Po ataku na siedzibę Kingsman Eggsy i Merlin udają się do Ameryki, by z pomocą siostrzanej organizacji Statesman schwytać sprawców zamachu.
- Aktorzy: Colin Firth, Julianne Moore, Taron Egerton, Mark Strong, Halle Berry i 15 więcej
- Reżyser: Matthew Vaughn
- Scenarzyści: Matthew Vaughn, Jane Goldman
- Premiera kinowa: 22 września 2017
- Premiera światowa: 20 września 2017
- Dodany: 20 kwietnia 2017
-
Jeśli jedynka się podobała to dwójka napędzana tym samym silniczkiem również spełni pokładane w niej nadzieje.
-
Osobiście ostatnio tak rozczarowany czułem się podczas ostatniego "Obcego". Nowi Kingsmani są filmem słabym, a Matthew Vaughn kompletnie zmarnował jego potencjał.
-
W drugiej odsłonie przygód agentów Kingsmana wszystko jest skrojone na amerykańską miarę: większe, głośniejsze, i obowiązkowo w wydaniu +SIZE!
-
Dużo gadżetów, kpiny z filmów sensacyjnych, szpiegowskich raz udanej raz trochę mniej, ale dalej zgrabnie zrobionego kino bez pretekstowej fabuły, kina efektu! Rasowa rozrywka, która czasami pali jak ta wszechobecna whisky.
-
Jak na sequel przystało - więcej, mocniej, szybciej, bardziej absurdalnie. Ktoś powie, że zatracono ducha pierwowzoru, ja jednak bawiłem się lepiej niż przy pierwszym spotkaniu z niekonwencjonalną grupą szpiegów.
-
Dzieło Vaughna ma w sobie jednak tyle bezpretensjonalności i dystansu, że trudno się na nie boczyć. "Złoty krąg" to solidna angielska robota.
-
Jest filmem gorszym od Tajnych służb, ale nadal jest to dobre, rozrywkowe kino bez trzymanki. Gdyby pokuszono się o więcej odstępstw od tego, co już widzieliśmy, i wycięto kilka minut tu czy tam, byłoby równie dobrze.
-
Jest źle. Tej świeżości, tej lekkości, tego finezyjnego dowcipu znanych z pierwszego filmu, tutaj po prostu nie ma.
-
Przysłowiowy kolos na glinianych nogach, który pozbawiony fundamentu, czyli porządnie napisanej historii, stara się zamydlić widzowi oczy nadmiarem gwiazd i wybuchów.
-
Jestem bardzo rozczarowany "solidnością" Kingsmana, który nadal stanowi świetną rozrywkę dla widzów, a także broni się jako autonomiczny, szalenie przyjemny i zabawny pastisz kina szpiegowskiego, jednak wypada stosunkowo blado na tle Tajnych służb.
-
Dowód na to, że jeśli chcemy się brać za odgrzewany kotlet, to można całkiem przyzwoicie go doprawić.
-
Elegancki sequel uszyty na miarę, którego twórcy wykazali się nienagannymi manierami podczas realizacji tego wybuchowego blockbustera pełnego humoru i akcji.
-
"Kingsman: Złoty krąg" okazał się jedynie dobrym filmem. Dużo słabszym od części pierwszej, ale nadal jest to przyjemny przeciętniak, który można obejrzeć w domowym zaciszu.
-
Nie spełnia wszystkich pokładanych w nim nadziei, ale i tak dostarcza sporo porządnej rozrywki.
-
Pod żadnym względem nie umywa się do świetnej pierwszej części. Wszystko co stało za sukcesem "jedynki", w kontynuacji nie funkcjonuje tak jak powinno.
-
Typowy przykład filmu, który jest cool, ale powinien być jeszcze bardziej cool, bo ma: dobrą obsadę, dobrego reżysera, wolność artystyczną, nie wisi nad nim PG-13 i może sobie pozwolić na wszystko.
-
Kawał dobrej rozrywki, która powinna trafić w niejeden gust. Wystarczy dać się porwać "Złotemu kręgowi", a gwarantuję, że nie będziecie żałować.
-
Kingsman: Złoty krąg wciąż bawi.
-
To niestety średni film, który można obejrzeć, ale nie pozostanie on na długo w naszej pamięci. Matthew Vaughn nie wykorzystał bowiem potencjału swojego widowiska, z którego można było wycisnąć znacznie więcej.
-
Chociaż momentami błyszczy, w ogólności jest filmem mocno średnim.
-
Drugą część Kingsmana z czystym sumieniem można polecić fanom Tajnych służb. Naszpikowany efektami specjalnymi i nieprawdopodobną pracą kamery, zapewni ponad dwie godziny czystej rozrywki. Z kolei jeśli wybieramy się pierwszy raz, trzeba nastawić się na efektowny film, pełen przerysowanego humoru, w którym fabuła gra drugie, a nawet trzecie skrzypce.
-
Jest solidną porcją kina akcji, którą notabene świetnie dostarcza!
-
Nie ma już tej świeżości, tej energii, tego wyważenia i pomysłowości - dekonstruujący gatunek pastisz filmów szpiegowskich zamienił się w rozwleczoną komedyjkę, która kończy się uczuciem zdezorientowania. Trudno nienawidzić tego filmu ze względu na przedziwną hojność, którą zapewnia odbiorcom, ale jakiś dziwny niesmak pozostał.
-
Jako kino stricte rozrywkowe radzi sobie całkiem nieźle, czerpie garściami z oryginału, zwiększa tempo akcji i dostarcza jeszcze większej dawki przemocy. Jednak na tle poprzedniej odsłony prezentuje się wtórnie, a autorom nie powiodła się próba dostarczenia czegoś świeżego, jak za pierwszym razem.
-
Mimo wszystkich swoich zmian względem poprzednika, nie jest jednak złym filmem. Sequel schodzi po prostu półkę niżej, serwując spore rozczarowanie fanom Tajnych służb, ale wciąż potrafi sprawić trochę radości.
-
Choć generalnie otrzymujemy niemal to samo, lecz w większej ilości, to niestety nie jest to krok w dobrym kierunku. Mając do czynienia z filmem rozrywkowym, który momentami potrafił mnie rozbawić, odczuwałem mocne znużenie i wyczekiwałem szybkiego końca.
-
Stanowi godną kontynuację, którą ja kupuję w całości, a wręcz proszę o więcej. Jeśli Matthew Vaughn utrzyma taki sam poziom swoich produkcji, bez zastanowienia wybiorę się na kolejną część przygód szpiegów organizacji Kingsman.
-
Nudny akcyjniak i nieśmieszna czarna komedia, która nieudolnie udaje kino szpiegowskie.
-
Godna kontynuacja szpiegowskiej parodii, podnosząca wszystko do kwadratu. Jeszcze brutalniejsze, bardziej szalone i komiksowe. Aż boję się pomyśleć, z czym jeszcze wyskoczy Vaughn w kolejnej części.
-
Klimat niby się zgadza, bohaterowie ci sami, intryga nawet zajmująca, ale zabrakło czegoś, co mogłoby porwać złaknioną nowych bodźców widownię. W drugiej części "Kingsmanów" jest wszystko, co było w pierwszej - oprócz kreatywności.
-
Fabuła broni się znakomicie i jest znacznie mniej schematyczna niż poprzednio. Wyraźnie poprawiło się prowadzenie relacji między bohaterami, zniknął drażniący, banalny sentymentalizm. Ucierpiała co prawda akcja, ale ostateczny rachunek wychodzi pozytywny, lepszy nawet niż przy pierwszej części.
-
Film efektowny, ale też efektywny pod względem rozrywki, którą zapewnia. Widać, słychać i czuć, że twórcy tego filmu dobrze czują konwencję i nie boją się żadnych działań, nawet jeżeli to autoparodia, aby zabawić widza.
-
Fabularny chaos nie przekłada się na wizualną jakość filmu i choćby dla niej oraz szeroko rozumianej zabawy warto Złoty Krąg zobaczyć.
-
Mimo podkręcenia do granic absurdu wybuchowej warstwy wizualnej, konwencji, a przede wszystkim intrygi, to wciąż bezpretensjonalna rozrywka i dużo śmiechu.
-
Ma odcinać kupony od sukcesu odświeżanego Kingsmana: Tajnych służb. Rozpędzona rozrywkowa machina obliczona na zysk i tanią atrakcję.
-
Trudno mi odmówić filmowi nazwania go dobrą produkcją i przyznania siedmiu łapek. Gra aktorska, efekty specjalne, kostiumy i scenografia - na najwyższym poziomie. Gdyby tylko nie ten niesmak!
-
Matthew Vaughn stracił wyczucie i w kontynuacji zaskakującego przeboju Kingsman tak bardzo podkręcił, cóż, w zasadzie wszystko, że stworzył parodię poprzedniego filmu, który i tak przecież był już poniekąd parodią. Efekt jest ciężkostrawny.
-
Tym razem niewygodne drobiazgi udało się zniwelować, wątpliwe rozwiązania wytłumaczyć i stłumić całość zachwytem nad bohaterami oraz dynamiczną stroną realizatorską, ale każdy smakosz w końcu orientuje się, że whiskey to nie to samo, co whisky.
-
Rozrywka czysta rozrywka siadasz wygonie w fotel i niema cię przez dwie godziny.
-
Problem polega na tym, że "Kingsman: Złoty krąg" nie oferuje niczego nowego względem pierwszej części. Te same chwyty montażowe oraz nieróżniące się niczym choreografie walk nie robią już takiego wrażenia, jak za pierwszym razem. Brakuje im świeżości i elementu zaskoczenia.
-
Seans ma swoje "momenty" - dla nich warto wybrać się do kina. Nie oczekujcie jednak powtórki ze znakomitych "Tajnych służb".