Chory pisarz Louis wraca do rodzinnego miasteczka, aby oświadczyć swojej rodzinie, że umiera.
- Aktorzy: Gaspard Ulliel, Vincent Cassel, Marion Cotillard, Léa Seydoux, Nathalie Baye i 7 więcej
- Reżyser: Xavier Dolan
- Scenarzysta: Xavier Dolan
- Premiera kinowa: 10 lutego 2017
- Premiera światowa: 19 maja 2016
- Ostatnia aktywność: 23 listopada 2023
- Dodany: 23 stycznia 2017
-
Oczywiście nie ma nic złego, gdy film drażni, lecz rozdrażnienie czy zmęczenie seansem powinno do czegoś prowadzić. "To tylko koniec świata" nie prowadzi do niczego.
-
Genialna kompozycja równoważy tragikomedię, sprawiając, że produkcja Dolana utrzymuje wysoki poziom w każdym aspekcie.
-
Koncertowo zagrana, utrzymana w specyficznym, niepokojąco-krępującym klimacie, rozgrywająca się głównie w zamkniętej przestrzeni historia jednego - pod wieloma względami szczególnego - dnia z życia rodziny Knipper.
-
Xavier Dolan, jak przystało na wrażliwca współczesnego kina, piętrzy emocje i stawia na sztorc mieszankę ludzkich charakterów. Niby nic nowego, gdyby nie fakt, że robi to niezwykle organicznie. Głośniej, intensywniej, więcej - aż do bólu.
-
Przegadany, zbyt teatralny i za długi. Część dialogów jest jednak trafna i uniwersalna, pokazująca typowe zachowania ludzkie. Film ratuje również dobre aktorstwo, sprawna realizacja i świetna, choć sporadyczna, muzyka.
-
Dolan ewoluuje jako reżyser z każdą kolejną produkcją, z każdą kolejną koncepcją staje się coraz dojrzalszy - emocjonalnie oraz autorsko.
-
Wspaniale zrealizowany, a aktorzy poprowadzeni zostali przez reżysera wzorowo - zdają się obijać o ściany, niczym ptaki w klaustrofobicznie małej klatce.
-
Mało jest też ostatnio filmów tak irytujących, jak "To tylko koniec świata".
-
Ma klasę, dobre tempo, czasami zanadto przyspieszające w rytm teledyskowo zmontowanych retrospekcji.
-
Ciężki jest ten film i niezwykle poruszający. Zmiótł mnie emocjonalnie równie mocno, co mój ulubiony Na zawsze Laurence.
-
Mimo że "To tylko koniec świata" nie jest tym samym kinem totalnym, jakie ujrzałem w "Mamie", to tak autorskiej wizji rodziny w świecie gatunkowych przeklejek można ze świecą szukać.
-
Dolan zasługuje na oklaski za swoje ostatnie dzieło, ale już nie tak gromkie, jak kiedyś.
-
Zdecydowanie to historia "pod" Dolana. A ten czuje się w tych okolicznościach, jak ryba w wodzie. Więc rozgrywa całą tę psychodramę w iście charakterystyczny sobie sposób, pozostając blisko bohaterów, wgryzając się w ich emocje i uczucia.
-
Fani dobrych dramatów i to nie tylko w reżyserii młodego Kanadyjczyka, który kolejny raz udowadnia, że jest mistrzem prowadzenia aktorów i doboru ścieżki dźwiękowej, będą zachwyceni.
-
Xavier Dolan zaliczył pierwszą poważną wpadkę w swoim dorobku. Jego nowy film to chybiony i przeszarżowany aktorsko dramat, który zamiast poruszać - irytuje.
-
Irytujący, histeryczny, męczący film. Jedyny w swoim rodzaju.
-
Mistrzowsko wyreżyserowana i zagrana tragifarsa.
-
W filmie tym temperatura emocji rośnie bowiem wprost proporcjonalnie do aury panującej za oknem. W środku jednak upalnego lata, jak to zwykle bywa, przychodzi też czas na burzę.
-
W tym teledyskowym filmie, który momentami przypomina bardziej klip niż fabułę, najbardziej udali się bohaterowie - za sprawą talentu wybranych przez Dolana aktorów.
-
Robi wrażenie, ale chciałoby się więcej.
-
Kameralny film rozgrywający się prawie w całości w kilku ciasnych pomieszczeniach, jest doskonałym przykładem rozwijającego się nieustannie stylu Kanadyjczyka.
-
To co jednak najbardziej przeszkadza, denerwuje i męczy w tym filmie, to przesadna ekspresja, przesadna wylewność emocji i uczuć, jaką przejawiają bohaterowie. Wszystko zostaje tutaj wykrzyczane, wygarnięte i wyolbrzymione do kwadratu.
-
Majstersztyk. Kolejny, konsekwentny krok artysty, który powoli próbuje oderwać się od własnych wspomnień i zaczyna wnikliwie przyglądać się innym. A jednocześnie nie traci autorskiego charakteru.
-
Okazał się dla mnie zupełnie zaskakującym zjawiskiem. Jest to film, w którym sceny dramatyczne ocierają się mocno o kicz czy przerysowanie, ale mimo to wywołują w widzu emocje, których byśmy się nie mogli spodziewać.
-
Formalnie jest to znany już widzom Dolan, który bawi się kamerą, montażem i muzyką.
-
Niestety, cieniem na intrygującej konstrukcji kładzie się popkulturowa wrażliwość Dolana. Zwykle działa na jego korzyść, ale przy tak kolosalnych tematach jak śmierć, przemijanie i przyległości okazuje się niewystarczająca.
-
Chociaż jest hałaśliwe, to bardzo spokojny, wręcz wyciszony obraz ostatniego pożegnania, gdzie nie wszystko musi zostać wypowiedziane, aby zostało w pełni zrozumiane.
-
Piękny i przerażający. Przywołujący na myśl zachowane w pamięci obrazy i dźwięki jeszcze długo po seansie.
-
Muzyka dyktuje rytm montażu, kamera prowadzi aktorów jak w tańcu, a wyśmienity dialog wyznacza tempo scen.
-
W gruncie rzeczy od takiego "Sierpnia w Hrabstwie Osage" różni się jedynie kilkoma małymi, ekstrawaganckimi detalami, pozostając filmowym teatrem - dość statycznym, przegadanym, nużącym.
-
Oparty na sztuce teatralnej film nabiera czysto kinowej materii dzięki konsekwentnej pracy kamery. Nakręcony na taśmie analogowej Koniec świata prawie w dziewięćdziesięciu procentach składa się z ujęć twarzy. Odpowiednio zmontowane portrety, nadający rytm montaż, szybka wymiana zdań i świetnie dobrani aktorzy nadają materiałowi odpowiedniej głębi.
-
Niezwykle ciekawy portret rodziny, który dzięki wielkiej bliskości bohaterów tyleż wciąga, co przytłacza.
-
To wciąż jest Dolan, który urzeka - twórczą emfazą, wizualnym dopracowaniem i igraniem z otaczającą nas popkulturą. Jednak psychologiczna szarża momentami staje się groteską, a konflikt przy stole nie prowadzi do żadnych zmian i wniosków.
-
Dobra obsada oraz idealnie wpasowana w klimat filmu muzyka w połączeniu z wrażliwością artystyczną reżysera, dają kino poruszające lecz nie przytłaczające.
-
Być może nie jest tak dobry jak "Mama", ale to dalej niezwykłe kino wobec którego nie sposób przejść obojętnie.
-
W istocie jest to kino pełne paradoksów i połączeń, które trzymają się jedynie dzięki reżyserskiej wprawie. Obok wiarygodności uczuć bohaterów, widoczny jest tu dolanowy sznyt, czyli maksymalizm w oddawaniu emocji oraz przeplatanka surowych scen z wręcz teledyskowymi sekwencjami.
-
Psychologiczny, klaustrofobiczny. Czyli taki, który całkiem nieźle ukazuje duszność relacji rodzinnych.
-
Film trudny w odbiorze i możliwy do zinterpretowania na wiele mniej lub bardziej zbliżonych sposobów.
-
Największymi problemami filmu okazały się być dość uciążliwa narracja i niekoniecznie udane dialogi, które swoją chaotycznością sprawiają, że w niektórych momentach seans przemienia się w psychiczną torturę. Tym niemniej trzeba przyznać, iż w filmie nie brakuje ambitnych scen.