
- 100% pozytywnych
- 82 krytyków
- 91% pozytywnych
- 204 użytkowników
Chcący zerwać z kryminalną przeszłością młody chłopak, zmuszany do pracy dla bossa mafii, zostaje wrobiony w napad skazany na niepowodzenie.
- Aktorzy: Ansel Elgort, Kevin Spacey, Lily James, Jon Hamm, Jamie Foxx i 15 więcej
- Reżyser: Edgar Wright
- Scenariusz: Edgar Wright
- Premiera kinowa: 7 lipca 2017
- Premiera światowa: 11 marca 2017
- Ostatnia aktywność: 8 stycznia
- Dodany: 20 kwietnia 2017
-
Wright bywał zabawny, bywał błyskotliwy, ale nigdy wcześniej nie wydawał się aż tak pewny siebie. Zupełnie jak grany przez Ansela Elgorta młodociany kierowca prowadzi ten film z bezczelną śmiałością, rozkoszuje się tempem, jednocześnie pozostawiając sobie wystarczająco dużo czasu na to, żeby nacieszyć się mijanymi widokami.
-
Warstwa merytoryczna i techniczna schodzą się w perfekcyjny sposób, tworząc dzieło, które wyłamuje się gatunkowym ograniczeniom.
-
Wywiera wielkie wrażenie dzięki montażowej synchronizacji obrazu z dźwiękiem, z ruchami kamery i przede wszystkim z dźwiękiem i arcydzielnym ruchom kamery. W rytm muzyki porusza się tutaj wszystko: akcja, bohaterowie i noga widza w kinie.
-
Muzyka przede wszystkim muzyka, akcja filmu, historia przedstawiona, gra aktorska wszystko to do mnie trafiło i chciałbym więcej pochłonąć.
-
Chociaż jest filmem rozrywkowym i przystępnym - to kryje w sobie mnóstwo treści, ponieważ to wyznanie miłosne: sztuce kina i przede wszystkim muzyce.
-
Idealna propozycja dla każdego, kto kocha samochody, muzykę, sensację oraz szalone poczucie humoru. W tym jednym wypadku reklamy nie kłamią - ten obraz faktycznie jest "mieszanką zawrotnych prędkości i muzyki".
-
Jedna z najciekawszych propozycji tego lata. Jest oryginalny, momentami bardzo mądry, ale przede wszystkim zapewniający nam kapitalną rozrywkę.
-
Zdecydowanie warto, bo wierzcie mi lub nie, ale całkiem możliwe, że tego lata w kinach nie znajdziecie nic lepszego...
-
Nie ulega wątpliwości, że Edgar Wright doskonale zapanował nie tylko nad scenariuszem, ale również nad sposobem przełożenia go na efekt podziwiany przez widzów na ekranie.
-
Szalony, acz pod każdym względem perfekcyjnie przemyślany, mariaż musicalu, brawurowego akcyjniaka i bajki dla dorosłych, w której słychać echa "Ulic w ogniu" Waltera Hilla.
-
Wyborny pastisz i "nowe rozdanie" w jednym, niebywałe osiągnięcie techniczne, majstersztyk w dziedzinie montażu dźwięku, musical-nie-musical pisany pod retro-tracklistę, co lokuje go w osobliwej przestrzeni dzielonej zarówno ze space operą Jamesa Gunna, jak i z "American Graffiti" Lucasa.
-
Arcydzieło timingu, które nawet Terence'a Fletchera z "Whiplash" wpędziłoby w kompleksy.
-
Bez żadnych wątpliwości już teraz może kandydować do miana jednego z najlepszych filmów tego roku. To zgrabna mieszanka gatunków, ze świetnym aktorstwem, doskonale współgrającym z fenomenalną ścieżką dźwiękową.
-
Kino Wrighta trudno podsumować jednym zdaniem, ale uwaga, uwaga, spróbuję i wybaczcie, jeśli nie odda to w pełni tego, czym ten film jest: to nastoletnia wersja Bonnie i Clyde ze słuchawkami różowego iPoda w uszach i samochodem, który nie lubi schodzić z piątego biegu.
-
Z pewnością najlepszy film tegorocznego letniego sezonu i trudno będzie go przebić. Rewelacyjna koncepcja skradła moje serce, a energią jaką ma ten film mógłby podzielić się z innymi produkcjami, a i tak wystarczająco by w nim zostało.
-
Jest znakomitym przykładem na to, że da się zrobić ciekawy, wciągający i niesamowicie ujmujący film bazując na wielu sprawdzonych schematach.
-
Gdyby był zrealizowany bardziej kameralnie, mógłby posłużyć jako wyraz głosu pokolenia. Mimo tego i tak w filmie wybrzmiewa ten kontekst. Baby niczym każdy nastolatek z słuchawkami na uszach, ucieka i szuka swojego miejsca. Widz w fotelu kinowym ucieka wraz z nim, w krainę napakowaną testosteronem i oryginalnym pastiszem kina akcji.
-
Wakacyjna rozrywka w najlepszym wydaniu.
-
Minusy wynagradzają perełki.
-
Przez większą część filmu Wright pewnie trzyma w garści i zwariowaną fabułę, i kolejne sceny furiackich pościgów samochodowych, i mieniącą się wieloma barwami ścieżkę dźwiękową, tworząc dzieło ocierające się o ideał.
-
Reżyser "Baby Driver" z humorem łączy konwencję kina akcji ze szczeniackim romansem, biorąc fragmenty tej szalonej przejażdżki w spory nawias. Podobne historie oglądaliśmy już tyle razy, a jednak "Baby Driver" dostarcza emocji i zabawy właściwie bez przestojów.
-
Klejnot w filmografii Edgara Wrighta. Film aż dudni od przepełnionej adrenaliną akcji i świetnej muzy. Całe ciało aż huczy!
-
Na bazie oklepanego przepisu sporządzono całkiem zabawne, trzymające w napięciu, rozśpiewane danie, które smakuje bardzo świeżo i oryginalnie.
-
Jest kolejnym potwierdzeniem tego, że Edgar Wright należy do najciekawszych i najzdolniejszych współczesnych reżyserów.
-
Nie sposób nie docenić "Baby Drivera" nie tylko za ogrom pracy włożonej w stronę techniczną, ale też za wylewającą się na każdym kroku z ekranu, szczerą miłość Wrighta do kina, muzyki i swojej pracy. Tyle serca włożonego w film widziałem ostatnio tylko w "La La Landzie".
-
Zważając na wszystkie pozytywne cechy film mogę każdemu serdecznie polecić. Z pewnością jest to jeden z lepszych filmów obecnego sezonu wakacyjnego.
-
Nieczęsto zdarza mi się doceniać filmy, które trącącą banałem fabułę potrafią obronić audiowizualną maestrią. Jeszcze rzadziej zdarza się, by finalny produkt doskonale oddawał to, co zapowiadał jego zwiastun.
-
Bez cienia przesady można już stwierdzić, że "Baby Driver" okaże się jednym z najlepszych filmów tego lata.
-
Lekko się podkochuję w tym filmie, piękne. "Baby Driver" to kandydat do miana jednego z najlepszych filmów tego roku.
-
Jest dziełem szybkim i wściekłym, sygnowaną nazwiskiem Vina Diesela franczyzę o przerośniętych chłopcach i ich driftowozach stawiającym w pozycji kreatywnej jałowizny.
-
Najważniejsze jednak jest to, że film gwarantuje doskonałą zabawę, energetyczne sceny akcji i barwnych zbirów, a do tego jest jednym z najbardziej oryginalnych blockbusterów tego roku.
-
Zawdzięcza swój sukces wyjątkowej ścieżce dźwiękowej, która wrasta w strukturę filmu, łącząc się z każdym ruchem kamery i z zachowaniem postaci, stanowi ona tkankę, będącą "silnikiem" akcji.
-
W tym przepychu fenomenalnych choreografii, można mieć nieco zastrzeżeń do scenariuszowych uproszczeń i przesadzonego aktu trzeciego. Mimo wszystko Baby Driver pozostaje jedną z najciekawszych i najbardziej oryginalnych propozycji filmowych tego lata.
-
Żywiołowy, nowoczesny i staroświecki zarazem.
-
Mieszanka tego, co najlepsze i najgorsze w filmie gangsterskim i muzycznym.
-
-
To film, który może trafić do zestawień najlepszych filmów z gatunku heist, obok tytułów takich jak "Gorączka", "Incepcja" czy "Wściekłe Psy". I choć jest od nich zupełnie inny, to jest na porównywalnym poziomie geniuszu.
-
Baby Driver to obok Kingsman i Mad Max: Na drodze gniewu kolejny dowód na to, że zmienia się podejście do filmów akcji i twórcy są gotowi, by kreatywnie podejść do tego ignorowanego przez artystów gatunku.
-
Edgar Wright po raz kolejny udowadnia, że należy do najzdolniejszych reżyserów średniego już pokolenia.
-
Odwołujący się przede wszystkim do tradycji ballad noir, nie jest może najlepszym dziełem Wrighta, ale pozostaje utrzymany w charakterystycznym dla niego stylu - to kawałek pozytywnie wariackiego kina rozrywkowego.
-
Z Baby Driverem utożsamić się może właściwie każdy. Ile to razy słuchając muzyki w czasie przechadzki po mieście jakaś losowa synchronizacja bass dropu z zielonym światłem przy przejściu dla pieszych wywołała u nas uśmiech na twarzy.
-
Wright zaskoczył nas swoją letnią premierą i zaserwował ucztę, której nie mogliśmy spodziewać się nawet po obiecującym zwiastunie. Film nie jest może idealny, momentami odrobinę się dłuży, a końcówka została nieco uproszczona, jednak na dłuższą metę nie ma to większego znaczenia.
-
Edgar Wright zaskakuje na wielu płaszczyznach tego filmu, podporządkowując narrację ścieżce dźwiękowej. Wychodzi mu najbardziej radosne i odprężające kino, jakie możecie obejrzeć w kinach w te wakacje. Baby Drivera po prostu nie wolno przegapić.
-
Nie uznaje świętości, nakazów i zakazów gatunkowych, przejeżdża na czerwonym świetle i wiele ryzykując wychodzi z tego cało - na każdym poziomie - wizualnym i narracyjnym. W tym szaleństwie jest metoda!
-
Owszem, zdarzają się tu błędy, wynikające ze scenariusza, ale nie warto na nie zwracać szczególnej uwagi bo widowisko Edgara Wrighta niesamowicie angażuje emocjonalnie i rozluźnia, sprawiając że seans "Baby Drivera" mija od tak za pstryknięciem palca.
-
Pomimo tych paru finalnych potknięć, Wright świetnie połączył kilka gatunków, tworząc z nich elektryzujący koktajl, który zapewne będzie serwowany jeszcze przez wiele wakacyjnych tygodni w naszych kinach.
-
Wright jest prawdziwym filmowym szarlatanem, bo potrafi z całkowicie ogranych elementów wyczarować całkiem nową jakość, dodając zaledwie jeden, nieoczywisty składnik. Ale ja się dam mu zaczarować jeszcze niejeden raz!
-
Cieszę się, że Wright próbuje nowych rzeczy z nowymi aktorami, ale pozbawiony głównej cechy, która wyróżnia jego kino wśród innych remikserów kina, niebezpiecznie zaczyna się zlewać z resztą podobnych jemu twórców - a to najgorsza rzecz, jaka może przydarzyć się reżyserowi, którego widzowie pokochali za jego oryginalny styl.
-
Jest fajnie, zabawnie i lekko, ale tego wciskania na siłę "najlepszego filmu sezonu" jest zbyt wiele. Szkoda, bo produkcję Wrighta naprawdę dobrze się ogląda. A słucha jeszcze lepiej.
-
W "Baby Driver" liczy się przede wszystkim frajda z oglądania, a tę Edgar Wright potrafi dostarczyć jak mało kto. Fabuła, gdzie przecież przez dużą jej część bohaterowie dociskają tylko gaz do dechy lub pociągają za spust, nie trąci kiczem, co na tle ostatnich zdobyczy gatunku jest rzadkością. A to już na dobre - choć nie wybitne - kino popularne z pewnością wystarcza.