąć żadnych realnych emocji.
-
Jedna z rzadkich udanych prób odświeżenia westernu, połączonego z inspirującym kinem drogi i dramatem niemalże rodzinnym.
-
Okazał się dla mnie zupełnie zaskakującym zjawiskiem. Jest to film, w którym sceny dramatyczne ocierają się mocno o kicz czy przerysowanie, ale mimo to wywołują w widzu emocje, których byśmy się nie mogli spodziewać.
-
Sens rozwodzenia się nad tą filmową poczwarą jest cokolwiek żaden.